Teczki w ukryciu

Z prof. Wojciechem Materskim z Instytutu Studiów Politycznych PAN, członkiem Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych, rozmawia Zenon Baranowski z “Naszego Dziennika”.

Ochrona danych osobowych będzie powodem blokady na pozostałe akta z rosyjskiego śledztwa katyńskiego. Jak ocenia Pan to, cokolwiek dziwne, tłumaczenie szefa rosyjskiej dyplomacji?

– Owszem, minister Siergiej Ławrow stwierdził, że te brakujące 35 tomów ze śledztwa katyńskiego, których nie dostaliśmy, „podpada” pod ustawę o ochronie danych osobowych, więc ich nie zobaczymy. Takie tłumaczenie to bzdura, ponieważ wszystkie nazwiska padały w poprzednich tomach, a poza tym są znane. Znamy wszystkich decydentów, wykonawców i siepaczy, którzy zbrodnię katyńską postanawiali i realizowali, a później zacierali po niej ślady.

Dlaczego Rosjanie zasłaniają się jakimiś drugorzędnymi przepisami?

– Widziałem ponad 100 tych pierwszych teczek i mniej więcej pamiętam ich numerację. Od 120 do 150 to jest śledztwo posiłkowe prokuratury ukraińskiej. Natomiast powyżej 150 nie ma żadnej teczki wśród tych, które do tej pory zostały przekazane. Czyli jeśli te najwyższe numery nie są udostępniane, to numery akt ewidencjonowano jako ostatnie, czyli chronologiczne również są ostatnie. To jest etap nie zbierania materiałów, ale wychodzenia z konkluzją końcową.

Myślę, że to są jakieś materiały końcowe, konkluzywne, mające wpływ na ostateczną formułę tego śledztwa. Poza tym uzasadnienie umorzenia śledztwa jest tajne, co się w ogóle nie zdarza. Musi być wyjątkowo mdłe albo karkołomne.

Sugeruje Pan, że Rosjanie mają coś do ukrycia?

– Nie sądzę, żeby tam były rewelacje. Moglibyśmy się spodziewać, że jakieś dokumenty zostały tam przekazane np. z archiwum Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Można sobie teoretycznie wyobrazić, że lista ukraińska gdzieś tam była i została w oryginale przekazana, ale wydaje się to bardzo mało prawdopodobne.

Z archiwum FSB?

– W archiwum Federalnej Służby Bezpieczeństwa, następczyni KGB, jak napisał i osobiście mi mówił prokurator Anatolij Jabłokow, sprawy katyńskiej dotyczy około 800 teczek. Spośród nich prokuraturze wojskowej na potrzeby śledztwa udostępniono około 180, czyli ponad 600 teczek nadal pozostaje nieznanych. To jest materiał. To jest podstawowa sprawa. A nie te tomy akt, gdzie oni gonili w piętkę i wymyślali jakieś kurioza. Ale jest to archiwum całkowicie zamknięte, z którego nie można korzystać. Nawet inwentarzy nie można otrzymać. Natomiast można się do nich zwracać, żeby oni sami zrobili kwerendę. Przy opracowywaniu tomów katyńskich zwracałem się do nich i udostępnili mi trochę dokumentów. Rzeczywiście znacząca wiedza to jest właśnie tam ukryta, ale tam się nie dostaniemy, przynajmniej dopóki jest ta ekipa u władzy.

Dla Rosji jest po sprawie: „dostaliście 150 tomów, na resztę nie macie szans”?

– Ławrow powiedział, że właściwie jest po sprawie. Strasburg zabrał głos. Droga prawna w Rosji jest wyczerpana i nie ma kwestii. Niech się zajmują tym historycy.

Dalsze naciski dyplomatyczne nie przyniosą efektu?

– Skoro minister spraw zagranicznych mówi, że tych akt nie wydamy… On nie prezentuje własnego stanowiska, tylko władz rosyjskich.

Dziękuję za rozmowę.

źródło: “Nasz Dziennik”
0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply