Latem 2010 zrobiło się głośno wokół cerkwi św. św. Borysa i Gleba w Grodnie. Powodem tego niezwyczajnego zainteresowania ze strony władz miasta, mediów i lokalnych aktywistów jest planowana rekonstrukcja – restauracja tego historycznego obiektu.

Cerkiew św. św. Borysa i Gleba w Kałoży, nazywana częściej Cerkwią Kałożską, pochodzi z XII w. To tu mieli się spotkać przed starciem z Zakonem Krzyżackim wielki książę Witold i król Władysław Jagiełło. Nazwa cerkwi – Kałoża – wiąże się z wyprawą Witolda na Psków. Po drodze wielki książę zdobył miasteczko pograniczne Kałoża i wszystkich mieszkańców przesiedlił do Grodna. Ci zamieszkali w okolicach cerkwi i nazwali ją Kałożą.

Kałoża to nie tylko zabytek czy świątynia. To absolut, symbol Grodna. To twór grodzieńskiej szkoły architektonicznej – małej, ale unikalnej, gdyż podobnych budowli nie było na Wschodniej Słowiańszczyźnie.

Wystartowała obywatelska akcja „Odnówmy Kałoże razem!”, zainicjowana przez władze miasta. Głównym jej celem jest zebranie pieniędzy na prace budowlane przy cerkwi – przynajmniej tak twierdzą jej pomysłodawcy. Historyk Andrej Waszkiewicz zwrócił uwagę na to, że pieniądze zbierane są dopiero na pełnowartościowy projekt, gdyż na razie mamy do czynienia ze wstępnymi planami rekonstrukcji. W zakładach pracy, na uczelniach i innych miejscach publicznych pojawiły się plakaty nawołujące do dokonywania wpłat na odpowiednie konto bankowe.

Sonda uliczna, przeprowadzona przez aktywistów proprezydenckiego Białoruskiego Republikańskiego Związku Młodzieży (BRSM) miała pomóc określić opinię mieszkańców miasta. Pytano o stosunek do rekonstrukcji zabytku. Z 2545 zapytanych 82 proc. wyraziło swoje poparcie dla pomysłu rekonstruktorów, 9,6 proc. było przeciw. To obrazuje fakt, że mieszkańcom Grodna odpowiada polityka władz co do historycznego dziedzictwa miasta. Nie myśląc o przeszłości i przyszłości chcą mieć kolejny „ładny” punkt na mapie turystycznej.

Można przypuszczać, że tylko nieliczni widzieli wstępne plany rekonstrukcji, wywieszone w mało zauważalnym miejscu, nie mówiąc już o dokładnym czytaniu projektu. A projekt ten jest ciekawy. Zakłada restaurację zachowanej kamiennej ściany północnej oraz rekonstrukcję drewnianej ściany południowej i fragmentów ścian zachodniej i wschodniej. Szczyt południowej ściany zostanie zwieńczony czterema półkolami, charakterystycznymi dla budownictwa cerkiewnego tamtych czasów (nie ma jednak informacji, że były one i w Kałoży). Na dachu zobaczymy ośmiokątną kopułę z dzwonem.

23 września z inicjatywy grodzieńskiego oddziału Towarzystwa Szkoły Białoruskiej odbyły się konsultacje społeczne w sprawie rekonstrukcji-restauracji. Ponad 100 osób przyszło wysłuchać opinii i polemik ekspertów. Wbrew oczekiwaniom organizatorów spotkanie przerodziło się w jednostronną krytykę idei odnowienia cerkwi, gdyż nie pojawili się zaproszeni przedstawiciele władz i Cerkwi Prawosławnej. Ogień krytyki, jak trafnie zauważają obserwatorzy, skupił się na obecnym na spotkaniu głównym architekcie projektu – Hienadziu Łaureckim. Zgromadzeni mogli wysłuchać krótkich wypowiedzi Ihara Trusawa, Wadzima Hlinnika, Ireny Łaurouskiej, Alesia Kraucewicza i Wiaczesława Czarnatawa.

Iryna Łaurouskaja pełnym emocji wystąpieniem poruszyła zgromadzonych: „.Jakim prawem ideolodzy projektu przywłaszczyli sobie naszą wspólną własność, wartość historyczno-kulturalną? Nie tylko naszą, ale przede wszystkim przywłaszczyli dziedzictwo naszych wnuków i prawnuków. Nie mamy moralnego prawa niszczyć tego, co nie należy do nas, co jest nam dane! Na dzień dzisiejszy możemy tylko konserwować cerkiew, do innych prac nie jesteśmy gotowi ani technicznie, ani technologicznie, ani finansowo.”

Ogromne wątpliwości oponentów wywołuje fakt, iż nie ma przekazów historycznych na temat wyglądu cerkwi w Kałoży w XII wieku. Stąd zrekonstruowana świątynia może stać się kolejnym przykładem białoruskiego „fantasy”, jak to trafnie określił Aleś Kraucewicz. Historyk wyjaśnił też zgromadzonym, na czym według niego polega rekonstrukcji po białorusku: ”Zburzyć i zbudować makietę tych samych rozmiarów!”.

Zwrócono uwagę na to, że brzeg Niemna, na którym stoi cerkiew, może nie wytrzymać ciężaru maszyn budowlanych, jak i samej zrekonstruowanej cerkwi. Jeżeli nie przeprowadzi się gruntownych badań, dojdzie do powtórki tragedii z 1853 roku, kiedy to południowa ściana cerkwi osunęła się do Niemna. Twórca projektu zapewnił jednak, że wszelkie techniczne badania terenu już się zakończyły, a do pracy będą używane jak najlżejsze maszyny.

Zebrani eksperci byli zgodni co do tego, że taki projekt rekonstrukcji nie powinien być realizowany. Jako wynik spotkania wystosowano list do ministra kultury Pawła Łatuszki, w którym wyraża się zaniepokojenie społeczności lokalnej planowaną rekonstrukcją. W liście podkreślono następujące kwestie: brak wiedzy nt. wyglądy cerkwi w XII w., chęć wykorzystania przez rekonstruktorów współczesnych materiałów budowlanych, które zniszczą autentyczność Kałoży, brak badań nad stanem technicznym ścian i słupów wewnątrz cerkwi, brak informacji nt. sytuacji geologicznej cerkwi i okolic, brak białoruskich specjalistów, którzy mogliby wykonać prace na wysokim poziomie.

Nie wiadomo, kiedy ruszą prace budowlane w parku Kałoża. Dopóty, dopóki na wzgórze nie wjechał sprzęt budowlany, można mieć jeszcze nadzieję. Nie wiadomo też, czy nie powtórzy się sytuacja z niedawnej przecież rekonstrukcji starego centrum Grodna, przede wszystkim Placu Sowieckiego, kiedy lokalni aktywiści dniami i nocami protestowali, starając się zatrzymać buldożery. Jedno jest pewne – władze nie zrezygnują z planów odnowienia cerkwi św. św. Borysa i Gleba. Trzeba dokończyć to, co raz zaczęto.

KD/Kresy.pl

Plan rekonstrukcji cerkwi (po rosyjsku): http://region.grodno.by/ru/oblast/dostoprim/kolozza/eskiz_projekta

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply