Rosyjskie zaangażowanie w Syrii poważnie niepokoi amerykańskich strategów. Odradzanie się militarnej potęgi nawiązującej do dawnych sowieckich czasów, zmusza Waszyngton do przewartościowania celów swojej polityki zagranicznej. Kreml dał wyraźnie do zrozumienia, że nie chce być jedynie upadającym mocarstwem regionalnym, ale potęgą światową, która ma wiele do powiedzenia w kluczowych sprawach na arenie międzynarodowej. Większa asertywność Kremla skłoniła ostatnio redakcję gazety „The USA Today” do przedstawienia analizy, jak mogłaby wyglądać ewentualna wojna rosyjsko-amerykańska.

Wczesnym rankiem 30 września rosyjski generał przybył do ambasady amerykańskiej w Bagdadzie i minąwszy dobrze uzbrojonych komandosów, beznamiętnie oświadczył, że Rosja rozpocznie naloty w sąsiedniej Syrii w ciągu godziny. W związku z tym amerykańscy wojskowi powinni się stamtąd wynieść.

W ten sposób prezydent Rosji Władimir Putin wszczął „wojnę zastępczą” z USA. Ruch ten – w ocenie eksperta ds. bezpieczeństwa na uniwersytecie stanowym w Nowym Jorku, Marka Galeotti – to „hazardowa zagrywka”. Rosja podjęła się oto niezwykle trudnego wyzwania logistycznego. Moskwa musiała zatroszczyć się o korytarze powietrzne przebiegające przez Iran i Irak, by maksymalnie skrócić czas zaopatrzenia dla tworzonej bazy w Latakia. Putin pokazał, że dla realizacji priorytetowego celu polityki zagranicznej, tj. przywrócenia swojemu krajowi rangi światowego mocarstwa, jest zdecydowany użyć siły militarnej.

W tej sytuacji amerykańscy stratedzy zaczęli opracowywać plany awaryjne na wypadek ewentualnego konfliktu z dawnym rywalem. Szefowie Pentagonu na nowo zadają sobie pytania, które zarzucono 20 lat temu: jaka jest faktyczna potęga Rosji, jakie są jej możliwości, gdzie dokładnie może wybuchnąć konflikt i jak by miała wyglądać ewentualna walka dzisiaj? Eksperci uważają, że w przypadku jakiegokolwiek zaangażowania konwencjonalnego, armia amerykańska pokonałaby armię rosyjską. Jednak współczesne wojny nie są typowymi konfliktami konwencjonalnymi.

Dziś Ameryka wydaje na obronę narodową prawie 10 razy więcej niż Rosja. Wojsko amerykańskie utrzymuje znaczną przewagę technologiczną nad wojskiem rosyjskim i ma znacznie wyższą zdolność do projekcji siły na całym świecie. Moskwa jednak stopniowo zyskuje, rozwijając kilka kluczowych technologii, nowe taktyki walki i strategię geopolityczną, która skutecznie podważa pozycję Ameryki jako największego mocarstwa globalnego na świecie. Rosja niespodziewanie powraca jako główny rywal wojskowy Ameryki.

– Rosja posiada potencjał do generowania najwyższej siły – powiedział niedawno David Ochmanek, były urzędnik Pentagonu, który jest obecnie analitykiem obrony w RAND Corp. Według niego Rosja zachowała, a nawet zmodernizowała system międzykontynentalnych rakiet balistycznych „Triada”. Unowocześnia flotę lotniczą i tworzy coraz bardziej wyrafinowane uzbrojenie atomowych okrętów podwodnych. – Rosyjski przemysł obronny odradza się z ruin – zaznacza Vadim Kozjulin, ekspert wojskowy w moskiewskiego PIR Center. Dodaje on, że Rosja może dorównać amerykańskiej armii, ale jedynie dzięki siłom jądrowym, które nie są wcale takie drogie w utrzymaniu, jak wiele osób sądzi.

Choć rosyjskie siły konwencjonalne wymagają modernizacji, to jednak – jak mówią sami Amerykanie – w niektórych dziedzinach Rosjanie są naprawdę dobrzy, a ich osiągnięcia są imponujące np. system do prowadzenia wojny elektronicznej, nowe systemy nawigacyjne montowane w myśliwcach, nowe typy rakiet balistycznych itp. Uzbrojenie, które posiadają Rosjanie, ma służyć realizacji celów na zewnątrz od eurazjatyckiego heartlandu Rosji do Europy Wschodniej, Azji Środkowej i ewentualnie Bliskiego Wschodu oraz Pacyfiku. Kreml odwołuje się do strategii „zakazu/odmowy dostępu do wybranych obszarów”.

Rosjanie doskonale zdają sobie sprawę ze swoich słabych punktów i wiedzą, że nie mogą konkurować na równych warunkach z Waszyngtonem. Dlatego dostosowują swoje możliwości do ambitnych celów. Na przykład posiadają znacznie słabszą marynarkę wojenną, ale nie ma to większego znaczenia, ponieważ nie planują wysyłać swoich sił na wszystkie oceany. Zamiast tego inwestują we flotę okrętów podwodnych, które mogą uzbroić w pociski jądrowe. Będą one stanowić zagrożenie np. na Morzu Czarnym, Bałtyckim czy Morzu Śródziemnym.

Rosja posiada też bardzo dobrze chronioną przestrzeń powietrzną, wszystko dzięki zaawansowanym systemom obrony powietrznej i systemom elektronicznym. Ewentualna wojna elektroniczna stanowi wielkie wyzwanie dla planistów Pentagonu, którzy nie są w stanie ocenić, w jakim stopniu Rosja mogłaby zablokować sygnały radiolokacyjne i systemy wywiadowcze, stanowiące fundament zaawansowanego lotnictwa amerykańskiego. Planiści są zgodni, że próba infiltracji rosyjskiej przestrzeni powietrznej „nie byłaby łatwa”.

Rosja czyni postępy także w zakresie zwiększenia mobilności armii, czego dowodem jest zbudowanie w ciągu zaledwie kilku tygodni bazy w Syrii. Moskwa zwiększa obecność w syryjskim porcie Tartus, sygnalizując chęć długoterminowego rozszerzenia parasola ochronnego nad wybranymi obszarami na Bliskim Wschodzie. W Syrii montuje wyrafinowane systemy obrony przeciwlotniczej.

W rezultacie Rosjanie zakwestionowali przewagę powietrzną utrzymywaną przez USA od ponad 20 lat na znacznych terenach Bliskiego Wschodu. Waszyngton niepokoi sojusz Rosji z Iranem, innym kluczowym sojusznikiem Syrii. Rosja korzysta z irańskiej przestrzeni powietrznej i jest gotowa wesprzeć planowaną wielką irańską operację lądową w Syrii.

Eksperci nie mają wątpliwości, że Rosja powraca do gry na Bliskim Wschodzie. Niektórzy z analityków widzą manewry Putina w Syrii w szerszym kontekście gry geopolitycznej, która ma na celu zabezpieczyć interesy rosyjskie na Ukrainie. Konflikt na Ukrainie to także okazja dla amerykańskich wojskowych, by przyjrzeć się nowej taktyce potencjalnego rywala. Wojna hybrydowa łączy działania konwencjonalne z wykorzystaniem ciężkiej artylerii, dronów, elektronicznych systemów zagłuszania i agresywnej propagandy.

Evelyn Farkas – zastępca asystenta sekretarza obrony ds. Rosji, Ukrainy i Eurazji – trzy tygodnie temu mówił, że specjaliści wojskowi z USA, którzy prowadzą szkolenia na Ukrainie, sporo się nauczyli. Rosja zaangażowała w tym konflikcie wiele tysięcy żołnierzy, znaczną liczbę czołgów, jednostek artyleryjskich. Rosyjskie oddziały rutynowo wkraczają do miast granicznych i prowadzą walkę u boku rebeliantów w spornych obszarach. Rosjanie wykorzystują w tej walce nowoczesny sprzęt elektroniczny. Amerykańscy specjaliści zbierają dane wywiadowcze o nowej taktyce walki. – To było naprawdę interesujące usłyszeć, czego się nauczyli wojskowi – oświadczył niedawno generał Ben Hodges, dowódca armii USA w Europie. Taktycy amerykańscy spodziewają się, że Rosja będzie wykorzystywać wojnę hybrydową w krajach bałtyckich i najbardziej zagrożona wydaje się być Estonia.

Najważniejszym celem Putina pozostaje doprowadzenie do likwidacji NATO, poprzez stopniowe obniżanie jego determinacji do obrony swych członków. Kreml testuje więc, jak daleko może się posunąć. Rosyjscy taktycy starają się ocenić, kiedy nastąpi tzw. przekroczenie czerwonej linii, po której NATO będzie zmuszone do odpowiedzi militarnej. Wedle Nicka de Larrinaga, eksperta londyńskiego think tanku ds. obronności i bezpieczeństwa – Grupy IHS Jane – wojna hybrydowa budzi wątpliwości odnośnie tego, czy w ogóle nastąpi odpowiedź wojskowa. Wielu sugeruje, że na działania wojny hybrydowej powinna istnieć jedynie odpowiedź cywilna, polegająca na ściganiu winnych zbrodni wobec ludności cywilnej.

Rosja – według analityków – może początkowo (w razie ewentualnego konfliktu) osiągnąć przewagę konwencjonalną w kampanii przeciwlotniczej wobec sojuszników z NATO. Według niedawnego raportu międzynarodowego think tanku Chatham House, w Zachodnim Okręgu Wojskowym Rosji znajduje się 65 tys. żołnierzy, 850 sztuk artylerii, 750 czołgów i 320 samolotów bojowych. Inne szacunki są nawet znacznie wyższe. Nikt jednak nie wie, ile sprzętu zostało przygotowanego do walki. Amerykanie spodziewają się także uderzenia Floty Bałtyckiej, co prawda znacznie osłabionej, ale mogącej uzyskać wsparcie Floty Północnej.

źródło: usatoday.com

tłumaczenie: PCh24.pl

16 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. cyna
    cyna :

    Oby nas ominęła ta impreza. Nie jesteśmy do niej gotowi i nie chcemy stac sie poligonem na którym realizowane sa amerykanskie interesy a Polacy będa stanowić bufor dla rosyjskiej armii

      • cyna
        cyna :

        Wydaje mi się ze w tym chaosie może sie wszystko wydarzyć. Stany traca grunt pod nogami i poparcie w europie a niemcy bardzo by chciały pozbyć sie kurateli Ametykańskiej i znów dogadywac sie z rosją. Teraz najbardziej logicznym ze strony Ameryki byłoby popsucie tej tendencji i uzbrojenie Polski i ukrainy i pokierowanie tak aby to Ukraina szarpała Rosję a Polska stanowiła bariere dla Rosji i Niemiec. W tym czasie USA zajma sie Chinami na oceanie i morzu południowochinskim przy pomocy Japonii i innych państw którym nie pasuje dominacja Chin w tamtym regionie. Tak mi sie widzi że mozemy nie mieć wyboru i w imprezie weźmiemy udział

      • zan
        zan :

        Artykuł słabiutki i kłamliwy, to i nasz Micha pochwali. Licyba PRZEMILCZEŃ i przekłanań w tym tekście jest znaczna. Choćby sugerowanie, że Rosja ROZPĘTAŁA wojnę proxy w Syrii. Antychrześcijański geniusz z PCH24 nie wie, że USA robią od 2003 czystkę na chrześciajanach w Iraku, a do 2010 w Syrii? Że od 2010 Syria jest celem ataku całego NATO i lokalnych pronatowskich “demokracji” typu Arabia Saudyjska? Syria jest sojusznikiem Rosji i dopiero po 5 latach wykrwawiania Syrii Rosja weszła do gry. KŁAMCY I PSYCHOPACI z PCH24 nazywają to wojną z woli Rosji wymierzoną w USA. Tfu!

      • antymajdan
        antymajdan :

        Ja z kolei nie bardzo mogę sobie wyobrazić, że to Rosja pierwsza zaatakuje USA. Wszyscy wiedzą, że w wojnie konwencjonalnej Rosja nie ma żadnych szans. Każdy taki atak naraziłby to państwo na ośmieszenie nie licząc innych konsekwencji i na pewno Rosjanie zdają sobie z tego sprawę. W ograniczoną wojnę jądrową chyba też nikt nie wierzy. Atak ze strony Rosji byłby tym samym świadomym samobójstwem tzw. rozszerzonym, inaczej mówiąc zagładą całego świata. Czy Rosjanie są aż tak zdesperowani? Natomiast z drugiej strony pokusa wojny konwencjonalnej, zwłaszcza rozpoczętej przez podgryzanie Rosji cudzymi zębami istnieje całkiem realnie. Teraz na politykę amerykańską mają wielki wpływ neokonserwatyści, czyli szaleni doktrynerzy wywodzący się z szeregów trockistów. To prawdziwi szaleńcy. Do tego dochodzą bardzo poważne problemy USA,które niewątpliwie doprowadzą kiedyś do detronizacji hegemona. Rosja swój upadek ćwierć wieku temu jakoś zniosła i teraz mozolnie odzyskuje dawną pozycję, a jak zniosą upadek USA?

  2. jazmig
    jazmig :

    Brednie i tyle. Gdyby Rosja użyła w Ukrainie 10% tego, o czym mówią i piszą, to Ukraina byłaby kolejną rosyjską republiką już od roku. W Syrii widać skuteczność Rosji w bombardowaniach, a użycie rakiet manewrujących na odległość ponad 1500 km pokazało światu, że Rosjanie dysponują w tej dziedzinie technologią nie gorszą od amerykańskiej. To powinno dać do myślenia polskim wojskowym, którzy chcą wydawać pieniądze na okręty podwodne i podobne bzdety, zamiast na silną i nowoczesną obronę plot i przeciwrakietową. Kupowanie przestarzałych amerykańskich Patriotów nie ma zupełnie sensu. One nie zestrzelą ani rakiet manewrujących, ani Iskanderów.

    • zan
      zan :

      To prawda. Na Ukrainie Rosja nie użyła artylerii dalekiego zasięgu. W sumie…bliskiego też nie użyła. Banderowskie pijaczyny zaległy w okopach rodem z I Wojny, ustawiły holowane armaty i naparzały w Donieck majac za przeciwników pospolite ruszenie – owszem – WSPIERANE PRZEZ ROSJĘ – ale nie w takiej skali jak to natowskie ćwierćmózgi wmawiały. Ostrzał (nie wejście!) armii rosysjkiej to byłby koniec banderowców.

  3. zan
    zan :

    Portal (przynajmniej nominalnie) chrześcijański jakim jest PCH24 mógłby pierdnąć choćby słówko o tym, że Asad jako mniejszościowy Alawita jest protektorem chrześcijan w Syrii, z kolei isamiści mają wsparcie USA. Nic, zero, zupełno ZERO na ten temat. Czy was ludzie pogięło? Jesteście psychopatami czy głupcami? Opisujecie krwawą wojnę jakby to była gra komputerowa. Wstyd! Brzydzę się tym całym pch24.

  4. kmicic
    kmicic :

    a ja Wam przypomnę to co pisałem dawien dawno: Przy tej eskalacji problemu szkopy zgrają się(uważam, że już dawno się zgrali) z ruskimi i takie stany będą w kropce, bo przy wybuchu konfliktu islamskiego (2020r = 3WŚ), będą zajęte: 1. Chinami i 2. zamieszkami etnicznymi na swoim terytorium. Na Kubie i w Meksyku też nie będą się przypatrywali…

  5. jerzyjj
    jerzyjj :

    Na różnych forach, w różnych gazetach rosyjskich można przeczytać: nie uda się USA jak przedtem siedzieć wygodnie za oceanem i patrzeć jak krwawi Europa, nie uda się Yankesom wystawić Europę do wojny i poczekać na jej wyniki. Wojna dopadnie także terytorium USA.
    Wystarczą trzy bomby termojądrowe, aby zniszczyć USA – dwie na granicę szelfu i jedna w krater na Yellowstone. Czy ta groźba powstrzyma Yankees?
    Jeżeli nie, to pójdą na dno razem z resztą świata, lecz jeżeli chcą przeżyć, muszą ułożyć się z Rosją. A Moskwa dobrze wie, kto szczuje Polaków, Rumunów, Litwinów, Łotyszy i banderowców.
    Czy Europa zachowa się tak czy siak – Rosja jej tego nie zapomni i przypomni we właściwym momencie – bez rozkazu Waszyngtonu ani Polska ani Litwa, ani Ukraina nie ośmielą się uderzyć na Rosję, a taki rozkaz nie zostanie wydany, jeżeli rosyjskie łodzie podwodne będą czyhać u wschodnich wybrzeży Ameryki, to wojna nerwów, takiego polecenia nie wyda Waszyngton, jeżeli rosyjskie bombowce będą patrolować zatokę meksykańską.