Berdyczowskie obrazki

W czasach I Rzeczypospolitej Berdyczów, położony na dalekich Kresach, słynął ze źle funkcjonującej poczty.

Dzięki temu stał się nawet bohaterem przysłowia :”Pisz do mnie na Berdyczów”, co miało oznaczać: odczep się, koniec sprawy. Był też ówczesny Berdyczów znanym ośrodkiem maryjnego kultu, promieniującym z głośnego, obronnego sanktuarium karmelitów bosych – zwanego “Fortecą Najświętszej Maryi Panny”. Zdobywał ją Chmielnicki, przez miesiąc bronił się w niej przed Moskalami w czasie Konfederacji Barskiej Kazimierz Pułaski. W XVIII w. stała się wraz z klasztorem ojców karmelitów centrum życia nie tylko religijnego, ale także kulturalnego, wydawniczego i naukowego na ukraińskich Kresach Rzeczypospolitej. Jej drukarnię opuściło 714 pozycji, z których słynne “Kalendarze Berdyczowskie” rozchodziły się w nakładzie 40 tys. egzemplarzy. Do prowadzonej przez karmelitów szkoły uczęszczali m.in. Henryk Rzewuski autor “Pamiątek Soplicy” oraz Józef Konrad Korzeniowski, który w Berdyczowie przyszedł na świat i przed Cudownym Obrazem Matki Bożej Berdyczowskiej został ochrzczony.

Był też Berdyczów miejscem słynnych jarmarków i jednym z ośrodków odrodzenia religii mojżeszowej, w którym wykuwał się chasydyzm. Pod koniec XIX wieku społeczność żydowska liczyła już 60 tys. ludzi, stanowiąc 80 proc. mieszkańców miasta! Jerzy Stempowski, Który “Esejem Berdyczowskim” rozpoczął swą eskapadę do historii literatury naliczył aż 74 chasydzkie domy modlitwy. Od jego bytności gród nad Gniłopiatą zmienił się niepomiernie. To już w zasadzie inne miasto. Zniknęły z jego pejzażu kryte słomą chaty, w których mieszkali kołodzieje, kowale i kabannicy oraz drewniane dworki, zajmowane przez panów szlachtę, zubożałych, praktykujących wolne zawody i kształcących progeniturę w miejscowych szkołach. W środku miasta nie ma już getta, będącego zarazem dzielnicą handlową. Wypełniające ja dwupiętrowe domy, bielone wapnem, do którego tutejszym zwyczajem dodawano szczyptę ultramaryny lub farb wodnych koloru róży i szafranu, ustąpiły miejsca blokowej zabudowie. Nie ma też w Berdyczowie brukowanych ulic, choć może najstarsi jego mieszkańcy wspominają je z łezką w oku, nawet jeżeli, jak pisał Stempowski, przejeżdżające latem pojazdy podnosiły obłoki kurzu. Te obecne asfaltowe ulice to jeden obraz nędzy i rozpaczy. Od lat nie remontowane roją się od dziur, na których łatwo połamać osie. Jazda po nich przypomina slalom gigant i wymaga iście cyrkowych umiejętności.

Ze znaczniejszych obiektów opisanych przez Stempowskiego zachował się tylko klasztor o.o. Karmelitów, który nadal jest najbardziej okazałym budynkiem w mieście. W granicach Berdyczowa znalazła się też wspomniana przez niego Łysa Góra. Nie odbywają się już na niej sabaty czarownic. Na jej stokach rozłożyło się bowiem osiedle wojskowe tutejszego garnizonu.

Trudno w Berdyczowie odnaleźć też dawną ulicę Machnowiecką , przy której znajdował się sklep Szafnagla, do którego panowie szlachta, z bliższych i dalszych okolic, zwłaszcza przed świętami, przyjeżdżali po pieprz, imbir, wanilię i inne towary kolonialne. Została bowiem przechrzczona na Libknechta. Sklep Szafnagla, był, według Stempowskiego, centralnym punktem polskiego Berdyczowa. Nie ma go już rzecz jasna, ale jest za to sklep Walentego Czekanowskiego, młodego polskiego biznesmena, który pełni podobna rolę. Sklep ten jest najlepszy i największy w mieście.

– Uruchomiłem go przed trzema laty – mówi Walenty Czekanowski – Jest wizytówka mojej firmy “Prod- Import-Torg”, zajmującej się hurtową sprzedażą materiałów spożywczych. Zatrudnia 120 ludzi i jest największym prywatnym przedsiębiorstwem w mieście. Oferuje asortyment składający się z tysiąca towarów, których w ciągu tygodnia sprzedaje się około stu ton.

W sklepie Czekanowskiego zaopatruje się cała berdyczowska elita. Nie wymienia się tu, rzecz jasna, aż tylu informacji co u Szafnagla, bo Berdyczów przestał być jednak prowincją i “kronika wypadków miejscowych” ma ważniejsze wiadomości do poruszania od przygód Szułdybułdowicza w Jarmolińcach czy Ciotowicza w Kijowie. Nie jest jednak wykluczone, że w mieście nad Gniłopiatą żyją potomkowie obu tych panów, choć ze statystyki wynika, że najwięcej mieszka: Jastrzębskich, Gumińskich, Lesiów i Słobodzkich.

Społeczność polska w Berdyczowie liczy 6 tys. osób, stanowiąc około 7 proc. mieszkańców 92-tysięcznego miasta. Statystycznie rzecz biorąc jest ona nawet dwukrotnie liczniejsza niż przed wojną, kiedy to składała się z trzech tysięcy obywateli. Jej zapleczem były zawsze okoliczne wsie, z których jeszcze kilka dotąd zachowało czysto polski charakter. W 1926r. w powiecie berdyczowskim mieszkało aż… 45 tys. Polaków!

Sam Berdyczów zachował swój wielonarodowy i wielowyznaniowy charakter . Żyją tu nadal Ukraińcy, Rosjanie, Polacy, Niemcy i Żydzi, choć tych ostatnich, po emigracyjnej fali do Izraela, zostało tylko ośmiuset. Przeżywają jednak swoje narodowe i religijne odrodzenie. Utworzyli gminę wyznaniową, obsługiwana przez rabina z USA oraz szkołę talmudyczną i językową, w której ich najmłodszy narybek poznaje mowę przodków. Rokrocznie podejmują także chasydów z całego świata pielgrzymujących do grodu słynnego cadyka Lewi Icchaka, którego pamięć uczciły nawet tutejsze władze, nazywając jego imieniem jedną z ulic w dawnej żydowskiej dzielnicy.

– W Berdyczowie nasi rodacy pełnią wiele odpowiedzialnych funkcji – mówi znany tutejszy dziennikarz, Jerzy Sokalski – Pracują w administracji, szkolnictwie, służbie zdrowia, wojsku, milicji i samorządzie.

W Berdyczowie działa też oddział Związku Polaków Ukrainy i wychodzi polskie pismo “Mozaika Berdyczowska”. Język polski jako przedmiot fakultatywny jest nauczany w trzech średnich szkołach. Dwa trzy razy w miesiącu Radio “Berdyczów” nadaje też audycje w języku polskim. Podobnie czyni to obwodowa telewizja z odległego o 40 km Żytomierza, który ponadto emituje wiele polskich filmów.

Oparciem dla berdyczowskich Polaków jest rzecz jasna Kościół katolicki. Dzięki niemu mają do dyspozycji w mieście trzy świątynie: klasztor karmelitów, kościół św. Barbary i kaplicę na Czudnowskiej. Odbywają się w nich dwujęzyczne Msze św. Są prowadzone lekcje języka polskiego i działalność charytatywna. Ekspansywność Kościoła katolickiego widać wszędzie. Karmelitom nie tylko udało się doprowadzić do wskrzeszenia sanktuarium, które zaczyna powoli na nowo promieniować na całą Ukrainę. Został w nim na nowo intronizowany i koronowany obraz Matki Bożej Berdyczowskiej, poświęcony przez papieża. Na nowo zaczyna przyciągać wiernych, którzy jak za dawnych czasów organizują zbiorowe pielgrzymki.

Władz bynajmniej to jednak nie przeraża. Współpracowały z karmelitami przy rekonstrukcji górnego kościoła sanktuarium. Na własny koszt przeprowadziły też restaurację murów otaczającej go twierdzy od strony fasady kościoła i klasztoru. Pomagają też polskim zakonnikom przy organizacji pielgrzymek i wielkich kościelnych uroczystości, dbając o zapewnienie ich uczestnikom bezpieczeństwa. Koronacja nowego obrazu Matki Bożej Berdyczowskiej była świętem nie tylko Berdyczowa, ale całego żytomierskiego obwodu . Transmitowała ją telewizja, a wzięli w niej udział reprezentanci miejscowych i obwodowych władz, parlamentarzyści, a także delegat prezydenta Ukrainy.

Obecnie, jak się wydaje, władze Berdyczowa liczą na to, że rozwój sanktuarium przyczyni się do podniesienia rangi miasta i zacznie ściągać do niego turystów nie tylko z Polski, ale i z krajów Zachodu.

Dlatego też zgodziły się na urządzenie w dolnej części sanktuarium karmelitów muzeum biograficznego, urodzonego w Berdyczowie Józefa Korzeniowskiego – Conrada, o czym szeroko informowały w Polsce media. Jego funkcjonowanie powinno też ożywić środowisko tutejszych Polaków, którym problemów nie brakuje. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że jako wspólnota są dopiero na początku drogi.

– Rodzin takich jak moja, w których zawsze pielęgnowano polskość jest niestety w Berdyczowie mało – mówi redaktor Sokalski – Większość z nich ma tylko świadomość, że ich przodkowie byli Polakami. Przyznają się do polskości, ale co najwyżej umieją mówić po polsku. Zazwyczaj nie potrafią już pisać i czytać. Nie znają też historii Polski, jej tradycji i kultury. Prowadzić wśród nich prace odrodzeniową jest bardzo trudno, bo prawie każdy musi myśleć, jak przetrwać kolejny dzień. Bieda dotyka wszystkich.

Marek A. Koprowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply