Ukraina obawia się kryzysu gazowego

W grudniu ukraińscy urzędnicy wybrali sie do Waszyngtonu z misją przekonania prezydenta Obamy, że jeśli nie dostaną pożyczki z MFW, Ukraina nie będzie w stanie zimą zaopatrzyć Europy w rosyjski gaz. Scena jawnego wręcz szantażu została jednak zbyt słabo odegrana, by przekonać Waszyngton. Brak planowanych reform konstytucyjnych i nieobliczalna polityka energetyczna to kolejne powody rozczarowania Ukrainą.

Przewodniczący Komisji europejskiej, José Barroso, otwarcie otwarcie skrytykował Juszczenkę. “Panie prezydencie, otwarcie mówiąc, mamy nieodparte wrażenie, że Ukraina jedynie częściowo spełnia swoje obietnice reform, a ukraińskie słowa nie są poparte czynami”.

Juszczenko pospiesznie odrzucił zarzuty i zrzucił całą winę na parlament oraz na nieudolność rządu Julii Tymoszenko. Przekonywał także, że jego kraj jest rzetelnym parterem w interesach, który zrobi wszystko, by w zimie nie przerwać dostaw gazu do Europy. Po uspokajających zapewnieniach Juszczenki, minister spraw zagranicznych Ukrainy Poroszenko podczas wizyty w Waszyngtonie uderzył w nieco inny ton. “Nie ma się co obawiać problemów z dostawami gazu do Europy, jednak takie ryzyko może wystąpić gdy Ukraina nie otrzyma wsparcia finansowego, jakże potrzebnego w trudnych dla kraju czasach.” Słów, które użył Poroszenko nie powstydziłby się niejeden dyplomatyczny szantażysta. W podobnym tonie utrzymywał swoje wypowiedzi wicepremier Hryhorij Nemyria. Nic dziwnego, że MFW w końcu nie udzielił Ukrainie pożyczki. Po pierwsze, urzędnicy UE stwierdzili, że Ukraina wyraźnie nie dorosła do roli negocjatora. Po drugie jednak, trzeba powiedzieć otwarcie, że nie byli oni w nastrojach do prowadzenia z Ukrainą negocjacji.

Jedną z głównych przeszkód w otrzymaniu pożyczki od MFW była niesłowność Tymoszenko, Juszczenko za to planował podnieść płace i emerytury, na co nie zgodził się MFW, obawiając się, że pieniądze zostaną raczej w niejawny sposób wykorzystane do jego kampanii wyborczej.

Zgaszenie światełka nadziei na członkostwo Ukrainy w Unii rozdrażniło rząd ukraiński – ta nadzieja była dla nich kilka lat temu solidnym gruntem dla planowanych reform. Na ukraińsko-unijnej Międzynarodowej Konferencji Inwestycyjnej Ukraina podpisała zbiorową deklarację o modernizacji swojego systemu przesyłu gazu. zobowiązała się m.in. stosować jasne reguły i ustalić stałe, rzeczywiste stawki.[1]W zamian UE ma wraz z ukraińskim Naftohazem stworzyć panel koordynujący zagadnienia techniczne, który opracuje zatwierdzony przez Unię biznes plan obejmujący transport gazu i zajmie się szukaniem środków na te operacje.

Jak podaje jedna z warszawskich gazet, państwowy monopolista na ukraińskim rynku gazowym
i naftowym nie jest w stanie sam na czas zebrać środków na dostawy gazu (zazwyczaj korzysta z pomocy rządu i Narodowego Banku Ukrainy). Oznacza to, że monopolista jest w kropce, ponieważ gdyby państwowe banki chciały dalej wspierać Naftohaz, musiałyby dopuścić się drastycznych nadużyć. Póki co, budżet ukraiński wykorzystał już wszelkie legalne możliwości pomocy dla tej firmy, a oczekiwana pomoc finansowa z MFW nie nadejdzie – Ukraina wciąż nie spełnia podstawowych wymogów uprawniających do otrzymania pożyczki.

Źródło: The Jamestown Foundation

http://www.jamestown.org/single/?no_cache=1&tx_ttnews%5Btt_news%5D=35868&tx_ttnews%5BbackPid%5D=7&cHash=9a1389ad93

Opracowanie i tłum.: Marzena Bielawska

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply