Znowu wozy

JEST: czwartek 16 IX 2010
BYŁ: czwartek 16 IX 1621

Dzień spokojny, acz wstydliwy. Wstyd mógł się bowiem ujawniać szczególnie w dniach bezczynności, kiedy to wszyscy wyraźniej odczuwali, iż za polskie szańce dowlokły się już –

“… owe,

Z najgłębszego Erebu, nędze obozowe,

I niewczas, i lichota, i mokrej jesieni

Pluski przenikające, i czym utrapieni

Mieli wżdy stać na nogach, niedostatek spiże [= spyży=żywności]

I żywności przybranej…”

Rzecz działała na szczęście w obie strony – bo

“… w tureckich obozach więcy sie daleko

Złe to wzięło, na owych, ile strojnych lekko,

Szamców i Anatolów, i Arabów miękkich…”

Niedostatkowi żywności zaradzali nasi, posyłając wozy po prowianty, na drugą stronę Dniestru, do Kamieńca Podolskiego. Ale jak pamiętamy, właśnie w tych wozach zwykli często ukrywać się dezerterzy, nawet tacy z wielkich szlacheckich rodów; jakoś możliwość osławienia malała w ich oczach wobec groźby śmierci i nędz obozowych.

Przykład kolejny tego zjawiska obserwujemy we czwartek dnia szesnastego września. Tego dnia wozy, które miały przywieźć prowiant, w ogóle nie wyszły z obozu. Zbyt wielu chciało z tej okazji skorzystać.

Cytowany powyżej Samuel Twardowski nic jednak o tym wstydliwym wydarzeniu nie pisze. Na zajmowanie się takim wstydem jego poemat był zbyt oficjalny. Za to Wacław Potocki mocno się wywnętrza, ale w gruncie rzeczy ojczystego gniazda nie kala, bo też swojej “Wojny chocimskiej” nie zamierzał wcale wydawać drukiem.

Jacek Kowalski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply