Chiny największym zwycięzcą negocjacji USA i Korei Północnej?

Pierwsza oficjalna wizyta zagraniczna północnokoreańskiego przywódcy Kim Dzong Una w Pekinie pokazuje jasno, że Chińska Republika Ludowa jest wciąż jedynym krajem, który ma rzeczywisty wpływ na swojego kłopotliwego sąsiada. Jednocześnie deklaracje o gotowości denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego nie muszą być wcale zwycięstwem Stanów Zjednoczonych, już ogłaszających skuteczność swojej polityki nacisku na Phenian.

Światowe media przez blisko cztery dni spekulowały, kto jest pasażerem pancernego pociągu, który w niedzielę przybył do Pekinu i zatrzymał się przy specjalnie osłoniętym peronie. Dopiero ostatniego dnia postoju okazało się, że przybył nim północnokoreański przywódca Kim Dzong Un, który po raz pierwszy nie tylko odbył zagraniczną wizytę, ale w ogóle spotkał się z oficjelem z innego państwa. Podobnie jak bezprecedensowa była podróż Kim Dzong Una, takie same były i zastosowane środki bezpieczeństwa, obejmujące między innymi zamknięcie ruchu w pobliżu pekińskich budynków rządowych, a także blokadę hasła „Korea Północna” w chińskiej sieci internetowej.

Oba państwa skrywają wiele tajemnic, dlatego o rozmowach Kim Dzong Una z przedstawicielami chińskich władz dowiadujemy się głównie z notek państwowych serwisów agencyjnych obu krajów. Wynika z nich przede wszystkim, że północnokoreański przywódca poruszał z chińskim prezydentem Xi Jinpingiem głównie temat denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego, mogąc liczyć w tej kwestii na wsparcie, ponieważ przynajmniej oficjalnie Chiny opowiadają się za „przywróceniem pokoju i stabilności w regionie”. Podobnie ma myśleć Kim Dzong Un, który według agencyjnych notek nawiązał w tej kwestii do poglądów swojego ojca i dziadka, czyli Kim Dzong Ila i Kim Ir Sena.

„Historyczne rozmowy”

Rządowe chińskie media roztoczyły nad wizytą Kim Dzong Una aurę wielkiego wydarzenia. Stąd najczęściej przewija się w nich określenie „historyczna wizyta”, mające podkreślać nie tylko pierwszy oficjalny wyjazd północnokoreańskiego przywódcy poza własny kraj, ale także wagę toczonych przez cztery dni rozmów. Przywoływano zwłaszcza słowa specjalnego gościa, który stwierdził, że musiał osobiście zrelacjonować Xi Jinpingowi zmiany zachodzące na Półwyspie Koreańskim, ponieważ zobowiązuje go do tego „nasze koleżeństwo i moralna odpowiedzialność”.

Same Chiny mają z kolei dążyć do zachowania pokoju na całym świecie, stąd też wezwały wszystkich głównych aktorów na scenie międzynarodowej, aby poparli wysiłki Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej na rzecz podjęcia negocjacji o rozładowaniu istniejących napięć. Dużą zasługę w kwestii polepszenia obecnego stanu rzeczy przypisano przy tym Kim Dzong Unowi, który podjął inicjatywę rozmów pokojowych i chce prowadzić dialog ze Stanami Zjednoczonymi, w tym także zorganizować specjalny szczyt obu państw.

Chiński dziennik „Global Times”1 w swoim redakcyjnym komentarzu skupił się głównie na opiewaniu zalet relacji pomiędzy Pekinem i Phenianem, które zdaniem gazety miały wejść w nowy rozdział. Ponadto stosunki chińsko-północnokoreańskie zostały opisane jako „nietypowe powiązania”, ponieważ w XX wieku oba kraje miały być od siebie zależne i przeszły razem przez wiele „azjatyckich nieszczęść”, zaś ich wojenna współpraca doprowadziła do zawiązania się „niezwykłej przyjaźni”. Jej efektem jest więc przede wszystkim szacunek Chińczyków dla drogi politycznej, jaką zdecydowała się obrać Korea Północna, w tym „ducha niepodległości i niezależności” tego kraju. Z tego powodu Chiny sprzeciwiają się ingerencji innych państw w północnokoreański system polityczny.

Gazeta uważa przy tym, że wyjątkowość obustronnych relacji i ich znaczenie dla stabilności Azji Północno-Wschodniej powinna prowadzić do wsparcia dla takich wizyt, jakie powinna okazać społeczność międzynarodowa. Jest jednak zupełnie inaczej, a jej spora część próbuje podważyć obustronne stosunki Chin i Korei Północnej, szerząc niesprawdzone plotki o konfliktach na linii Pekin-Phenian.

W podobnym tonie swój komentarz utrzymał dziennik „China Daily”2, który również określał wizytę Kim Dzong Una jako historyczną, a także wzmacniającą wzajemne relacje w tak „specjalnym czasie”. Chodzi oczywiście w tym kontekście o zbliżające się spotkania przywódcy Korei Północnej z jego odpowiednikami z Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych, które według gazety odbędą się w ciągu najbliższych dwóch miesięcy. „China Daily” w porównaniu do „Global Times” silniej akcentuje kwestię szerzących się informacji o pogorszeniu chińsko-północnokoreańskich relacji, nazywając nieprawdziwymi doniesienia dotyczące odstawienia Chin przez Koreę Północną na dalszy tor, po to aby możliwe było porozumienie z Koreą Południową i Stanami Zjednoczonymi.

Przygotowania do Trumpa?

Inną percepcję wizyty Kim Dzong Una przedstawiają z kolei południowokoreańskie media. Według dziennika „The Korea Times”3 podróż północnokoreańskiego przywódcy do Pekinu oznacza, iż zbierał on odpowiednie wsparcie, aby mieć mocniejszą kartę przetargową podczas zbliżającego się spotkania z amerykańskim prezydentem Donaldem Trumpem. Przede wszystkim chciał więc pokazać Amerykanom, że jego kraj mimo dyplomatycznego nacisku Zachodu nie znajduje się w całkowitej izolacji, co oczywiście podnosi stawkę rozmów o denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego.

Publicysta amerykańskiego magazynu „The National Interest”4 Robert E. Kelly w swoim komentarzu przekonuje, że Korea Północna paradoksalnie nie jest tak bardzo uzależniona od Chin, jak może się to wydawać, ale jej przywódca rzeczywiście przyjechał do Pekinu szukać poparcia sąsiedniego mocarstwa. Trudna do przewidzenia postawa Państwa Środka w czasie ewentualnego konfliktu na Półwyspie Koreańskim odstrasza Stany Zjednoczone od jego rozpoczęcia. Z kolei Chiny są żywo zainteresowane rezultatem rozmów prowadzonych przez Koreańczyków z północy, bowiem od dawna w swojej polityce instrumentalizują ten kraj jako anty-amerykański bufor w Azji. Z tego powodu konserwatywne amerykańskie pismo uważa, że chińsko-północnokoreańskie stosunki mają charakter relacji „klient-klient”.

Na łamach strony internetowej pisma5 ukazał się również komentarz Oriany Skylar Mastro, która przedstawiła z kolei powody dla których w rozmowach między Phenianem i Waszyngtonem chce pośredniczyć Xi Jinping. Chociaż chińska opinia publiczna popiera prowadzoną przez niego w ostatnich latach politykę dystansowania się od kłopotliwego sąsiada. Według spekulacji „The National Interest” chiński prezydent mógł jednak ostrzec północnokoreańskiego przywódcę przed kolejnymi prowokacjami, nawet pod groźbą wpływu na zmiany polityczne i gospodarcze w Korei Północnej, aby zrealizować swoje własne cele. Najważniejszym z nich jest nie tyle pośredniczenie, co uczestniczenie w amerykańsko-północnokoreańskich rozmowach, dzięki czemu Chiny będą największym zwycięzcą zbliżających się negocjacji. A jest to jak najbardziej możliwe, ponieważ Amerykanie i Koreańczycy jak na razie próbują przeciągać linę na swoją korzyść, podczas gdy Chińczycy chcą po prostu, aby nie doszło ani do konfliktu, ani do upadku Korei Północnej.

Marcin Ursyński

1 http://www.globaltimes.cn/content/1095587.shtml

2 http://europe.chinadaily.com.cn/a/201803/28/WS5abb7647a3105cdcf6514e40.html

3 http://www.koreatimes.co.kr/www/nation/2018/03/103_246340.html

4 http://nationalinterest.org/feature/north-koreas-visit-proves-china-has-leverage-25108

5 http://nationalinterest.org/feature/why-xi-jinping-wants-broker-the-trump-kim-deal-25118

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply