Zrywałem w Polsce klatkę piersiową wołając: bez broni motorowej wojny prowadzić nie jesteśmy w stanie. Dziś zrywam klatkę piersiową wołając: Okupacja sowiecka! Grozi całej Polsce okupacja sowiecka.

W końcu kwietnia przyjechała do Londynu delegacja z kraju, a w jej liczbie wybitny przedstawiciel Stronnictwa Narodowego[1]. Fakt ten otworzył, albo raczej otwiera kryzys rządu i Rady Narodowej. Dotychczas działa tupet (mocniejszego wyrazu użyć nie chcemy) p. Mikołajczyka twierdzącego, że w skład jego rządu „jedności narodowej” wschodzą przedstawiciele ludowców, socjalistów, Stronnictwa Pracy i… Stronnictwa Narodowego, które jest reprezentowane przez panów Seydę i Komarnickiego. Gdy mu się pokazywało dokumenty stwierdzające, że Stronnictwo Narodowe w kraju nadal za swą władzę uważa p. Bieleckiego i że panów Seydy i Komarnickiego za swoich reprezentantów w rządzie nie uznaje, to p. Mikołajczyk odpowiadał wykrętnie, że 1) Stronnictwo Narodowe bierze udział we władzach powołanych w kraju 2) Stronnictwo Narodowe w kraju uważa nadal panów Seydę i Komarnickiego za swoich członków i że wobec tego sytuacja jest niejasna.

Przyjazd wybitnego przedstawiciela Stronnictwa Narodowego z kraju, którego w dalszym ciągu wywodów będziemy nazywali p. X, wywołał zrazu w kołach rządowych dreszczyk rozkosznej nadziej, że a nuż zsolidaryzuje się on z panami Seydą i Komarnickim. Dreszczyk ten już minął. Pan X – jak się dowiaduję – potwierdził imieniem kraju konstatacje wypowiadane przez prezesa Bieleckiego i dziś już jest bezsporne, że Stronnictwo Narodowe ani w rządzie, ani w Radzie Narodowej reprezentacji swej nie posiada.

Pan Mikołajczyk ma więc dziś do wyboru dwie drogi: 1) albo powołać rząd centrolewu, co oczywiście wywoła wywrócenie sytuacji w kraju, albo 2) dogadać się z narodowcami, zapewnić im realny udział w rządzie, rozwiązać Radę Narodową i zastąpić ją nową w innym składzie. Słyszeliśmy, że p. Mikołajczyk poczynił pierwsze kroki na tej drugiej drodze, a jego przyjaciele polityczni opowiadają, że ma już dość współpracy sam na sam z socjalistami.

Któż to jest p. Mikołajczyk? Wyrósł on ostatnio w moich oczach jako gracz personalny, ale oto do nikogo w naszych dziejach nie potrafię przyrównać człowieka, który będąc premierem zgadza się na rozmowy graniczne, lub po takiej mowie jak premiera Churchilla z 22 lutego nie podaje się do dymisji. Widzę w nim istotnie twardo zaciśnięte pięści, lecz nie w obronie Polski, lecz w obronie premierostwa, do którego się dorwał.

Delegacja z kraju przywiozła też uchwały Rady Jedności Narodowej z 15 marca, a wśród nich następujące interesujące nas ustępy:

…okres walki jeszcze trwa. Nie skończyła się ona jeszcze z odwiecznym wrogiem z zachodu, gdy wschodni nasz sąsiad nie zważając na wielki wkład Polski do walki Demokracji świata o wolność, nie zważając na czteroletnią bez przerwy walkę Polski z krwawym okupantem – sięga po odwieczne polskie Ziemie Wschodnie Rzplitej i chce narzucić Polsce swe wzory rządzenia.

Naród polski jest zjednoczony w stanowczym przeciwstawieniu się tym niesłychanym uroszczeniom wschodniego sąsiada, tak jak zjednoczony jest w walce z wrogiem zachodnim.

Naród polski wierzy głęboko w zwycięstwo prawa i sprawiedliwości i zdecydowanie odrzuca wszelką myśl ustępstw terytorialnych na wschodzie.

Naród Polski, zjednoczony w umiłowaniu wolności i w dążeniu do niepodległości, przeciwstawia się również jednomyślnie i zdecydowanie wszelkim próbom narzucenia nam wzoru rządzenia ze wschodu.

Odrębność naszą w zestawieniu z rosyjskim wschodem i germańskim barbarzyństwem cechuje tysiącletnia tradycja wolności i kultura chrześcijańska. Nasz obecny hart ducha ma swe źródło również w tysiącletniej tradycji walk w obronie wolności i kultury zachodu Europy.

Już po przyjeździe delegacji z kraju „News Chronicle” z 1 maja ogłosiła następujące cztery punkty, które rzekomo miał przedstawić p. Mikołajczyk p. Stettiniusowi jako projekt wyjścia z impasu w stosunkach polsko-sowieckich.

1) Wszystkie działające na terenie Polski siły zbrojne zarówno polskie, jak komunistyczne (partyzanckie), poddane będą wspólnemu dowództwu złożonemu z oficera polskiego, brytyjskiego, amerykańskiego i sowieckiego.

2) Pan Mikołajczyk gotów jest zreformować swój gabinet pod warunkiem, że p. Stalin rozwiąże swój komitet polskich patriotów w Moskwie.

3) Stosunki dyplomatyczne będą nawiązane z powrotem i nawiązana będzie ścisła łączność pomiędzy polskimi siłami zbrojnymi w Wielkiej Brytanii, we Włoszech i w Rosji.

4) Rząd polski porzuca myśl o obronie linii traktatu ryskiego, ale ostateczne ustalenie granic Polski nastąpi dopiero po zakończeniu wojny.

Gdyby istotnie p. Mikołajczyk proponował coś podobnego, to już wiedziałbym do kogo można go porównać. Do ministra spraw zagranicznych w rządzie Schuschnigga p. Gwidona Schmidta. Był to ukryty anszlusowiec w rządzie broniącym niepodległości Austrii. Powyższe bowiem cztery punkty to ustawienie Polski w pozycji wyjściowej do dokonania anszlusu, przyłączenia Polski do Rosji. Punkt pierwszy to anszlus sił polskich w kraju do partyzantów bolszewickich, to zrzeczenie się samodzielnego polskiego dowództwa na terenie ojczystym na rzecz Sowietów, bo rzecz jasna, że w proponowanej komisji najwięcej będzie miał do powiedzenia oficer sowiecki, bo tylko on będzie miał za plecami olbrzymią i zwycięską armię. Punkt drugi: zreformowanie rządu, zapowiedź przyjęcia komunistów do rządu. Właśnie Gwido Schmidt dążył do przyjęcia hitlerowców w skład rządu niepodległej Austrii. Punkt trzeci: symbioza naszej niepodległej z ducha armii w Wielkiej Brytanii i we Włoszech z dywizjami Berlinga. W ten sposób pozbyłby się p. Mikołajczyk istotnie gen. Sosnkowskiego z wojska, ale wraz z nim pozbyłby się samodzielnej wojskowej siły zbrojnej. Punkt czwarty: granice po wojnie – śmieszny, smutny punkt dla ogłupiania ziomków. Po przyjęciu komunistów do rządu polskiego granicy polsko-rosyjskiej już znaczyć nie będzie potrzeby. Spełnią się wtedy marzenia gen. Żeligowskiego! Między tymi dwoma państwami „słowiańskimi” nie będzie już wtedy żadnej granicy. Sybir zbliży się do Warszawy.

Na szczęście„Dziennik Polski” sprostował wiadomości „News Chronicle”. Pociesza to nas, ale nie gasi całkowicie podejrzeń i niepokoi. Sfery rządowe polskie tak łatwo wszystko „prostują”. Sprostowanie urzędowe straciło u nas charakter zaprzeczenia, a stało się zaledwie konstatacją, że dana wiadomość nie jest przeznaczona do wiadomości publicznej. W ten sposób „prostowano” moje wiadomości o sprzeciwach Kwapińskiego przeciw deklaracji z 16 lutego, a teraz „Robotnik” „prostuje” moją wiadomość o wysunięciu przez socjalistów kandydatury p. Tomaszewskiego na następcę prezydenta. Nauczyliście nas sami, panowie, nie wierzyć waszym sprostowaniom.

Załóżmy jednak, że dane sprostowanie wyjątkowo jest prawdziwe. Nie rozprasza to naszych podejrzeń, że istnieją jakieś rokowania nieoficjalne z bolszewikami, może bez wiedzy wszystkich członków gabinetu. Są to tylko podejrzenia, ale wzmacniane niepewnością, z kim się w danej chwili układa p. Retinger? Wiemy, że oficjalnie p. Mikołajczyk prowadzi dziś rozmowy z narodowcami, rozkładając te rozmowy na długie tygodnie, ale być może, że od niego i do niego szmygają jakieś postacie z ofertami i kontrofertami, pod wpływem zresztą głosu naszych gospodarzy, którzy powiadają: przestańcie żyć fantazjami, albo się ułożycie z Rosją, albo zostaniecie zlikwidowani, a gdy na to odpowiadamy, że układy z Rosją nic innego prócz samolikwidacji dać nam nie mogą, to wzruszają ramionami i oświadczają: my was od Rosji bronić nie będziemy.

Zrywałem w Polsce klatkę piersiową wołając: bez broni motorowej wojny prowadzić nie jesteśmy w stanie. Dziś zrywam klatkę piersiową wołając: Okupacja sowiecka! Grozi całej Polsce okupacja sowiecka. Zobaczcie jaki układ o stosunkach pod okupacją podpisał Beneš z Sowietami! Nawet u zaprzyjaźnionego Beneša władze lokalne mają być powołane za zgodą władzy sowieckiej. Cóż nas wtedy czeka. Ale prawdę mówi jeden z moich przyjaciół, gdy porównuje zachowanie się opinii polskiej, polskiego rządu i prezydenta do genialnej wizji Wyspiańskiego, do owego tańca ludzi uśpionych w końcowej scenie Wesela. Raz dokoła. Tańczymy uśpieni, zadowoleni z siebie, przy dźwiękach frazesów, a ci, którzy powołując się na rzeczywistość, wołają, że ratować się trzeba samemu, są odpędzani jako pesymiści.

Stanisław Cat-Mackiewicz

Fragment książki Nie! Broszury emigracyjne 1944, Wydaniwctwo Universitas, Kraków 2014.

Portal KRESY.PL jest patronem medialnym wydania „Pism wybranych” Stanisława Cata-Mackiewicza w Wydawnictwie Universitas.


[1]Najprawdopodobniej chodzi o Zygmunta Berezowskiego.

[2]Zob. przyp. … na s. … .

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply