Grodzieńska polonistyka

“Ile będzie kosztować nasze wielkie mocarstwo zorganizowanie w tych miejscowościach na Białorusi, gdzie mieszkają Polacy, kilku polskich szkół, podobnie jak istnieją w PRL szkoły dla Białorusinów, zorganizowanie na Uniwersytecie w Grodnie odpowiedniej katedry, a przy jednym z pałaców kultury polskiego zespołu? To natychmiast zlikwidowałoby niepotrzebne napięcie w tym ważnym regionie, a i Jaruzelskiemu łatwiej byłoby bronić się przed atakami opozycji”.

Muzeum Elizy Orzeszkowej nie jest jedyną placówką służącą w Grodnie popularyzacji polskiej kultury. Znajduje się w nim muzeum jeszcze jednej polskiej pisarki – Zofii Nałkowskiej. Mieszkała w Grodnie w latach 1922-27, biorąc aktywny udział w życiu społecznym i intelektualnym miasta. Opiekowała się m.in. więźniami w grodzieńskim więzieniu, działając w charytatywnej organizacji „Patronat”. Pomagała ludziom z nizin społecznych. Brała też udział w życiu literackim Grodna. Ułatwiała start młodym ząbkującym pisarzom. Była członkiem Komitetu, który zajmował się upamiętnieniem postaci Elizy Orzeszkowej. To ona przemawiała na uroczystości odsłonięcia jej pomnika. W jakiejś mierze Nałkowska była kontynuatorem dzieła Orzeszkowej w nadniemeńskim grodzie. Przeżycia z okresu grodzieńskiego stanowiły dla Nałkowskiej inspiracje dla wielu utworów m.in. „Granicy”, „Więzienia”, „Niedobrej miłości”, „Dnia jego powrotu”, czy cyklu miniatur literackich „Charaktery”.

Dobry życiorys

Twórczością Nałkowskiej zainteresowała się w Grodnie Swietłana F. Musijenko, docent Grodzieńskiego Uniwersytetu, która w 1989 r. opublikowała prace zatytułowaną „Twórczość Zofii Nałkowskiej”. Były to wprawdzie jeszcze czasy sowieckie, ale Nałkowska miała dobry, poprawny politycznie życiorys. W latach trzydziestych, jak głosił, opublikowany w jednym z grodzieńskich wydawnictw życiorys pisarki: „występowała ona przeciw sanacyjnemu reżimowi, a w latach pięćdziesiątych była posłanką do polskiego sejmu”. Nadawała się więc na patronkę wszelkich przedsięwzięć, mających związek z odradzającą się w Grodnie polskością. Można było jej wybaczyć, że ta warszawianka przyjechała niejako do Grodna służbowo, jako żona przedstawiciela sanacyjnego reżimu. Jej mąż podpułkownik żandarmerii Jan-Jura Gorzechowski, został do Grodna odkomenderowany.

W 1989 r. na Uniwersytecie Grodzieńskim została powołana (wtedy zapewne jeszcze decyzją Moskwy) Katedra Filologii Polskiej. Powstało przy niej „Muzeum Zofii Nałkowskiej”. Organizatorem obu placówek była wspomniana docent Swietłana Musijenko. Ta miłośniczka twórczości Nałkowskiej przy okazji odnalazła dom w Grodnie przy ul. Akademickiej 15,w której z mężem mieszkała pisarka i postarała się, by umieszczono na nim tablicę pamiątkową z portretem pisarki.

Niepotrzebne napięcia

O ile dla docent Musijenko wszystkie przedsięwzięcia związane z Nałkowską były związane z realizacją życiowej pasji, żeby nie powiedzieć miłością życia, to dla władz utworzenie Katedry Filologii Polskiej, stanowiło wymuszone pociągnięcie. Miało to spacyfikować nastroje wśród polskiej mniejszości na Białorusi, upominającej się o swoje prawa. Władze sowieckie łudziły się, że realizacją propozycji znanego pisarza i „Zasłużonego działacza kultury BSRR” – A. Karpiuka – uda im się wyczerpać postulaty polskiej mniejszości. Ten w liście do Michaiła Gorbaczowa pisał m.in.: „Ile będzie kosztować nasze wielkie mocarstwo zorganizowanie w tych miejscowościach na Białorusi, gdzie mieszkają Polacy, kilku polskich szkół, podobnie jak istnieją w PRL szkoły dla Białorusinów, zorganizowanie na Uniwersytecie w Grodnie odpowiedniej katedry, a przy jednym z pałaców kultury polskiego zespołu? To natychmiast zlikwidowałoby niepotrzebne napięcie w tym ważnym regionie, a i Jaruzelskiemu łatwiej byłoby bronić się przed atakami opozycji”. List swój Karpiuk do Gorbaczowa wysłał w 1987 r., a katedra powstała w 1989 r., czyli dwa lata później. Mimo, że jej tworzenie było w pewnej mierze wymuszone i miało podtekst polityczny, to z pewnością można powiedzieć, że docent Musijenko zrobiła wszystko, by zorganizować ją jak najlepiej. Można to wnosić już tylko z odwiedzin w Muzeum Nałkowskiej. Placówka ta powstała wyłącznie dzięki jej wysiłkom i zaangażowaniu. Wszystkie eksponaty w muzeum zostały przez nią zdobyte lub zakupione za własne pieniądze. Uniwersytet zapewnił tylko pomieszczenie i gabloty do eksponatów. Profesor Musijenko uważała organizację placówki za swój obowiązek wobec wielkiej polskiej pisarki. Chciała, by to jedyne w świecie muzeum Nałkowskiej wypełniało wiele funkcji. Miało ono nie tylko popularyzować osobę pisarki, ale pełnić także dydaktyczne i naukowe funkcje dla studentów katedry polonistyki. Stanowi ono organiczną część katedry. Ta w ciągu 20 lat istnienia okrzepła, dorobiła się kadry i zaplecza w postaci biblioteki. W sumie zatrudnia osiemnastu pracowników naukowych, a jej biblioteka liczy 15 tys. tomów. Okresowo zaprasza też wykładowców z Polski. Współpracuje ona m.in. z Uniwersytetem Gdańskim, Uniwersytetem Rzeszowskim, Uniwersytetem Pedagogicznym w Krakowie, Uniwersytetem w Białymstoku, UMCS-em w Lublinie i in. Profesorowie z Polski prowadzą głównie wykłady monograficzne i seminaria. Ponadto na czwartym roku studiów przyszli poloniści odbywają praktyki w Polsce w różnych ośrodkach akademickich. Nie trzeba też dodawać, że wszystkie przedmioty podstawowe studenci polonistyki maja wykładane wyłącznie w języku polskim.

20 osób

By dostać się na studia w katedrze kandydaci muszą zdać egzamin pisemny z języka białoruskiego oraz dwa ustne, z literatury białoruskiej i historii Białorusi. Od przyszłych polonistów nie wymaga się znajomości języka polskiego. Nie wszyscy więc są Polakami. Dla niektórych przygoda z językiem i kultura polską zaczyna się dopiero na uniwersytecie.

Przez pierwszych 20 lat istnienia katedry rocznie studia na niej kończyło 20 osób. W roku akademickim 2010.2011 nabór do katedry na tzw. państwowe czyli bezpłatne miejsca został zmniejszony do 12 osób. Ruch ten został wykonany z dwóch powodów. Po pierwsze ekonomicznych. Tak jak i u nas uczelnie białoruskie muszą szukać oszczędności. Miejsca państwowe są przeznaczone dla kandydatów najlepszych, którzy na maturze zdobędą odpowiednią liczbę punktów. W katedrze, tak jak i na kierunkach są jeszcze miejsca płatne. Mogą się o nie ubiegać się osoby z gorszymi ocenami… Ilość miejsc państwowych została też zmniejszona z tytułu racjonalizacji kształcenia. Na Białorusi nie ma bowiem zapotrzebowania na nauczycieli języka polskiego. Na Białorusi są tylko dwie szkoły z polskim językiem nauczania w Grodnie i w Wołkowysku. W pozostałych szkołach w związku z reformą programu nauczania i zmniejszeniem ilości godzin lekcyjnych, polskiego zarówno fakultatywnie jak i jako przedmiotu zmniejszono go do jednej godziny tygodniowo.

Wymogi chwili

W związku ze zmniejszonym zapotrzebowaniem na nauczycieli języka polskiego kształcenie w katedrze zostało też zmodyfikowane. O ile dotychczas jej absolwenci zdobywali tytuł: „filolog wykładowca języka polskiego i literatury polskiej”, to obecnie równolegle będą zdobywać specjalność „tłumacza języka polskiego”, a także ”wykładowcy języka białoruskiego i literatury białoruskiej”. Taki jest niestety wymóg chwili. W praktyce będzie to oznaczać, że filologia polska z wolna zacznie stawiać na słowiańską.

Na razie pracownicy katedry są dobrej myśli. Prowadzi ona w dalszym ciągu aktywne życie naukowe. Współorganizuje najróżniejsze międzynarodowe konferencje naukowe. Współuczestniczy m.in. w tworzeniu Centrum Naukowo-Dydaktycznego „Międzynarodowy Instytut Adama Mickiewicza”. W projekcie tym uczestniczą także Uniwersytet Gdański, Uniwersytet Łódzki, Rosyjska Akademia Nauk w Moskwie, Sorbona, Uniwersytet Białostocki, Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie. Jego celem jest propagowanie i badanie twórczości Adama Mickiewicza, a także tłumaczenie i wydawanie polskiej i światowej klasyki w języku białoruskim oraz doskonalenie naukowego i dydaktycznego procesu katedry filologii polskiej. Projekt ten jest otwarty i każda uczelnia może do niego przystąpić. Jego rozwój daje szansę na dalsze odgrywanie przez grodzieńską polonistykę roli mostu między kultura polską a białoruską.

Patronat Zofii Nałkowskiej nad Katedrą Polonistyki w Grodnie jak dotąd okazał się płodny. Jest on ważny, jak się wydaje, dla samych studentów katedry. Uczy ich wrażliwości społecznej i otwartości na innych czyli wartości, którym służyła Zofia Nałkowska.

Marek A. Koprowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply