Pod pretekstem ochrony danych osobowych Rosja nie przekaże Polsce 35 brakujących tomów śledztwa katyńskiego. Chce za to nowych upamiętnień czerwonoarmistów

– Wszystkie dokumenty, które miały ujawnić prawdę, zostały odtajnione. Pozostały jeszcze dokumenty, które podpadają pod ustawę działającą w wielu krajach. To jest ustawa o ochronie danych osobowych – oświadczył wczoraj szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow po zakończeniu w Warszawie obrad Komitetu Strategii Współpracy Polsko-Rosyjskiej. Chodzi o 35 tomów akt rosyjskiego śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej prowadzonego w latach 1990-2004, które nie zostały odtajnione.

Władze rosyjskie nie przekazały ich nawet na żądanie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, co ten uznał 21 października za złamanie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Rosja powoływała się już m.in. na ochronę tajemnicy wojskowej, wywiadu i kontrwywiadu oraz strategicznych interesów państwa. Argument ochrony danych osobowych także już padał.

– Powstaje pytanie, czyje dane miałyby być chronione. Ofiar czy sprawców? Bo dane ofiar strona polska zna. Natomiast nie widzimy powodu ochrony danych sprawców, katów – odpowiada rzecznik IPN Andrzej Arseniuk.

Instytut od samego początku wnosił do strony rosyjskiej o przekazanie całości dokumentów tzw. śledztwa nr 159 jako jednego z dowodów w polskim śledztwie katyńskim. Ostatni uzupełniający wniosek o pomoc prawną wysłano w listopadzie. – Ochrona danych osobowych nie ma nic wspólnego z międzynarodową pomocą prawną. Te akta czyniłyby zadość potrzebie zgromadzenia pełnego materiału dowodowego. Ale jeżeli uzyskamy informację, że nie będzie do nich dostępu, to polskie śledztwo i tak się zakończy. Z informacją, że od strony rosyjskiej nie otrzymaliśmy dokumentów – wyjaśnia prokurator Dariusz Gabrel, szef Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.

Obstrukcja w realizacji polskich postulatów historycznych nie przeszkadza jednak w mówieniu o wyciągnięciu „lekcji z naszej wspólnej, tragicznej historii” i domaganiu się nowych form upamiętniania Rosjan poległych lub zmarłych w Polsce. Co więcej, strona polska nie ma co do tego żadnych zastrzeżeń.

– Jesteśmy zadowoleni, że nasi polscy koledzy wyrazili gotowość rozpatrzenia naszego wniosku, aby w Polsce realizować wiele projektów na rzecz upamiętnienia naszych rodaków, którzy spoczywają na polskiej ziemi. Mamy przede wszystkim na myśli cmentarze wojskowe z czasów I wojny światowej, które chcielibyśmy uporządkować, ale też miejsce pochówku jeńców z wojny w 1920 roku. Historia państwa rosyjskiego jest nieprzerwana i chcemy oddać hołd wszystkim tym, którzy polegli w różnym czasie za swój kraj na polu bitwy – powiedział Ławrow, a Radosław Sikorski w ogóle tego nie skomentował.

– Dziwię się, że taka troska pojawia się właśnie teraz. Cmentarze jenieckie po wojnie 1920 roku, należące do cmentarzy wojskowych, założono jeszcze w okresie międzywojennym dla wszystkich ofiar, bez względu na narodowość, wyznanie i stronę, po której walczyły. Te radzieckie cmentarze jenieckie są teraz w dość opłakanym stanie, głównie z powodu zaniedbań okresu PRL. Jeśli Rosjanie chcą je uporządkować, to oczywiście mogą. Natomiast nowe upamiętnienia, na przykład pomniki, wymagają przeprowadzenia uzgodnień dwustronnych zgodnie z polsko-rosyjską umową w tej sprawie – mówi Adam Siwek, naczelnik Wydziału Krajowego ROPWiM.

Rosja chce także hucznie obchodzić rocznice historyczne, na które patrzy się w naszych państwach zupełnie odmiennie. Chodzi o 100-lecie rozpoczęcia pierwszej wojny światowej, 70-lecie zakończenia drugiej i również 70-lecie wejścia wojsk sowieckich do niemieckiego obozu w Auschwitz. – Umówiliśmy się z ministrem Sikorskim, że będziemy obchodzić te daty wspólnie na odpowiednim szczeblu – zastrzegł Siergiej Ławrow.

Szczególnie kontrowersyjna jest tu kwestia obchodów, które miały odbyć się w maju 2015 roku. Z punktu widzenia rosyjskiej polityki historycznej to rocznica zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej, znak triumfu i potęgi państwa sowieckiego oraz historyczna podstawa dzisiejszej mocarstwowej pozycji Rosji (choćby w postaci stałego członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ). W Polsce 1945 r. to początek okresu nowej okupacji, utrwalenia utraty suwerenności, zbrodni, nadużyć i ekonomiczno-społecznego zastoju.

– Dla reżimu putinowskiego kult zwycięstwa w 1945 r. jest wręcz mitem założycielskim. To, że Rosjanie chcą wciągnąć władze polskie w swoją politykę historyczną, jest dla mnie jasne. Ważne jest to, jaka będzie odpowiedź Polski. Rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej powinniśmy obchodzić – nie „świętować” – wspólnie z całą koalicją antyhitlerowską, pamiętając o niejednoznacznym charakterze tej daty z punktu widzenia naszej historii – komentuje prof. Włodzimierz Marciniak, politolog, znawca Rosji i członek Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych.

W 2015 r. może już nie być miejsca na tego typu refleksje. Aparat państwowy będzie nastawiony na pojednanie, współpracę i rozwój. Mamy wtedy obchodzić rok Polski w Rosji i rok Rosji w Polsce. Właśnie podpisano oświadczenie o przebiegu przygotowań do tych wydarzeń, a także deklarację „Program 2020 w relacjach polsko-rosyjskich” będący spisem priorytetów i kierunków współpracy dwustronnej.

Nic nie przeszkadza ministrowi Radosławowi Sikorskiemu twierdzić, że stosunki polsko-rosyjskie „są lepsze, niżby to wynikało czasami z publikacji medialnych w obu krajach”. Najwidoczniej sprawa na przykład wraku Tu-154M w Smoleńsku nie ma dla niego znaczenia. Polskie oczekiwania trafiają wciąż na mur. Także na wczorajszej konferencji:

– Zwróciłem się kolejny raz o wypełnienie danej przez prezydenta Rosji Miedwiediewa w grudniu 2010 roku obietnicy zwrotu naszej własności, wraku prezydenckiego samolotu, a także o realizację naszych wniosków o pomoc prawną związanych ze śledztwem w sprawie katastrofy z dnia 10 kwietnia 2010 roku – powiedział Sikorski.

– Wrak zostanie zwrócony w chwili, gdy zakończy się śledztwo. Śledztwo zakończy się, mam nadzieję, niebawem. Teraz jego zakończenie zostało przeniesione na kwiecień przyszłego roku; wiąże się to nie z próbą przeciągnięcia sprawy czy ukrycia jakichś faktów, wręcz przeciwnie. Śledztwo ma być niezwykle staranne, po to, by nie pozostawiać jakichkolwiek niejasności – odpowiedział Ławrow.

Jest też różnica w spojrzeniu na sytuację na Ukrainie. – Polega na tym, że Polska jako część Unii Europejskiej i szerzej – Zachodu była gotowa wspierać reformy gospodarki ukraińskiej. Natomiast Rosja wsparła ukraińską gospodarkę taką, jaka ona jest – powiedział Sikorski. Zaznaczył jednak, że wciąż nie ma żadnych „formalnych faktów, które uniemożliwiłyby Ukrainie zawarcie umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską”.

Piotr Falkowski

„Nasz Dziennik”

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply