Na Słowacji narodowcy walczą z nacjonalistami

Słowacka Partia Narodowa coraz wyraźniej domaga się delegalizacji konkurencyjnej Partii Ludowej „Nasza Słowacja”. Radykalne ugrupowanie Mariana Kotleby stało się solą w oku lidera umiarkowanych narodowców Andreja Danko po jego wizycie w Izraelu, gdzie miał wstydzić się za działalność „Naszej Słowacji”.

Umiarkowani narodowcy ze Słowackiej Partii Narodowej (SNS) robią wszystko, aby zwrócić uwagę na konieczność zakazania Partii Ludowej „Nasza Słowacja” (LS-NS). Ostatnio Danko, będący przewodniczącym słowackiego parlamentu, poprosił o pomoc nawet nieprzychylne mu media, od których oczekuje pomocy w procesie delegalizacji nacjonalistów.

W tej sprawie szef narodowców z pewnością może liczyć na wsparcie mediów i to nie tylko słowackich. Kotleba zostając przed czterema laty żupanem bańskobystrzyckim (funkcja pośrednia pomiędzy polskim marszałkiem województwa a wojewodą) trafił na przysłowiowe pierwsze strony gazet niemal w całej Europie. Wytykano mu przede wszystkim apologię rządów księdza Jozefa Tiso, który w czasie II wojny światowej rządził Republiką Słowacką powstałą pod patronatem Niemiec, a także jego niechęć do cygańskiej społeczności. W słowackich mediach nie ma z kolei dnia, aby pogardliwie określani „kotlebowcy” nie byli wprost nazywani nazistami i nie stawali się bohaterami sugestywnych karykatur.

Nawrócenie w Izraelu

Nacjonaliści Kotleby nie są też miłośnikami Izraela, wielokrotnie krytykowanego przez nich chociażby podczas wizyt lidera LS-NS w Damaszku. Radykalni nacjonaliści twierdzą, że to Izrael odpowiada za obecną sytuację na Bliskim Wschodzie, między innymi poprzez politykę apartheidu wobec Palestyńczyków. Z tą tezą najwyraźniej nie może pogodzić się Danko, który wielokrotnie krytykował posłów ugrupowania Kotleby, chociaż nigdy nie miał podstaw do wszczęcia wobec nich parlamentarnych procesów dyscyplinarnych.

Przewodniczący słowackiej Rady Narodowej zradykalizował swoją postawę wobec nacjonalistów po swojej pierwszej wizycie w Izraelu. Danko spotykał się tam między innymi z premierem Benjaminem Netanjahu oraz szefem Knesetu, Juli-Joelem Edelsteinem, a także modlił się pod jerozolimską „Ścianą Płaczu”. Szczególne wrażenie na liderze SNS miało zrobić Muzeum Yad Vashem, bowiem po wizycie w nim zaczął mówić o konieczności zwalczania faszyzmu jako „największej tragedii XX wieku”.

Ponadto Danko przebywając jeszcze w Izraelu stwierdził, że jego kraj ma „poważny problem z antysemityzmem”, dlatego zadeklarował gotowość wprowadzenia nowych przepisów określających dokładnie definicję tego zjawiska. Szef SNS chwalił jednocześnie prawodawstwo izraelskie, z którego zamierza czerpać inspirację, aby wykorzenić na Słowacji „wszelkie przejawy nietolerancji oraz negacji Holokaustu”.

Jak zdelegalizować Kotlebę?

Po powrocie na Słowację Danko zapowiedział, że już na jesieni z jego inicjatywy parlament rozpocznie pracę nad nowym prawem, gdyż podczas podróży do Izraela miał wstydzić się za ugrupowanie Kotleby. Zmienione przepisy mają przede wszystkim uściślić wspomnianą już definicję antysemityzmu oraz ekstremizmu, choć odpowiednie przepisy i tak funkcjonują na Słowacji od wielu lat. Lider narodowców stwierdził przy tym, że represje wobec nacjonalistów powinny odwieść młodych Słowaków (wśród nich „kotlebowcy” cieszą się największą popularnością) od upatrywania w LS-NS zbawienia dla problemów kraju.

Teoretycznie delegalizacja obecnego ugrupowania byłego żupana bańskobystrzyckiego jest możliwa. W 2006 roku słowacki sąd konstytucyjny zdelegalizował bowiem Wspólnotę Słowacką – Partię Narodową, a więc pierwszą partię Kotleby, uznając wówczas, że propaguje ona treści sprzeczne z konstytucją. Lider LS-NS epatował wówczas symboliką z czasów wojennej Republiki Słowackiej, posługując się dodatkowo jej oficjalnym pozdrowieniem oraz umundurowaniem paramilitarnej formacji Gwardii Hlinkowej. Od tego czasu jednak wiele się zmieniło.

Zobacz także: Słowaccy nacjonaliści chcą referendum w sprawie opuszczenia Unii

Obecnie „kotlebowcy” nie występują już w mundurach i ciężkich butach, ale w zielonych koszulkach, w których chętnie rozdają pomoc dla najbiedniejszych Słowaków, organizują patrole przeciwko cygańskim przestępcom oraz koncentrują się na problemach społecznych targających współczesną Słowacją. Jednocześnie Kotleba nawiązuje do dawnych czasów, czym zainteresowała się obecnie słowacka prokuratura. Bada ona bowiem ewentualne „propagowanie ekstremizmu” przez lidera radykalnych nacjonalistów, kiedy wręczał on bony słowackim rodzinom o wartości… 1488 euro. Śledczy uważają, że tym samym nawiązano do neonazistowskiego pozdrowienia, co zostało oczywiście szybko podchwycone przez media. Trzeba jednak pamiętać, że w zeszłym roku wniosek o delegalizację LS-NS został już odrzucony.

Zapomniał SNS jak radykałami był

Co ciekawe, przed zaistnieniem Kotleby na słowackiej scenie politycznej to właśnie SNS pełniło funkcję dyżurnej partii ekstremistycznej. Przez wiele lat lewicowe słowackie media, mające dominującą pozycję w tamtejszej przestrzeni publicznej, oskarżały właśnie narodowców o szkodzenie wizerunkowi Słowacji na arenie międzynarodowej.

Wówczas przewodniczącym SNS był kontrowersyjny Jan Slota, doskonale znany nie tylko ze swojej politycznej działalności, ale także z poważnych kłopotów z alkoholem i jazdą samochodem pod jego wpływem. Slota przede wszystkim został jednak zapamiętany jako czołowy „ksenofob kraju”, ponieważ zasłynął dziesiątkami szowinistycznych wypowiedzi na temat Węgrów oraz ostrą krytyką Cyganów. Kres temu wizerunkowi SNS dopiero cztery lata temu położył właśnie Danko.

Sami „kotlebowcy” nieszczególnie przejmują się krytyką narodowców, ale starają się jednocześnie pozyskać elektorat mogący nie akceptować nowej linii SNS. Z tego powodu Kotleba wprost nazywa ugrupowanie Danko „Syjonistyczną Partią Narodową”, a także oskarża go o zaakceptowanie „zbrodniczej ideologii syjonistycznej”. LS-NS ma być również ofiarą tego, iż jako jedyna partia na Słowacji ma odwagę mówić o realnych problemach kraju i dominacji w nim międzynarodowych korporacji.

Szef nacjonalistów jest także gotowy do wspomnianego procesu o pomoc dla najbiedniejszych Słowaków, szydząc jednocześnie ze śledczych, iż może on zostać pierwszym politykiem skazanym za przekazanie pieniędzy dla biednych ludzi. Z pewnością „kotlebowcy” mogą liczyć na społeczne poparcie – ich notowania są stabilne i najczęściej wyższe od SNS. Zaś według opublikowanych niedawno sprawozdań finansowych cieszą się oni największą hojnością darczyńców spośród wszystkich słowackich partii.

Marcin Ursyński

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz