“Nowa Mołdawia” – mała Rosja?

Rosja (FSB?) pod przykrywką tak zwanej Międzynarodowej Rady Eksperckiej “Internacjonalna Rosja” rozpoczyna nowy projekt ponownej rusyfikacji Republiki Mołdawii.

Republika Mołdawii coraz bardziej przypomina dom bez gospodarza. Bałagan? Do kwadratu. Każdy robi, co chce. Rosjanie chcą zmienić władze w Tyraspolu – zmieniają. Kiedy chcą, jak chcą, na kogo chcą. Zechciał Szewczuk w Tyraspolu wprowadzić w Naddniestrzu rosyjski rubel – wyszedł do narodu, i zupełnie z głupa ogłosił: chcę i basta. Komuniści chcą wypełniać swoje deputackie obowiązki – wypełniają, nie chcą, nie wypełniają.

Chcą wybrać prezydenta – wybierają, nie chcą – nie wybierają; mało tego – podburzają społeczeństwo do powszechnego nieposłuszeństwa, sabotażu, bojkotu, powstania, rewolucji. Bolszewicy. Tylko z zewnątrz, ale wciąż jednak – bolszewicy. Albo jeszcze: przyjdzie baszkanowi Gagauzji do głowy rozszerzyć Republikę Mołdawii z zachodu na wschód – nie ma problemu: tworzy swoją partię, pisze statut, jako swój geostrategiczny priorytet wskazuje Unię Euroazjatycką, rejestruje partię w Ministerstwie Sprawiedliwości i dalej robi, co ma robić, nie biorąc pod uwagę Konstytucji, nie konsultując się z parlamentem ani z rządem.

Albo: Szelin z partii socjaldemokratów (partia ambasadora Rosji w Kiszyniowie, W. Kuźmina) zechciał ogłosić przyłączenie Republiki Mołdawii do Unii Rosja-Białoruś-Kazachstan? Mówisz-masz: zwołał (pod patronatem Kuźmina) partię na rozszerzone posiedzenie z gośćmi z Ukrainy, Tyraspolu, Rosji i Kazachstanu, i podjął decyzję: referendum zostanie przeprowadzone 18 listopada. «Ta decyzja przejdzie do historii” – pozwolił sobie ogłosić napuszony Kuźmin, zupełnie jakby był na misji w Briańsku albo w Workucie, a nie w Kiszyniowie. “Rosyjskiemu dyplomacie” nie w głowie były restrykcje geograficzne. Albo, na przykład, Patriarcha Rosji zechciał nas ogłosić częścią “Świętej Rusi” (?!) i ogłosił, a zamiast go sprostować, nagradza się go i nadaje tytuł kawalera Orderu Republiki.

To właśnie Republika Mołdawii. Jak już mówiłem – dom bez gospodarza. I na tym nie koniec. Wszystkie te “albo” można wymieniać w nieskończoność. I przed, i po roku 1990. Te “albo” są jak kamienie na naszej szyi, naszych rękach i nogach. Są, jak mawiał Druţă, brzemieniem naszej dobroduszności, które przez to, że jest go tak dużo, gra z nami w złą grę. Bycie dobrym wobec złych, to jak być złym wobec siebie. Znane powiedzenie: “czyń dobro, i ono do ciebie wróci” w Rosji ma najwyraźniej drugą wersję: “czyń zło, dobro niech czynią inni”. “Dobre stosunki z Rosją żadnej z byłych republik radzieckich nie wyszły na dobre. Rosja nie potrzebuje sąsiadów; ona potrzebuje wasali”. To jedna z ostatnich wypowiedzi gruzińskiego lidera, Michaiła Saakaszwilego, która, w kontekście naszej sytuacji, jest czymś więcej, niż tylko wypowiedzią – to bardziej definicja stosunków Rosji ze światem zewnętrznym. Gruzini wyjaśnili to sobie, dla siebie i swoich stosunków z Rosją, republiki nadbałtyckie zrobiły to jeszcze wcześniej. A my?

«Ia russkii»

Wchodzę sobie ostatnio na stronę regnum.ru i dowiaduję się, że Rosja (FSB?) rozpoczyna nowy projekt ponownej rusyfikacji Republiki Mołdawii, pod przykrywką tak zwanej Międzynarodowej Rady Eksperckiej “Internacjonalna Rosja”, która ma dojście i do Republiki Mołdawii – “Nowa Mołdawia”, natchniony, najwyraźniej, nowym ekspansyjnym projektem Putina – “Nowa Rosja”. “Plan minimum” “Nowej Mołdawii” zakłada zwiększenie liczebności Rosjan podczas spisu ludności w 2014 r. w Republice Mołdawii co najmniej do 30%. Kierownik grupy, niejaki Evgheni Şolari (?!) (zwróćcie uwagę na jego zdenaturalizowane imię – ani to rosyjskie, ani rumuńskie, swoisty rosyjski kosmopolityzm, pachnący homonimicznym niewolnictwem) flirtuje z własną wyobraźnią w “analitycznym” artykule, w którym stawia przed mniejszościami narodowymi i Mołdawianami , żyjącymi w rodzinach mieszanych (1/3 społeczeństwa, jak zapewnia) zadanie: wyrzec się swojego pochodzenia etnicznego i zadeklarować podczas spisu narodowość Rosyjską. «Na tebe. Priehali». Putin chce dokonać tego, czego nie udało się Stalinowi, Chruszczowowi i Breżniewowi: denaturalizacja / ofiara poprzez rusyfikację. To nic innego, jak wynarodowienie, tylko oparte na ofiarności. Inspiruje się Mołdawian/Rumunów do tego, by wyparli się tego, kim się urodzili; tak samo jako Żydów, Cyganów, Gagauzów, Gruzinów, Azerów, Ormian, Polaków i całą resztę, a szczególnie Białorusinów, Bułgarów i Ukraińców, będących częścią tej samej słowiańskiej wspólnoty.

“Jestem Rosjaninem” – to powinna być jedyna odpowiedź na pytanie, zadane podczas spisu ludności” – zapewniał Szolar, który ma też wytłumaczenie tego projektu denaturalizacji nie-Rosjan: zwiększenie liczebności Rosjan zobowiązuje (?!) Kiszyniów do ogłoszenia języka rosyjskiego drugim językiem państwowym w Republice Mołdawii. “To będzie nasze wielkie zwycięstwo” – pisze. Czyje: “nasze”, jeśli nie-Rosjanom przyjdzie przejść przez “rzeź”? Poza tym – te 30% (jeśli tylu się doliczą) to nie jest podstawa do nadania językowi rosyjskiemu statusu języka państwowego; rosyjski może otrzymać prawo, by stać się językiem powszechnym w miejscach, gęsto zamieszkałych przez Rosjan – czego w Mołdawii i bez tego jest ponad normę. Nawet tam, gdzie Rosjan jest mniej, niż 20%. W ten sposób opowieści Szolara są zupełnie “z innej bajki”. Rosji, tak jak i Ukrainie, nie daje spokoju denaturalizacja przestrzeni postsowieckiej i utworzenie w przyszłości wieloetnicznego i wielojęzykowego imperium. Przyznaje to Żyrinowski, a skrywa Szolar. Idealnie pasuje tu ludowe porzekadło: “Wilk zmienia sierść, ale nie naturę”. Czas mija, ale w świadomości “Rosjanina” / Kremla nic się nie zmienia, bez względu na godzinę, dzień, równonoc, południk, równoleżnik, wiek ani tysiąclecie.

Autorytarny, ale nie Putin.

A teraz kilka pytań. Elementarnych: Jeśli Gagauzi ogłoszą, że są Rosjanami, to czy to znaczy, że będą musieli się wyrzec gagauskiej autonomii? I postawić krzyżyk na swoim etnicznym istnieniu. A jeśli Bułgarzy ogłoszą się Rosjanami, to dlaczego (jakim prawem) rejon Taraclia ma zachować swój szczególny status, z uniwersytetem, przedszkolami i szkołami z bułgarskim jako językiem wykładowym? Ta sama kwestia w przypadku Ukraińców i każdej innej społeczności, która próbuje przetrwać i rozwijać się jako odrębność etniczno-kulturowa. Co się stanie ze stowarzyszeniami narodowo-kulturalnymi mniejszości narodowych, gdy wszyscy będą Rosjanami – nie będą miały kogo reprezentować? Całkiem możliwe, że i Departament stosunków międzyetnicznych przejdzie w stan spoczynku. A także wielu państwowych polityków, zajmujących się kwestiami mniejszości, oprócz Rosjan… ich praca nie będzie miała sensu. Wiele rzeczy trzeba będzie zrewidować. Nie tylko odpowiedź na pytanie: “kto ty jesteś?”. Ofiara będzie całkowita. Czy Ukraińcy, Gagauzi, Żydzi, Polacy, Azerowie, Gruzini, Ormianie, narody bałtyckie, Cyganie, Turcy… są gotowi na to, by przestać być tymi, kim są z definicji i z natury? Czy kraje, z których pochodzą, poprzez akredytowane ambasady w Kiszyniowie, są gotowe przyjąć tę ofiarę? I najważniejsze: Czy Sojusz na rzecz Integracji Europejskiej gotów jest ogłosić się suwerennym reżimem w Republice Mołdawii i położyć wreszcie kres spekulacjom i rosyjsko-politycznym wynaturzeniom Kuźmina, Formuzała, Szewczuka, Szelina, Kiriłła, Szolara… Szewczuk ma rację, gdy mówi, że Republice Mołdawii potrzebny jest autorytarny prezydent. Ale nie Putin. Tylko Michał Waleczny.

Ziarul de Garda

Źródło: „MoldovaNova”

Tłumaczenie: Magdalena Superson

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply