Aeronauticus @Aeronauticus
Kilka słów o mnie:
Brak danych
Strona internetowa:
Brak danych
Skąd jestem:
Brak danych
Wykształcenie:
Brak danych
Związki z Kresami:
Brak danych
Ulubiona książka:
Brak danych
Facebook:
Brak danych
Twitter:
Brak danych
Stopniowa likwidacja husarii miala zapewne zwiazek ze zmiana taktyki uzycia kawalerii wzorowanej na jezdzie saskiej, pustkami w skarbcu i upadku polskiej szkoly jazdy z ktorej do dzisiaj praktycznie nie zachowalo sie nic – wszyscy ucza sie jazdy w stylu angielskim a to co wiemy o naszej kawalerii to w duzej mierze skola niemiecka. Jazda husarska wymagala szkolenia praktycznie od dziecka by opanowac kierowanie rozpedzonym koniem trzymajac kopie i strzelajac z bandoletu zarazem.
Taktyka husarska laczyla sztuke jazdy rycerskiej z elementami wschodnimi: atak rozpoczynal sie w rozluznionym szyku na modle tatarska pozwalajacym na rozpedzenie koni do galopu i utrudniajacym celowanie artylerii przeciwnika. Po wrogich salwach armatnich i po pierwszej palbie z muszkietow przeciwnika (w przypadku ataku na piechote), przed uderzeniem w szeregi wroga szyki zwierano – pierwsze szeregi zwalnialy a tylnie wchodzily miedzy nie tworzac jednolity szpaler – jak widac na oryginalnych rycinach. Kopie tylnich rzedow dosiegaly grotow pierwszych – stad tez zroznicowana ich dlugosc. W latach pozniejszych tylnie szeregi nie mialy kopii tylko czekany lub szable. Husarze byli cwiczeni w zwieraniu i rozluznianiu szykow, zawracaniu koni nieomalze w biegu (po osadzeniu) i w strzelaniu z bandoletow (cos pomiedzy pistoletem a karabinem) opartych o biodro, juz po wykruszeniu kopii.
Jesli chodzi o skrzydla to stawiam na to ze musialy byc przydatne do czegos pozytecznego by byc uzyte w boju. Mysle ze chodzilo tu nie tylko o efekt psychologiczny, furgot czy powiekszenie widma rycerza ale rowniez o oslone jezdzca trzymajcego dluga kopie przed cieciem, wypchnieciem z siodla czy zarzuceniem arkanu.
Nota bene na zadnym filmie historycznym nie pokazano prawdziwej szarzy husarskiej tylko jakies takie mgliste przeloty i podskoki!
Tomasz z Montrealu