Michael Karkoc od lat wiódł spokojne życie w Minneapolis. Dopiero niedawno został oskarżony o kolaborację z nazistami.

Ludzie przejeżdżający w pobliżu jego domu cały czas gapią się lub przeklinają.

Niektórzy krzyczą „Zwolennik nazizmu!” . Inni okrążają budynek i zwalniają na tyle by móc zrobić zdjęcie tego prostego, parterowego domu, w którym mieszka Michael Karkoc.

Wszyscy chcą wiedzieć kim jest 94-letni ukraiński imigrant, który dawno temu osiedlił się w północno-wschodniej Minnesocie.

Czy jest oddanym rodzinie człowiekiem, długoletnim stolarzem i aktywnym członkiem ukraińskiej mniejszości, który zbudował sobie w Stanach nowe życie, po tym jak wyemigrował ze swojej ojczyzny uciekając przed komunistami krótko po II wojnie światowej? Czy może jest kimś więcej, byłym dowódcą ukraińskiej formacji zbrojnej, współpracującej z nazistowskim SS i uczestniczącej w popełnieniu zbrodni wojennych?

Karkoc znalazł się w centrum uwagi po tym jak miesiąc temu amerykańska agencja prasowa Associated Press ujawniła, że był on dowódcą działającej w strukturach SS formacji oskarżanej o podpalanie wsi i zabicie wielu cywilów. Agencja twierdzi, że dokumenty nie potwierdzają aby Karkoc miał bezpośredni udział w zbrodniach wojennych, ale oświadczenia członków jego oddziału oraz inne dokumenty sugerują, że jako dowódca był obecny przy wielu masakrach.

Historia ta, składająca się z zeznań świadków, wspomnień Karkoca i dokumentów zaczerpniętych z nazistowskich kartotek i archiwów znajdujących się w Polsce, Niemczech i Stanach Zjednoczonych, błyskawicznie doprowadziła do wszczęcia międzynarodowego śledztwa, które może być jednym z ostatnich dotyczących tego tragicznego rozdziału światowej historii.

– Niewielu z tych ludzi jeszcze żyje – powiedział Gregory Gordon, prokurator Amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości, nawiązując do spraw nazistowskich kryminalistów. – Jednak dopuścili się okropnych zbrodni. Jak to mówię, złe uczynki są zamrożone w czasie.

W czasie gdy niemieccy i polscy urzędnicy próbują ustalić dowody pozwalające wnieść oskarżenie przeciwko Karkocowi o popełnienie zbrodni wojennych, zaszokowana tymi informacjami i milcząca mniejszość ukraińska próbuje zrozumieć tę skomplikowaną historię sięgającą lat 70.

– Nie wiem co zrobię kiedy będzie chciał ze mną pogadać – mówi Gordon Gnasdoski, bliski sąsiad Karkoca. – Ale jeśli spróbuje, muszę go zapytać „Czy zrobiłeś to o co Cię oskarżają? Powiedz prawdę, jestem twoim sąsiadem”.

Życie w pudłach

Teraz, gdy uwaga światowych mediów jest zwrócona na niego, gdy szczegółowo analizowana jest jego przeszłość, Karkoc nie ma dużo do powiedzenia.

Jednak przez te wszystkie lata nie miał nic przeciwko dyskusji na temat jego poglądów politycznych czy miłości do ojczyzny.

Głęboko w podziemnych archiwach uniwersyteckiej biblioteki Elmer L. Andersen w West Bank, Minnesota schowanych jest osiem kartonowych pudeł wypełnionych osobistą i oficjalną korespondencją, wycinkami z gazet, czasopismami, mapami oraz fotografiami, które Karkoc i jego żona, Nadia zbierali przez lata. Niemal wszystkie te rzeczy wiążą Karkoca z jego spustoszoną przez wojnę ojczyzną, różnymi ukraińskimi komitetami politycznymi i jego życiową misją pomocy w budowaniu niepodległej, demokratycznej Ukrainy.

Większość materiałów jest w języku ukraińskim, niektóre tylko w angielskim.

Wśród nich jest artykuł poświęcony parze, umieszczony w publikacji Wydziału Dziennikarstwa Uniwersytetu w Minnesocie z 1982 roku, zatytułowany „Ocaleni – Polityczni Uchodźcy w Twin Cities”.

Historia opowiada o tym jak Michael Karkoc pod koniec lat 30. został nastoletnim patriotą „walczącym o niepodległość Ukrainy” od Polski i Rosji oraz jak II wojna światowa z Niemcami na zachodzie i z Sowietami na wschodzie, stała się wielkim dylematem dla Ukraińców po której stronie stanąć, gdyż oba narody były odwiecznymi wrogami Ukrainy.

Karkoc opowiada o wizycie sowieckiego agenta w jego szkole, niedługo po tym jak Niemcy i Związek Radziecki podpisały pakt o nieagresji w 1939 roku i o tym jak agent ten zachęcał uczniów do zgłaszania jakichkolwiek informacji o ukraińskich patriotach.

Zacytowano wypowiedź Nadii Karkoc, mówiącej o tym, że początkowo była „zadowolona” z tego, że Niemcy wypowiedziały wojnę Sowietom, ponieważ „myśleliśmy, że kiedy przyjdą Niemcy, będą bardziej ludzcy niż Sowieci”.

Ich perspektywa niedługo potem się zmieniła. – Ludzie cieszyli się z przybycia Niemców, dopóki ci nie pokazali swojej prawdziwej twarzy – powiedziała Nadia Karkoc, która straciła czterech braci w II wojnie światowej – dwóch z nich zostało zabitych przez Niemców.

– Dla nas to była bardzo zła sytuacja – stwierdził Michael Karkoc w artykule. – Wiedzieliśmy, że jeśli będziemy walczyli z Niemcami to pomożemy Sowietom, a jeśli będziemy walczyli z Sowietami to pomożemy Niemcom. Nie było innego wyjścia. My tylko chroniliśmy naszych ludzi.

Filar kościoła

Poranne promienie oświetlają ciche ulice północno-wschodniego Minneapolis, gdy Michael Karkoc wysadza swoją żonę przed prawosławnym ukraińskim kościołem św. Michała i św. Grzegorza. W ciągu kilku minut parkuje swojego Chevroleta i wchodzi przez główne drzwi a by zająć swoja ławkę w bocznej nawie kościoła na niedzielnej mszy.

Ta 87-letnia murowana budowla, kilka przecznic od rzeki Missisipi wpłynęła na jego życie bardziej niż jakiekolwiek miejsce na Ukrainie.

Rodzina i przyjaciele twierdzą, że kościół dał mu schronienie i nadzieje na przyszłość kiedy przybył z Europy wraz z dwoma starszymi synami, którzy wtedy mieli mniej niż 7 lat i stracili matkę (pierwszą żonę Karkoca) w obozie koncentracyjnym podczas II wojny światowej.

On i Nadia pobrali się w tym kościele. Jego synowie byli tu ministrantami. Wszystkie z jego sześciorga dzieci uczęszczało do sobotniej ukraińskiej szkoły piętro niżej i prawie wszystkie również wzięły ślub właśnie tutaj. Michael Karkoc, stolarz z zawodu pomagał budować probostwo po drugiej stronie ulicy oraz pobliską salę parafialną i – nie wziął za to ani grosza – mówi Antin Semeniuk, 104-letni ukraiński imigrant, który sponsorował przeprowadzkę Karkoca w 1949 roku.

Przez pewien okres również pełnił obowiązki przewodniczącego rady parafialnej oraz pomagał sadzić sosny, które bujnie się rozrosły przed głównym wejściem do kościoła, a ostatnio zostały wycięte.

– Praktycznie nie ma rzeczy, której nie dotknął – mówi z dumą najmłodszy syn Karkoca, Andrij.

W kilka lat po przybyciu do Ameryki, Karkoc dostał posadę stolarza w lokalnej firmie budowlanej Adolfson & Peterson.

Kiedy kończyła się dzienna zmiana, w nocy czasami podejmował się różnych prac takich jak wykańczanie wnętrz czy budowa werand i garaży. Pozostał aktywny politycznie biorąc na siebie rolę lidera w kilku inicjatywach dotyczących Ukrainy, np. Organizacji Państwowego Wyzwolenia Ukrainy.

Wyróżnienia i pamiątki pracy wolontariackiej zdobią teraz sypialnię Karkoca w domu, który dzieli ze swoja 90-letnią żoną Nadią, córką i zięciem. Między obrazami, pisankami ukraińskimi i rodzinnymi zdjęciami stoi zdjęcie prezydenta Ronalda Regana – zagorzałego przeciwnika komunizmu i reżimu radzieckiego.

– Nigdy się nie ukrywał. Nigdy nie zmienił nazwiska – mówi o ojcu Andrij Karkoc. Odmówił zgody na wywiad z ojcem, ale pozwolił reporterowi pozwiedzać dom, aby podkreślić patriotyzm Karkoca. – Zawsze dawał tyle ile mógł. Był liderem. Pracował ciężko. Poświęcał się. Taki właśnie był. Tego dokonał.

Było odwrotnie

Fakty o udziale Karkoca w II wojnie światowej pozostają niejasne. Obecnie skupiają się na nich rządowi śledczy ze USA i Europy.

Wersja Karkoca została opowiedziana w jego wspomnieniach, które są znaczącym dowodem wśród dokumentów zgromadzonych w Bibliotece Andersen.

Oryginalna wersja jego 170-stronicowego pamiętnika wydana w 1995 w jego ojczystym języku opowiada o podobnych do wojny domowej zamieszkach politycznych na Ukrainie, które trwały przed i podczas wojny oraz o tym jak Karkoc chcąc opuścić swoja ojczyznę w 1939 i uciekając przed komunistami wylądował w okupowanej przez nazistów Polsce, gdzie został wcielony do niemieckiej armii.

Dosłownie szczycił się byciem umundurowanym żołnierzem i pisał o swoim entuzjazmie kiedy jego oddział został włączony do ataku Niemiec na Związek Radziecki w czerwcu 1941.

Jednak ten entuzjazm opuścił go kiedy to w okresie ciężkiej zimy w latach 1941-42 zobaczył setki swoich towarzyszów zamarzniętych na śmierć. Pisał o rozczarowaniu Niemcami, stwierdzając ,że „nie byli lepsi niż Sowieci”.

Około Świąt Bożego Narodzenia, mężczyzna, którego spotkał w zorganizowanej przez armię podróży biznesowej zabrał go na peryferie Charkowa aby pokazać mu obóz dla rosyjskich jeńców. Karkoc napisał wtedy, że był tak wstrząśnięty tym widokiem, że nie chciał już nosić niemieckiego munduru. Niektórzy więźniowie byli nadzy i zbyt słabi żeby ustać w miejscu. Ciała tych, którzy zginęli były zamarznięte i pokryte śniegiem.

– Myślałem, że jestem po stronie ludzi, którzy wierzą w Boga i szanują ludzką godność – ale w rzeczywistości było inaczej – pisał Karkoc, jak twierdzi tłumacz ze Star Tribune.

Dziewięć miesięcy później Karkoc, nagrodzony za odwagę Żelaznym Krzyżem po przyjeździe do domu na przepustkę – zdezerterował. Zaczął współpracować z ukraińskim podziemiem narodowym, a w 1943 roku został jednym z założycieli oraz dowódcą Ukraińskiego Legionu Samoobrony.

Gdy Niemcy zaczęli przegrywać z Sowietami i wycofywali się z ukraińskich terenów, Karkoc i jego Legion wynegocjowali niepewny sojusz po serii spotkań, włączając jedno na cmentarzu: Ukraińcy mieli pomóc swoim prześladowcom pokonać postępującą armię sowiecką, ale w zamian zażądali, że Niemcy przestaną mordować ukraińskich cywilów, zaopatrzą Legion w broń, amunicję i inne sprzęty oraz uwolnią ukraińskich więźniów politycznych.

– Chcieli niepodległego państwa – twierdzi Semeniuk, który napisał wstęp do pamiętników Karkoca.

Jak twierdzi tłumacz, pamiętniki nie mówią wprost o nazistowskim SS, nie podają także szczegółów kilku ataków na wioski i cywilów, jak było cytowane w raporcie agencji Associated Press.

Agencja AP donosi, że jeden z tych ataków miał miejsce w mieście Chłaniów, krótko po tym jak w 1944 roku Siegfried Assumuss, niemiecki łącznik z oddziałem ukraińskim został zabity w zasadzce zorganizowanej przez polski ruch oporu. W odwetowym ataku zginęło ponad 40 ludzi, twierdzi agencja AP.

Karkoc napisał o śmierci Assumuss’a, ale w jego pamiętnikach nie ma żadnej wzmianki o mordowaniu cywilów.

– Straciliśmy Assumuss’a, niezastąpionego przyjaciela – pisał Karkoc.

Andrij Karkoc wyjawił, że jego ojciec mówił mu, że nie było go w Chłaniowie podczas ataków na cywilną ludność. Andrij powiedział także, że prosił ojca aby wyjaśnił czy SS kontrolowało i dowodziło jego oddziałem.

Raport Associated Press stwierdza, że Karkoc jest byłym oficerem SS i dowódcą ukraińskiego oddziału, który wcześniej działał jako paramilitarna Ukraińska grupa nacjonalistyczna kolaborująca z nazistami, a następnie został włączony do niemieckich sił zbrojnych .

– Powiedział „Nigdy nie byliśmy pod kontrolą Niemców” – stwierdza Andrij Karkoc.

Nie jestem nazistą’

Dwa tygodnie temu, Tom Lane jak zwykle siedział w swoim salonie fryzjerskim czekając na następnego klienta, kiedy to wszedł Michael Karkoc na swoje comiesięczne strzyżenie.

– Lubi strzyżenie na krótko – po bokach prawie na zero – mówi Lane o swoim długoletnim kliencie, którego nazywa jednym ze swoich ulubionych.

Karkoc szybko przeszedł do rzeczy: „Nie jestem nazistą”, powiedział Lane’owi.

Historia Karkoca wywołała długie dyskusje w salonie Lane’a w północno-wschodnim Minneapolis często wszczynane przez członków lokalnej mniejszości ukraińskiej, którzy znają Karkoca osobiście lub uczęszczają do jego kościoła. Lane twierdzi, że najczęściej wyrażają oni irytację, ponieważ Karkoc ma 94 lata, a wojna dawno się kończyła,

– Chodzi mi o to, że to wszystko to niesprawdzone zarzuty – mówi Lane. – Nikt jeszcze niczego mu nie udowodnił. Sądzę, że oskarżanie 94-latka o cos co tylko wydaje się, że mógł zrobić nie jest właściwym posunięciem.

Wielu opisuje Karkoca jako wygadanego, skrupulatnego człowieka, który nadal ma siłę aby odśnieżyć swój chodnik, wejść na dach żeby wyczyścić rynnę oraz pogonić nastoletniego złodziejaszka w sąsiedztwie, jak zrobił to kilka lat temu.

– Jest życzliwym człowiekiem – twierdzi długoletni członek kościoła oraz przyjaciel Karkoca, który przygarnął jego najstarszego syna Petera, kiedy dopiero co przyjechali do Minneapolis i próbowali stanąć na nogi.

Semeniuk, który wyemigrował do Stanów Zjednoczonych dwa lata przed Karkocem powiedział, że nie znali się na Ukrainie i dopiero po latach zostali dobrymi przyjaciółmi rozmawiając przy kawie i poczęstunkach w kościele po niedzielnych mszach.

– Ludzi się poznaje – powiedział Semeniuk, którego silny akcent nadal był wyraźny po ponad 60-ciu latach w Minneapolis. – Nie wierzę, że zrobił cos złego… To wydaje się niemożliwe”.

Lecz długoletni sąsiad z naprzeciwka zastanawia się czy na otaczające Karkoca pytania można w ogóle odpowiedzieć.

– Jeśli to prawda i te okropności naprawdę się wydarzyły, kto mógłby to potwierdzić? – mówi Gnasdoski. – Sądzę, że nikt nie wie tego na pewno, prócz niego samego.

Co potem?

Nie jest jasne jaka będzie przyszłość Karkoca.

Andrij Karkoc podważa autentyczność pewnych dokumentów wiążących oddział jego ojca z rzezią cywilów. Twierdzi także, że jego rodzina ma zamiar zatrudnić prawnika ds. imigrantów aby zakwestionować raport agencji AP, który nazywa „polowaniem na czarownice”.

Agencja Associated Press stwierdziła, że będzie bronić swojej wersji.

Niemieccy i polscy urzędnicy są w trakcie dochodzenia, natomiast przedstawiciele Amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości nie chcą komentować czy zaczną swoje własne śledztwo w sprawie opinii agencji AP, mówiącej o tym że Karkoc okłamał amerykańskich agentów imigracyjnych twierdząc, że nie walczył w II wojnie światowej.

Badacz z Centrum Szymona Wiesenthala, posiadający rozległą wiedzę o tym powojennym okresie uważa, że niektórzy imigranci z niechlubną przeszłością przekonywali urzędników o prześladowaniach przez komunistów aby wyjechać do Stanów Zjednoczonych.

Jeśli zostałoby to potwierdzone, Karkoc mógłby stracić obywatelstwo amerykańskie.

Jednak nawet wtedy, uwzględniając odwołania, jego deportacja mogłaby zająć całe lata. Biorąc to pod uwagę, prawdopodobnie nie dożyłby rozwiązania tej sprawy.

Przez ostatnie 30 lat Biuro Dochodzeń Specjalnych Amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości, które zostało utworzone w 1979 roku do celów identyfikacji i ujawniania nazistów lub nazistowskich kolaborantów mieszkających w Stanach, wygrało 107 ze 137 procesów cywilnych o odebranie im amerykańskiego obywatelstwa.

Lecz ze względu na to, że coraz więcej ludzi pokolenia II wojny światowej odchodzi, liczba spraw zmniejszyła się tak bardzo, że kilka lat temu biuro musiało zająć się także innymi typami dochodzeń.

Jednak, zważając na brutalne dziedzictwo reżimu nazistowskiego, ludzie na całym świecie czują się zobowiązani do pociągnięcia ich do odpowiedzialności.

– Trudno sobie wyobrazić coś gorszego niż ten koszmar – mówi Gordon, były prokurator Departamentu Sprawiedliwości. – Nie ważne ile czasu minęło, ci ludzie są tak samo winni i muszą odpowiedzieć za swoje czyny.

Richard Meryhew

„Star Tribune”

Tłumaczenie: Jolanta Wojciechowska

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. matsilver
    matsilver :

    Jak tacy ludzie mogli mieć sąsiadów rodziny. Jak zabijali to niech mają odwagę się pochwalić przed swoją rodziną i znajomymi żeby poznali ich prawdziwa twarz. Przecież wielu z SS Galizien uciekło właśnie do kanady i USA.

  2. jax1
    jax1 :

    Nareszcie upublicznione będą (mam taką nadzieję) “wyczyny ounowskich melnykowców odn. mordów i grabieży na ludności polskiej np. w kol. Kąty (3.o5.43), Zabłoćce (11.o7.43) i jako (zwanych przez siebie) “Ukraiński Legion Samoobrony” a faktycznie Kampfgruppe Assmuss lub Melnikkampfgruppe mrdy w kol. Karczunek (15.o2.44), Prehoryłe (8.o3.44), Smoligów (23.o3.44), Chłaniów ( 23.o7.44) by jako grupa bojowa Petro Diaczenki ( 31 SMdS Bataillon) zwalczać Powstanie Warszawskie `44 czego aktywnym współuczestnikiem był Mychajło Karrkoć-“Wowk”ktOry następnie już jako b. “wojak” SS Galizien osiąść w Minneapolis.