Donieck, bastion Janukowycza

“Stolica” leżącego we wschodniej Ukrainie Donieckiego Zagłębia Węglowego była kiedyś modelem sowieckiego miasta. Dziś padła łupem dzikiego kapitalizmu.

Nie ma sensu szukać w Doniecku starego miasta, ani perełek architektonicznych – takowe tutaj nie istnieją. Przez centrum miasta przebiega ulica Artiom, której nazwa pochodzi od bolszewickiego rewolucjonisty. Pomnik przedstawiający muskularną sylwetkę, wzniesiony zgodnie z zasadami socjalistycznego realizmu, bezskutecznie usiłuje rywalizować ze znajdującym się trochę dalej pomnikiem Lenina. Poza Atriomem, Donieck ma jeszcze dwóch rodowitych bohaterów: tyczkarza Bubkę oraz górnika Stachanowa, który – jak głosi legenda – w roku 1935 dokonał wyczynu wydobycia 102 ton węgla podczas jednej zmiany.

Mimo opery, teatru, kilku domów handlowych i parku, w którym można natknąć się na rzeźby przedstawiające kotlarzy, Donieck jest miastem bez duszy. Stary hangar pełni rolę lotniska; marszrutki oraz prywatne minibusy dopełniają sieć będących w opłakanym stanie tramwajów.

Donieck jest bastionem Wiktora Janukowycza, zwycięzcy pierwszej tury wyborów prezydenckich, które odbyły się na Ukrainie w tę niedzielę. Miasto stanowi egzotyczną mieszankę dzikiego kapitalizmu, sowieckiej mentalności i mafijnych koterii. Powstało 140 lat temu dzięki walijskiemu biznesmenowi, Johnowi Hughesowi oraz kilku europejskim inwestorom, zwabionym ukrytymi w Donbasie skarbami: węglem i rudą żelaza. Donieck, w którym powstały pierwsze piece hutnicze rosyjskiego imperium, stał się newralgicznym centrum wojskowo-przemysłowego kompleksu sowieckiego. Po upadku ZSRR miasto jak i cały skupiający znaczną część ukraińskiego przemysłu region, dostały się pod władanie potężnych oligarchów, a w szczególności najbardziej bezwzględnego z nich – Rinata Achmetowa.

Kijowscy pochlebcy

W Doniecku zdecydowana większość wyborców głosowała na Janukowycza. “Przede wszystkim dlatego, że jest jednym z nas” – wyjaśnia mer Ołeksander Łukianczenko. “Jego ojciec był górnikiem, tutaj się urodził”.

Donbas nigdy nie utożsamiał się z pozostałą częścią Ukrainy. “Właściwie region nie ma podstaw by utożsamiać się z pozostałą częścią Ukrainy” – wyjaśnia emerytowana nauczycielka Walentina Staruszko. Jeszcze w pierwszej połowie XIX wieku nie było tu nic. Na wschodzie step, na południu Morze Azowskie, na zachodzie lasy. Pierwszymi górnikami, którzy przybyli tutaj z własnej woli lub z przymusu byli Rosjanie, Tatarzy, Grecy i Polacy. Od czasów Katarzyny II historia regionu przeplata się z historią Rosji i nawet dzisiaj mieszkańcy Doniecka komunikują się jedynie po rosyjsku. “Nikt tutaj nie powie, że czuje się Ukraińcem” – przyznaje przedstawiciel kierowanej przez Janukowycza Partii Regionów, Aleksander Kasianuk. “Tutaj uchodzi to za nacjonalizm, który jest przez nas postrzegany jak nic innego niż faszyzm”.

Młodziutka Irena Wlasenko, która pracuje w przedsiębiorstwie importowo-eksportowym, opowiada, że 31 grudnia, gdy była na nocnej imprezie, “wyłączono muzykę żeby wysłuchać telewizyjnego przemówienia rosyjskiego prezydenta, Dmitrija Miedwiediewa”. W epoce sowieckiej, Ministerstwo Przemysłu Węglowego miało siedzibę w Doniecku, a trzy lata temu, jak wspomina dziennikarz Jewgienij Jasenow “w sondażu przeprowadzonym wśród ludności Donbasu, nazwisko Putina figurowało na czele listy najpopularniejszych ukraińskich (!) polityków”.

Z perspektywy Doniecka, Unia Europejska wydaje się tworem nie z tej ziemi. “Tutejsi ludzie nie poruszają tematu integracji, gdyż nie są jeszcze gotowi” – przyznaje Jasenow. “To tak jakby bezdomny miał spędzić noc w luksusowym hotelu”.

W 2004 po apelu Janukowicza górnicy z Donbasu tłumnie przybyli do Kijowa, aby położyć kres “pomarańczowej rewolucji”. Ukraina, podzielona pomiędzy proeuropejskim zachodem a prorosyjskim wschodem, wydała się być na skraju rozpadu. Podczas kongresu, który miał miejsce w mieście Siewierodonieck, posłowie Donbasu zagrozili nawet ustanowieniem niezależnej republiki. Od tego czasu napięcie opadło. Jak twierdzi Władimir Chodun, lokalny przedstawiciel partii rywalki Janukowycza w wyborach prezydenckich – Julii Tymoszenko: “nie mierzy się już nas wzrokiem gdy odważymy się powiedzieć coś po rosyjsku w zachodniej części kraju”. Nie znaczy to jednak, że ludzie z Donbasu nie mają pretensji do pozostałej części kraju, do tych intelektualistów i polityków “kijowskich pochlebców”, którzy nie robią nic aby zatrzymać spadek ekonomiczny regionu, traktując ich “jak obywateli drugiej kategorii”, mimo faktu, że reprezentują oni 25 proc. PKB Ukrainy. Do tego są oburzeni zamiarami Tymoszenko, która w 2004 zagroziła “otoczeniem Donbasu zasiekami z drutu kolczastego”.

Spośród 230 kopalń czynnych na początku lat 90, 150 zostało zamkniętych. Górnicy z Donbasu, którzy w czasach ZSRR stanowili szanowaną elitę klasy robotniczej, pogrążyli się w biedzie, która – jak twierdzi Wiaczesław Kowal – “jest wynikiem nie tyle bezrobocia, co syndromu wyczekiwania”. Kowal dowodzi niewielką organizacją pozarządową, która usiłuje tchnąć w to królestwo homo sovieticus ducha inicjatywy w postaci przekwalifikowania zawodowego. Czy przyszłość dzielnicy Proletariat w której pracuje Kowal zwiastuje losy całego Donbasu? Ostatnią kopalnię zamknięto tutaj w zeszłym roku. Od tego momentu czas stanął w miejscu. Sklepikarze zwinęli swój interes, główna arteria dzielnicy, luksusowa ulica Roskocznaja przeistoczyła się w błotnistą ścieżkę, na której gromadzą się śmieci. W Domu Weteranów wystawa zdjęć radzieckich marszałków ze Stalinem na czele, wzbudza nostalgiczne rozmowy.

Przed objęciem funkcji premiera w 2002, Wiktor Janukowycz kierował obwodem. To dzięki niemu, jak mówi emerytowana nauczycielka, Walentina Staruszenko, “emerytury wreszcie zaczęto wypłacać regularnie, a pensje wzrosły”. Według dziennikarza Jewgienija Jasenowa “w gruncie rzeczy Janukowicz jest trochę gburowaty, ale dla tutejszych ludzi to nic nowego”. Najważniejsze jest jednak to, że – jak podkreśla Irena Własenko – “za Janukowiczem, stoi Achmetow”.

Nie jest tajemnicą, że Achmetow był złodziejem. Ale, jak zapewnia Irena “zmienił się. Wiele robi dla miasta i ludzie go szanują”. Achmetow posiada Pałac Donbasu, pięciogwiazdkowy hotel uznawany za najdroższy na Ukrainie, nie pasujący do wizerunku miasta robotniczego. Dzięki niemu oddział onkologiczny szpitalu w Doniecku dysponuje nowoczesnym sprzętem. Oligarcha sfinansował również budowę stadionu Donbass Arena, na którym rozgrywane będą mecze Euro 2012. Obiekt został otwarty tego lata i – jeśli wierzyć miejscowym – jest najpiękniejszym w Europie.

Sponsor Doniecka

Urodzony czterdzieści cztery lata temu w Doniecku Achmetow jest posiadaczem największego majątku na Ukrainie, oszacowanego przez magazyn Forbes na około 2 miliardów dolarów. Ten skromny potomek Tatarów zaczynał karierę jako bokser. W wieku 18 lat rozpoczął współpracę z Aleksandrem Braginem, znanym gangsterem i późniejszym właścicielem klubu piłkarskiego Szachtar Donieck. W 1995 Bragin został wyeliminowany przez jednego z rywali – zginął podczas meczu, w wyniku wybuchu bomby podłożonej pod jego siedzeniem.

Achmetow zajął jego miejsce. Jego towarzystwo holdingowe, System Capital Management, jest gigantem, który ze spółki wydobywającej węgiel przekształcił się w bank, po drodze przechodząc przez etapy metalurgii, energii oraz mediów. Oligarcha jest również głównym sponsorem Partii Regionów.

W 2005 Achmetow był zmuszony schronić się w Rosji, gdy pod lupę wzięła go nowa ekipa rządząca, utworzona po wybuchu “pomarańczowej rewolucji”. Po kilku miesiącach stosunki między prezydentem Juszczenką a oligarchami unormowały się i Achmetow wrócił na Ukrainę. Żeby się nie nudzić, podobnie jak większość pozostałych oligarchów, został posłem. Jego immunitet oraz przyjaciele polityczni z różnych ugrupowań (na Ukrainie zmiana przekonań politycznych ma miejsce niezwykle często), przyczynili się do tego, że interesy zaczęły przynosić korzyści.

Jak zapewnia Anton Klimenko, przedstawiciel donieckiego oddziału partii Nasza Ukraina (założonej przez kończącego kadencję prezydenta Juszczenkę), “Rinat prowadzi od tego czasu cywilizowane interesy”. Ostatnie lata sprawiły, że Donieck odzyskuje status spokojnego miasta. Jak wspomina Jewgienij Jasenov, ostatnie wyrównywanie rachunków – zabójstwo bankiera – miało miejsce w roku 2004. Wcześniej “uliczne strzelaniny miały miejsce co najmniej raz w miesiącu”.

W Doniecku wszystko podlega kontroli Achmetowa. No, może z wyjątkiem Przemysłowego Związku Donbasu (ISD), rządzonego przez Siergieja Tarutę, innego oligarchę. ISD otwarcie wspiera Julię Tymoszenko. “- Dlatego, że jest kompetentna i skuteczna – wyjaśnia przedstawiciel przedsiębiorstwa. – I również ze względu na to, że nie wyobrażamy sobie, żeby Ukraina była rządzona przez prezydenta figurującego w rejestrze skazanych”.

W 1968 Janukowycz został oskarżony o kradzież i pobicie, a dwa lata później o próbę gwałtu. “I co z tego! Janukowycz nie jest doskonały – przyznaje Irena. – Ale od zawsze jest związany z naszym krajem. Poza tym Achmetow czuwa!”.

Dlatego też 7 lutego mieszkańcy Donbasu znów na niego zagłosują. To tak, jakby wykupili ubezpieczenie na życie.

Źródło: Le Figaro

Tłumaczenie: Marcin Schabowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply