Ostrówki Wołyńskie. Ludobójstwo

W rejonach nadbużańskich operację miał przeprowadzić kureń “Łysoho”. Ten we wrześniu w swoim sprawozdaniu donosił kierownictwu OUN: “29 sierpnia przeprowadziłem akcję we wsiach Wola Ostrowiecka i Ostrówki. Zlikwidowałem wszystkich Polaków od małego do starego. Wszystkie budynki spaliłem, mienie i chudobę zabrałem dla potrzeb kurenia”.

Nakładem Oficyny Wydawniczej „Rytm” ukazała się praca Leona Popka zatytułowana „Ostrówki Wołyńskie Ludobójstwo”, sygnowana także przez Instytut Pamięci Narodowej Oddział w Lublinie i Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Sekretarz tej ostatniej instytucji, Andrzej Krzysztof Kunert, napisał wstęp do publikacji Leona Popka. Nie jest to klasyczna monografia opisująca potworny mord, jakieo oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii dokonały we wsi Ostrówki i Wola Ostrowiecka, bestialsko zabijając ich mieszkańców w tym większość kobiet i dzieci. Są to raczej materiały do sporządzenia takiej monografii. Składają się one z trzech części. W pierwszej autor daje ciekawy zarys dziejów Ostrówek i Woli Ostrowieckiej aż do dnia wymordowania ich mieszkańców, a następnie starania na rzecz ekshumacji szczątków niewinnych ofiar i ich pogrzebu. W części tej pisze też o cmentarzu w Ostrówkach, a zwłaszcza jego powojennych losach.

W drugiej części Leon Popek przedstawia relacje świadków, którzy cudem przeżyli ukraińska masakrę, są to wstrząsające relacje świadczące o ukraińskim ludobójstwie. Ich lektura nadaje się tylko dla osób o mocnych nerwach. Oto próbka z relacji Henryka Kloca:

„Ukraińcy trzykrotnie przewracali mnie i kopali, lecz nie zorientowali się, że żyję. Obok mnie leżała Maria Jesionek. Była matką trojga dzieci: Janka (8 lat), Andrzeja (5 lat) i 8-miesięcznego niemowlęcia. Ona także wyskoczyła wraz z synami przez okno z płonącego budynku. Trafiona kulą leżała martwa. Padając, przygniotła niemowlę i udusiła je swoim ciężarem. Jej syn Janek również został zastrzelony. Leżał obok mnie z przestrzeloną głową. Zaś Andrzejek siedział przy martwej matce, szarpał ją i wołał: „Mamo wstań, chce mi się jeść. Nie udawaj. Chodźmy do domu, bo się boję”. Coraz głośniej skarżył się i płakał. I wtedy podbiegł do niego Ukrainiec, przyłożył lufę karabinu do głowy i oddał strzał. Chłopiec głośno krzyknął: „Mamo, ratuj” i już nie żył. Przewrócił się na plecy matki, wyciągnął ręce do góry jak w modlitwie i oddał Bogu swego ducha.

Kiedy jedna z grup Ukraińców mordowała mieszkańców mojej wioski, inna wdarła się do opustoszałych domów, rabując inwentarz żywy i martwy. A kiedy zagrabili całe mienie, podpalili domy i zabudowania gospodarcze. Z płonącego budynku szkolnego buchał okropny żar. Postanowiłem odczołgać się przynajmniej o metr od ognia. Poruszyłem się i wtedy rozległ się strzał. Poczułem dotkliwy ból w okolicy kręgów lędźwiowych. Przez chwilę pomyślałem sobie, że zbliża się koniec mojej udręki, że za chwilę przyjdzie mi umrzeć. Ale Bóg, jak widać, chciał zachować mnie przy życiu, abym jako naoczny świadek zdał relację ze zbrodni, jakiej dopuścili się Ukraińcy na Polakach. Pożar dogasał. Z budynku pozostały tylko zgliszcza, które żarzyły się. Jęki rannych ucichły. Nad pobojowiskiem krążył zwiadowczy samolot. Odważyłem się podnieść głowę. W pobliżu nikogo nie było. Dźwignąłem się z trudem. Wyglądałem strasznie, byłem cały pomazany zakrzepłą krwią. Poparzone stopy pokryte były pęcherzami. Nie mogłem chodzić. Zdjąłem koszulę, podarłem ją na onuce i owinąłem nimi obolałe nogi. Spojrzałem na leżące wokół mnie trupy. Z większości oprawcy zdarli ubranie i buty. Tuż obok dogasającego budynku rozpoznałem głowę mojej starszej siostry Antoniny, której tułów został spalony na węgiel.

Mimo bólu stóp zacząłem uciekać. Chciało mi się pić. Tuż przy domu Strażyca znajdowała się studnia. Zbliżyłem się do niej i chciałem zaczerpnąć wody, aby ugasić pragnienie. Studnia była pełna trupów. Pokuśtykałem więc na podwórze Strażyca w poszukiwaniu wody. Zbliżyłem się do stodoły. Wrota były otwarte. Tego, co zobaczyłem, nie sposób wyrazić. Tuż za klepiskiem leżeli zabici ludzie-mężczyźni, kobiety i dzieci. Z głębi rowu wydobywały się jeszcze jęki konających.”

Takie relacje Leon Popek zaczął zbierać jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych, wykazując tym „czujność historyka”. Gdyby dziś przystąpił do tego zadania, nic by nie uzyskał, bo większość osób, których relacje znajdują się w pracy – najzwyczajniej już nie żyje… Na to zresztą liczą Ukraińcy, którzy czekają, aż wymrą wszyscy świadkowie ich zbrodni i będą mogli całkowicie zamazać popełnione przez siebie na Polakach ludobójstwo.

Relacje zebrane przez Leona Popka uzupełnia lista zamordowanych mieszkańców Ostrówki i Wola Ostrowiecka, a także kilku przysiółków jak Kaznopol, Równo, Wilczy Przewóz i Zamostecze.

Część III pracy Leona Popka nosi tytuł „Przywracanie pamięci”. Składa się ona z kolorowych zdjęć, w znacznej mierze z ekshumacji szczątków ofiar, a także z fotografii z pielgrzymek do Ostrówek, nabożeństw w miejscu mordu itp. Oglądając je można uzmysłowić sobie, jak trudno było prawdzie o ludobójstwie przebić się do świadomości społecznej.

Omawiana książka jest rezultatem wielu lat pracy Leona Popka, który podjął ją nie wiedząc, czy zostaną one sfinalizowane sukcesem. Wiele środowisk w Polsce też nie chce rozdrapywać przyschłych ran w imię fałszywie pojętego pojednania polsko-ukraińskiego. Są też tacy, którzy relatywizują ukraińskie mordy i twierdzą, że były one odpowiedzią na polskie zbrodnie itp. Zachętą do pracy dla Leona Popka był także fakt, że wśród ofiar zbrodni ukraińskiej w Ostrówkach był również jego dziadek ze strony mamy Jan Szwed, a także inni krewni i kuzyni. W swoim wstępie zaznacza też, że odczuwa satysfakcję, iż udało mu się przywrócić narodowej pamięci tragiczny los mieszkańców Ostrówek i Woli Ostrowieckiej i utrwalić słowem drukowanym ich imiona i nazwiska. Podkreśla także, że wszelkie inicjatywy społeczne związane z utrwaleniem pamięci o tragedii Ostrówek i Woli Ostrowieckiej mogły zostać zrealizowane dzięki ofiarom pieniężnym rodzin: Bednarzy, Giedzów, Humeniuków, Kloców, Kuwałków, Kruków, Lisowskich, Palców, Pogorzelców, Pradunów, Szwedów, Ulewiczów, Waleczków, a także indywidualnych osób m.in. śp. Władysława Jesionczaka, śp. Władysława Wasilewicza, Zofii Araszewicz, Leokadii Borek, Anastazji Chmiel, Marii Gracz, Heleny Huk, Marii Karandy, Henryka Kitaszewskiego, Zdzisława Kogaciuka, Czesławy Lewickiej, Krystyny Łoczewskiej, Marii Matyszczuk, Teresy Nietykszy, Janiny Pilipczuk, Anny i Kazimierza Ryszkiewiczów, Tomasza Trusiuka i Stanisłąwa Uszuruka. Warto wymienić te nazwiska, bo postawy wyrażone przez te osoby są coraz rzadsze. Inicjatyw kresowych najzwyczajniej nie ma kto wspierać.

W omówieniu pracy Leona Popka musi jednak znaleźć się też łyżka dziegciu. Dlaczego autor nie zmieścił w niej informacji poświęconej zbrodniarzom, którzy wymordowali mieszkańców Ostrówek i Woli Ostrowieckiej? Są oni przecież znani z imienia i nazwiska. Ich dane są dostępne w Archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Obwodu Wołyńskiego. Gdyby np. IPN w Lublinie nie wiedział, gdzie ich szukać, podajemy koordynaty: syg. d. nr 11315, t. 1 cz. 2 s. 16. Wynika z nich jasno, że rozkaz eksterminacji ludności polskiej wydał w czerwcu dowódca UPA „Piwnicz”, „Kłym Sawur”, czyli Dmytro Klaczkiwskyj. „Rudyj” Jurij Stelmaszczuk dowódca grupy UPA przekazał tę dyrektywę niżej informując, iż na jego mocy ma nastąpić „całkowita, powszechna, fizyczna likwidacja ludności polskiej”. W rejonach nadbużańskich operację miał przeprowadzić kureń „Łysoho”. Ten we wrześniu w swoim sprawozdaniu donosił kierownictwu OUN: „29 sierpnia przeprowadziłem akcję we wsiach Wola Ostrowiecka i Ostrówki. Zlikwidowałem wszystkich Polaków od małego do starego. Wszystkie budynki spaliłem, mienie i chudobę zabrałem dla potrzeb kurenia”. Warto zacytować raport tego zbrodniarza jako uzupełnienie do pracy Leona Popka, bo jeszcze ktoś pomyśli, że Polacy z Ostrówek i Woli Ostrowieckiej zginęli w wyniku sąsiedzkich porachunków. W Polsce są przecież politycy, którzy w ten sposób widzą rzeź Polaków na Wołyniu.

Marek A. Koprowski

Leon Popek, Ostrówki Wołyńskie Ludobójstwo, Oficyna Wydawnicza „Rytm”, Warszawa 2011, wydanie książki umożliwiła finansowa pomoc Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, s. 259, c. 79,80 zł.

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. kijowski
    kijowski :

    Nie jestem specjalistą w tym temacie i chciałem się zapytać: czy na Ukrainie są wydawane tego typu książki??? Z tekstu M. Koprowskiego wynika, że dokumentów nie brakuje, są jeszcze świadkowie a pewnie i wykonawcy mordów. Badaczom nie pozostaje nic, tylko zakasać rękawy i wziąć się do roboty, sukces murowany a i uczynek sumienia byłby bardzo godny – można by odkupić część win swojego narodu. Ale tam idzie się w zaparte, bezczelnie łże, sławi bohaterskich rezunów, którzy mieli odwagę strzelać kilkuletnim dzieciom w tył głowy… Kłamstwo, podłość i zajadłość – to chyba główne cechy polityki historycznej obecnej Ukrainy.