Z dr. Andrzejem Zapałowskim, historykiem, wykładowcą akademickim, ekspertem ds. bezpieczeństwa, prezesem rzeszowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego, rozmawia Mariusz Kamieniecki z „Naszego Dziennika”.

O czym świadczy decyzja Sądu Gospodarczego w Kijowie, który uznał kościół pw. św. Marii Magdaleny za własność miasta Lwowa?

– Pamiętajmy, że sprawa zwrotów polskiego mienia dotyczy także kościoła w Komarnie i wielu innych obiektów sakralnych. Mamy do czynienia z sytuacją, gdzie na zachodniej Ukrainie żadne świątynie nie są zwracane ich prawowitym właścicielom – społeczności polskiej. Ta decyzja pokazuje także, jak lekceważona jest Polska i Polacy. Ze strony ukraińskiej nie ma choćby próby wyrażenia wdzięczności za wysiłki, jakie podejmuje nasz kraj w celu wzmocnienia Ukrainy. Prym w tym wiedzie zwłaszcza zachodnia Ukraina, gdzie władzę sprawują siły z Banderą w tle. W mojej ocenie decyzja sądu w Kijowie jest konsultowana z merem Lwowa Andrijem Sadowym i stąd taki, a nie inny wyrok.

Czy zmiana władz Lwowa, jaka ma nastąpić, wpłynie pozytywnie na sprawy polskie?

– W mojej ocenie niezależnie od tego, czy Andrij Sadowy będzie nadal merem Lwowa, czy zastąpi go ktoś inny, to i tak władzę będą sprawować te same siły, czyli Swoboda, która dominuje na tamtym obszarze. W tej sytuacji trudno oczekiwać radykalnych zmian.

Nie ma zatem co liczyć na gesty wdzięczności ze strony ukraińskiej?

– Można odnieść wrażenie, że Ukraińcy przyzwyczaili się do tego, że my, Polacy, którzy sami przejęliśmy na siebie rolę rzecznika interesów Ukrainy, mamy im pomagać. Ta postawa roszczeniowa nie maleje, wprost przeciwnie. Dlatego na próżno szukać gestów ze strony ukraińskiej wobec Polaków tam żyjących. Weźmy chociażby kwestie Domu Polskiego we Lwowie, który Polacy po 20 latach starań otrzymali na peryferiach Lwowa w dzierżawę na 49 lat odmiennie niż mniejszość ukraińska w Polsce, która w Przemyślu dostała Narodnyj Dom na własność. To wszystko pokazuje, że siły nacjonalistyczne na zachodniej Ukrainie nie chcą trwałych stosunków i traktują Polaków z dystansem.

To jednak nie jedyne przykłady braku wzajemności w relacjach polsko-ukraińskich…

– Proszę zwrócić uwagę chociażby na kwestie szkolnictwa mniejszości ukraińskiej w Polsce. Wystarczy dziewięcioro dzieci i tworzy się klasę, a ukraińskie szkoły mają ekstra świadczenia od państwa polskiego. Weźmy chociażby szkołę dla mniejszości ukraińskiej w Przemyślu, gdzie do podstawówki, gimnazjum i liceum uczęszcza niespełna dwieście dzieci, a placówka ta otrzymuje olbrzymie dotacje. To też pokazuje ogromną asymetrię w odniesieniu do dzieci z polskich szkół w Przemyślu. Można domniemywać, że na dziecko ukraińskie przypada dwa razy większa dotacja niż na dziecko polskie. Czy to nie za wiele, czy nie powinna być to tylko dotacja na nauczenie języka i historii ojczystej…?

A jak wyglądają kwestie zwrotu obiektów sakralnych mniejszości ukraińskiej w Polsce?

– Wszystkie obiekty, nawet te, co do których prawa własności nie do końca były udowodnione, zostały przekazane Cerkwii Prawosławnej czy Greckokatolickiej. Śledztwa w tych sprawach chociażby dotyczące przekazania zgodnego z prawem obiektów Cerkwii Greckokatolickiej w Przemyślu prowadziła ABW. Z kolei na Ukrainie kwestie praw własności katolickich wiernych, w tym ludności polskiej, dotyczące obiektów sakralnych, są wciąż nierespektowane, a wręcz lekceważone. Państwo ukraińskie w żaden sposób nie wspiera ani mniejszości polskiej, ani działań kulturalnych Polaków. Wszystko to finansowane jest z pieniędzy polskich podatników. To pokazuje asymetrię, która nie tylko utrzymuje się, ale stale się pogłębia.

Taka sama polityka wobec Polaków jest prowadzona na Litwie…

– Ostatnio w Senacie odbyła się debata poświęcona temu problemowi z udziałem ministra spraw zagranicznych. Owszem, sytuacja jest bardzo podobna, z tym że na Litwie Polacy są dobrze zorganizowani i próbują dbać o swoje prawa. Po tej debacie minister Radosław Sikorski podczas konferencji prasowej powiedział wprost, że Litwa nawet w podstawowych kwestiach, które już dawno powinny być rozwiązane, jak chociażby nazwy dwujęzyczne polskie i litewskie ulic i pisownia nazwisk naszych obywateli po polsku, wciąż pozostają nierozwiązane. Tymczasem na Polaków mieszkających na Litwie, którzy na swoich domach umieszczają tablice w języku polskim, nakładane są ogromne kary. Tak samo błędna, spolegliwa jest polityka polskiego rządu wobec władz Ukrainy.

Jak, Pana zdaniem, wobec tych wydarzeń powinien zachować się polski rząd?

– Polski rząd już w tej chwili powinien Ukrainie jednoznacznie postawić kwestie respektowania interesów i praw Polaków tam mieszkających. W sytuacji, kiedy Polska wspiera Ukrainę i ponosi tak duże koszty z tego tytułu, nie może dochodzić do sytuacji, kiedy ignoruje się prawa polskiej mniejszości. Odwlekanie tych kwestii na potem jest błędem. Polska dyplomacja realizuje wytyczne rządu PO – PSL i Kancelarii Prezydenta, które nakazują bardzo dużą powściągliwość. Ta powściągliwość trwa od lat i rodzi frustrację Polaków we Lwowie, którzy coraz głośniej o tym mówią. Polski rząd niestety nie widzi interesów polskiej mniejszości na tamtym obszarze. To jest wyjątkowo zła i błędna polityka, czas najwyższy zacząć działać i w końcu to zmienić. Polacy na Ukrainie zasługują na szacunek.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Mariusz Kamieniecki

„Nasz Dziennik”

5 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jan53
    jan53 :

    Identyczna sprawa jak z Litwinami.Nie powinnismy pomagać ani Ukraincom ani Litwinom.I jedni i drudzy po 1918r wielokrotnie sprzedawali nas i naszych obywateli zarówno Rosjanom jak i Niemcom.Rowniez i jedni i drudzy mordowali naszych podczas II WS.Litwini w Ponarach oraz litaunizacja na masowa skale oraz donosy do NKWD.Ukraincy pokazali swa “kulture” i “braterstwo” na Wolyniu oraz po 1939r.masowe donosy na Gestapo.Zostawic to dziadostwo i niech zra się miedzy sobą.Im ich będzie mniej tym lepiej dla nas.Nie ma takiej opcji u Ukrainca czy Litwina ze Polak może być ich przyjacielem.Dlatego MSZ powinno tylko wspomagac finansowo nasze mniejszości a reszta pomocy to “wyrazy głębokiego zalu i ubolewania” w związku zaistniala sytuacja i to wszystko.Kolejna rzecz to zbrojenia na maxa i zwiększenie naszej armmi przynajmniej o 30tys,zolnierzy,ale liniowych a nie tych za biurkiem.Im będziemy silniejsi i nie będziemy ogladac się na pomoc która nigdy nie nadejdzie tym będziemy bardziej szanowani.

  2. emigrant
    emigrant :

    błędna??? ta polityka jest kryminalna, dlatego wlasnie personalnie podziwiam Putina I mysle ze kazdy normalny Polak na Litwie czy na Ukrainie marzy o tym aby Polska miala takiego meza stanu albo zaczela normalnie byc prorosyjska. Moze wtedy ktos by prubowal z nami cos utargowac… a tak to jest jak jest w Wielkiej Brytanii jestesmy bialymi Murzynami a na Litwie I Ukrainie to starch sie przyznac nawet kim jestesmy. Dziekowac Bogu w Europie naszych politykow sie szanuje I czekaja na nich cieple posadki, a w razie najgorszego to jestem pewny ze vizy do Stanow tez oni dostana – all it’s cool ;D)

    • jan_de
      jan_de :

      Zgadzam się, ale jesteśmy chyba marginesem… nawet mniej więcej rozumiem dlaczego Putin tak śmiertelnie naraził się mediom „lewej strony”: Znacznie ograniczył wpływy gospodarcze, ale i polityczne filantropa Sorosa i wielkich oligarchów (Rosjanie mówią o oligarchii rabusiów), bądź wykorzystał ich pozycję ekonomiczną dla wzmocnienia swojej roli. Opornych – o ile nie zdołali uciec z “ciężko i uczciwie” zarobionymi pieniędzmi, spotykały represje. Przykładem może być aresztowanie i skazanie jednego z właścicieli koncernu Łukoil, Michaiła Chodorkowskiego, o którym przecież – dzięki mediom – każde dziecko w Polsce wie, że żadnych przekrętów na sumieniu nie ma, i został skazany wyłącznie z powodów politycznych.
      No i to społeczeństwo otwarte… Tak pięknie rozwijające się za Jelcyna, – głównie dzięki fundacjom Sorosa – za Putina zostało z powrotem wepchnięte w otchłań obskurantyzmu… A kochający inaczej, nie mogą już na ulicach Moskwy czy Petersburga, propagować swojej seksualności… Ale dlaczego prawicowe media i takaż , Putina nienawidzą jesze bardziej niż lewicowe? Historia? Smoleńsk? No ale Smoleńsk był póżniej, kiedy już Putina wystarczająco nienawidziliśmy – więc może Smoleńsk był tylko skutkiem, a nie przyczyną?