Początek okupacji a nie wyzwolenie

9 maja, hucznie obchodzony jak co roku na placu Czerwonym jako “dzień zwycięstwa”, w Polsce miał zupełnie inny wydźwięk. W poniedziałek w miejscach symbolicznych: przed tablicami i pomnikami, zapłonęły znicze – wyrazy hołdu i pamięci dla pomordowanych przez Sowietów, represjonowanych przez komunistyczny aparat po wojnie oraz poległych w walce z komunizmem, w sposób szczególny dla “żołnierzy wyklętych”. 9 maja jest bowiem dla Polaków symbolem rozpoczęcia prawie pięćdziesięcioletniej niewoli, a nie rocznicą wyzwolenia.

Historycy podkreślają, że w kontekście relatywizowania najbardziej bolesnych kart naszej najnowszej historii fundamentalna jest jednoznacznie zdefiniowana historiografia oraz konieczność pełnego rozliczenia poprzedniego systemu. Ostatni wyrok uniewinniający Czesława Kiszczaka wskazuje, że jesteśmy dalej niż bliżej tego procesu. Trudno nie zauważyć utrwalającej się tendencji do cieniowania podstawowych faktów, szczególnie w kontekście określenia, kto był oprawcą, a kto ofiarą w czasach reżimu komunistycznego. Przykładem jawnego fałszowania faktów było podawanie w wątpliwość przez ważnych urzędników państwowych tego, że Katyń był ludobójstwem.
W tym roku o “dniu zwycięstwa” w mainstreamowych mediach jednak cicho. Być może zeszłoroczna akcja “Znicz dla czerwonoarmisty” w tym roku nie spotkałaby się z entuzjazmem. Być może uznano, że szereg działań decydentów rosyjskich – wbrew zapewnieniom, że nic się nie stało – umniejszyło jednak rangę naszego państwa w Europie, co dokonało się również za przyzwoleniem polskiego rządu. Choć dżentelmeni o faktach nie dyskutują, w polskiej przestrzeni publicznej wciąż relatywizuje się odpowiedzialność za zbrodnie komunistyczne poprzez właśnie podważanie faktów, przenoszenie akcentów czy przemilczanie. Tak jak przemilczany został w mediach głównego nurtu Dzień Żołnierzy Wyklętych, tak również w kontekście 9 maja nie pada przekaz na temat tego, czym ten dzień był w istocie.
Zdaniem prof. Mieczysława Ryby, kierownika Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX wieku Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, jeśli chodzi o 9 maja, niewątpliwie cały czas jest pewna grupa ludzi mających pozytywne skojarzenia z tą datą. – Stanowią ją zapewne w przeważającej liczbie osoby, które służyły systemowi komunistycznemu. Nie zapominajmy, że niepodległa Polska po 1989 roku nie potrafiła do tej pory bardzo jasnymi aktami prawnymi lub wyrokami sądowymi potępić tego okresu i postawy kolaboracji ze zbrodniczą ideologią – podkreśla prof. Ryba. Według naszego rozmówcy, obecna polityka historyczna, dowartościowywanie Wojciecha Jaruzelskiego czy uniewinnienie Czesława Kiszczaka nie pomoże w prowadzeniu polityki historycznej czy edukacji na tym polu, jak również nie przysłuży się utrzymywaniu społeczeństwa w poczuciu sprawiedliwości. – 9 maja niewola się nie skończyła. Dalej trwało powstanie – antysowieckie. Ważne jest, aby Polska na arenie międzynarodowej umiała walczyć o prawdę na temat własnej historii. Jest to jednak niemożliwe bez rozliczenia wewnętrznego – zaznacza prof. Mieczysław Ryba. Z kolei prof. Jan Żaryn, historyk IPN, wykładowca na UKSW i UW, wskazuje, że 9 maja rozpoczął się okres niezwykle trudny dla naszej Ojczyzny, jednak nie jest to dość mocno eksplikowane w przestrzeni publicznej. – Niewątpliwie ta data nie jest do końca określona w świadomości społecznej – uważa prof. Żaryn.

Paulina Jarosińska

Źródło: “Nasz Dziennik”

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply