Jednostka Specjalna Brandenburg

Walki o twierdzę Brześć dopiero się rozpoczynały, gdy w rosyjskim samochodzie sztabowym do tajnego archiwum podjechało dwóch niemieckich oficerów. Jeden udawał sowieckiego komisarza, a drugi pułkownika Armii Czerwonej. Legitymowali się rozkazem wydanym przez Stawkę, czyli Najwyższe Naczelne Dowództwo, a podpisanym przez samego Stalina. Rozkaz zawierał polecenie wydania pułkownikowi Sołujewowi znajdujących się w twierdzy dokumentów, które należało ewakuować do Smoleńska. Zostały one załadowane na cztery auta, do których wsiadło ośmiu żołnierzy towarzyszących przebranym niemieckim oficerom. Transport szybko odjechał i cała mistyfikacja zakończyła się pełnym sukcesem.

Nakładem Domu Wydawniczego REBIS ukazała się praca Franza Kurowskiego zatytułowana „Jednostka Specjalna Brandenburg”, traktująca o elitarnej formacji utworzonej przez II Wydział Abwehry. Najpierw funkcjonował on w sile kompanii, potem batalionu, następnie pułku i dywizji. Przeznaczona była do wykonywania zadań specjalnych na wszystkich frontach II wojny światowej. Autor przedstawia ją w szerokim kontekście, prezentując na tle działań i struktur niemieckiego wywiadu i zapuszczania jego macek na Wschód. Ujawnia mało znane szczegóły z działalności Abwehry, którą przeciętny Polak kojarzy z Hansem Klossem z serialu „Stawka większa niż życie”.

Z pracy Kurowskiego wynika, że szykując się do ataku na ZSRR Abwehra korzystała przede wszystkim z pomocy Estonii, z którą od 1938 r. bardzo mocno zintensyfikowała swoją współpracę. Szef estońskiego wywiadu pułkownik Wilhelm Saarsen był niemieckim agentem, który przekształcił swoją służbę w zwyczajną ekspozyturę Abwehry, która oddała Niemcom ogromne usługi podczas ataku na ZSRR.

Franz Kurowski pisze też o specjalnej jednostce wyposażonej w polskie mundury, której zadaniem było „zdobycie i zabezpieczenie wszystkich materiałów należących do polskich służb wywiadowczych i archiwów Oddziału II Sztabu Głównego Wojska Polskiego w Warszawie”. Dowodził nim Heinz Schmalschlagen. Jego misja zakończyła się, jak wiadomo, całkowitym sukcesem, co może sugerować, że nie tylko w estońskim wywiadzie Abwehra miała swoich ludzi. Ktoś nie dopuścił do zniszczenia akt mimo, że wszystko do tej operacji było przygotowane i wystarczyło wydać tylko rozkaz. Z opisu Kurowskiego wynika, że komuś zależało, by akta zostały zachowane. Przejęte przez Niemców akta pozwoliły im na natychmiastowe ujęcie i stracenie agentów działających w III Rzeszy oraz poznanie innych tajemnic polskiego wywiadu. Kurowski nadmienia też, że: ”wiedza ze zdobytych akt umożliwiła Abwehrze przejęcie wielu polskich agentów o przekonaniach antyradzieckich. Zostali oni w pełni włączeni w działania niemieckiego wywiadu skierowane przeciwko Związkowi Radzieckiemu”.

Bardzo ciekawe są partie książki Kurowskiego, traktujące o współpracownikach Abwehry na Wschodzie. Wynika z niego, że na żołdzie pozostawali nie tylko nacjonaliści ukraińscy, ale także przedstawiciele innych przyjaźnie nastawionych do Niemców grup etnicznych.

Kurowski w swojej książce wiele uwagi poświęca też operacjom Abwehry podczas kampanii rosyjskiej w 1941 r. Niektóre z nich miały charakter wręcz brawurowy, jak np. przejęcie z twierdzy w Brześciu tajnego archiwum. Walki o twierdzę dopiero się rozpoczynały, gdy w rosyjskim samochodzie sztabowym podjechało do niego dwóch niemieckich oficerów. Jeden udawał sowieckiego komisarza, a drugi pułkownika Armii Czerwonej. Legitymowali się rozkazem wydanym przez Stawkę, czyli Najwyższe Naczelne Dowództwo, a podpisanym przez samego Stalina. Rozkaz zawierał polecenie wydania pułkownikowi Sołujewowi znajdujących się w twierdzy dokumentów, które należało ewakuować do Smoleńska. Zostały one załadowane na cztery auta, do których wsiadło ośmiu żołnierzy towarzyszących przebranym niemieckim oficerom. Transport szybko odjechał i cała mistyfikacja zakończyła się pełnym sukcesem.

Lektura książki Kurowskiego pozwoli się zapoznać z dziesiątkami takich operacji, które Abwehra prowadziła do końca istnienia III Rzeszy nie tylko na terenie Europy, ale także w Iranie, Iraku, Afganistanie, Indiach i Afryce. Jest to książka ciekawa i czyta się ją z zapartym tchem. Bardzo interesujące są zwłaszcza końcowe wnioski autora, z których jednoznacznie wynika, że najgorzej na pracy dla wywiadu wychodzą ci, co „wyciągają dla niego z ognia gorące kasztany”, realizując bezpośrednie zadania. Wysocy oficerowie Abwehry przeszli po wojnie na służbę obu państw niemieckich, a także USA i ZSRR. Nikomu nie spadł włos z głowy. Archiwum Abwehry „zaginęło” zaś nie wiadomo gdzie. Nieoficjalnie wiadomo, że jego część „wschodnia” w 50 skrzyniach, dzięki generałowi Gehlenowi, trafiła w ręce Amerykanów. Część „zachodnia” być może znalazła się w Moskwie. Podobnie jak arcyszpieg Martin Bormann, dzięki któremu sowiecki wywiad znał najtajniejsze tajemnice III Rzeszy. Tak przynajmniej twierdzi Franz Kurowski. Generalnie rzecz biorąc stwierdzić trzeba, że jego książka może służyć za pomysł do scenariusza wielu sensacyjnych filmów. REBIS udostępniając ją polskim czytelnikom wykonał strzał w dziesiątkę.

Marek A. Koprowski

Franz Kurowski, Jednostka Specjalna Brandenburg, przełożył Arkadiusz Bugaj, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2010, liczne mapy, schematy i unikatowe zdjęcia. Seria „Historia” s. 518, c. 55,90 zł.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply