Gruzja – ofiara przyjaźni USA – Rosja

Latem 2008 r. Gruzja ruszyła na wojnę ze swoim byłym imperialnym wszechwładcą – z Rosją, aby odzyskać dwie odłączone republiki: Abchazję i Południową Osetię, a zachodnie mocarstwa , szczególnie Stany Zjednoczone, okazały jej wsparcie.

Kiedy Rosjannie oblegali te dwie prowincje, wiceprezydent Dick Cheney pojechał do Tbilisi, żeby potępić rosyjską “agresję” i wesprzeć wykształconego na Zachodzie prezydenta Micheila Saakaszwilego. Amerykański kandydat na prezydenta John McCain natychmiast wydał oświadczenie o suwerennej władzy Gruzji nad prowinacjami (Obama uczynił to nieco później).

Dzisiaj, sytuacja przedstawia się inaczej: przeminęła już zarówno kampania George’a W. Bush mająca promować prozachodnie rządy wśród państw byłego Związku Radzieckiego, jak i pomysł rozszerzenia NATO o Gruzję i Ukrainę.

Zamiast tego prezydent Obama wybrał jako priorytet “zdrowe relacje z Rosją” – jak to określił jego doradca Michael McFaul. Dwa kraje znalazły płaszczyznę porozumienia w tematach: współpracy nuklearnej, sankcji wobec Iranu, a nawet obrony rakietowej, zaś przyjazne spotkanie na szczycie Medwiediew-Obama [24 czerwca br-przyp. B.F.] dało asumpt do stwierdzenia, że jesteśmy świadkami najlepszych relacji między USA i Rosją od dziesięciolecia.

Żeby to osiągnąć, Obama musiał zmienić zasadę amerykańskiej solidarności z Saakaszwilim.

W czerwcu br. rzecznik Białego Domu ogłosił komunikat o tym, że rosyjska okupacja Abchazji i Południowej Osetii “nie powinna być dłużej postrzegana za przeszkodę” w ratyfikowaniu przez Kongres amerykańsko-rosyjskiego paktu o współpracy nuklearnej. Komisja NATO-Gruzja nadal nie ustaliła żadnych konkretów odnośnie akcesji Gruzji do Paktu, co jest jasnym sygnałem tego, że samo NATO nie śpieszy się w usprawnieniu tego procesu.

Jeśli chodzi o rosyjskie spojrzenie, to ostatnio minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow w wystąpieniu w rosyjskim parlamencie wyraził przekonanie, że amerykańsko-gruzińska Karta Strategicznego Partnerstwa – projekt dla biznesu, technologii i politycznej wspłpracy jest “reliktem minionej polityki Stanów Zjednoczonych”. Co więcej, Francuzi są bliscy sfinalizowania sprzedaży okrętów wojennych klasy Mistral dla Moskwy, które marynarka Rosji planuje użyć do obrony Abchazji.

W sumie, to wszystko sprawia, że Tbilisi czuję się bardzo osamotnione. Nie dziwi więc, że Saakaszwili wyciągnął rękę do swoich sąsiadów w nadziei na uzyskanie poparcia w regionie. W czerwcu gościł w Tbilisi tureckiego premiera Erdogana i rozmawiali o czymś więcej niż wspólne projekty gospodarcze (jak linia kolejowa z Tbilisi do Karsu w Turcji, która połączyłaby Gruzję z Europą): Turcja jest obecnie największym partnerem handlowym Gruzji i oba kraje zamierzają w tym roku wprowadzić ruch bezwizowy.

Być może większym zaskoczeniem jest umacniające się relacje Gruzji z Iranem. Nagłe ożywienie wizyt dyplomatycznych znajdzie swój punkt kulminacyjny w podróży irańskiego ministra spraw zagranicznych do Tbilisi w lipcu, po której nastąpi oficjalna wizyta gruzińskiego premiera Nika Gilauri w Teheranie w celu utworzenia dwustronnej komisji ekonomicznej. Chodzi o irańskie inwestycje w gruzińskie zakłady hydro-elektryczne, o gruzińskie projekty wykorzystania energii wiatrowej w Iranie i ruch bezwizowy pomiędzy tymi krajami.

Żadna z tych inwestycji nie narusza sankcji nałożonych przez Stany Zjednoczone na Iran. Lecz Irańczycy, zadowoleni z idei wzajemnej przyjaźni w regionie, zaproponowali odwzajemnienie wizyty przez zaproszenie prezydenta Mahmuda Ahmadinejada do Tbilisi, ale jak do tej pory Gruzini wstrzymywali się przed tym ze strachu przed pogorszeniem stosunków ze Stanami Zjednoczonymi. Iran, z kolei, wyraził poparcie dla gruzińskiej integralności terytorialnej, z prawej do wyzwolenia spod okupacji rosyjskiej oderwanych republik.

Jak do tej pory, Waszyngton w żaden sposób nie komentował związku Tbilisi-Teheran, przyznając, że relacje gospodarcze Gruzji są jej wewnętrzną sprawą. “Waszyngton może nie jest zachwycony sytuacją z Iranem, ale patrząc pragmatycznie, Amerykanie zdają sobie sprawę z tego, że Gruzja potrzebuje mieć satysfakcjonujące relacje z sąsiadami” – mówi Alksander Rondeli, prezes Gruzińskiej Fundacji Badań Strategicznych i Międzynarodowych w Tbilisi. “Iran jest tuż obok i nie można tego ignorować” – dodał.

Gruzińscy urzędnicy także pośpiesznie podkreślają, że rozwój relacji Gruzja-Iran “w żadnym razie ani nie oznacza zmiany gruzińskiej polityki zagranicznej ani nie przeszkadza w zachowaniu najważniejszych celów związanych z integracją z Unią Europejską i NATO” – jak twierdzi wiceminister spraw zagranicznych Gruzji Nino Kalandadze.

Istotnie, według Aleksandra Rondeli, wśród wielu przyczyn przemawiających za zaangażowaniem Gruzji w relacje z Iranem jest próba załagodzenia wrogości między Waszyngtonem a Teheranem, ponieważ wzajemna niechęć da Rosji (której głosu w Radzie Bezpieczeństwa Obama bardzo potrzebuje) tak duży wpływ na USA. Zaś tego najbardziej obawia się Gruzja. Ale równocześnie, Tbilisi wyraźnie asekuruje się czyniąc sobie nowych przyjaciół w regionie – nawet jeśli to nie są przyjaciele Ameryki.

Źródło: Newsweek

Tłum. i oprac. Beata Farion

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply