Nidzica

czyli o tym, że Jagiełło pił wodę
a nasi się z poganami na chrześcijan spiknęli

Stryjkowski pisze:

Przeto król Władysław Jagiełło i Witułt… wojska ze wszystkich powiatów, ten z Polski, a ten z Litwy i Tatarów zebrawszy, do Prus ciagneli… Miasta niektóre częścią mocą, częścią przez podanie wzięli: Nitburk [czyli Nidzicę – przyp. JK], Hohenstein, Allenstein, Gutesstat, Zyrgony, Prabutę, Biszowswerder i Kryczburg… Wzdłuż i wszerz wołości poburzywszy i spustoszywszy król pod Toruń, Witułt z Litwą pod Kulmę albo Chełmno ciagneli…

Łatwo sobie wyobrazić, że dla mieszkańców Prus krzyżackich Wielka Wojna z Polską i Litwą , która wybuchła sześćset lat temu – w roku 1409 – okazała się, wbrew oczekiwaniom, miejscową Apokalipsą. I nie ma wątpliwości, że ta Apokalipsa miała dwa aspekty, dwa oblicza: walki chrześcijan z poganami i walki chrześcijan z chrześcijanami.

Myślę o tym, wybierając się właśnie śpiewać średniowieczne pieśni pod krzyżacką Nidzicę, tam, kędy powyżej opisany sukces odnieśli Litwini i Polacy (zapraszam wieczorem w najblizszą sobotę 11 lipca!). Ta wizyta wymusza refleksję.

Chrześcijanie a poganie

Chrześcijańska Polska była, owszem, wrogiem Krzyżaków, ale wielkie, wcześniejsze polsko-krzyżackie walki w 1409 roku należały już do dość zamierzchłej przeszłości. Oburzenie na Zakon było głównie “historyczne”, acz ożywione aktualnymi sporami, tyle że już nie tak tragicznymi jak za Łokietka. Tymczasem różnice kulturowe pomiędzy Polską a państwem Panów Pruskich były znacznie mniejsze niż pomiędzy Polską a ówczesną Litwą. Wzajemne rozjątrzenie na siebie było więc czasowym rozjątrzeniem dwu sąsiednich krajów chrześcijańskich, rozjątrzeniem wtórnym, narastającym chwilowo po długiej przerwie.

Litwa bynajmniej nie niewinna

Znacznie bardziej niż Polska miała na pieńku z Krzyżakami pogańska Litwa, naprawdę silnie wówczas zagrożona: jej stolicę i inne co ważniejsze miasta krzyżactwo najeżdżało, oblegało, paliło. Przy tym panowie Pruscy nadal utrzymywali, że walczą przeciwko poganom. I przeciwko polskim rycerzom, którzy poganom pomagają.

To fakt, że w czasie tuż przed Wielką Wojną polscy rycerze walczyli na Litwie ramię w ramię z niedawnymi (i na pewno nieraz teraźniejszymi jeszcze) poganami przeciwko chrześcijańskim rycerzom, czyli przeciwko Krzyżakom i krzyżackim gościom z Europy. Polacy pomagali Litwie, bo ostatecznie twierdzili, że w wyniku Unii – Polska to już Litwa, a Litwa to już Polska, i że Litwa została skutecznie ochrzczona.

Czy polskie intencje były czyste? Wedle naszych kronikarzy, takiego Długosza na przykład – jak najbardziej. Historycy zwracają jednak uwagę, że nie do końca. Wszystkie trzy strony – Litwini, Polacy i Krzyżacy – wojny po prostu chciały, wszystkie też zamierzały siać niezłe zniszczenie w państwie swego sąsiada. Krzyżacy kłamali, twierdząc, że Litwa to kraj całkowicie pogański, ale i Polacy mijali się z prawdą, twierdząc, że to już kraj chrześcijański. Tym niemniej Litwa miała chrześcijańskiego monarchę i w świetle ówczesnego prawa Krzyżacy nie mogli tego negować, choćby nawet chrystianizacja szła powoli i opornie. Toteż trzeba przyjąć za pewnik, że podłoże religijne – choć dla myślenia ówczesnych ludzi niezwykle istotne – nie było najważniejszym powodem wypowiedzenia wojny. Wojnę toczono w gruncie rzeczy o co innego niż o idee, niż o wiarę – o realne istnienie i status państw krzyżackiego i litewskiego. No i Królestwa Polskiego przy tej okazji, oczywiście. Na idee trzeba się było powoływać.

Dwa wojownicze państwa

Niewątpliwie, agresorem był Zakon. Ale przecież Litwa, tak jak i Zakon, stworzyła swoje państwo na drodze podbojów, a wcześniej utrzymywała się z rabunkowych wojen. Jej państwo, tak jak państwo Zakonu – było w znacznym stopniu “kolonialnym”. Nie usprawiedliwia to Zakonu – ale pozwala ujrzeć Litwę w nieco innym świetle. Dalej, przypomnijmy, że kością niezgody w wojnie 1409 roku była Żmudź. Żmudź okupowana przez Zakon, który wszedł w jej posiadanie za sprawą Witolda – był to haracz za pomoc, jaką Krzyżacy udzielili mu wcześniej przeciwko… Jagielle. A Witold wystąpił przeciwko Jagielle, bo pożarł się z nim o to, kto będzie rządził na Litwie, zaś w wyniku tej kłótni w niewoli u Jagiełły umarł ojciec Witolda – jak podejrzewano, po prostu zamordowany. Kiedy po zaciekłych walkach i serii mordów na linii Krzyżacy-Witold-Litwa-Jagiełło, wreszcie Witold się z Jagiełłą pogodził, odstąpił Krzyżaków i zapanował na Litwie – postanowił odebrać Zakonowi Żmudź. Więc wywołał na Żmudzi powstanie – na tej samej Żmudzi, którą bez żalu wcześniej Niemcom odstapił za cene sojuszu… A kto daje i odbiera… et caetera.

Zaś Jagiełło do końca życia pił tylko wodę, nie tykał wina. Chyba raczej nie z abstynencji. Po prostu, we winie smak trucizny dobrze się kamuflował, a w czystej wodzie łatwo go było wyczuć. Zaś trucicielskie i mordercze realia rządziły polityka litewską…

Kto winien?

Nie zamierzam w żadnym wypadku twierdzić, że skruszenie mocy Panów Pruskich w wyniku walk, które poczęły się w 1409 roku nie było “słuszne” i że nie było wielkim polsko-litewskim sukcesem, takim, którym chwalić by się można. Przeciwnie, sukces to był chwalebny, chwalić się nim należy. Królestwo nasze wypłyneło dzięki niemu na wielkie, europejskie wody, a pycha krzyżacka i niecne zamiary faktycznie były pychą i niecnymi zamiarami. Z drugiej strony jednak wojowniczość, podstępność i grabieżczość litewska faktem były, a także zaciekłość polska – wiadomo, że pod Grunwaldem nasi nie brali do niewoli rycerzy w białych płaszczach.

O tym właśnie myślał będę pod murami krzyżackiej Nidzicy, tej, pod którą w latach Wielkiej Wojny brzmiały może pienia litewskich wajdelotów, a za murami – do czasu – podśpiewywali sobie zakonni bracia “Palaestinalied” Waltera von der Vogelweide (której fragment załączam).

Pewnie ktoś był winien, ktoś w pewnym momencie przegiął – i poniósł konsekwencje – nie mnie jednak oceniać szczegółowo.

Pod Nidzicą zmówię sobie “wieczny odpoczynek” za jednych i za drugich.

Jacek Kowalski

– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –

w załączeniu:

Fragment “Palästinalied” – czyli “Pieśni palestyńskiej” Waltera von der Vogelweide z nowej płyty Jacka Kowalskiego i Klubu Świętego Ludwika “Wojna i miłość”. O płycie – patrz www.jacekkowalski.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply