Husaria – czy rzeczywiście najlepsza?

Nie ma chyba drugiej formacji wojskowej wokół której narosło by tyle mitów co wokół Husarii.W większości nasze wyobrażenia na jej temat czerpiemy z filmów w reżyserii Jerzego Hoffmana i z trylogii Sienkiewicza.
Czy prawdą jest że dominowała ona w na polach bitew albo że była najlepszą jazdą Europy?

Na pewno tak w odniesieniu do lat 1600-1625, a potem…
Na rozwój wojskowości duży wpływ miała wojna trzydziestoletnia, tocząca się w europie w latach 1618-1648. W konflikcie tym pojawiła się duża liczba piechoty uzbrojonej w nowy rodzaj broni palnej – muszkiety. Ich siła rażenia była dużo większa od siły używanych pod Kircholmem czy Kłuszynem rusznic albo arkabuzów. Ponadto na polach bitew zaczęto wykorzystywać lekką artylerię polową, wspomagającą swym ogniem piechotę. Pierwszą z armii, w której wprowadzono te wszystkie innowacje były siły szwedzkie dowodzone przez Gustawa Adolfa. Polacy walczyli z nim w latach 1621-1629 i już wtedy okazało się, że Husaria nie jest w stanie przełamać szyków czworoboków szwedzkiej piechoty. Także w okresie prezentowanym u Sienkiewicza czasy świetności ta formacja miała już dawno za sobą i nie “znosiła” każdego przeciwnika za pierwszą szarżą (zresztą w bitwie pod Kłuszynem, rozegranej w roku 1610, niektóre chorągwie szarżowały 8 do 10 razy nim rozbito szyk wojsk Moskiewskich).
Co więc z mianem najlepszej kawalerii w Europie?

Poniższy artykuł ukazał się w “Polsce Zbrojnej”.

Czy husaria była najlepszą kawalerią w XVII wieku? Zwolennicy kirasjerów stanowczo zaprzeczają.

Do dziś husaria pozostaje symbolem militarnej potęgi Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Choć jej rzeczywiste zasługi są niezaprzeczalne, zdążyła przy okazji obrosnąć mitem czyniącym z niej oddział wojowników niezniszczalnych i tak uniwersalnych, że zdolnych walczyć we wszystkich warunkach i z każdym przeciwnikiem. Ów mit wynikał w dużej części z braku konkurencji. Pojawiła się ona dopiero w XVII wieku, gdy w wojnie trzydziestoletniej zwrócili na siebie uwagę kirasjerzy feldmarszałka Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego Gottfrieda Heinricha von Pappenheima. Ponieważ obie formacje walczyły w tych samych czasach i z tym samym przeciwnikiem (Szwedami), można na przykładach zwycięskich i przegranych bitew spróbować przedstawić zalety oraz wady husarzy i kirasjerów.

Ciężka kawaleria

Husaria na początku swojego istnienia daleko odbiegała od wizerunku przedstawionego przez Henryka Sienkiewicza. Najczęściej nie przyodziewała żadnego pancerza (rzadko lekką zbroję), a jedynymi stałymi elementami były tarcze i lekkie kopie. Wówczas wygląd husarza zdecydowanie odbiegał od stereotypowego wyobrażenia o europejskim rycerzu zakutym w ciężką zbroję. Dopiero po reformach króla Stefana Batoregohusaria powoli stawała się cięższą kawalerią. Dużo czasu to zajęło, gdyż jeszcze pod Kircholmem szarżowała zbrojna w kolczugi i kapaliny. Głównie dlatego, że wielu husarzy nie było stać na lepszy ekwipunek.

Inaczej rzecz się miała z kirasjerami, którzy wywodzili się wprost ze średniowiecznej ciężkiej kawalerii. Ze względu na istotne zmiany w sztuce wojennej i szersze użycie broni palnej porzucili kopie na rzecz pistoletów. Wyposażeni w zbroje „trzy czwarte”, nadal przypominali w znacznym stopniu ciężkozbrojnych kopijników święcących triumfy w poprzednich wiekach. Zdecydowali się również na odejście od tradycyjnej szarży na rzecz karakolu, czyli konnej odmiany przeciwmarszu stosowanego przez piechotę. Ten sposób walki polegał na stałym ostrzale z broni palnej. W tym celu jazda zbliżała się do formacji przeciwnika w szyku złożonym z kilkunastu szeregów. Trzy pierwsze, luźno rozstawione, oddawały strzał z pistoletu z jednej, a po obrocie – z drugiej ręki, po czym wycofywały się, robiąc miejsce dla kolejnych trzech szeregów. To tłumaczy, dlaczego ta metoda ataku wzięła nazwę od francuskiego słowa „caracole”, oznaczającego spiralę.

Może wydawać się dziwne, że przedkładając karakol ponad szarżę kawaleryjską, kirasjerzy pozostawali ciężej opancerzeni niż husaria. Trzeba jednak wiedzieć, że uzbrojenie ochronne w XVII wieku różniło się budową i przeznaczeniem od średniowiecznego. Zbroje kirasjerskie były tworzone z myślą o odpieraniu ataków przeprowadzanych przy użyciu zarówno broni białej, jak i palnej, co – jeśli weźmiemy pod uwagę wybraną przez tę formację technikę walki – tłumaczy pełne opancerzenie. Nie bez znaczenia był także wpływ zachodnioeuropejskich tradycji rycerskich.

Szarża i karakol

Styl walki husarii ewoluował w ciągu wieków i raczej szedł pod prąd nowym trendom panującym w Europie. Rzeczpospolita Obojga Narodów, która nie prowadziła ekspansji na zachód, miała za to rozległe tereny na wschodzie, przyjęła rolę „przedmurza chrześcijaństwa”. Z tego względu państwo musiało dostosować swą armię do specyfiki regionu i przeciwników innych niż francuscy muszkieterowie czy niemieccy landsknechci. Na wschodzie trzeba było walczyć z Kozakami i Tatarami. W wyniku wieloletnich doświadczeń husaria potrafiła się idealnie dostosować do walki ze wschodnią jazdą.

W drugiej połowie XVI wieku powoli zaczął się pojawiać kawaler w pancerzu z elementami płytowymi (sto lat później będzie to już półzbroja) wyposażony w zmodyfikowaną kopię (znacznie lżejszą niż te średniowieczne), pistolet, koncerz (lub pałasz), orientalną szablę i niekiedy łuk refleksyjny zapożyczony od Tatarów. Husaria była używana jako kawaleria uderzeniowa, od czego w zachodniej tradycji wojskowej zaczęto odchodzić.

W przypadku kirasjerów karakol stanowił rzeczywiście podstawową taktykę. Nie znaczy to jednak, że był to ich jedyny styl walki. Dowiódł tego von Pappenheimśmiałą szarżą w bitwie pod Lützen. Feldmarszałek Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego i jeden z najznakomitszych dowódców wojny trzydziestoletniej służył wcześniej w jeździe polskiej i dobrze znał husarię. Na podstawie swych doświadczeń zreformował kirasjerów, czerpiąc ze „skrzydlatych” to, co najlepsze. Należy jednak od razu dodać, że pozostałe formacje kirasjerskie nie miały takiego doświadczenia, jak ta dowodzona przez von Pappenheima. Feldmarszałek rzeczywiście niejednokrotnie stosował przełamujące szarże, ale z drugiej strony aż tak wiele ich nie wykonał, gdyż w bitwie pod Lützen został śmiertelnie raniony.

Husaria, ze względu na swe wyszkolenie, potrafiła radzić sobie z różnymi przeciwnikami, ale tak naprawdę w XVII wieku koncentrowała się przede wszystkim na ryzykownych atakach. Skrzydlaci jeźdźcy byli ubezpieczani przez swych pocztowych, uzbrojonych również w ciężkie pancerze oraz w długą broń palną. Ponadto wsparcia udzielały im inne oddziały jazdy, na przykład rajtarzy (nieporozumieniem jest nazywanie tej formacji ciężką kawalerią) czy arkebuzerzy zagranicznego autoramentu. Dowódca musiał z rozwagą korzystać z husarskiej siły, by jak najbardziej zminimalizować straty przy brawurowej szarży.

Doskonale o tym wiedział błyskotliwy hetman litewski Jan Karol Chodkiewicz, który zdziesiątkował armię szwedzką w bitwie pod Kircholmem w 1605 roku. By zminimalizować przewagę czterokrotnie większych sił przeciwnika, wykorzystał dogodną formę terenu oraz deszczową aurę. Wśród Szwedów dominowała głównie piechota. Husarska kopia znakomicie spełniała swoje zadanie (mimo że z reguły wykorzystywano ją przeciw kawalerii) – przełamywała szeregi pikinierów ubezpieczających strzelców. „Skrzydlaci” stosowali także ryzykowną upozorowaną ucieczkę, by móc ponownie zaszarżować na przeciwnika, rozbić jego szyk i zmusić do odwrotu. Taka brawura była całkowicie obca szwedzkiej armii, której taktyka i uzbrojenie wpisywały się w zachodnioeuropejski styl walki.

Nikt nie jest doskonały

Słabość husarii objawiła się w bitwie pod Gniewem w 1626 roku. Osławiona polska kawaleria nie radziła sobie ze zmasowanym ostrzałem Szwedów, a ponawiane szarże rozbijały się o ścianę kul przeciwnika. Król Gustaw II Adolfdobrze pamiętał druzgoczącą klęskę swego ojca Karola IX, poniesioną 21 lat wcześniej pod Kircholmem. Z kolei nieudolny polski król Zygmunt III Wazapostanowił pod Gniewem wykorzystać słynną jazdę Rzeczypospolitej do ataków zaczepnych, praktycznie pozbawiając ją wsparcia oddziałów

Zabezpieczających natarcie, co pozwoliło przeciwnikom na oflankowanie „skrzydlatych” oraz zatrzymanie ich silnym ostrzałem muszkieterów i artylerii. Choć bitwa pod Gniewem była głównie porażką dowódcy, potwierdziła przy okazji, że husaria jest tak naprawdę formacją przełamującą, a jej wykorzystanie powinno być poprzedzone wieloma innymi działaniami mającymi umożliwić wykonanie szarży na broń białą.

Kirasjerzy von Pappenheimarównież nie byli doskonali. Spektakularną porażkę ponieśli w pierwszej bitwie o Breitenfeld (1631 rok) z siłami również dowodzonymi przez króla Gustawa Adolfa. Pięć tysięcy kirasjerów aż siedmiokrotnie wykonywało karakol, nim zostali rozbici. Trzeba jednak zauważyć, że podczas tej bitwy podkomendni von Pappenheimaścierali się jednocześnie z jazdą i piechotą szwedzką, walczyli zarówno na broń palną, jak i białą. Kirasjerzy potrafili wyciągnąć lekcję z tej porażki i dostosowali swój styl wojowania do zmian na polu walki. Już w bitwie pod Lützen dowiedli, iż są formacją dość elastyczną. Tego nie można raczej powiedzieć o husarii – bezradnej, gdy nie mogła przeprowadzić udanej szarży.

Wojsko pogrzebowe

Z czasem husaria – tak jak cała Rzeczpospolita – zaczęła podupadać. Ze względu na pustki w szlacheckich skarbczykach liczba „skrzydlatych” regularnie spadała. Wprawdzie starano się uzupełniać ubytki, ale ze względów finansowych skutkowało to spadkiem jakości uzbrojenia i wyszkolenia. Nie bez znaczenia była też zmiana szlacheckich obyczajów i odejście od tradycji rycerskich. Husaria w XVIII wieku stała się w końcu wojskiem paradnym, używanym tylko na popisach wojskowych lub pogrzebach wodzów i oficjeli. Z tego powodu nazywano ją „wojskiem pogrzebowym”.

Oddziały kirasjerów przetrwały znacznie dłużej. W XIX wieku walczyły jeszcze na frontach wojen napoleońskich. Tak długa żywotność tej formacji świadczy o jej elastyczności i użyteczności. Kirasjerzy, choć niepozbawieni wad, stanowili godną zachodnią przeciwwagę dla polskiej husarii, którą pod pewnymi względami (na przykład, jeśli chodzi o dostosowywanie się do zmiennych warunków pola walki) nawet przewyższali.

Szabla czy rapier?

W przypadku oręża husaria postawiła na specjalizację, z kolei kirasjerzy na większą wszechstronność.

Istnieje spór, która z formacji dysponowała bronią białą, lepiej przygotowaną do bezpośredniego starcia. Husarska kopia nadawała się użycia tylko raz, szabla natomiast (lub pałasz) ustępowała kirasjerskiemu rapierowi , gdy chodzi o uniwersalność. Z drugiej wszakże strony rapier, który pozwalał na jednoczesne rąbanie i zadawanie sztychów, nie dorównywał pod względem obu tych funkcji bardziej wyspecjalizowanym egzemplarzom broni husarskiej. Biorąc jednak pod uwagę zróżnicowanie uzbrojenia przeciwników (nawet w obrębie jednego oddziału), wydawał się wyborem bardziej trafionym niż kopia i szabla. Husaria, choć doskonała w szczególnym rodzaju walki, padła ofiarą owej specjalizacji – zbytnio bazowała na tradycji oraz na formach zapożyczonych z innych formacji, które nie do końca odpowiadały realiom pola walki.

P. Górniak, A. Welman

Tekst ukazał się w “Polsce Zbrojnej” z 08 marca 2011 roku.

Polemikę z powyższymi tezami można przeczytać w dwuczęściowym artykule dr Radosława Sikory:

cz. 1 „Husarz kontra kirasjer”
cz. 2 „Najwszechstronniejsza kawaleria w dziejach”

27 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. piotrek93
    piotrek93 :

    Nie wiem co to za nowość, że husaria zaczęła podupadać pod koniec XVIII wieku i nic w tym nowego. Mity z filmów Hofmana są też takie, że strzały z samopałów kozackich były w stanie przebić zbroje kilkunastu husarzy, a zbroje husaria nosiła najnowocześniejsze w swoim czasie. Po przeczytaniu, że pod Kłuszynem husaria musiała szarżować kilkanaście razy na Szwedów, więc co? Była słaba? Skończyłem czytać, głupoty i co, teza, że nie była najlepsza, bo nie zrobiła jednej szarży i nie pokonała ich odrazu jest po prostu śmieszna. Przypomnijmy statystyki bitwy:
    Straty Rzeczpospolita: 300 Rosja i Szwecja: ponad 8000
    Carska formacja była lepsza? A od niej lepsi byli lisowczycy…
    Husaria świetnie poradziła sobie jeszcze w 1683 roku- odsieczy wiedeńskiej. Ewoluowała ciągle- to oczywiste. “Husaria na początku swojego istnienia daleko odbiegała od wizerunku przedstawionego przez Henryka Sienkiewicza. Najczęściej nie przyodziewała żadnego pancerza (rzadko lekką zbroję), a jedynymi stałymi elementami były tarcze i lekkie kopie.” Ale za czasów Sienkiewicza już taka nie byla więc jak ją miał opisać? Bezsensu zdanie. Nie wiem czy można porównywać czasy wojny ze Szwecją, bo husarii walczącej ze Szwecją było po prostu niezwykle mało, a co do jej skuteczności wystarczy sobie przypomnieć słynną szarżę w czasie bitwy pod Warszawą opisanej również w potopie. Czym była husaria? “Była wykorzystywana do przełamywania sił nieprzyjaciela poprzez zadawanie rozstrzygających uderzeń w postaci szarż, które w najważniejszym okresie jej istnienia kończyły się zazwyczaj zwycięstwami.” Oczywiste, że każda formacja służy do czego innego, ale husaria była dużo bardziej elitarną jednostką niż kirasjerzy. Dla mnie ten artykuł pokazuje jedynie, że ten co go pisał ma braki w wiedzy. Combat tego nie pisał, tylko przekopiował i nie mam zamiaru go tu obrażasz, ale jak już pisałem bezsensu…

    • piotrek93
      piotrek93 :

      “Wreszcie o godzinie 16:40[5] ruszyła do szarży husaria Aleksandra Hilarego Połubińskiego w sile 900[6] żołnierzy, która klinem przebiła się przez szyki Szwedów na głębokość dwóch rzutów, i zaatakowała 3 rzut. Uderzenie husarii było potężne – złożony z doborowych regimentów uplandzkiej i smalandzkiej rajtarii (skwadrony dowodzone przez podpułkownika Platinga i Rosena) środek prawego skrzydła został złamany. Pomimo ognia prowadzonego przez nierozbite skwadrony rajtarii husaria dalej parła naprzód, rozbijając skwadrony pierwszego rzutu rajtarii gwardii królowej, dowodzonej przez Anhalta. Poważne straty poniosła też dowodzona przez Sulzbacha gwardia królewska. Żołnierze pierwszego rzutu, którzy uratowali się z masakry, schronili się za drugim rzutem szwedzkiej rajtarii. Atak husarii zmieszał następnie cztery skwadrony drugiego rzutu jazdy, którym dowodził książę Karol Magnus von Baden-Durlach. Zagrożony był nawet sam król Szwecji Karol Gustaw, na którego natarł kopią Jakub Kowalewski[7][8] (pierwowzór sienkiewiczowskiego Rocha Kowalskiego), powodując, że król spadł z konia[9]. Niektóre wersje mówią, że Karola Gustawa uratował Bogusław Radziwiłł, większość jednak twierdzi, że króla, którego po upadku natychmiast otoczyli jego żołnierze, uratował wyborowy strzelec szwedzki. Po bitwie Karol Gustaw doceniając męstwo żołnierza urządził Kowalewskiemu uroczysty pogrzeb.”

      • combat56
        combat56 :

        Panie Piotrku mógł Pan przekopiować wszystko a nie tylko to co pasowało do własnej teorii
        ,,Ciągły ogień prowadzony z boku przez gwardię królewską i ugrupowanie Adolfa Jana osłabił impet husarskiego uderzenia[10]. Atak husarii, który łącznie z bojem spotkaniowym nie trwał dłużej niż kilka minut, z powodu braku koordynacji nie doczekał się odpowiedniego wsparcia ze strony innych jednostek jazdy i to zaważyło na tym, że znacznie przeważający liczebnie Szwedzi zdołali – po dosłaniu posiłków – zatrzymać husarzy na drugim rzucie rajtarii szwedzkiej, co spowodowało ostateczne niepowodzenie szarży. Lewego skrzydła szwedzko-brandenburskiego nie udało się przełamać, a reszty dokonał boczny ogień nierozbitych skwadronów szwedzkich, skierowany głównie przeciwko koniom nacierającej jazdy. Nie widząc wsparcia husarze małymi grupami uchodzili w kierunku stanowisk polsko-litewskich.”

        • piotrek93
          piotrek93 :

          Ta szarża zakończyła się niepowodzeniem, ale to nie ma w tym wypadku nic do rzeczy. Dla Pana byli by najlepsi gdyby 900 husarzy zabiło w jednej bitwie kilkudziesięciu tysięcy Szwedów? Atak załamał się nie z winy husarzy tylko źle przygotowanego wsparcia. Pan w tym momencie co obala? Teorię, że wygraliśmy bitwę pod Warszawą, bo ja takiej nie stawię, a znów nie rozumiem o co chodzi 🙂

    • combat56
      combat56 :

      Panie Piotrku nie zrozumiał Pan w dużej mierze z mojej winy bo bez ładu i składu ten wstęp napisałem nie dlatego że nie rozbijała za jedna szarżą chodziło mi o to ze niektórym wydaje się że tak było jedna szarża i po sprawie.Napisałem też chyba że w okresie bitwy pod(w latach 1600-1625) Kłuszynem a także Mitawą była ,,najlepsza” ewolucja o której Pan pisze nastąpiła przed 16oo.

      • piotrek93
        piotrek93 :

        Nawet gdyby, to co to ma do: “Husaria czy rzeczywiście najlepsza?”. Później też miała wielkie sukcesy, a kiedy największe to już nie ma znaczenia dla tematu artykułu. To, że według Pana husaria największe zwycięstwa odnosiła na początku istnienia nie jest dowodem na to, że była słabsza od konkurencji z zachodu takich zwycięstw w ogóle nie odnoszącej?

      • piotrek93
        piotrek93 :

        “nie dlatego że nie rozbijała za jedna szarżą chodziło mi o to ze niektórym wydaje się że tak było jedna szarża i po sprawie”
        Niektórym? Możliwe, że komuś tak, ale jakiej ilości ludzi opiera się zapewne na Pana fantazji. Przez cały artykuł udowadnia Pan, że husaria nie była najlepsza. Ja pisałem polemikę do tego, a nie do wstępu, bo nie przeczytałem tylko wstępu, choć przyznam, że całego artykułu nie dałem rady przeczytać 🙂

  2. radoslaw-sikora
    radoslaw-sikora :

    Artykuł ten jest pełen błędów, które swego czasu wytknąłem na stronie “Polski Zbrojnej”. Niestety sam magazyn nie był zainteresowany w opublikowaniu mojego artykułu polemicznego, w stosunku do tego. Co więcej, jak dzisiaj zobaczyłem, wszystkie komentarze do tego artykułu na tamtejszej stronie, zostały usunięte.
    W bardzo dużym skrócie – nie ma potrzeby porównywania pośredniego dokonań husarii i kirasjerów, ponieważ również po 1625 roku obie te formacje walczyły ze sobą wielokrotnie. I do końca XVII wieku to husaria wychodziła z tych walk zwycięsko. Przykłady takich starć opisałem w książce “Niezwykłe bitwy i szarże husarii”.

    dr Radosław Sikora

  3. radoslaw-sikora
    radoslaw-sikora :

    Zanim jednak przejdę do polemiki z tezami artykułu, skomentuję wstęp redakcji Kresy.pl

    Kresy.pl: „Nie ma chyba drugiej formacji wojskowej wokół której narosło by tyle mitów co wokół Husarii. W większości nasze wyobrażenia na jej temat czerpiemy z filmów w reżyserii Jerzego Hoffmana i z trylogii Sienkiewicza. Czy prawdą jest że dominowała ona w na polach bitew albo że była najlepszą jazdą Europy?
    Na pewno tak w odniesieniu do lat 1600-1625, a potem…
    Na rozwój wojskowości duży wpływ miała wojna trzydziestoletnia, tocząca się w europie w latach 1618-1648. W konflikcie tym pojawiła się duża liczba piechoty uzbrojonej w nowy rodzaj broni palnej – muszkiety. Ich siła rażenia była dużo większa od siły używanych pod Kircholmem czy Kłuszynem rusznic albo arkabuzów.”

    R. S. Nie jest prawdą, że pod Kircholmem czy Kłuszynem nie używano muszkietów. W początkach XVII w. była to już standardowa broń piechoty zachodniej. Zresztą już w bitwie pod Lubieszowem 1577 r. broń palna piechoty niemieckiej była na tyle potężna, że przebiła napierśnik zbroi husarskiej Krzysztofa Zarzyckiego. Więc, paradoksalnie, okres najświetniejszych zwycięstw husarii jest jednocześnie okresem jej największej wrażliwości na kule długiej broni palnej. Później, czyli od czasów Gustawa Adolfa, kaliber broni palnej uległ zmniejszeniu. Zmniejszeniu też uległa energia kinetyczna wystrzeliwanej kuli. Za to napierśniki husarskie stały się grubsze, co w efekcie znacząco poprawiło ich odporność na ogień muszkietowy.

    Kresy.pl: „Ponadto na polach bitew zaczęto wykorzystywać lekką artylerię polową, wspomagającą swym ogniem piechotę.”

    R. S: Tego typu artyleria była wykorzystana już przeciwko Polakom w bitwie pod Obertynem 1531 roku. Sami Polacy na długo przed Gustawem Adolfem jej używali. Nie była to więc żadna nowość dla wojsk polskich w okresie po 1625 roku.

    Kresl.pl: „Pierwszą z armii, w której wprowadzono te wszystkie innowacje były siły szwedzkie dowodzone przez Gustawa Adolfa. Polacy walczyli z nim w latach 1621-1629 i już wtedy okazało się, że Husaria nie jest w stanie przełamać szyków czworoboków szwedzkiej piechoty.”

    R. S.: Husaria przełamała te szyki pod Mitawą w 1622 roku. Problem jaki się jednak w tym czasie (wojny 1621-1629) pojawił, to ten, że Gustaw Adolf przestał wychodzić w otwarte pole, co po prostu pozbawiło husarii możliwości walki w otwartym terenie. Co też zresztą przyznawali sami Szwedzi. Na przykład kanclerz Axel Oxenstierna po pierwszym dniu bitwy pod Gniewem 1626 r. pisał „jeźdźcy [polscy] bardzo nad nami górują, tak że nie mogliśmy się zmierzyć w otwartym polu”. Szerzej o tym w moich książkach „Niezwykłe bitwy i szarże husarii” (opisałem tam starcia pod Gniewem 1626, Mitawą 1622, Kropimojzą 1621), „Wojskowość polska w dobie wojny polsko-szwedzkiej 1626-1629. Kryzys mocarstwa” (szeroko o nowej taktyce Szwedów, polegającej na unikaniu starć z husarią w otwartym polu).

    Kresy.pl: „Także w okresie prezentowanym u Sienkiewicza czasy świetności ta formacja miała już dawno za sobą i nie “znosiła” każdego przeciwnika za pierwszą szarżą (zresztą w bitwie pod Kłuszynem, rozegranej w roku 1610, niektóre chorągwie szarżowały 8 do 10 razy nim rozbito szyk wojsk Moskiewskich).”

    R. S.: Po pierwsze, wielkość husarii nie polegała na tym, że w latach swojej świetności znosiła przeciwnika pojedynczą szarżą. A po drugie, co do jej jakości w czasach potopu, to najlepszym komentarzem będzie to, co zrobił szwedzki król w bitwie warszawskiej 1656 roku. Otóż Karol X Gustaw:

    „Rozkazał wszystkim swoim dowódcom brygad i pułków żeby, kiedy husarze czy też kopijnicy uderzą na nich, rozstąpili się [ze swoimi wojskami] i dali ujście ich [husarzy] wściekłemu naporowi, który, jak on wiedział, nie mógł być wtedy wytrzymany przez żadną siłę ani taktykę.”

    Kresy.pl: „Co więc z mianem najlepszej kawalerii w Europie?”

    R. S. Takie określenia poławiają się w źródłach jeszcze i z drugiej połowy XVII w. (np. Francuz Gaspar de Tende pisał o husarii: „W sumie można powiedzieć, że jest to najpiękniejsza i najlepsza kawaleria świata”). Choć sam uważam, że takie twierdzenie jest co najmniej nieprecyzyjne. Bo co to w ogóle jest „najlepsza kawaleria”? Najlepsza do czego? To tak, jakby dzisiaj toczyć spór, czy lepsze jest wyścigowe Ferrari, czy też luksusowy Rolls Royce, czy może ciężarowe Volvo. Pytanie powinno brzmieć, co jest lepsze do danego zadania, w danych okolicznościach pola walki.

    • piotrek93
      piotrek93 :

      “R. S. Takie określenia poławiają się w źródłach jeszcze i z drugiej połowy XVII w. (np. Francuz Gaspar de Tende pisał o husarii: „W sumie można powiedzieć, że jest to najpiękniejsza i najlepsza kawaleria świata”). Choć sam uważam, że takie twierdzenie jest co najmniej nieprecyzyjne. Bo co to w ogóle jest „najlepsza kawaleria”? Najlepsza do czego? To tak, jakby dzisiaj toczyć spór, czy lepsze jest wyścigowe Ferrari, czy też luksusowy Rolls Royce, czy może ciężarowe Volvo. Pytanie powinno brzmieć, co jest lepsze do danego zadania, w danych okolicznościach pola walki. ”
      No to najlepszą formacją wojskową pełniącą zadania ciężkiej jazdy już chyba była 😉 O równie słynnej lekkiej jeździe, która przysłużyła się do tylu zwycięstw w każdym razie nie słyszałem 😉
      W każdym razie bardzo ciekawy post, dziękuje i pozdrawiam 🙂

      • radoslaw-sikora
        radoslaw-sikora :

        Do końca XVII w., jako kawaleria przeznaczona do łamania wrogich szyków frontalną szarżą w otwartym terenie, husaria była najlepsza. Tak ją też postrzegali nie tylko Polacy, ale i sami Niemcy, skoro w bitwie pod Wiedniem 1683 r., to polska husaria uszykowana była na froncie całej sprzymierzonej armii, a ci wspaniali cesarscy kirasjerzy szli za nią. Ale o tym napiszę więcej w polemice do artykułu…

    • lipinski
      lipinski :

      Panie Doktorze, wszystko pięknie, ale jak Pan wcześniej zauważył, tekst nie jest nasz (to tylko przedruk), w dodatku nie dodany przez nas a przez jednego z naszych użytkowników. Za co jesteśmy p. Combatowi wdzięczni, tym bardziej, że sprowokowokowała ona Pana do zabrania głosu 😉

      —————————————————

      Ceterum censeo, że husaria używała skrzydeł także w bitwach 😉

    • combat56
      combat56 :

      ,,Nie jest prawdą, że pod Kircholmem czy Kłuszynem nie używano muszkietów…..”
      ,,Tego typu artyleria była wykorzystana już przeciwko Polakom w bitwie pod Obertynem 1531 roku. …”Zacznę od artylerii bo nie jest prawdą co Pan dr tu na pisał.Artyleria z pod Obertynem(polacy z resztą używali jej dużo wcześniej np pod Orszą) ma tyle w wspólnego z szwedzką za czasów Gustawa Adolfa co czołgi z I wojny światowej z tymi z II wojny.
      Artyleria w tamtych czasach rozwija się za sprawą najpierw Maurycego Orańskiego a potem Gustaw Adolf przyczynili sie o ni do ujednolicenia kalibrów dział i zwiększyli ich liczbę na polu bitwy. Prawdziwym ojcem artylerii był jednak generał Adolfa późniejszy marszałek Lennart Torstensson. Od jego czasów artylerie można nazywać ,,Marsem” pola walki, pod Obertynem czy Orszą robiła ona dużo huku i dymu ale jej realne możliwości były niewielkie miała zastosowanie głównie w działaniach oblężniczych.
      Torstensson rozwinął dokonania swoich poprzedników , skupiając uwagę przedewzystkim na zwiększeniu mobilności artylerii i szybkości ognia w celu lepszego wsparcia przez artylerii działań piechoty kawelerii. do tej pory jedynym z największych dokonań w dziedzinie artylerii było w prowadzenie lekich dział wykonanych z miedzi i obciągniętych skórzanym rękawem. Te lekkie działa ważące mniej niż 100 funtów, były łatwe w transporcie. Niemniej z ich wykorzystaniem na polu bitwy łączyły sie liczne niebezpieczeństwa. miedziany rdzeń armaty, przykryty skórzanym pokrowcem szybko sie rozgrzewał, co prowadziło do przedwczesnego wystrzału lub nawet rozerwania działa..
      torrentson doceniał mobilność tych dział, uznał jednak, ze posługiwanie się nimi wiąże sie ze zbyt duym ryzykiem .W 1631 roku przy jego udziale wprowadzono żelazne działo ważąca 400 funtów armata mogła być transportowana przez czterech ludzi lub dwa konie. Przydzielona na czas bitwy do jednostek piechoty czy kawalerii działa te mogły być łatwo przemieszczane razem zodziałami. Na stałe należały jednak do regimentu artyleryjskiego. torstensson poświęcił się następnie zagadnieniu zwiększania siły i szybkości ognia artyleryjskiego. aby przyśpieszyć proce ładowania armaty, wprowadził specjalne drewniane opakowanie, w których umieszczano razem kulę i proch. Dzięki temu rozwiązaniu i znakomitemu wyszkoleniu szwedzkich żołnierzy, artylerzyści Torstenssona(i ich nastepcy z czasów Potopu) potrafili szybciej załadować armatę niż niektórzy piechurzy muszkiet.
      Dalej o muszkietach i szwedzkiej piechocie. Muszkiety faktycznie były używane(ja napisałem nie prawdę) wcześniej chodzi tu bardziej o to jakie to były muszkiety i jak ich używano.
      Oragnizując swoja armie Gustaf Adolf podzielił ja na stałe jednostki, ustanawiajac przejrzyste reguły zależności między nimi. Skwadron składał się z 216 pikinierów, 192 muszkieterów organicznych, 96 muszkieterów towarzyszących oraz dwóch dział regimentowych. do roku 1628 skwadrony walczyły po 3 w grupach, potem w brygadach, złozonych z 3-4 skwadronów. stare ciężkie muszkiety zastąpiono nowymi znacznie lżejszymi i nauczył swoich żołnierzy strzelać salwami a nie jak to było w zwyczaju pojedynczymi strzałami. muszkieterzy byli podzieleni na trzy grupy co umozliwiało(także w wyniku dobrego wyszkolenia) praktycznie ciągły ostrzał. Pikinierzy dostali metalowe osłony na drzewce.

      Armia szwedzka z pod Gniewa, i w dużo większym stopniu z pod Breitenfeld czy Lutzen była w stanie zasypać przeciwnika dużo większą liczba kul niż ta z pod Kircholmu. A tak jak siła wermachtu nie opierała się na samych czołgach, samej łączności czy samych wspierających ja sztukasach tylko na połączeniu tych trzech elementów, tak siła Szwedów polegała na integracji armat piechoty i najsłabszego ogniwa czyli kawalerii i na ich współpracy na polu walki. Linowa mobilna taktyka Szwedów wyrzuciła na śmietnik historii powolna ostrożna i głebokoą Hiszpańska formacje tercio, polskiej opartej na jażdzie już nie ale walczyło nam się ze Szwedami dużo trudniej przykłady pojedynczych bitew nie maja tu nic do rzeczy, chodzi o ogólna tendencje. Gdybym chciał komuś w mówić że czołg Sherman skonstruowany w czasie drugiej wojny był w roku 1973 cuiagle nowoczesny to podał bym przykład wojny Yom Kipur i powiedział przecież Żydzi na tych maszynach pokonali arabów uzbrojonych w najnowocześniejsze w tedy T-55 i T-62.Po prostu stosowali lepsza taktykę i mieli lepsze wyszkolenie te same czołgi w rekach niearabów zmiotły by shermany. Sukcesy w walkach z Turkami czy Kozakami nie znaczą ze formacja ta odnosiła by je z innymi armiami. Różnie w bitwach bywało ale rozbić Szwedów było ciężko o czy najlepiej świadczą walki z Potopu szwedzkiego wygraliśmy tam nie dzięki bitwom bo tam często Czarniecki dostawał łupnia ale dzięki walkom podjazdowym.

      ,,pojawił, to ten, że Gustaw Adolf przestał wychodzić w otwarte pole, co po prostu pozbawiło husarii możliwości walki w otwartym terenie.” czyli jednak nie taka uniwersalna, i nie do końca radząca sobie w trudnym z różnicowanym terenie. macedońska falanga teoretycznie była dużo lepsze od rzymskiego szyku manipularnego ale pod warunkiem że miała dogodny teren do rozwinięcia szyku, wystarczyło kilka pagórków rozerwanie szyków i rzymianie pokonali macedonów. Nie chodziło mi o to żeby pokazać że Husaria była do dupy tylko o to że w pewnych warunkach sobie nie radziła.

      Co do artykułu z PZ to krwi ani życia w jego obronie nie szczędzić nie zamierzam .I to samo tyczy się Husarii.

      Była oczywiście świetną jazdą ale w rękach dobrych dowódców przy odpowiednim współdziałaniu z innymi formacjami, no i jak to powiedział kiedyś Sosabowski ,,,a Niemcy” jeśli nie trafiła na przeciwnika który znał jej wady i zalety i który jak Gustaf Adolf potrafił je zniwelować(choć też nie zawsze patrz Trzciana(choć tam nie było przerwania szyku tylko raczej zaskoczenie nie rozwiniętych sił szwedzkich w marszu) serce rośnie jako jedyni możemy się pochwalić pokonaniem w bitwie Lwa Północy, o czy zresztą często zapominają zachodnie źródła pisząc że nie przegrał on żadnej bitwy).Nie potrafił jej może zniszcyc ze względu na jej duża ruchliwość ale Polacy też nie potrafili zniszczyć Szwedów na umocnionych pozycjach a w bitwie przecież nie chodzi o przetrwanie(chyba ze prowadzi się działania partyzanckie w tedy nie trzeba wygrywać wystarczy się nie dać zniszczyć, i tak było trochę z Czarnieckim)

      • radoslaw-sikora
        radoslaw-sikora :

        Panie „Combat56”,
        Po pierwsze przepraszam, że odpowiadam dopiero teraz. Wydawało mi się, że dyskusja o husarii już jest zakończona. Wszedłem tu dopiero dzisiaj i widzę, że jednak nie. A przechodząc do Pana komentarza.
        XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
        Combat56: „Zacznę od artylerii bo nie jest prawdą co Pan dr tu na pisał.”
        R.S: Przypomnę, że napisałem, że lekka artyleria polowa, wspomagająca swym ogniem piechotę była wykorzystana już przeciwko Polakom w bitwie pod Obertynem 1531 roku. Sami Polacy na długo przed Gustawem Adolfem jej używali. Nie była to więc żadna nowość dla wojsk polskich w okresie po 1625 roku. I w pełni podtrzymuję to, co napisałem. Dodam, że nie ma żadnych podstaw, aby twierdzić, że to Szwedzi dopiero w trakcie wojny trzydziestoletniej wymyślili lekką, szybko ładowaną, mobilną artylerię, wspierającą swoim ogniem piechotę. To nie jest szwedzki wynalazek! Taką artylerię opisał już w XVI wieku Marcin Bielski, uczestnik bitwy pod Obertynem 1531 roku:
        „[…] nie może nic lepszego być i potrzebniejszego wszędzie pieszemu ludowi, jako takie [działa, tak zwane organki], bo je może drab [żołnierz piechoty] ze sobą wozić kędy chce i obrócić na wszystki[e] strony, gdzie potrzeba ukaże w ciągnieniu, kiedy po wszystkich stronach wojska takowe postanowi [ulokuje], może iść kędy chce z nimi, żaden nieprzyjaciel jezdny na to nie natrze, bo tam jedno od drugiego się zapala, gdy z jednego puscisz [ogień; to jest odpalisz], ktemu prędkie nabicie może być, gdy masz gotowe nabicie [pocisk] w papierze zawinione, a tem może prędko nabijać, tak iż bez przestania [w sposób ciągły] może strzelba iść [można prowadzić ogień][…] ”
        XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
        Combat56 „Artyleria z pod Obertynem (polacy z resztą używali jej dużo wcześniej np pod Orszą) ma tyle w wspólnego z szwedzką za czasów Gustawa Adolfa co czołgi z I wojny światowej z tymi z II wojny.”
        R.S: Zupełnie odwrotnie. Artyleria za czasów Gustawa Adolfa nie dorównywała jeszcze tej, którą Mołdawianie mieli już pod Obertynem. Wbrew dziewiętnastowiecznym historykom (i tym, którzy za nimi do tej pory powtarzają), Szwedzi za Gustawa Adolfa nie stosowali gotowych ładunków zespolonych, które znakomicie zwiększały szybkostrzelność dział. A z mobilną artylerią dopiero eksperymentowali. Działa regimentowe to dopiero ostatni rok wojny w Polsce. Nie wpłynęły one nijak na wynik wojny. Działa skórzane, to pomysł wadliwy. Sami Szwedzi z niego szybko zrezygnowali. Ponadto, nie ma żadnych źródeł, które by wskazywały na to, że nasycenie działami armii szwedzkiej w Polsce było większe niż armii polskiej. Polecam mój artykuł na temat bitwy pod Gniewem, gdzie to wyjaśniam http://www.radoslawsikora.republika.pl/GniewVivatVasa.pdf
        Ogólnie rzecz ujmując – powtarza Pan tezy zawarte w wiekowych już opracowaniach i tych, którzy wciąż je, bez weryfikacji, powtarzają. Te tezy już obaliłem w swoich pracach. Bardzo zachęcam do zapoznania się z nimi.
        XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
        Combat56: „Dalej o muszkietach i szwedzkiej piechocie. Muszkiety faktycznie były używane(ja napisałem nie prawdę) wcześniej chodzi tu bardziej o to jakie to były muszkiety i jak ich używano. Oragnizując swoja armie Gustaf Adolf podzielił ja na stałe jednostki, ustanawiajac przejrzyste reguły zależności między nimi. Skwadron składał się z 216 pikinierów, 192 muszkieterów organicznych, 96 muszkieterów towarzyszących oraz dwóch dział regimentowych. do roku 1628 skwadrony walczyły po 3 w grupach, potem w brygadach, złozonych z 3-4 skwadronów. stare ciężkie muszkiety zastąpiono nowymi znacznie lżejszymi i nauczył swoich żołnierzy strzelać salwami a nie jak to było w zwyczaju pojedynczymi strzałami. muszkieterzy byli podzieleni na trzy grupy co umozliwiało(także w wyniku dobrego wyszkolenia) praktycznie ciągły ostrzał. Pikinierzy dostali metalowe osłony na drzewce. Armia szwedzka z pod Gniewa, i w dużo większym stopniu z pod Breitenfeld czy Lutzen była w stanie zasypać przeciwnika dużo większą liczba kul niż ta z pod Kircholmu.”
        R.S: Strzelanie salwami poszczególnych szeregów, to czasy grubo przed Gustawem Adolfem. Kolejny raz polecam traktaty z XVI wieku (choćby Jana Tarnowskiego), gdzie to jest wyraźnie opisane. Więc nie jest prawdą to, co Pan tu pisze, że przed Gustawem Adolfem w zwyczaju było strzelać „pojedynczymi strzałami”. Gustaw Adolf zrobił co innego – nie wprowadził salw jako takich, ale wprowadził salwy zdwojonymi szeregami. Ale i one nie były wystarczająco skuteczne, o czym właśnie przekonuje bitwa pod Gniewem http://www.radoslawsikora.republika.pl/GniewVivatVasa.pdf
        Nie zmieniło się to nawet w XVIII wieku, po wprowadzeniu bardziej szybkostrzelnych muszkietów skałkowych w miejsce lontowych (o bitwie pod Kliszowem 1702 r. w moim doktoracie oraz w książce „Niezwykłe bitwy i szarże husarii”).
        XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
        Idźmy dalej. Pomijam Pana uwagi na temat czołgów, bo nie mają one tu nic do rzeczy. Za to odniosę się do kolejnej Pana uwagi. Cytuje mnie Pan ,,pojawił, to ten, że Gustaw Adolf przestał wychodzić w otwarte pole, co po prostu pozbawiło husarii możliwości walki w otwartym terenie.”, po czym komentuje „czyli jednak nie taka uniwersalna, i nie do końca radząca sobie w trudnym z różnicowanym terenie.”
        Gdyby zechciał Pan zajrzeć do moich opracowań, to zobaczy Pan w czym upatruję główne powody problemów husarii. A mianowicie w umiejętnym wykorzystaniu właściwości terenowych przez nieprzyjaciela i w zastosowaniu przeszkód antykawaleryjskich. To nie ma z uniwersalnością nic wspólnego. Kawaleria w ogólności, a w szczególności, czy to husaria polska, czy też kirasjerzy cesarscy, nie jest stworzona do walki w każdym terenie. Teren dla jazdy nie może być tak trudny, jak dla piechoty. Mądry wódz (a takim był Gustaw Adolf) to wykorzysta. I zamiast, jak Karol IX pod Kircholmem, wyjść w otwarty teren, narażając się na szarże husarzy, będzie walczył z husarią spoza umocnień. Ot i cała filozofia walki. Żadne tam salwy, żadna tam artyleria. Po prostu odpowiednio wysoki wał, ileś tam szerokich rowów, kozły hiszpańskie itd. Takich przeszkód nie pokona żadna jazda. I to właśnie spowodowało, że np. pod Gniewem Kircholm się nie powtórzył.
        XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
        Combat56: „Nie chodziło mi o to żeby pokazać że Husaria była do dupy tylko o to że w pewnych warunkach sobie nie radziła.”
        R.S: I bardzo słusznie. Tylko, że warunki wskazane przez Pana we wstępie do artykułu (muszkiety, działa), nie są tymi, które rzeczywiście spowodowały problemy (przeszkody terenowe i sztuczne). I z tym polemizuję.

  4. radoslaw-sikora
    radoslaw-sikora :

    Przejdę teraz do samego artykułu „Husarz kontra kirasjer”, który napisali Przemysław Górniak i Aaron Welman

    „Czy husaria była najlepszą kawalerią w XVII wieku? Zwolennicy kirasjerów stanowczo zaprzeczają.

    Do dziś husaria pozostaje symbolem militarnej potęgi Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Choć jej rzeczywiste zasługi są niezaprzeczalne, zdążyła przy okazji obrosnąć mitem czyniącym z niej oddział wojowników niezniszczalnych i tak uniwersalnych, że zdolnych walczyć we wszystkich warunkach i z każdym przeciwnikiem. Ów mit wynikał w dużej części z braku konkurencji. Pojawiła się ona dopiero w XVII wieku, gdy w wojnie trzydziestoletniej zwrócili na siebie uwagę kirasjerzy feldmarszałka Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego Gottfrieda Heinricha von Pappenheima. Ponieważ obie formacje walczyły w tych samych czasach i z tym samym przeciwnikiem (Szwedami), można na przykładach zwycięskich i przegranych bitew spróbować przedstawić zalety oraz wady husarzy i kirasjerów.”

    R. S.: Nie mam pojęcia dlaczego to kirasjerzy Pappenheima mieliby być czymś szczególnie wyjątkowym. To nie oni odeszli od karakolu na rzecz szarży na białą broń. Zrobili to Francuzi już pod koniec XVI w.

    „Ciężka kawaleria

    Husaria na początku swojego istnienia daleko odbiegała od wizerunku przedstawionego przez Henryka Sienkiewicza. Najczęściej nie przyodziewała żadnego pancerza (rzadko lekką zbroję), a jedynymi stałymi elementami były tarcze i lekkie kopie. Wówczas wygląd husarza zdecydowanie odbiegał od stereotypowego wyobrażenia o europejskim rycerzu zakutym w ciężką zbroję. Dopiero po reformach króla Stefana Batorego husaria powoli stawała się cięższą kawalerią. Dużo czasu to zajęło, gdyż jeszcze pod Kircholmem szarżowała zbrojna w kolczugi i kapaliny. Głównie dlatego, że wielu husarzy nie było stać na lepszy ekwipunek.”

    R. S. Po pierwsze, kolczugi wcale nie były tańsze od zbroi płytowych. Na przykład w inwentarzu husarza litewskiego Jana Franciszka Korwin Gosiewskiego mamy i zbroje (2 zbroje warte łącznie 60 zł), i kolczugę wartą 150 zł. Więc jeśli kogoś było stać na kolczugę, to na pewno mógł sobie kupić prostą zbroję płytową.
    Po drugie, cena uzbrojenia ochronnego to zaledwie ułamek kosztów wyekwipowania całego pocztu. Najdroższe były konie bojowe, których wartość potrafiła wielokrotnie przewyższać cenę czy to zbroi, czy kolczugi.
    Po trzecie, obraz Petera Snayersa „Bitwa pod Kircholmem” pokazuje husarzy w zbrojach płytowych, a nie w kolczugach. Także nagrobek husarza, Franciszka Nikodema Kossakowskiego, uczestnika tej bitwy, który zmarł kilka lat po niej, przedstawia go w pięknej pełnej zbroi, której nie powstydziłby się żaden kirasjer. Skąd więc pomysł, że husarze pod Kircholmem nie mieli zbroi płytowych tylko same kolczugi?
    Prawdą jest, że tak w epoce Kircholmu, jak i wcześniej, a także później, husaria kolczugi nosiła. Nie jest natomiast prawdą, że pod Kircholmem nosiła tylko kolczugi i kapaliny, i że wynikać to miało z powodów ekonomicznych.

    „Inaczej rzecz się miała z kirasjerami, którzy wywodzili się wprost ze średniowiecznej ciężkiej kawalerii. Ze względu na istotne zmiany w sztuce wojennej i szersze użycie broni palnej porzucili kopie na rzecz pistoletów. Wyposażeni w zbroje „trzy czwarte”, nadal przypominali w znacznym stopniu ciężkozbrojnych kopijników święcących triumfy w poprzednich wiekach.”

    R. S.: Husarze zdziwiliby się słysząc, że nie wywodzą się z rycerstwa. Oni się nazywali rycerzami. A do tego używali kopii – podstawowej broni rycerzy.

    „Zdecydowali się również na odejście od tradycyjnej szarży na rzecz karakolu, czyli konnej odmiany przeciwmarszu stosowanego przez piechotę. Ten sposób walki polegał na stałym ostrzale z broni palnej. W tym celu jazda zbliżała się do formacji przeciwnika w szyku złożonym z kilkunastu szeregów. Trzy pierwsze, luźno rozstawione, oddawały strzał z pistoletu z jednej, a po obrocie – z drugiej ręki, po czym wycofywały się, robiąc miejsce dla kolejnych trzech szeregów. To tłumaczy, dlaczego ta metoda ataku wzięła nazwę od francuskiego słowa „caracole”, oznaczającego spiralę.

    Może wydawać się dziwne, że przedkładając karakol ponad szarżę kawaleryjską, kirasjerzy pozostawali ciężej opancerzeni niż husaria. Trzeba jednak wiedzieć, że uzbrojenie ochronne w XVII wieku różniło się budową i przeznaczeniem od średniowiecznego. Zbroje kirasjerskie były tworzone z myślą o odpieraniu ataków przeprowadzanych przy użyciu zarówno broni białej, jak i palnej, co – jeśli weźmiemy pod uwagę wybraną przez tę formację technikę walki – tłumaczy pełne opancerzenie. Nie bez znaczenia był także wpływ zachodnioeuropejskich tradycji rycerskich.

    Szarża i karakol

    Styl walki husarii ewoluował w ciągu wieków i raczej szedł pod prąd nowym trendom panującym w Europie.”

    R. S.: Te „nowe trendy” nie są tożsame z postępem. Użycie broni palnej, jako głównej siły uderzeniowej kawalerii, było ślepą uliczką, w którą weszła kawaleria zachodnioeuropejska w XVI w.. To właśnie między innymi dlatego takie sukcesy husaria odnosiła. W końcu zrozumiano to i w zachodniej Europie, co poskutkowało tym, że w XVIII w. masowo powrócono do dawnych form walki – szarż na białą broń, bez wstępnego ostrzeliwania nieprzyjaciela.

    „Rzeczpospolita Obojga Narodów, która nie prowadziła ekspansji na zachód, miała za to rozległe tereny na wschodzie, przyjęła rolę „przedmurza chrześcijaństwa”. Z tego względu państwo musiało dostosować swą armię do specyfiki regionu i przeciwników innych niż francuscy muszkieterowie czy niemieccy landsknechci. Na wschodzie trzeba było walczyć z Kozakami i Tatarami. W wyniku wieloletnich doświadczeń husaria potrafiła się idealnie dostosować do walki ze wschodnią jazdą.

    W drugiej połowie XVI wieku powoli zaczął się pojawiać kawaler w pancerzu z elementami płytowymi (sto lat później będzie to już półzbroja) wyposażony w zmodyfikowaną kopię (znacznie lżejszą niż te średniowieczne), pistolet, koncerz (lub pałasz), orientalną szablę i niekiedy łuk refleksyjny zapożyczony od Tatarów. Husaria była używana jako kawaleria uderzeniowa, od czego w zachodniej tradycji wojskowej zaczęto odchodzić.

    W przypadku kirasjerów karakol stanowił rzeczywiście podstawową taktykę. Nie znaczy to jednak, że był to ich jedyny styl walki. Dowiódł tego von Pappenheim śmiałą szarżą w bitwie pod Lützen.”

    R. S. Jak już zaznaczyłem, Pappenheim nie był nikim wyjątkowym. Szarże na białą broń prowadzili kirasjerzy jeszcze zanim Pappenheim zaczął swoją karierę wojskową.

    „Feldmarszałek Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego i jeden z najznakomitszych dowódców wojny trzydziestoletniej służył wcześniej w jeździe polskiej i dobrze znał husarię. Na podstawie swych doświadczeń zreformował kirasjerów, czerpiąc ze „skrzydlatych” to, co najlepsze. Należy jednak od razu dodać, że pozostałe formacje kirasjerskie nie miały takiego doświadczenia, jak ta dowodzona przez von Pappenheima.”

    R. S: To ostatnie zdanie całkowicie mija się z prawdą.

    „Feldmarszałek rzeczywiście niejednokrotnie stosował przełamujące szarże, ale z drugiej strony aż tak wiele ich nie wykonał, gdyż w bitwie pod Lützen został śmiertelnie raniony.

    Husaria, ze względu na swe wyszkolenie, potrafiła radzić sobie z różnymi przeciwnikami, ale tak naprawdę w XVII wieku koncentrowała się przede wszystkim na ryzykownych atakach.”

    R. S.: A cóż to są te „ryzykowne ataki”? Szarże na przeciwnika? Toż właśnie po to stworzono kawalerię.

    „Skrzydlaci jeźdźcy byli ubezpieczani przez swych pocztowych, uzbrojonych również w ciężkie pancerze”

    R. S: A co to są owe „ciężkie pancerze”? Jakieś szczególnie ciężkie kolczugi, czy może zbroje?

    „oraz w długą broń palną.”

    R. S. Długa broń palna się zdarzała, ale w okresie, o którym tu mowa, podstawowym uzbrojeniem czeladzi pocztowej były kopie, a nie długa broń palna.

    „Ponadto wsparcia udzielały im inne oddziały jazdy, na przykład rajtarzy (nieporozumieniem jest nazywanie tej formacji ciężką kawalerią)”

    R. S.: Rajtar to pojęcie na tyle szerokie, że obejmuje także i kirasjera. Więc jak najbardziej rajtar mógł być synonimem ciężkiego kawalerzysty.

    „czy arkebuzerzy zagranicznego autoramentu. Dowódca musiał z rozwagą korzystać z husarskiej siły, by jak najbardziej zminimalizować straty przy brawurowej szarży.

    Doskonale o tym wiedział błyskotliwy hetman litewski Jan Karol Chodkiewicz, który zdziesiątkował armię szwedzką w bitwie pod Kircholmem w 1605 roku. By zminimalizować przewagę czterokrotnie większych sił przeciwnika”,

    R. S.: Trzykrotnie liczniejszych (licząc samych żołnierzy).

    „wykorzystał dogodną formę terenu oraz deszczową aurę.”

    R. S. To są niestety niczym nie poparte supozycje.

    „Wśród Szwedów dominowała głównie piechota. Husarska kopia znakomicie spełniała swoje zadanie (mimo że z reguły wykorzystywano ją przeciw kawalerii) – przełamywała szeregi pikinierów ubezpieczających strzelców. „Skrzydlaci” stosowali także ryzykowną upozorowaną ucieczkę, by móc ponownie zaszarżować na przeciwnika, rozbić jego szyk i zmusić do odwrotu. Taka brawura była całkowicie obca szwedzkiej armii, której taktyka i uzbrojenie wpisywały się w zachodnioeuropejski styl walki.

    Nikt nie jest doskonały

    Słabość husarii objawiła się w bitwie pod Gniewem w 1626 roku. Osławiona polska kawaleria nie radziła sobie ze zmasowanym ostrzałem Szwedów, a ponawiane szarże rozbijały się o ścianę kul przeciwnika.”

    R. S. Kompletna nieprawda. Zalecam lekturę swojego artykułu na temat tej bitwy i roli w niej husarii:
    http://www.radoslawsikora.republika.pl/GniewVivatVasa.pdf

    „Król Gustaw II Adolf dobrze pamiętał druzgoczącą klęskę swego ojca Karola IX, poniesioną 21 lat wcześniej pod Kircholmem. Z kolei nieudolny polski król Zygmunt III Waza postanowił pod Gniewem wykorzystać słynną jazdę Rzeczypospolitej do ataków zaczepnych, praktycznie pozbawiając ją wsparcia oddziałów zabezpieczających natarcie, co pozwoliło przeciwnikom na oflankowanie „skrzydlatych” oraz zatrzymanie ich silnym ostrzałem muszkieterów i artylerii. Choć bitwa pod Gniewem była głównie porażką dowódcy, potwierdziła przy okazji, że husaria jest tak naprawdę formacją przełamującą, a jej wykorzystanie powinno być poprzedzone wieloma innymi działaniami mającymi umożliwić wykonanie szarży na broń białą.”

    R. S. Bitwa pod Gniewem pokazała tylko, że pozostająca za umocnieniami piechota, jest nie do ruszenia przez kawalerię. Tyle, że samo przetrwanie bitwy nie jest równoznaczne z jej zwycięstwem.

    „Kirasjerzy von Pappenheima również nie byli doskonali. Spektakularną porażkę ponieśli w pierwszej bitwie o Breitenfeld (1631 rok) z siłami również dowodzonymi przez króla Gustawa Adolfa. Pięć tysięcy kirasjerów aż siedmiokrotnie wykonywało karakol, nim zostali rozbici. Trzeba jednak zauważyć, że podczas tej bitwy podkomendni von Pappenheima ścierali się jednocześnie z jazdą i piechotą szwedzką, walczyli zarówno na broń palną, jak i białą. Kirasjerzy potrafili wyciągnąć lekcję z tej porażki i dostosowali swój styl wojowania do zmian na polu walki. Już w bitwie pod Lützen dowiedli, iż są formacją dość elastyczną. Tego nie można raczej powiedzieć o husarii – bezradnej, gdy nie mogła przeprowadzić udanej szarży.”

    R. S. To ostatnie zdanie jest zupełnie fałszywe. W warunkach, w których pod Lützen szarżowali kirasjerzy, husaria nie miała sobie równych. W warunkach, w których pod Gniewem przyszło szarżować husarii, żadna kawaleria nie miała szans. A decydowało o tym użycie lub nie, umocnień polowych oraz wykorzystanie, bądź nie, sprzyjających warunków terenowych. Ciężka kawaleria, żeby móc skutecznie przeprowadzić swój atak, musiała mieć do tego odpowiedni teren. To się tyczy tak kirasjerów, jak i husarzy.

    „Wojsko pogrzebowe

    Z czasem husaria – tak jak cała Rzeczpospolita – zaczęła podupadać. Ze względu na pustki w szlacheckich skarbczykach liczba „skrzydlatych” regularnie spadała. Wprawdzie starano się uzupełniać ubytki, ale ze względów finansowych skutkowało to spadkiem jakości uzbrojenia i wyszkolenia. Nie bez znaczenia była też zmiana szlacheckich obyczajów i odejście od tradycji rycerskich. Husaria w XVIII wieku stała się w końcu wojskiem paradnym, używanym tylko na popisach wojskowych lub pogrzebach wodzów i oficjeli. Z tego powodu nazywano ją „wojskiem pogrzebowym”.”

    R. S. To prawda.

    „Oddziały kirasjerów przetrwały znacznie dłużej.”

    R. S. Ale nie takiej formie, jak kirasjerzy Pappenheima. Uzbrojeni w broń drzewcową kawalerzyści przetrwali do XX w., co nie znaczy, że był to ten sam rodzaj jazdy, co XVII w. husaria.

    „W XIX wieku walczyły jeszcze na frontach wojen napoleońskich. Tak długa żywotność tej formacji świadczy o jej elastyczności i użyteczności.”

    R. S. Owszem, kirasjerzy (choć nie tacy, jak Pappenheima) byli użyteczni i w XIX w. Tak samo, jak i lansjerzy.

    „Kirasjerzy, choć niepozbawieni wad, stanowili godną zachodnią przeciwwagę dla polskiej husarii, którą pod pewnymi względami (na przykład, jeśli chodzi o dostosowywanie się do zmiennych warunków pola walki) nawet przewyższali.”

    R. S. A to jest wniosek oparty jedynie na życzeniach autorów. Husaria wielokrotnie w XVII w. walczyła z kirasjerami różnych nacji. Wielokrotnie walczyła i wielokrotnie ich zwyciężała. I to czasem przy dużej przewadze liczebnej przeciwnika (jak np. pod Kutyszczami w 1660 roku, gdzie ok. 140 husarzy rozbiło ok. 700 kirasjerów). Nie znam bitwy, gdzie przy porównywalnym stosunku sił, husaria przegrała z kirasjerami.
    Najlepszą oceną przydatności obu formacji jest bitwa wiedeńska 1683 roku, gdzie to husarzy wysunięto do pierwszej linii, aby całej sprzymierzonej armii torowała drogę, a cesarscy i niemieccy kirasjerzy szli husarii w posiłku.
    Co do „dostosowania się do zmiennych warunków pola walki” – to było całkowicie na odwrót. Ale o tym niżej.

    „Szabla czy rapier?

    W przypadku oręża husaria postawiła na specjalizację,”

    R. S.: Całkowita nieprawda. Husaria wielokrotnie walczyła jako ciężka kawaleria, ale także wykonywała zadania kawalerii lekkiej, a bywało, że spieszano ją nawet i walczyła wtedy jak piechota. To z epoki Pappenheima pochodzi opis „husarz drzewko porzuciwszy, służy za rajtara [kirasjera], zbroję zdjąwszy, za kozaka [lekkiego kawalerzystę] stanie”. Husarz był czymś więcej niż kirasjer, bo oprócz tego, że mógł walczyć tak jak on, walczył również kopią – a ta właśnie broń, jak zapewniał cesarski feldmarszałek Raimondo Montecuccoli, była królową broni.

    „z kolei kirasjerzy na większą wszechstronność.

    Istnieje spór, która z formacji dysponowała bronią białą, lepiej przygotowaną do bezpośredniego starcia. Husarska kopia nadawała się użycia tylko raz,”

    R. S. Tak jest. Kopia powinna się złamać przy uderzeniu. A gdy się złamała, husarz stawał się de facto kirasjerem.

    „szabla natomiast (lub pałasz) ustępowała kirasjerskiemu rapierowi, gdy chodzi o uniwersalność.”

    R. S. Skąd w ogóle taka opinia? Czego to nie potrafiła szabla i pałasz, co potrafił rapier?

    „Z drugiej wszakże strony rapier, który pozwalał na jednoczesne rąbanie i zadawanie sztychów, nie dorównywał pod względem obu tych funkcji bardziej wyspecjalizowanym egzemplarzom broni husarskiej. Biorąc jednak pod uwagę zróżnicowanie uzbrojenia przeciwników (nawet w obrębie jednego oddziału), wydawał się wyborem bardziej trafionym niż kopia i szabla.”

    R. S. Tyle, że husaria nie używała kopii i szabli (lub też kopii i pałasza), lecz zestawu: kopia, szabla, pałasz (ewentualnie, zamiast tego ostatniego, koncerz). Skoro więc autorzy uważają, że „rapier, który pozwalał na jednoczesne rąbanie i zadawanie sztychów, nie dorównywał pod względem obu tych funkcji bardziej wyspecjalizowanym egzemplarzom broni husarskiej”, to powinni dojść do wniosku, że to husaria była wyposażona w lepszy, bardziej uniwersalny zestaw uzbrojenia.

    „Husaria, choć doskonała w szczególnym rodzaju walki, padła ofiarą owej specjalizacji – zbytnio bazowała na tradycji oraz na formach zapożyczonych z innych formacji, które nie do końca odpowiadały realiom pola walki.”

    R. S. Szkoda tylko, że żadne starcie z XVII wieku tego nie potwierdza :). Za to jest wiele przykładów starć kirasjerów z husarzami, w których ci ostatni udowodnili swą skuteczność. Do nich należą np. Kropimojza 1621, Poswol 1625, Gniew 1626, Tczew 1627, Trzciana 1629 (żeby poprzestać tylko na epoce wojen z Gustawem Adolfem).
    Podsumowując – zainteresowanym tą tematyką polecam rozdział “O walkach z rajtarami” (s. 167-202) z mojej pracy doktorskiej, którą można ściągnąć sobie pod poniższym linkiem:

    http://rozprawy.uph.edu.pl/gsdl/collect/rozprawy/index/assoc/HASH7024.dir/Sikora%20Radoslaw.pdf