Wiele osób w Polsce twierdziło, że to Julia Tymoszenko jest agentką rosyjską, a nie Janukowycz. Sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana.
Od czasu zwycięstwa Wiktora Janukowycza rosyjska agentura nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie, uprawiała propagandę, z której wynikało, że nowo wybrany prezydent Ukrainy jest niezależny od Moskwy. Oczywiście była to kompletna bzdura. Chodziło bowiem o właściwe przygotowanie Janukowycza do rządzenia.
Gdy przestępca, specjalista od gwałtów zbiorowych został prezydentem, to wpuszczono go na salony. A prezydentem został z namaszczenia Władimira Putina. Skoro więc wszyscy kochamy Putina, to musimy kochać również jego dzieci, bez względu na to, czy są one na Ukrainie, w Polsce czy we Francji.
Podpisanie umowy w sprawie Floty Czarnomorskiej zadaje kłam propagandzie agentury rosyjskiej. Ale agentura rosyjska się tym nie przejmie, coś tam zawsze wymyśli, np. że ta umowa jest rozsądna i dowodzi niezależności Ukrainy od Rosji. Tymczasem podpisanie tej umowy to postawienie kropki nad i. Chodzi tu o podporządkowanie Ukrainy. I o podporządkowanie symboliczne również. To znak dla całego świata, że Ukraina jest i ma pozostać rosyjska. Kto chce być partnerem Rosji musi uznać władzę rosyjską nad Ukrainą.
Wiele osób w Polsce twierdziło, że to Julia Tymoszenko jest agentką rosyjską, a nie Janukowycz. Sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana. Oczywiście Janukowycz jest człowiekiem Putina całkowicie zależnym od Moskwy i realizującym jej plany. Natomiast to nie oznacza, że Julia Tymoszenko nie ma odpowiednich kontaktów z Moskwą, tyle że ma je z innymi kołami. Skoro jednak Moskwa – a konkretnie obóz Putina – postawiła na Janukowycza, to Tymoszenko nie ma innego wyboru, jak tylko zwalczać Janukowycza i opcję rosyjską. To jednak nie znaczy, że gdyby ona nie doszła do władzy, to nie miałaby powiązań z rywalizującym centrum władzy w Rosji, czyli – choć tu mogę się mylić – zapleczem Dmitrija Miedwiediewa.
Ukraińcy stali więc przed bardzo trudnym wyborem: między Janukowyczem wykonującym polecenia Putina a Tymoszenko, która prowadziłaby pewną grę z Rosją, co wynika z jej charakteru, jej ego, jej pożądania władzy. Bo nigdy nie jest tak, że polityk działa jak chce. Przeciwnik wyznacza mu pole działania. Jeśli obóz Janukowycza idzie na jawną współpracę z Rosją, to obóz przeciwny z definicji musi taką współpracę zwalczać. Tymoszenko z uwagi na jej charakter i dalekowzroczność nie poszłaby na takie ustępstwa wobec Rosji, na jakie poszedł Janukowycz. Janukowycz bowiem jest od wykonywania rozkazów, natomiast Tymoszenko od prowadzenia gry. W tym sensie mogłaby ona prowadzić taką grę, jaką swego czasu prowadził Leonid Kuczma, do momentu aż go nie zmuszono do współpracy z moskiewskim centrum.
Czy coś w tej chwili może się zmienić? Zobaczymy, czy obóz Julii Tymoszenko jest zdolny do zmobilizowania społeczeństwa. Moim zdaniem, nie jest. A próba takiej nieudanej mobilizacji musi się zakończyć rozpadem tego obozu. Trudno jednak przewidzieć dynamikę wydarzeń.
Wszystko wygląda na to, że Ukraina stała się na powrót wasalem rosyjskim. I to jest całkowicie zrozumiałe, bowiem skoro Polska nim jest, to dlaczego miałaby nim nie być położona dalej na wschód Ukraina.
Problem polega na tym, że Ukraińcy mają do wyboru: myśleć w kategoriach interesu państwowego – bo negatywny stosunek do obecności Floty Czarnomorskiej to symbol myślenia o państwie jako państwie niepodległym – albo myśleć w kategoriach tańszego gazu. Większość wybierze oczywiście tańszy gaz, a nie niepodległość, w związku z czym otrzyma droższy gaz i brak niepodległości.
Rosja bowiem nie będzie finansować tego przedsięwzięcia na dłuższą metę. Obniżka gazu to alibi dla Janukowycza. Kiedy jednak Janukowycz nie będzie miał już przeciwko sobie siły opozycyjnej, z którą musiałby się liczyć, to wszystko wróci do normy. Dla Rosji nie ma umów wiążących. Umowy wiążące dotyczą tylko rosyjskich wasali.
Józef Darski
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!