Militarne odrodzenie Rosji a Estonia

W minionym dziesięcioleciu, jeszcze przed wojną rosyjsko-gruzińską, w NATO i w samej Estonii gołym okiem można był dostrzec, że siła militarna Rosji jest niedoceniana. Traktowano ją wręcz z niejaką pogardą, a rosyjskie plany na przyszłość postrzegano jako nazbyt optymistyczne. Planowanie obronne otrzymywało więc błędne sygnały, wskutek czego obecnie nie posiadamy wielu militarnych możliwości, których należało by się spodziewać od małego zachodniego sąsiada wielkiej Rosji – pisze ekspert estońskiego Ministerstwa Obrony Narodowej.

Niedawno Katedra Strategii Akademii Obrony Narodowej w Finlandii w ramach pracy badawczej przygotowała referat traktujący o możliwych kierunkach wojskowo-politycznego rozwoju Rosji w najbliższym dziesięcioleciu. Naturalnie autorzy referatu nie analizują tendencji rozwoju Rosji w izolacji czy też jako samodzielnego procesu, lecz umieszczają je w ogólnoświatowym kontekście wojskowo-politycznym, którego ważnymi elementami są wydarzenia w USA i NATO.

Zacznę od tego, o czym referat nie mówi. Nie rozpatruje on potencjalnych agresywnych zamiarów Rosji, związanych ze wzrostem jej siły militarnej, wzrostu zagrożenia wojennego ani innych kwestii, które nie poddają się analizom naukowym. Przewidywanie potencjalnych zamiarów najważniejszych polityków państwowych czy też kręgów politycznych w oddalonej perspektywie czasowej jest w nieunikniony sposób podobne do wróżenia z fusów czy wręcz czystego szarlataństwa. Żadna szanująca się instytucja wywiadowcza, nie mówiąc już o analitykach (przyjmowanych na poważnie) w dziedzinie strategii i geopolityki, nie zaryzykuje zajęcia się nim na poważnie.

Referat analizuje za to wojenną doktrynę Rosji i filozofię, którą obrała za punkt wyjścia, wysiłki Rosji w dziedzinie odnowienia sił zbrojnych, gwałtowny wzrost wydatków na obronę oraz przewidziane na najbliższe dziesięć lat potężne programy zakupu i modernizacji sprzętu.

W referacie pada stwierdzenie, że Rosja, uwzględniając swoje interesy geopolityczne, wróciła do myślenia w duchu strefy wpływów. Właściwie należałoby zapytać, czy w ogóle próbowała – i na jak długo – zrezygnować z takiego myślenia na początku lat 90-ch?

Za „ojca” współczesnego myślenia geopolitycznego można uznać filozofa Aleksandra Dugina, który w 1997 r. wydał pracę „Podstawy geopolityki: geopolityczna przyszłość Rosji”. Książce, która w Estonii nie zyskała zbytniej popularności, poświęcono w raporcie Akademii Obrony Narodowej wiele uwagi. Przez stulecia imperium było naturalną formą rosyjskiej państwowości. Władimir Putin, były i przyszły prezydent Rosji, nazwał swego czasu rozpad Związku Radzieckiego ogromną katastrofą geopolityczną. A stwierdzenie to nie wzięło się z powietrza. Błędem byłoby upatrywanie w nim jedynie radzieckiej nostalgii. Jest ono bowiem kwintesencją współczesnej geopolityki Rosji, zakorzenionej w wielowiekowej tradycji.

Według koncepcji Dugina, dla osiągnięcia swoich celów geopolitycznych Rosja powinna przeciągnąć na swoją stronę Niemcy. Gazociąg Północny (Nord Stream) oraz dwustronna współpraca wojskowa są w tym kontekście ważnymi krokami praktycznymi. Osłabienie i podziały wewnątrz NATO odpowiadają rosyjskim interesom. Dalszym celem strategicznym Rosji jest najwyraźniej upadek działającego obecnie w Europie systemu bezpieczeństwa, czyli NATO. Władze Rosji nie kryją się specjalnie ze swoimi poglądami. Przecieki z WikiLeaks ujawniają, że Putin oznajmił Sekretarzowi Generalnemu NATO Andersowi Fogh Rasmussen: „NATO nie jest konieczne, a rozpad Sojuszu odpowiada interesom Rosji”.

Dugin nie uważa, by Rosja musiała bać się ewentualnej wojny, ale według niego lepiej, aby swoje cele osiągnęła bez użycia siły militarnej. Dla osiągnięcia celów politycznych określonych przez władze państwa doktryna wojenna Rosji przewiduje szereg środków niemilitarnych, począwszy od wojny informacyjnej i cybernetycznej aż do nacisków gospodarczych. Nie jest tajemnicą, że środki te były już w użyciu, między innymi przeciwko Estonii.

Aby lepiej zrozumieć to, co dzieje się w dziedzinie wojskowo-politycznego rozwoju Rosji, najrozsądniej będzie przyjrzeć się wskazanym w raporcie najważniejszym wydarzeniom ostatnich lat uporządkowanym chronologicznie:

2008– Wojna gruzińsko-rosyjska

2009– Przeprowadzono ogromne manewry wojskowe pod kryptonimami „Zapad” i „Ładoga”. W ich trakcie ćwiczono między innymi prowadzenie konwencjonalnych działań wojennych na terenie krajów nadbałtyckich, jak również możliwe użycie taktycznej broni jądrowej przeciwko wojskom NATO.

W rosyjskich wojskach lądowych zlikwidowano dywizje i wprowadzono system brygadowy. Powstało łącznie 40 brygad czołgowych i brygad piechoty zmotoryzowanej, gotowych do prowadzenia samodzielnych działań bojowych.

Duma Państwowa Rosji przyjęła uchwałę zezwalającą na użycie Sił Zbrojnych Rosji w celu obrony rosyjskich obywateli w kraju i za granicą oraz dla osiągnięcia innych celów politycznych.

2010– Przyjęto nową doktrynę wojenną, w której pośród możliwych zagrożeń dla Rosji wskazano rozszerzenie NATO i rozmieszczenie Sił Zbrojnych USA w państwach sąsiadujących.

Podpisano umowę z Francją dotyczącą zakupu czterech śmigłowcowców – okrętów desantowych typu Mistral. Każdy okręt może pomieścić 16 śmigłowców wraz z batalionem czołgowym lub około 30 czołgów.

Brygada artylerii stacjonująca w rosyjskim miasteczku Ługa powiększyła swoje uzbrojenie o taktyczne pociski rakietowe typu „Iskander-M”, których zasięg (450 km) pokrywa całe terytorium Estonii.

Zlikwidowano poprzedni podział na sześć Okręgów Wojskowych, przekształcając je w istocie w cztery regionalne dowództwa strategiczne. Okręgi Wojskowe Leningradzki i Moskiewski oraz Kaliningradzki Okręg Specjalny zostały połączone w nowy Okręg Zachód ze sztabem w Petersburgu. W ten sposób Rosja znacząco zwiększyła swoje możliwości w zakresie przeprowadzania połączonych operacji wojskowych w strefie bałtyckiej.

2011– Rozpoczęto kolejny, czwarty program modernizacji systemu obronnego, który zakłada wydatki rzędu 503 mld euro na wyposażenie armii w technikę bojową i jej przezbrojenie do 2020 roku. Rosyjskie Ministerstwo Obrony stawia przed sobą cel zwiększenia w ciągu najbliższych dziesięciu lat udziału nowoczesnego wyposażenia wojskowego w jej ogólnym uzbrojeniu do 70% (obecnie odsetek ten wynosi około 10%).

Prawdę mówiąc, Rosji nie udało się w pełni zrealizować żadnego z poprzednich programów modernizacyjnych. Przemysł obronny, przeżywający poważne problemy strukturalno-kadrowe, nie był w stanie spełnić zamówień rządowych zgodnie z planem. Jednak dla niewielkich, sąsiadujących z Rosją państw są to wystarczające powody do niepokoju, nawet jeśli plan zostanie wypełniony jedynie w połowie czy nawet w jednej trzeciej.

W najbliższych latach Rosja planuje gwałtowne zwiększenie wydatków na wojsko. W bieżącym roku wydatki na Siły Zbrojne wyniosą 38,3 mld euro, w 2012 około 42 mld, a w 2012 roku nawet 53 mld euro. Prezydent Miedwiediew oznajmił niedawno, że w 2012 roku wydatki te będą stanowić 4,5% rosyjskiego PKB (miał na myśli najwyraźniej nie tylko wydatki na Siły Zbrojne, ale również na Wojska Wewnętrzne oraz Służby Graniczne, które nie podlegają bezpośrednio rosyjskiemu Ministerstwu Obrony).

W czasie pokoju liczebność Sił Zbrojnych Rosji wynosiła około 1 miliona. W porównaniu z 3,9 mln żołnierzy z krajów NATO (z których połowa przypada na USA i Turcję) jest to dość nieznacząca liczba. Jednak porównywanie sił NATO i Rosji w czasie pokoju nie daje obiektywnego obrazu stosunku sił.

Mimo że Rosja nie była w stanie dostarczyć zaplanowanych 550.000 żołnierzy poborowych, to do służby wojskowej wstępuje rocznie około 400.000 rekrutów. Zdaniem autorów referatu daje to Rosji możliwość utrzymania liczebności Sił Zbrojnych w czasie wojny na poziomie około 6 mln. Jeśli Związek Radziecki w razie konieczności był w stanie utworzyć ponad 300 dywizji (co zresztą zrobił w czasie drugiej wojny światowej), to Rosja ma odpowiedni zapas ludzi dla utworzenia około 200 brygad pancernych i brygad piechoty zmotoryzowanej.

Połowa z 20 tys. czołgów w Rosji zakończy czynną służbę. Jednak na uwagę zasługuje fakt, że już teraz z pozostałych 10 tys. czołgów 600 to czołgi typu T-90, a około 4,5 tys. to unowocześnione czołgi typu T-80. Jeśli chodzi o systemy artyleryjskie, to wschodni sąsiad Estonii ma tu miażdżącą przewagę. Posiada ich bowiem aż 26 tys. Ponieważ ostatnie dziesięciolecia były okresem względnego zastoju w dziedzinie rozwoju tego typu techniki bojowej, to nie zdążyła się ona zestarzeć. Rosyjskie Siły Zbrojne, dokonawszy modernizacji systemu i środków kontroli ognia, z łatwością unowocześnią również artylerię.

Słabość rosyjskich Sił Powietrznych w porównaniu z siłami NATO, a zwłaszcza USA, jest ogólnie znana. Aby zmniejszyć różnice, Rosja planuje do 2020 roku zakupić około 1,5 tys. samolotów i tysiąc śmigłowców. Zapewne w pierwszej kolejności zostanie odnowiona technika lotnicza, będąca w posiadaniu 1. Dowództwa Wojsk Powietrznych I Obrony Przeciwlotniczej Okręgu Wojskowego Zachód, gdyż na podległym im terytorium znajdują się zarówno Moskwa, jak i Petersburg.

W kwestii odnowienia Sił Morskich największy nacisk kładzie się na atomowe okręty podwodne i stacjonujące na nich pociski balistyczne. Z punktu widzenia niewielkich państw Morza Bałtyckiego ważne jest również to, że Rosja ponosi znaczne wydatki na rozwój morskich sił desantowych. Poza wspomnianą już umową o zakupie okrętów typu „Mistral”, w Kaliningradzie buduje się pięć mniejszych okrętów typu „Ivan Gren”. Każdy statek może pomieścić 13 czołgów lub 60 opancerzonych transporterów.

O ile przy prezydencie Jelcynie redukcja wydatków na obronę i Siły Zbrojne była przeprowadzana w tempie szybszym nawet niż w NATO, to po przyjściu do władzy Władimira Putina w 1999 roku sytuacja zmieniła się radykalnie. Obecnie wiele państw NATO ma za sobą 20-letni okres konsekwentnego zmniejszania wydatków na obronę i Siły Zbrojne. Dla przykładu, w 2009 r. spośród 26 krajów członkowskich należących do Europejskiej Agencji Obrony sumy większe niż 2% PKB wydawały na obronę narodową tylko cztery kraje (Wielka Brytania, Francja, Grecja i Cypr). Trudności gospodarcze, kryzys i zaciągnięte długi jeszcze pogorszyły tę sytuację.

Większość sąsiadów Estonii zrezygnowała ze swoich możliwości obronnych z czasów wojny. W ostatnim dziesięcioleciu Sojusz skupił się głównie na prowadzeniu operacji wojskowych poza obszarem euroatlantyckim, co zdaniem autorów referatu spowodowało, iż obecnie w NATO brak wspólnego poglądu na kwestie obrony swojego terytorium czy przygotowanych sił zbrojnych.

Pytanie nie polega na tym, jaki jest stosunek sił i gotowość bojowa NATO oraz Rosji dziś i jutro. Trzeba raczej ocenić, jakimi będą one za pięć, dziesięć czy dwadzieścia lat.

Dłuższa perspektywa budzi duży niepokój. Z powodu ogromnego długu państwowego USA jest zmuszone stale zmniejszać wydatki na armię. W jakim stopniu i czy na długo? Środek ciężkości wysiłków wojskowych głównych sojuszników Estonii siłą rzeczy przesunął się z Europy do Azji i na Bliski Wschód. Do 2015 roku wojska lądowe USA de facto opuszczą Europę.

Kryzys w Europie jeszcze nie osiągnął swego szczytu. Jednak niezależnie od tego, ile państw europejskich zbankrutuje albo ile zostanie uratowanych, w rezultacie kryzysu ucierpią przede wszystkim siły obronne tych państw.

Przykładów gwałtownego zmniejszenia potencjału obronnego państw, miotających się w objęciach kryzysu, nie trzeba szukać daleko. W zakresie myślenia wojskowego kraje nadbałtyckie zaczynają przypominać trzy prosiaczki z bajki, w której jeden, zacisnąwszy pięści, próbuje wybudować kamienny dom, a pozostali zadowalają się chatami z liści.

W raporcie zaznaczono, że nowe kraje członkowskie NATO z Europy Zachodniej widzą w Sojuszu swego rodzaju dom obronny dla polityki bezpieczeństwa. Jeśli pewnego pięknego dnia w tym wspólnym domu zamiast kamiennych budynków stanie zbyt wiele liścianych chat, to wilk może poczuć nieodparty zew łowów. A ofiarą łowów padną zarówno ci, co grzeją się w kącie za piecem, jak i ci, co kręcą się koło drzwi.

W minionym dziesięcioleciu, jeszcze przed wojną rosyjsko-gruzińską w NATO, w Estonii gołym okiem można był dostrzec, że siła militarna Rosji jest niedoceniana. Traktowano ją wręcz z niejaką pogardą, a plany Rosji na przyszłość widziano w zbyt kolorowych barwach. Planowanie obronne otrzymywało więc błędne sygnały, wskutek czego obecnie nie posiadamy wielu militarnych możliwości, których należało by się spodziewać od małego zachodniego sąsiada wielkiej Rosji.

Niedocenianie wojennego potencjału Rosji nie jest rzeczą nową. Sprawdzili to na sobie już Napoleon i Hitler. Pod tym względem referat Akademii Obrony Narodowej jest rzetelnym i profesjonalnym dokumentem, który w żaden sposób nie dąży do ubarwiania rzeczywistości czy kierunków rozwoju Rosji.

„Ważne są nie zamiary, a możliwości” – powiedział prezydent Rosji Władimir Putin, sięgając po cytat Otto von Bismarcka, aby skrytykować rozszerzenie NATO. Ten sam cytat dobrze pasuje do Rosji. Należy pamiętać, że epoka Borysa Jelcyna w Rosji zakończyła się długo przed wojną rosyjsko-gruzińską: nieważne, ile razy naciśnie się przycisk „restart”, i tak nie da się do niej powrócić.

Leo Kunnas

Podpułkownik rezerwy, pisarz, przewodniczący grupy doradców Ministra Obrony Estonii

„Diplomaatia” (Estonia)

Tłumaczenie: Kamila Twardokus, redakcja: twg

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply