Rosja w poszukiwaniu swojej misji…

Wyjątkowość rosyjskiej samoświadomości historycznej, której wyrazem stało się państwo rosyjskie, polega na wyjątkowo upartych próbach narzucenia światu swojej misji. Naród rosyjski, w postaci swego państwa, uważa się co najmniej za przewodnika ludzkości. Przyczyny, dla których Kreml wspiera taką politykę, są jasne. Nowe podboje to nowe zasoby. Ale taka polityka bardzo często bardzo drogo kosztowała samych Rosjan. A mimo to absolutna większość od wieków popiera tę politykę podbojów. Przyczyny leżą najprawdopodobniej w psychologii…

Od ponad dwóch stuleci Ukraina jednym z najważniejszych wątków w uprawianym przez Rosję tworzeniu mitów. Mniej więcej dwa wieki temu powstał mit o wspólnej dla obu krajów narodowości staroruskiej, mimo że już Bohdan Chmielnicki, a sto lat później ukraińska elita, nie uznawał takiej wspólnoty, a za jedyną przyczynę sojuszu z Moskwą uznano prawosławną wiarę moskiewskiego monarchy – nawet nie narodu.

Na pewnym etapie historii wydało się moskiewskim książętom i carom zbyt mało dostojnym upatrywanie początków własnego państwa w Riazaniu i Suzdalu. O wiele lepiej było ukorzenić historię Rusi w dwóch pierwszych „rzymach” – Rzymie i Konstantynopolu. Albo – kiedy stamtąd zostali odparci – w Kijowie, stolicy wielkiego wczesnośredniowiecznego państwa słowiańskiego, które dzięki wybrzeżom Morza Czarnego, Chersonezowi i Krymowi wpisało się w kontekst antyczny, a poprzez przyjęcie chrześcijaństwa i więzi dynastyczne zintegrowało się z Europą i Bizancjum.

Stąd bierze początek ideologiczny podtekst rosyjskich roszczeń do ziem ukraińskich i historycznego dziedzictwa Ukrainy.

Bieg rosyjskiej historii określił właściwości jej kultury politycznej. Wielu rosyjskich historyków, na przykład W. Sołowjow, wiąże ponadprzeciętny ekspansjonizm rosyjski z podbojami mongolskimi.

Idea ciągłej terytorialnej ekspansji „jednej i niepodzielnej” Rosji stała się dogmatyczną podstawą rosyjskiej praktyki i myśli politycznej. Idea ta została zapożyczona już od Mongołów, którzy panowali na terytorium historycznego zalążka Rosji od 1238 r. do roku 1480.

Mongołowie dzielili kraje świata na pokonanych i „buntowników” – trzeciej opcji nie było. Taka koncepcja absolutnie nie uznawała granic innych państw i aspirowała do światowego panowania. Mongolscy koczownicy rozpoczęli od bitew o bydło, by szybko przejść do działań mających na celu uzyskanie światowej hegemonii.

Aby zrozumieć jakiś naród, jego mentalność i reakcje, trzeba znać jego historię. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, zdecydowana większość Rosjan nie zna odmitologizowanej historii Rosji, cóż dopiero mówić o Ukraińcach. A przecież, aby rozumieć swoich sąsiadów, trzeba ich znać.

Kluczowym czynnikiem, który określa charakter narodowy już wiele wieków wcześniej, są okoliczności powstania państwa.

Księstwo moskiewskie powstało w roku 1277 jako niewielka dzielnica Wielkiego Księstwa Włodzimierskiego. Po najazdach mongolsko-tatarskich książęta moskiewscy prowadzili politykę zupełnie inną niż książęta ziem ukraińskich. Polityka książąt włodzimiersko-suzdalskich, a później moskiewskich, w stosunkach z Ordą polegała na tym, aby poprzez maksymalne oddanie wobec ordyńskich chanów, przez tłumienie powstań zapewnić sobie władzę oraz prawo do zbierania daniny i przekazywania jej do Ordy.

W czasie gdy Daniel Halicki zbierał koalicję do walki z Mongołami i Tatarami, gdy budował fortece i walczył z chańskim dowódcą tatarskich wojsk Kuremesą, książę włodzimiersko-suzdalski Aleksander Newski został przysposobionym synem burzyciela Kijowa, Batu-chana. Książę Aleksander przyczynił się do mongolsko-tatarskiej rozprawy z jego własnym bratem Andrzejem, a w 1257 r. zastosował bardzo surowe kary wobec tych mieszkańców Nowgorodu, którzy sprzeciwiali się przeprowadzeniu spisu ludności i wypłacaniu pogłównej daniny dla Mongołów.

Mimo że walki prowadzone przez Daniela Halickiego, a zwłaszcza uwolnienie ziem ukraińskich i białoruskich od Mongołów i Tatarów w latach 1320-1321 udowodniły, że skuteczne sprzeciwienie się Mongołom jest możliwe, to książęta moskiewscy kontynuowali politykę poddańczości wobec Ordy. Uzyskawszy prawo do zbioru daniny i przekazywania jej Ordzie, moskiewscy książęta osiągnęli ważne źródło bogacenia się i wzmocnienia swojej władzy. Praktykowali oni między innymi zawyżanie zbieranej daniny lub puszczanie w obieg zebranych pieniędzy. Moskiewski książę Iwan Kalita (1325-1340) cieszył się przychylnością chana Złotej Ordy Ozbega dzięki sprawnym poborom daniny i udziałowi moskiewskich wojsk w podboju sąsiednich księstw, przede wszystkim twerskiego i riazańskiego. Terytorium księstwa moskiewskiego szybko się zwiększało, między innymi dzięki wykupieniu przez Kalitę (którego przydomek oznacza „sakiewka”) nowych ziem.

Za namową Kality w 1339 r. Mongołowie zabili wielkiego księcia twerskiego wraz z jego synem, co jeszcze bardziej wzmocniło pozycję Moskwy. Od czasów Iwana Kality ordyńscy chanowie prawie zawsze przekazywali postanowienia o nadaniu tytułu Wielkiego Księstwa (najpierw Włodzimierskiego, a później Moskiewskiego) właśnie na ręce książąt moskiewskich. Wskutek tej polityki w roku 1362 do Moskwy dołączono ziemię rostowską oraz suzdalską.

Moskwa stawała się tworem coraz bardziej samodzielnym. W 1380 r. w bitwie na Polu Kulikowym Moskowia wmieszała się w złoto-ordyńskie walki wewnętrzne i stanęła po stronie chana Tochtamysza, a przeciwko zarządcy zachodniej części Ordy, dowódcy wojsk tatarskich Mamaja. Mamaj nie należał do potomków Czyngis-chana, lecz pochodził z ałtajskiego ludu Połowców. Dlatego w wielu podległych Ordzie rejonach, między innymi w Moskowii, uważano go za samozwańca. Moskwa opowiedziała się po stronie swoje „prawowitego” władcy – chana z dynastii Chyngis-chana, którym był wówczas Tochtamysz. Na znak powyższego Moskwa zmniejszyła daninę wypłacaną Mamajowi. Oba wojska spotkały się na Kulikowym Polu. Największy wkład w zwycięstwo wniósł kuzyn ówczesnego księcia kijowskiego Siemiona Olelkowicza, wojewoda i dowódca wojsk Dymitr Bobrok Wołyniec. On właśnie kierował przebiegiem bitwy, podczas gdy książę moskiewski Dymitr Doński dla zmylenia wojsk mongolsko-tatarskich ubrał strój zwykłego żołnierza. Na należną sobie pozycję wystawił innego żołnierza, który został zabity przez Mongołów. To właśnie atak pułku zasadzki Bobroka Wołyńca zdecydował o zwycięstwie Moskowii.

Dwa lata później, w 1382 r., chan Tochtamysz mimo wszystko spalił Moskwę, a Dymitr Doński uciekł. Do obrony miasta stanął litewski książę Ostej, wnuk litewskiego księcia Olgierda, który zginął podczas ordyńskiego szturmu na miasto. Tochtamysz posadził na tronie Wielkiego Księstwa Moskiewskiego marionetkę polityczną – księcia Wasyla I.

Kolejna możliwość wyzwolenia się Moskwy spod władzy mongolsko-tatarskiej pojawiła się w 1395 r. po pokonaniu chana Złotej Ordy Tochtamysza przez władcę Azji Środkowej, Timura Tamerlana. Jednak po najeździe złoto-ordyńskiego chana Edygeja na Moskwę w 1408 r. musiała ona powrócić do wypłacania Ordzie daniny. W 1392 r. moskiewski książę Wasyl I wykupił tytuł, a tym samym prawo do władzy książęcej w księstwach niżnonowogrodskim i muromskim.

Nadzwyczaj silnym uderzeniem, które zapobiegło przejęciu przez narody wschodnio-północnych Słowian ogólnoeuropejskich tendencji rozwoju historycznego, było dołączenie przez moskiewskiego księcia Iwana III miast Twer i Nowogród.

W tamtym czasie w Moskowii i Nowogrodzie istniały od dawna już ukształtowane, odmienne wspólnoty etniczne. Nowogród zamieszkiwali przede wszystkim potomkowie Słowian Ilmeńskich oraz Ugrofinów – Czudów, Wotów i Iżorian – podczas gdy etnos w Moskowii ukształtował się na podstawie innych plemion ugrofińskich, a także w mniejszej części słowiańskich i turkijskich.

Już w roku 1456 Moskwa zmusiła Nowogród do podpisania porozumienia, zgodnie z którym rezygnował on ze stosunków międzynarodowych z innymi państwami poza Moskwą.

W 1470 r. wiec nowogrodzki, będący najwyższym organem lokalnej władzy, wystąpił z propozycją przyłączenia się do Wielkiego Księstwa Litewskiego i Rusińskiego (Ukraina). Król i wielki książę litewski Kazimierz IV zatwierdził tę decyzję. Nowogrodczanie wysłali nowego biskupa w celu zatwierdzenia decyzji nie do metropolity moskiewskiego, a do kijowskiego, jak czynili od dawna. Wielki książę moskiewski uznał to za „odstępstwo od wiary prawosławnej”.

Polski król nie udzielił jednak Nowogrodowi rzeczywistej pomocy, ponieważ był zajęty próbami posadzenia na czeski tron swojego syna Władysława. Tymczasem moskiewski książę Iwan III przekazał władzę nad Moskwą tatarskiemu królewiczowi Murtazowi i razem ze swoim wojskiem oraz wojskiem mongolsko-tatarskim ruszył na Nowogród. Orda wsparła Moskwę jako swojego wasala, którego książę uznawał zwierzchnictwo nie tylko chana, ale i jego wielmożów. Do tego Wielkie Księstwo Litewskie i Rusińskie, do którego dołączył się Nowogród, było głównym przeciwnikiem Ordy. Najazd Moskowii i Tatarów zakończył się dla Nowogrodu przegraną nad rzeką Szelon i zapłatą daniny oraz uznaniem zwierzchnictwa księcia moskiewskiego. Kilka lat później książę moskiewski urządził audiencję dla podstawionych posłów nowogrodzkich, którzy rzekomo „poprosili” go o władanie nad nimi i nazwali swym „władcą”. Ponieważ Nowogród nie wysyłał posłów z taką misją i nie chciał uznać księcia moskiewskiego za władcę, władze miasta znów powstały przeciw Moskwie. Po kolejnym najeździe w 1478 r. miasto straciło prawo autonomii. Pociągnęło to za sobą likwidację wiecu, zdjęcie i wywiezienie do Moskwy zabytkowego nowogrodzkiego dzwonu wiecowego, odwołanie wszelkich swobód dla miasta. Moskiewscy książęta, działając na wzór mongolski, pierwsze uderzenie skierowali przeciwko elicie. Stracono albo zesłano do środkowych obwodów Księstwa Moskiewskiego całą arystokrację – mimo że w czasie podboju Nowogrodu książę moskiewski obiecał, że nie będzie uciekał się do zsyłek. Mienie zabitych i zesłanych rozdano osadnikom z Moskwy pełniącym funkcje wojskowe bądź administracyjne. Likwidację Nowogrodu jako jednostki politycznej zwieńczyły nadzwyczaj surowe represje przeciwko zwykłym mieszkańcom miasta, które osiągnęły swoje apogeum w czasie rządów Iwana Groźnego, który wybił niemal połowę mieszkańców miasta i okolic przez okrutne tortury. Miasto ponad sześć wieków było związane z Kijowem. Po upadku Nowogrodu międzynarodowy autorytet Wielkiego Księcia Litewskiego i Rusińskiego jako tego, który połączył ziemie niegdyś podległe państwu kijowskiemu, uległ poważnemu osłabieniu. W roku 1510 Wasyl III dołączył do Moskwy Psków, a w 1521 r. – Riazań.

Jak mówi znane przysłowie, „apetyt rośnie w miarę jedzenia”. Właśnie od tamtego czasu, od końca XV w., Moskwa, która przyjęła ideę „trzeciego Rzymu”, zaczęła rościć sobie prawo do ziem ukraińskich i systematycznie zachęcać do najazdu Tatarów Krymskich.

Władza w Rosji aż do czasów obecnych nie poddała się procesowi desakralizacji. Według danych ankiety centrum badania opinii społecznej „Lewada” z listopada 2011 r. 25% Rosjan zauważa, że w kraju ma miejsce „kult jednostki”. Gorzej jest chyba z tymi, którzy tego nie zauważają. Władza rosyjska nie ma charakteru cywilnego, publicznego i praworządnego, a z tego powodu wszystko, cokolwiek ma związek z władzą i państwem, ma charakter święty, a nawet mistyczny.

Wyjątkowość rosyjskiej samoświadomości historycznej, której wyrazem stało się państwo rosyjskie, polega na wyjątkowo upartych próbach narzucenia światu swojej misji. Naród rosyjski, w postaci swego państwa, uważa się co najmniej za przewodnika ludzkości.

Przyczyny, dla których Kreml wspiera taką politykę, są jasne. Nowe podboje to nowe zasoby. Ale taka polityka bardzo często bardzo drogo kosztowała samych Rosjan. A mimo to absolutna większość od wieków popiera tę politykę podbojów. Przyczyny leżą najprawdopodobniej w psychologii.

Cóż, niewiele jest krajów, w których na przestrzeni wielowiekowej historii ludzie byliby tak poniżani jak w Rosji. Współczesne „koguty” na moskiewskich ulicach i imitacja wyborów są tylko nikłym odbiciem tego, co miało miejsce w historii. „Krepostnoje prawo” (pańszczyzna) w Rosji było w gruncie rzeczy analogiczne wschodniemu niewolnictwu. Obejmowało ono prawo do sprzedaży ludzi, nawet w odłączeniu od pozostałych członków rodziny. Takiego, całkowicie dzikiego niewolnictwa Ukraina przed rządami rosyjskimi nie znała zupełnie: w czasach panowania polsko-litewskiego feudałowie mieli prawo sprzedawać swoje prawa do opłat z ziemi, ale ludzi – nigdy.

W Europie istniały przynajmniej stany (arystokracja, duchowieństwo), które cieszyły się względną autonomią wobec najwyższej władzy. Natomiast w Rosji wszyscy, od stanów najwyższych do najniższych, nawet wielmoże, wobec cara nazywani byli „rabami” (‘sługami, niewolnikami’). Jest taka opowiastka, jak to pewną wioskę Dedinowo pod Moskwą zaczęto nazywać „Makarowie”. Przyczyną było spotkanie cara Piotra I z chłopami, w czasie którego władca zapytał jednego z mężczyzn: „Jak zwą?”. Ten odpowiedział: „Makar”, na co car odpowiedział: „Dobrze”. Wszyscy chłopi więc, aby spodobać się carowi, zaczęli odpowiadać, że mają na imię Makar.

Aby jakoś podołać tej goryczy poniżenia, wielu Rosjan potrzebowało konkretnych psychologicznych zamienników rekompensujących to poczucie, np. w postaci kogoś obok, kto byłby jeszcze słabszy i jeszcze bardziej poniżony. W tym celu Rosjanie byli gotowi znosić najgorszych, najbardziej okrutnych tyranów. Mają tendencję do wybaczania im wszystkiego za to tylko, że powodowali cierpienie nie tylko własnego narodu, ale i innych. Na przykład socjologowie podają, że liczba tych, którzy poparli budowę pomnika Stalinowi w ukraińskim mieście Zaporoże i tych, którzy byli temu przeciwni, stanowiły proporcję 1:7. W Rosji jest inaczej – więcej ludzi popiera Stalina niż go potępia. Według danych z marca 2011 r. 45% Rosjan uważa, że Stalin dzięki swojej polityce i działania odegrał pozytywną rolę w historii ich kraju; w 2009 r. takie stanowisko miało 40% respondentów, a jeszcze wcześniej – 51%, jak podaje centrum „Lewada”.

Ideologia ta w zetknięciu z innymi w świecie nie była w stanie się utrzymać, przede wszystkim dlatego, że ideologia państwowa oparta na poniżeniu jednostki i wspieraniu kolektywizmu i masowości nie jest w stanie osiągnąć sukcesów gospodarczych.

Jednak możliwości mobilizacyjne rosyjskiego ekspansjonizmu są wystarczające, aby stanowić poważny problem dla sąsiadów.

Czy można osądzać Rosję za jej dążenie do pełnienie swojej szczególnej misji? Jeśli tak, to trzeba by osądzić większość narodów świata. Nawet nazwa maleńkiego państwa Vanutau na Oceanie Spokojnym tłumaczy się jako „kraj, który był, jest i zawsze będzie”. Jeśli to państwo ma takie aspiracje, to cóż mówić o innych?

Historia pokazuje, że każde państwo, które chciało pozostawić po sobie ślad i uzasadnić swoje roszczenia do pełnienia szczególnej roli w świecie, miało misję skierowaną ku ludzkości. Dlatego też świat znosił i znosi nadal błędy i wypaczenia tych „wielkich”.

Przez długi czas misją Rosji były rozmowy o równości majątkowej i światowym panowaniu niższych klas społecznych – ideologia początkowo pociągająca dla wielu ludzi z różnych narodów, którzy włożyli do „światowego zwycięstwa komunizmu” własny entuzjazm. Źródło takiej misji, mimo całej jej teatralnej „nowoczesności”, leży w historii Moskowii i właściwej jej „równości w niewolnictwie wobec cara” zarówno elit, jak i narodu. Bardzo długo wolnym człowiekiem w Moskowii mógł być tylko jeden człowiek – car, a i tak nie zawsze, i nie zawsze było mu to potrzebne.

Dla USA taką misją jest obecnie demokracja oraz rozmowy o równych możliwościach i o wolnym rynku. Wielka Brytania z całym swoim imperium budowała w Afryce koleje, które działają aż do teraz, w Indii – demokrację (która również działa aż do teraz). Obecnie byłe kolonie angielskie należą do czołówki najmniej skorumpowanych państw świata. W pierwszej dziesiątce znajdują się tradycyjnie Singapur, Hongkong, Nowa Zelandia i egzotyczna afrykańska Botswana, a także od czasu do czasu USA.

Mimo że o okrucieństwach Rzymu świat pamięta do dziś, to pamięta także, że od tysiącleci Europa korzysta z rzymskich dróg, mostów, alfabetu łacińskiego i prawa.

Obecnie Rosja w sposób oczywisty przeżywa kryzys własnej misji. Rosyjski ekspansjonizm, podobnie jak każdy inny dotychczas, ma trochę za mało sił do światowego panowania, dlatego tworzy swoją własną „ludzkość” w ramach struktur „euroazjatyckich”. Stąd, z tego dążenia do zatwierdzenia swojego monopolu na dominację, biorą początek wszystkie rozmowy o tym, że „Rosja to coś więcej niż kraj”, o „kontynencie Rosji”, „euroazjatyckości” etc. Na razie są to tylko słowa. Ta ogólna misja nie ma jeszcze jednego rozumienia. A włożono w niego egoizm narodowy i pragnienie nastraszenia partnera za pomocą retoryki. Właśnie dlatego obecnie rosyjscy uczeni-specjaliści ds. społeczeństwa są w trakcie szalenie ciekawych poszukiwań bardziej ważkich i atrakcyjnych czynników dla „integracji”.

Misja ukraińska, podobnie jak rosyjska, bez wątpienia bierze początek w historii. Tylko że historia Ukrainy jest inna. Ktoś powie, że lepsza, ktoś inny, że pod jakimś względem gorsza. Ale jak by nie było, jest to swoja własna historia. Od wieków cudzoziemcy zauważają u Ukraińców wyraźnie wyrażoną cechę narodową – pragnienie wolności, które w sytuacjach ekstremalnych może przechodzić w anarchię.

To właśnie Ukraińcy oddali, w większym niż inni stopniu, własne życie w walce przeciwko totalitaryzmowi, poczynając od 1,5 mln ofiar walki antybolszewickiej w latach 1917-1923 i kończąc na zapełnionych Ukraińcami łagrach Gułagu. Dlatego dla Ukrainy naturalna misja, która wypływa z jej historii, to być na granicy Europy i Azji, zachowując przy tym najbardziej zasadniczą cechę cywilizacji europejskiej – wierność idei wolności osobistej i narodowej.

Aleksandr Palij

“Dień”, 11 stycznia 2012, Ukraina

tłumaczenie: Kamila Twardokus, redakcja: twg

8 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. piotrek93
    piotrek93 :

    “Od wieków cudzoziemcy zauważają u Ukraińców wyraźnie wyrażoną cechę narodową – pragnienie wolności, które w sytuacjach ekstremalnych może przechodzić w anarchię. ”
    Skądś to znamy? 🙂 Wniosek z tego zdania jest taki, że Ukraińcy zauważają wyraźnie tą cechę sami w sobie, a czy inni to dostrzegają to już pewnie różnie bywa.

    “To właśnie Ukraińcy oddali, w większym niż inni stopniu, własne życie w walce przeciwko totalitaryzmowi”

    Na pewno znalazłyby się kraje, które oddały mniej, ale na pewno też bardzo dużo takich, które oddały więcej, bo ani Ukraińskich nacjonalistów, ani komunistów nie można nazwać bojownikami w walce z totalitaryzmem, bo i komunizm, i faszyzm to ustroje totalitarne.

    Ale artykuł ogólnie ciekawy 🙂