Rafał Ziemkiewicz w rozmowie z portalem wp.pl ostro skrytykował publikację tygodnika Tomasza Lisa, w której przekonywano, że to PiS stoi za aferą podsłuchową.

“Jest to kompletnie z d…y wzięte, co “Newsweek” napisał. To kompromitacja, to nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem”– stwierdził Ziemkiewicz.

„Sugerowanie, że jest jakiś tajny raport, a ten tajny raport to jest pismo procesowe Romana Giertycha, który jest bardzo wiarygodny, jako pełnomocnik jednej ze stron, a dodatkowo kandydat do Senatu de facto PO, choć startujący jako niezależny”– tłumaczył publicysta. Wyśmiał również „pomijanie rozmaitych okoliczności”i robienie z prokuratora Gacka, „który wjechał do redakcji “Wprost” prokuratora pisowskiego”. „To jest naprawdę śmiechu warte”– skwitował Ziemkiewicz.

„Wszystko oparte jest na założeniu, że w połowie 2014 roku pan Marek Falenta tknięty błyskiem geniuszu stwierdził, że trzeba się podłożyć PiSowi, bo to się opłaci”– zauważył. Przypomina również tegoroczne słowa Adama Michnika, że Bronisław Komorowski musiałby potrącić na przejściu dla pieszych zakonnicę, żeby przegrać wybory. „O tym, że PiS kiedyś wrócić może do władzy nie było mowy”– stwierdził Ziemkiewicz.

Jego zdaniem sama afera dotąd nie została wyjaśniona, a prokuratura nie bada istotnych kwestii poruszanych w zarejestrowanych rozmowach.

„Tak de facto nic nie zbadano. Widać, że był interes przestępczy nagrywania różnych ludzi, by tą wiedzę sprzedawać za pieniądze. Służby, które powinny pilnować, by tych ludzi nie nagrano, przyszły do nagrywających i powiedziały, że jak się podzielą z nimi to nie będzie kłopotu. A potem to wylazło”– stwierdził Ziemkiewicz.

wp.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply