“Chrystus z martwych wstan jest”… A to przecież pieśń niemiecka “Christ ist erstanden!” Tak jest, krzyżacka nawet!

W przededniu Zmartwychwstania

…Wciąż Krzyż. Już po Wielkim Piątku wprawdzie – ale przecie jeszcze w cieniu Golgoty; kontury Krzyża będą i Zmartwychwstaniu towarzyszyć, choć odmalowane już w radosnej tonacji. Dlatego od Krzyża nie mogę się w tym tygodniu oderwać i wciąż nad nim się zastanawiam. Pasyjnie, Wielkanocnie – ale i narodowo, polsko-litewsko-krzyżacko. Bo już za chwilę zaśpiewamy “Chrystus z martwych wstan jest”… A to przecież pieśń niemiecka “Christ ist erstanden!” Tak jest, krzyżacka nawet! Ją to bracia zakonni wykonać mieli w kryzysowym momencie Bitwy pod Grunwaldem, gdy Litwini uciekli, a chorągiew Królestwa Polskiego wypadła z rąk Marcina Wrocimowskiego.

Jaki stąd wniosek? Czy Polacy i Litwini w imię narodowej racji winni teraz zaprzestać śpiewania pieśni “Chrystus z martwych wstan jest”? Czy może w ogóle nie wykonywać pieśni wielkanocnych?

Krzyż polsko-litewsko-niemiecki

Cóż, dla mnie ów krzyżacki śpiew – powtarzany przez Nas, Polaków, w naszych świątyniach – jest to kolejny dowód na to, że Krzyż stoi ponad podziałami. Mówić o Polaku, że jest sobą pod “Krzyżem, pod tym znakiem” to nic innego, jak uznać, że Krzyż daje pewną pełnię, której brakuje cywilizacjom niechrześcijańskim; te słowa nie zaprzeczają wcale tezie, że Prawdziwy Niemiec też powinien być chrześcijaninem, jeśli chce być Prawdziwym Niemcem, czyli Prawdziwym-Człowiekiem-Na-Swoim-Rodzinnym-Miejscu-Na-Ziemi, bo przecież, jak rzekł Nasz Papież: nie można zrozumieć Człowieka bez Chrystusa. Dlatego Krzyż w epoce wojny lat 1409-1411 mógł i musiał być autentyczny zarówno u Krzyżaków, jak i u nas. No i u Litwinów, choć Oni – Boże odpuść – nie przesiąkli jeszcze wtedy zbytnio wiarą chrześcijańską i, na przykład, niezbyt poprawnie postępowali ze świątyniami, które stały na drodze ich armii. Ktoś mi zarzuci, że Krzyżacy też palili miasta i świątynie. Owszem, to prawda, ale proszę łaskawie spojrzeć we źródła i porównać opisy najazdów krzyżackich i litewskich… pewne różnice się zarysują…

Rzeczywistość

Przechadzając się po Malborku widzimy wszędzie – na kapitelach, malowidłach, rzeźbionych tympanonach portali – ślady jakże chrześcijańskich rozważań, jakże głębokiej myśli teologicznej i – nie waham się użyć tego słowa – prawdziwej pobożności, prawdziwych mistycznych uniesień, jakie cechowały zakonnych rycerzy i ich kapłanów; jednak nie na darmo nosili Krzyż na płaszczach (niech nas nie zmyli późniejsza hitlerowska rzeczywistość, naznaczona krzyżem o innej, niezbyt chrześcijańskiej wymowie). A Maryja, jak wiemy, Królowa Polski – była już wcześniej Patronką Krzyżaków. To wszak Jej ośmiometrowej wysokości posąg (największa rzeźba średniowiecznej Europy!), lśniący od mozaik, górował ponad całym zamkiem Malborskim, zwanym Marienburg, czyli Zamek-Maryi. Dlaczego więc Krzyżacy popełniali nieprawości? Bo szatan nie śpi. Bo subtelność teologiczna nie jest i być nie może certyfikatem moralności. Bo “jeśli miłości bym nie miał”, to i wiara nie pomoże. Tym niemniej Wiara i Teologia nie są godne, aby je potępić, a pogaństwo – cokolwiek by rzec, nie zasługuje na pochwałę. Dlatego Długosz wstydził się troszkę postępowania Jagiełłowej armii w Prusach, a nie wątpił w porządność, prawość, a niekiedy i świętość niektórych Krzyżaków. Dlatego też, o ile bardzo się cieszę z grunwaldzkiego zwycięstwa, o tyle równie chętnie zaśpiewam “Chrystus z martwych wstan jest” wspominając właśnie, że to tłumaczenie z niemieckiego, i że wiedzieli o tym i moi przodkowie z czasów Grunwaldu, a jednak pieśń tę śpiewali ochoczo. Dlatego też właśnie zaśpiewam chętnie (we własnym przekładzie) staroniemiecką pieśń o przemianie, jaka zachodzić może w człowieku, nawiedzającym pański Grób: jest to trzynastowieczna pieśń Waltera von der Vogelweide, mówiąca o nawiedzeniu wyzwolonej przez krzyżowców Jerozolimy. I prawdę mówiąc, sądzę, że w wersji niemieckiej (a kto wie, może i ówczesnej polskiej?) znali ją i śpiewali także Polacy, a może nawet i Litwini, jako chrześcijanie, którym Ziemia Święta i Grób Pański drogie były. Śpiewali… pewno nawet oblegając Malbork…

Nu lebe ich mir alrest werde

Sit min suendeg ouge sihet

Daz schoene lant unde ouch diu erde

Der man vil der eren gihet

Nu ist geschehen des ih da bat

Ich pin chomen an die stat

Da got menischlichen trat

– – – – – – – – – – – – –

Już odmienione życie moje

Zacnym, godniejszym się stało;

Ujrzały grzeszne oczy moje

Ziemię Świętą i wspaniałą;

To się stało, czegom żądał,

Abym miejsca te oglądał,

Gdzie Pan Bóg człowiekiem został.

Jacek Kowalski

– – – – – – – – – – – – – – – –

W załączeniu: fragment Pieśni Palestyńskiej Waltera von der Vogelweide (XIII w.) w przekładzie i wykonaniu JK, z akompaniamentem Klubu Świętego Ludwika, opracowanie muzyczne Tomasza Dobrzańskiego, gra Klub Świętego Ludwika. Z płyty “Wojna i Miłość”

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply