Polska wobec współczesnego nacjonalizmu ukraińskiego

Pewien rosyjski analityk, zajmujący się stosunkami międzynarodowymi, rzucił uwagę, że określenia “strategiczne partnerstwo” używa się w sytuacji, kiedy dwa państwa właściwie nie wiedzą, jaką wagę nadać swoim wzajemnym stosunkom. Tę pesymistyczną diagnozę mogą potwierdzić częściowo stosunki polsko-ukraińskie.

Tę pesymistyczną diagnozę mogą potwierdzić częściowo polsko-ukraińskie stosunki polsko-ukraińskie.[1] Po formalnym nawiązaniu relacji przyszedł czas na wypełnienie tych relacji pozytywną treścią. Jednak punktem wyjścia uczyniono stosunki obustronne, co automatycznie i w sposób trudny do uniknięcia stawiało na porządku dziennym wzajemne pretensje, żale, różnice zdań i interesów wywodzących się często z odległej przyszłości.[2] Rola przeszłości – często bolesnej (przy czym należy uczciwie przyznać, że odpowiedzialność za trudną historię leży niemal wyłącznie po stronie ukraińskiej) – była prawdopodobnie większa, niż ktokolwiek się mógł spodziewać. Nierzadko powodowała ona rozmaite obawy i nasuwała złe skojarzenia czy też podejrzenia o nieczyste intencje. Utrudniało to niejednokrotnie nawiązanie zwyczajnych relacji między sąsiedzkimi państwami, co jest być może powodem przysłaniania tego faktu deklaracjami o ‘strategicznym partnerstwie’, które padały wielokrotnie na przestrzeni lat. Tadeusz Marczak sprowadza sens polsko-ukraińskiego „strategicznego partnerstwa” do „szerszej międzynarodowej perspektywy”, precyzując, że „z pewnością za jeden z punktów widzenia można przyjąć próby skonstruowania wielkiej geopolitycznej osi Paryż-Berlin-Moskwa, która z polsko-ukraińskiej perspektywy sprowadza się głównie do osi Berlin-Moskwa.”[3]

Tzw. “trudna historia”

Zbrodnie UPA na ludności cywilnej województw wschodnich II RP to z pewnością jeden z trudniejszych wątków relacji polsko-ukraińskich. Choć dzisiaj w Polsce zdarzają się próby relatywizowania tych zbrodni bądź sprowadzania ich do części „polsko-ukraińskiego konfliktu”[4], to ocenę „tragicznych wydarzeń” podejmował Sejm RP w swoich uchwałach.[5] Stanowisko tej izby polskiego parlamentu można uznać za oficjalny pogląd polskich władz na tę kwestię. Jednak niezależnie od oceny zbrodni UPA przez stronę polską, na tzw. “Zachodniej Ukrainie” powstało z woli miejscowych władz wiele pomników czołowych działaczy tej formacji. Niekiedy padają argumenty, iż pomniki te czy innego rodzaju honory nie są przejawem aprobaty wobec mordów na cywilach (w tym: Polakach, Ukraińcach, Żydach i in.) podczas II wojny światowej, ale gloryfikują jedynie walkę o ‘samostijną’, czyli niepodległą, Ukrainę przez członków UPA.[6]

Ocena moralna postępowania ludzi, którzy prócz rzekomej (choć w świetle faktów wątpliwej) walki niepodległościowej mają również na sumieniu liczne zbrodnie, zależy od przyjętych kryteriów takiej oceny przez każdego człowieka z osobna. Jednak trudno pozytywnie oceniać bierność władz państwa (w tym wypadku władz wykonawczych, gdyż Sejm podejmował stosowne uchwały), które nie reagują poprzez dostępne sobie środki na taką interpretację historii przez państwo sąsiednie. Warto podkreślić, iż w Polsce po 1989 roku nie powstała żadna placówka pod auspicjami państwa, która upamiętniałaby ofiary UPA, nie uhonorowano również tych, którzy próbowali zbrodniom zapobiec. Nie nazywa się ich imionami ulic, placów, szkół czy innych obiektów użyteczności publicznej, nie stawia się pomników. Taki sposób upamiętniania jest metodą, która nie godzi w prawo sąsiada do odmiennej interpretacji historii, nie wywiera też żadnego nacisku na sąsiednie państwo. Skutki tej bierności zaciążą w dłuższej perspektywie na stan polskiego bezpieczeństwa.

Motywacją przemilczania tych traumatycznych wydarzeń była de facto intencja niezrażania Ukraińców do polskiego państwa, któremu z kolei Ukraina była potrzebna do realizacji koncepcji politycznych w regionie. Kulminacją tej postawy było m.in. wycofanie się w ostatniej chwili przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego z patronatu nad obchodami 65. rocznicy rzezi wołyńskiej czy też próby przeniesienia przez głowę państwa odpowiedzialności za czystkę etniczną na Kresach Wschodnich na „przyzwolenie i inspirację sił trzecich” w Hucie Pieniackiej.[7] Co warto podkreślić, prezydent Kaczyński uważał patriotyzm i opartą na prawdzie politykę historyczną za hasła aktualne również i dzisiaj. Można jednak odnieść wrażenie, iż tragicznie zmarły prezydent w stosunkach z Ukrainą dopuszczał do niedopowiedzeń w kwestii prawdy historycznej na rzecz dobrych w zamierzeniu stosunków polsko-ukraińskich.

Ukraina jako bufor. Przed czym?

Można jednak przyjąć taką optykę, w której celem nadrzędnym staje się uczynienie Ukrainy trwałym komponentem świata zachodniego, z wolnorynkową gospodarką, rządami prawa, demokracją i społeczeństwem obywatelskim. Niewątpliwie w interesie Polski jest, by Ukraina takim państwem się stała. Trzeba jednak sobie zadać pytanie o to, czy jest możliwa koegzystencja w społeczeństwie ukraińskim wartości Zachodu i wartości firmowanych przez tradycje OUN-UPA. Pytanie to powinni sobie zadać przede wszystkim polscy decydenci.

Warto podjąć refleksję nad tym, czy Ukraina prozachodnia leży w interesie Polski dlatego, że korzystniej jest mieć za sąsiada państwo realnie demokratyczne niż pozornie tylko demokratyczne; czy może głównie dlatego, iż nie chcemy być peryferyjnym państwem Zachodu (przy czym realny stan ukraińskiej demokracji jest wtedy sprawą drugorzędną). Jeśli nie chcemy być takim państwem, to postrzegamy peryferyjne położenie jako zagrożenie. Jeżeli to Ukraina ma przejąć od Polski rolę peryferii Zachodu, to oczywiste się staje, że za zagrożenie uważana jest Federacja Rosyjska – mocarstwo położone już za peryferiami świata Zachodu, którego Ukrainą ma być częścią.

Jest Ukraina jako część Zachodu w polskim interesie, gdyż Rosja i jej wpływy w tym państwie są postrzegane jako zagrażające bezpieczeństwu Polski. Z tego też nadrzędnego założenia wychodzili polscy politycy większości opcji, które miały wpływ na politykę zagraniczną. Na rosyjski kontekst polskiej polityki wobec Ukrainy zwraca uwagę były szef Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu RP, obecnie europoseł, Paweł Zalewski, sugerując, że „musimy powiedzieć sobie wprost, jak wygląda nasza polityka wobec Ukrainy. Przez minione dwadzieścia lat rzadko stanowiła ona samodzielny podmiot naszych działań. Częściej była przedmiotem w grze z Rosją, której celem było wyrwanie Kijowa spod wpływów Moskwy. Polityka ta była oparta na błędnym przekonaniu, iż losem Ukrainy rządzi alternatywa: albo z Rosją, albo z Zachodem.”[8] Tym przekonaniem można również motywować brak jednoznacznych stanowisk kolejnych polskich rządów i prezydentów, czyli władzy wykonawczej, nt. drażliwych dla Ukraińców epizodów historycznych. Potencjalna groźba zniechęcenia Ukraińców do Polski i ich zwrócenia się ku niedawnej metropolii poprzez przypominanie o tych epizodach skutkowała niejednoznacznym stanowiskiem polskich władz wobec takich tematów jak m.in. rzeź wołyńska (oraz rzeź w Małopolsce wschodniej czy w lubelskiem).

Jest to godne uwagi w ujęciu porównawczym wobec innego sąsiada – tego, którego wpływy Polska chce odsunąć jak najdalej od swoich granic. Warto zauważyć, iż sprawa zbrodni katyńskiej cały czas ciąży na stosunkach polsko-rosyjskich, stale jest podnoszona przez polskie władze kwestia wyjaśnienia wszystkich wątków tego bolesnego rozdziału historii. Sprawa ta rzutuje także na inne dziedziny stosunków polsko-rosyjskich, nawet te niezwiązane z historią.

Co ma być buforem przed Ukrainą?

Zapomina się jednak o tym, iż środowiskom gloryfikującym UPA nie grozi wejście w orbitę wpływów rosyjskich. O ile można dyskutować nad ich prawdziwym stosunkiem do Polski w kontekście gloryfikacji UPA, to konsekwentne nastawienie antyrosyjskie i antysowieckie nacjonalistów ukraińskich nie ulega wątpliwości.

Rozwój ideologii nacjonalistycznej na tzw. „Zachodniej Ukrainie” jest obiektywnym faktem. Świadczą o tym pomniki stawiane ukraińskim nacjonalistom czy też honorowe obywatelstwa miast zachodnich obwodów państwa ukraińskiego nadawane działaczom nacjonalistycznego ruchu okresu przedwojennego i z czasów II wojny światowej.[9] Najbardziej znamiennym przejawem popularności i żywotności tej ideologii są jednak wyniki wyborów samorządowych, w których ugrupowania nacjonalistyczne odnoszą sukcesy.[10] Zjawisko rozwoju nacjonalizmu nie jest wobec tego ograniczone do sfery symbolicznej, a staje się przedmiotem analizy politologicznej, natomiast z uwagi na program partii nacjonalistycznych – także przedmiotem rozważań dotyczących bezpieczeństwa Polski, w tym jej integralności terytorialnej.[11] Odbywają się ponadto wielotysięczne wiece, których uczestnicy domagają się rewizji granic z Polską na korzyść Ukrainy, jak np. podczas zorganizowanej 22 stycznia 2011 roku przez „Swobodę” manifestacji we Lwowie (a gdzie można zauważyć też sztandary “umiarkowanej” i “proeuropejskiej” partii >Blok Julii Tymoszenko<).[12]

Istotnie jednym z komponentów programu głównej partii nacjonalistycznej, „Swobody”, są roszczenia terytorialne wobec Polski. Rzeczpospolita jest też umiejscawiana w historii przez nacjonalistów jako wróg i ciemiężyciel, żywe jest także pojęcie „Zakierzonii”, czyli rzekomo ukraińskich ziem za linią Curzona, co otwiera furtkę do przyszłych roszczeń w odpowiednim dla nacjonalistów momencie (można przypuszczać, że będzie tym momentem przejecie władzy w całym kraju, do czego „Swoboda” dąży). Marian Malikowski pisze, iż „niektóre siły polityczne (skrajnie nacjonalistyczne) na Ukrainie kwestionują obecną granicę polsko-ukraińską, używają w różnych publikacjach, także nawet urzędowych pismach, takich np. określeń jak ‘Zakierzonie’, ‘Zakierzońska Ukraina’, ‘ziemie pod okupacją polską’, ‘okupacja ziem ukraińskich’ itp.”[13] Dodaje też swoje spostrzeżenie i ocenę, w której stwierdza, że „nie reagują na to (lub reagują słabo) tak władze Polski, jak i Ukrainy.”[14] Warto więc odnotować, że za polska granicą wschodnią narasta poparcie dla ideologii co najmniej nieprzychylnej polskiemu państwu, w tym jego integralności. Należy odnotować, że wspominana Uchwała Sejmu RP o tragicznym losie Polaków na Kresach Wschodnich z lipca 2009 została uznana przez „Swobodę” (m.in. w liście otwartym zamieszczonym na stronie internetowej jej przewodniczącego, Oleha Tiahnyboka) za przejaw ‘ukrainofobii”[15], a przecież trudno znaleźć w niej sformułowania godzące w ukraiński naród.

Coraz większe poparcie, jakie uzyskuje w zachodnich rejonach państwa nacjonalistyczne ugrupowanie „Swoboda” jest – jeśli nie zagrożeniem – to z pewnością wyzwaniem dla elit politycznych w Polsce, które przekonane są o tym, iż „Polska jest bezpieczna i z zewnątrz, i wewnątrz”[16] oraz pewne tego, że „nikt nie kwestionuje naszych granic, nikt nie narzuca nam rządów, nikt nam nie grozi.”[17] Czas pokaże, kiedy zostanie ono dostrzeżone i w jakim stadium rozwoju będzie wówczas nacjonalizm ukraiński.

Marcin Skalski


[1] T. Marczak, Geopolityczne determinanty polsko-ukraińskiego partnerstwa strategicznego, [w:] M. Wolański, Ł. Leszczenko (red.), Polska – Ukraina. Coś więcej niż sąsiedztwo, Wrocław 2006 s. 18

[2] Tamże, s. 18

[3] T. Marczak, Oś Paryż-Berlin-Moskwa z perspektywy polsko-ukraińskiej[w:] Aktualni problemy miżnarodnych widno syn, Kijów 2005, s. 55

[4] P. Smoleński, O konflikcie polsko-ukraińskim w 60. rocznicę wydarzeń na Wołyniu z Jackiem Kuroniem rozmawia Paweł Smoleński, „Gazeta Wyborcza”, 30.05.2003

[5] Uchwała Sejmu RP z dnia 28 lipca 2009 w sprawie tragicznego losu Polaków na Kresach Wschodnich, Monitor Polski, 2009, nr 47 poz. 684

[6] M. Wojciechowski, Dla Polaków bandyta, dla Ukraińców bohater, „Gazeta Wyborcza”, 9.03.2009

[7] Przemówienie prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w 65. Rocznicę zbrodni w Hucie Pieniackiej z 28 lutego 2009 roku,[w:] http://wiadomosci.wp.pl/gid,10895576,title,Lech-Kaczynski-na-Ukrainie,galeria.html?ticaid=1c87d, 22.06.2011

[8] P. Zalewski, Skończmy z traktowaniem Ukrainy jako przedmiotu w grze z Rosją, [w:] http://www.pawelzalewski.eu/publikacje/4,skonczmy-z-traktowaniem-ukrainy-jako-przedmiotu-w-grze-z-rosja.html, 22.06.2011

[9] Przykład nadania honorowego obywatelstwa Truskawca w województwie lwowskim Stiepanowi Banderze, [w:] http://zaxid.net/newspl/2011/1/19/144517/, 22.06.2001

[10] np. w obwodzie tarnopolskim, [w:] http://zik.ua/pl/news/2009/03/16/173378 , 22.06.2011

[11] E. Tuzow-Lubański, Terytorialne apetyty Tiahnyboka, „Myśl Polska”, 2010, nr 47-48,

[12] Odłączyć ukraińskie ziemie od Polski, [w:] http://wiadomosci.onet.pl/swiat/wiec-we-lwowie-odlaczyc-ukrainskie-ziemie-od-polsk,1,4119472,wiadomosc.html, 22.06.2011

[13] M. Malikowski, Wybrane problemy stosunków polsko-ukraińskich, Rzeszów 2010, s. 53

[14] Tamże, s. 53

[15] O. Tiahnybok, Zajwa WO „Swoboda” szodo projawiw ukrainofobii w Polszcze, [w:] http://www.tyahnybok.info/dokumenty/zayavy/013714/, 22.06.2011

[16] Przemówienie ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego podczas Konwencji z okazji X-lecia działalności Platformy Obywatelskiej, 11 czerwca 2011 r.,[w:] http://www.radeksikorski.pl/aktualnosci/konwencja-z-okazji-x-lecia-platformy-obywatelskiej/, 22.06.2011

[17] Tamże.

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply