Komisja Europejska broni polskich interesów

Zgłoszenie przez Komisję Europejską zastrzeżeń w sprawie polsko-rosyjskiej umowy gazowej świadczy o tym, że instytucja ta dba o interesy polskie oraz o polskich przedsiębiorców i konsumentów bardziej niż polski rząd. Troszczy się ona bowiem o to, aby na europejskim wolnym rynku energii nie było firm uprzywilejowanych.

Polsko-rosyjskie porozumienie międzyrządowe de facto wiąże długoterminowo ręce stronie polskiej wobec polityki taryfowej stosowanej przez Gazprom i EuRoPol GAZ. Polski rząd na mocy tej umowy zobowiązuje się do tego, że na określonych zasadach finansowych będzie można do roku 2037 bez zysku dla strony polskiej przesyłać gaz z Rosji do Niemiec. W ten sposób sankcjonuje się pojawienie korytarza rosyjsko-niemieckiego na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. A to jest niezgodne z przepisami unijnymi, które mówią że decyzje taryfowe powinny być podejmowane nie przez rząd, ale przez niezależny organ regulacyjny, czyli w tym przypadku Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. I to jest jeden z podstawowych problemów w tej kwestii.

Drugi podstawowy problem dotyczy tego, że polsko-rosyjska umowa ma sankcjonować wyłączność Gazpromu na korzystanie z Gazociągu Jamalskiego. A to jest także niezgodne z prawem unijnym, które mówi o swobodnym dostępie strony trzeciej do infrastruktury. W sytuacji, w której istnieje już infrastruktura w oparciu o którą można tworzyć monopol, taka jak autostrady, drogi kolejowe, światłowody czy właśnie gazociągi, Unia Europejska prowadzi politykę na rzecz konkurencji, polegającą na tym, że nie powinny być ze sobą powiązane podmioty, korzystające z tej infrastruktury.

Zwolnienie od reguły swobodnego dostępu strony trzeciej przewiduje się w przypadku nowo powstałej infrastruktury, ponieważ gdyby podmiot ją budujący nie miał zagwarantowanego użytkowania jej na określonych zasadach, to ona by w ogóle nie powstała. Z takiego zwolnienia poprzedni polski rząd planował skorzystać w przypadku terminalu gazu skroplonego w Świnoujściu po to, żeby uniezależnić się od dostaw gazu ziemnego z Federacji Rosyjskiej bądź tylko przesyłanych przez terytorium tego państwa.

My, Polacy powinniśmy się domagać od Unii Europejskiej, aby wymuszała na stronie rosyjskiej stosowanie zasady wzajemności. Jeśli na terytorium Unii nie można blokować inwestorom dostępu do złóż i preferować firm państwowych w polityce koncesyjnej, to strona rosyjska chcąc uczestniczyć w eksploatacji gazu czy jakiegokolwiek innego surowca na terytorium Unii powinna zapewnić takie same warunki u siebie firmom unijnym. Tego właśnie obawiał się poprzedni polski rząd, gdy wraz z rządem litewskim zgłaszał weto w sprawie Porozumienia o Partnerstwie i Współpracy z Federacją Rosyjską. Chodziło właśnie o zasadę wzajemności. W Rosji bowiem wprowadzono ustawowy monopol na wydobycie i tranzyt gazu ziemnego dla państwowej firmy, jaką jest Gazprom.

W tej sytuacji powinniśmy mieć nadzieję, że premier Donald Tusk posiłkując się stanowiskiem Komisji Europejskiej nie dopuści do podpisania polsko-rosyjskiej umowy międzyrządowej. W przeciwnym razie musiłaby doprowadzić do renegocjacji jej zapisów, które są niezgodne z prawem unijnym. Ale może także te zapisy zastąpić innymi, które będą zgodne z prawem unijnym, ale nie będą uderzały tak po kieszeniach Polaków jak dotychczas wynegocjowane. W każdym bądź razie widać tu rozbieżność między bardziej propolskim stanowiskiem premiera Tuska a stanowiskiem wicepremiera Waldemara Pawlaka, który jest ojcem tej niechlubnej umowy.

Przemysław Wipler– prawnik, prezes i ekspert Fundacji Republikańskiej

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply