Dyskretny urok komunizmu

Zachód nie przestaje fascynować się swoimi adwersarzami. Jednymi z oklaskiwanych, oprócz islamskich terrorystów i kontestatorów wszelkiej maści, są dawni komunistyczni prominenci i intelektualiści na czele z Michaiłem Gorbaczowem jako ikoną ,,komunizmu z ludzką twarzą’’.

Gorbaczow liczy na amerykańską “przebudowę”

Były prezydent ZSRS Michaił Gorbaczow wyraził nadzieję, że nowy prezydent USA Barack Obama przeprowadzi reformy, a także istotnie zmieni amerykańską politykę. Według słów byłego radzieckiego lidera “Ameryka potrzebuje przebudowy”. Ex-prezydent ZSRS zasugerował, że Waszyngton powinien wykorzystać swoje wpływy z korzyścią dla całej planety.

W wywiadzie dla Associated Press Michaił Gorbaczow zadeklarował, że wielu światowych liderów, łącznie z Rosją i Iranem, dąży do polepszenia stosunków z Waszyngtonem i zwrócił się do B. Obamy, żeby nie zaprzepaścił takiej szansy.

Zaproponował ponowne rozpatrzenie decyzji o rozmieszczeniu systemu antyrakietowego w Polsce i Czechach. Wspominając groźbę prezydenta D. Miedwiediewa dotyczącą rozmieszczenia w obwodzie kaliningradzkim systemu rakietowego “Iskander” Michaił Gorbaczow zaznaczył, że to nie była próba sprawdzania elastyczności nowego prezydenta USA. “To po prostu był odgłos minionej epoki” – zadeklarował – ,,Jeżeli wy to zrobicie my odpowiemy tym samym… Nie potrzebujemy tego”.

Odpowiadając na pytanie czy W. Putin może wrócić na Kreml poprzez przedterminowe wybory, M. Gorbaczow powiedział: “Szczerzę mówiąc, nie wiem czy to jest możliwe. To tak samo, jak gdybyście wy (Ameryka – red.) ogłosili informację o nowych wyborach od razu po tych, co odbyły się”. Dodał również, że wielu Rosjan uważa W. Putina za bardzo mocnego lidera, ale podkreślił, że premier i prezydent – to jeden zespół. “W Rosji jest prawdziwy tandem i nie rodzi to żadnego niebezpieczeństwa” – uspokajał Gorbaczow.

Link: http://telegraf.by/russia/7501.html

Телеграф (www.telegraf.by)

,,Ja się nie przestraszyłem”

Podczas wizyty polskiego prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji nie obyło się bez incydentów. Prezydent Kaczyński razem z prezydentem Gruzji M. Saakaszwilim postanowili odwiedzić rosyjski posterunek, który znajduje się na granicy z Płd. Osetią: kiedy kolumna samochodów wiozących prezydentów zbliżyła się do posterunku w jej kierunku otwarto ogień. Kto i do kogo strzelał – nie wiadomo. Gość nie ucierpiał. Prezydent oświadczył dziennikarzom, że ani trochę się nie przestraszył i że nie żałuje swojej wizyty w strefie konfliktu.###strona###

Kaczyński od dawna jest uważany za oddanego sojusznika Gruzji, który jest gotowy zlekceważyć własne bezpieczeństwo. 13 sierpnia, kiedy w republice jeszcze trwała wojna i większa część terytorium była pod kontrolą wojska rosyjskiego, prezydent Polski (razem z prezydentami krajów bałtyckich i Ukrainy) przyleciał do Tbilisi, żeby osobiście poprzeć Gruzję. Saakaszwili później zadeklarował, że tylko ich obecność uratowała miasto od zbombardowania przez Rosjan.

Ostatnia wizyta miała odbyć się w bardziej przyjaznej atmosferze. Przyjechawszy do Tbilisi, Kaczyński w towarzystwie Saakaszwilego skierował się do obozu dla uchodźców, który został zorganizowany w miejscowości Metechie (znajdującej się na terytorium Kaspsiego rejonu, na pograniczu z Płd. Osetią). Po drodze prezydenci zdecydowali się skręcić w kierunku granicy, w tym miejscu, gdzie Gruzja graniczy z Płd. Osetią.

Jak podał gruziński program telewizyjny “Rustawi – 2” celem takiego kroku było umożliwienie zagranicznemu gościowi zobaczenia rosyjskiego posterunku i “poświadczenia, że Rosjanie nie respektują postanowień traktatu pokojowego”.

Ten rejon, przypominamy, jest przedmiotem osobnej dyskusji pomiędzy Gruzja a Płd. Osetią. Przed wojną na pocz. Lat 90-tych był on częścią Płd. Osetii. Po wojnie zasadniczo większa część rejonu (w której mieszkali tak Gruzini, jak i Osetyjczycy) okazała się pod kontrolą gruzińskiej władzy (w Gruzji rejon oficjalnie nazywał się Alchagori).

Jednakże podczas wojny w sierpniu 2008 r. wojska rosyjskie przejęły kontrolę nad tym rejonem. W taki sposób, de facto terytorium zostało częścią Płd. Osetii. Podczas wojny i po niej część gruzińskiej ludności porzuciła ten rejon (oficjalnie Tbilisi oświadczyło, że Gruzini zostali ofiarami “czystek etnicznych”).

Władze Gruzji, nie mając żadnej możliwości podporządkowania sobie terytorium Płd. Osetii próbuje zakwestionować przynależność Leningorskiego rejonu, wskazując na to, że obecność wojska rosyjskiego na tym terytorium oznacza nie respektowanie traktatu pokojowego Miedwiediew-Sarkozy. Według piątego punktu traktatu Rosja musi wycofać swoje wojsko na terytorium, na którym ono było przed wojną. W Moskwie na dany komunikat odpowiedziano, że ten rejon należy do Płd. Osetii, z którą Rosja w danym momencie utrzymuje oficjalne relacje (również dotyczące ulokowania wojska rosyjskiego na danym terytorium).

(…)

Link: http://lenta.ru/articles/2008/11/24/shoot/

24.11.2008, 16:36:14

Лента (www.lenta.ru)

Miedwiediew: politycy muszą nauczyć się słuchać siebie

“W świecie istnieje dużo różnych skomplikowanych spraw, na temat których wypowiada się bardzo różne zdania. Ale my musimy nauczyć się słuchać siebie wzajemnie, musimy korzystać z tych doświadczeń, które zostały zgromadzone w ciągu ostatnich dziesięcioleci – tych pozytywnych i tych bardzo ciężkich” – podkreśla w swoim wideoblogu prezydent FR D. Miedwiediew.

Jako bardzo ciekawą określił rozmowę z liderem Kuby Fidelem Castro – politykiem, który od pięćdziesięciu lat jest jedną z kluczowych postaci w Ameryce Łacińskiej.

,,…doświadczenie, które zostało zgromadzone przez ludzkość podczas minionych dziesięcioleci pozwoli nam powstrzymać kryzys finansowy i minimalizować skutki takich globalnych wstrząsów, jak obecny – powiedział prezydent.

Link: http://www.rian.ru/politics/20081130/156168440.html

РИА Новости (RIAN)

przegląd prasy: Halina Węcławek i Mateusz Kędzierskiwww.kresy.pl ###strona###

Dyskretny urok komunizmu

Wybiórczość w historii jest faktem powszechnie znanym, choć rzadko zdarzało się w dziejach, aby pisali je przegrani razem ze zwycięzcami. Taki scenariusz wydarzeń pojawił się po upadku komunizmu, kiedy pokonany totalitaryzm nie został sprawiedliwie osądzony, co ma dziś opłakane skutki w sferze myśli i praktyki. Przyczyny takiego stanu rzeczy są dwojakiej natury.

Po pierwsze istnieją nadal państwa powołujące się na ideologię komunistyczną, istniały one również na przełomie lat 80-tych i 90-tych XX wieku, niespecjalnie kwapiące się do szybkiego upadku (Chiny, Korea Północna, Kuba). Stwarzało to poważny problem geopolityczny między Zachodem a peryferiami świata komunistycznego oraz dawnym Trzecim Światem. Interwencja zbrojna nie wchodziła wówczas w grę, państwa zachodnie były zajęte pierwszą wojną w Iraku, demontażem komunizmu w Europie Środkowo-Wschodniej czy zjednoczeniem Niemiec i tworzeniem Unii Europejskiej. Nikt nie myślał o rozliczeniu systemu, newralgicznym punktem była raczej kurcząca się ilość posad w ośrodkach zajmujących się badaniami sowietologicznymi (zlikwidowanie części tych ośrodków oraz rozproszenie ich zaplecza okazuje się z dzisiejszej perspektywy strategicznym błędem państw NATO).

Drugi z powodów trwałości i atrakcyjności komunizmu jest czysto ideowy – świat euroatlantycki wewnątrz siebie nie rozliczył się należycie z intelektualnym dziedzictwem komunizmu. Również w tym przypadku mamy do czynienia z przynajmniej dwoma problemami: intelektualnym i strukturalnym.

Oddzielenie swych własnych wartości i jądra cywilizacji od komunizmu jest absolutnie sprzeczne z dominującą obecnie ujednolicającą i monistyczną wizją świata opartą na wartościach takich jak ,,tolerancja” (która niestety nie jest już tolerancją, lecz z konieczności ma oznaczać akceptację), ,,dialog” etc. Cywilizowanym ludziom po końcu historii nie przystoi pytać o jednostkowe winy, kiedy człowiek jest zawsze tylko trybem w machinie państwa, nie wypada oddzielać dobra od zła, kiedy świat się jednoczy. Koniec historii oznacza koniec człowieka, którą to sekwencję można odnaleźć w tytułach kolejnych dzieł F. Fukuyamy (a wcześniej w twórczości niemieckich filozofów, których Fukuyama studiował w Europie). Czyż koniec człowieka nie oznacza końca zła?

Świat i ludzie mają się coraz bardziej do siebie upodabniać, nie tylko w sferze techniki, ale także moralności. Wolność od wartościowania powinna objąć wszystkie sfery życia, także politykę – co siłą rzeczy równa się depolityzacji samej polityki. Jedynym sposobem na osiągnięcie tego stanu bez użycia terroru jest całkowity indyferentyzm.

Strukturalny powód braku rachunku sumienia w świecie zachodnim w kwestii komunizmu jest nie mniej groźny. Większość zachodnich uniwersytetów ma w swych szeregach byłych komunistów, nie tylko osoby w młodości zafascynowane komunizmem, ale ważnych działaczy z tamtego okresu[1]. Zachodnie uniwersytety są w znaczącej mierze ostoją kontestacji i postkomunistycznego establishmentu. Tak samo jest w innych dziedzinach życia publicznego. Pod tym względem byłe kraje bloku komunistycznego nie są wcale tak bardzo odmienne od państw Europy Zachodniej, a zwłaszcza ich akademicko – biurokratycznych elit. Polacy czy Rosjanie oglądający od wielu lat te same twarze w telewizji mogą nie czuć się obco widząc NRD-owskich wykładowców marksizmu-leninizmu obecnie dumnie i twardo stojących za projektem silnej UE.[2]###strona###

W tym upatrywałbym korzeni wielkiego kłamstwa pierestrojkioraz mitu związanego z Michałem Gorbaczowem. Ostatni przywódca ZSRS nie był wcale socjaldemokratą próbującym pokojowo rozmontować blok sowiecki, lecz zagorzałym komunistą, mającym na celu utrzymanie systemu poprzez wprowadzenie częściowych korekt (ponownie odsyłam do ,,Rosji w XX wieku”). Człowiek ten stał się ikoną zmian i ikoną pokoju, podobnie jak Ernesto Che Guevara uosobieniem walki o wolność. Pop-komunizm jest w modzie, choć przedrostek pop-, nie oznacza wcale osłabienia jego siły, wręcz przeciwnie – symbolizuje łatwość, dostępność i zamazanie granicy. Rosja po okresie rządów Gorbaczowa była krajem zupełnie spustoszonym moralnie, finansowo oraz cywilizacyjnie, przy czym oczywiście stan w jakim zastał on państwo nie był lepszy, lecz trudno obsypywać honorami polityka za to, że przejmując kraj w stanie rozkładu, takim samym go oddał. Rosja po okresie rządów komunistycznych jest ziemią prawdziwie jałową. Tym trudniej zrozumieć jak jedna z odpowiedzialnych za to osób może cieszyć się powszechnym uznaniem.

Co gorsza obraz dobrego ZSRS trwa nadal – świadczy o tym seria wizyt w krajach Ameryki Łacińskiej złożonych przez prezydenta Federacji Rosyjskiej Dmitrija Miedwiediewa. Oceniając on rozmowę z Fidelem Castro jako bardzo ciekawą jasno pokazuje, jaką wizję świata będzie promował. Jest to świat bez ocen, gdzie historia jest nauczycielką życia, ale nigdy Temidą. Musimy analizować doświadczenia dobre i złe, wyciągać z nich wnioski nie wartościując, nie pytając o winnych oraz ofiary. Żywo przypomina to pseudo-humanistyczną frazeologię XX-wiecznych piewców komunizmu czy monistyczną nutę pism zafascynowanego marksizmem i naukami przyrodniczymi Teillharda de Chardin. Postawa ta ukazuje także korzenie ideowe obecnych władz Kremla, chęć odnowienia dawnych sojuszy i zbudowania sprawnego mechanizmu wywierania wpływu w innych niż leżący w bezpośredniej bliskości z Rosją regionach świata.

Stawką nie jest tylko prawda historyczna oraz konflikt interesów między innymi w Ameryce Łacińskiej, gdzie ,,teologia wyzwolenia” jest świetnym narzędziem do szerzenia komunizmu i kłamliwej wizji ZSRS, ale także tożsamość i podstawy kulturowe samego świata zachodniego.

Europa sprawia wrażenie jakby nie miała nic przeciw takiemu porządkowi, a jej największym wrogiem były Stany Zjednoczone i ludzie nazywani ,,eurosceptykami”. Przyznam szczerze, że naiwnie liczyłem, iż wojna w Gruzji wywoła choćby chwilowe otrzeźwienie, ale reakcja prezydenta Francji rozwiała wszelkie złudzenia. Ograniczenie horyzontu europejskich elit jest takie, jakim opisywał je Michael Crozier w ,,Kryzysie inteligencji”.Przeniosło się jedynie z Francji na poziom europejski, a ostatnio na Hradczany.

Mateusz Kędzierskiwww.kresy.pl

Przegląd prasy rosyjskiej ukazuje się na stronie Teologii Politycznej www.teologiapolityczna.pl



[1],, Jeden z moich niemieckich znajomych wyjaśnił mi kiedyś, że w Niemczech byli komuniści są teraz liberałami, a byli maoiści komunitarianami lub powołują się na Hannah Arendt. W Polsce nie było po 1989 wielu komunitarian, bo też przedtem maoiści nie występowali w nadmiarze…”- wywiad z prof. Zdzisławem Krasnodębskim, źródło: http://kresy.pl/idee?zobacz/solidarnosc-byla-ruchem-niepodleglosciowym

[2]Polecam porównać opis przeżyć przeciętnego Rosjanina w czasie oglądania wiadomości telewizyjnych w latach 90-tych XX wieku w: J. Smaga, ,,Rosja w XX wieku”,Znak, Kraków 2000, s. 270.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply