W Pakości, jak wszędzie w Polsce, pamięta się o konfederatach średnio. A jednak przy kaplicy Wniebowstąpienia jest kurhan, kamień i tablica.

[I. Krucyfiks pakoski]

Boże! Czemuś mię, czemuś mię mój wieczny

Boże opuścił w mój czas ostateczny?

Psalm XXII (albo XXI wedle innej rachuby) to prorocka wizja Chrystusa umierającego w męce, który woła: “A ja cóż jestem? Robak nieszczęśliwy! | Robak, nie człowiek”. W Kalwarii Pakoskiej, nad bagnistymi odnogami Noteci, w kościele Reformatów, stoi w głównym ołtarzu krucyfiks, który ten tekst uobecnia. Bóg-Człowiek wije się w bólu jak “robak”. To przypadek wielu takich krucyfiksów późnego baroku – tego, który widział wijącą się w przedśmiertnych mękach Rzeczpospolitą.

Dnia ósmego października pamiętnego roku 1768 panowie bracia szlachta obrali w Kaliszu nowego marszałka konfederacji wielkopolskiej. Kitowicz pisze o nim:

Ignacy Malczewski, starosta spławski, płochego i porywczego geniuszu człowiek, chudej i szczupłej kompleksji a przy tych talentach, robocie przedsięwziętej przeciwnych, serca zajęczego.

Malczewski zebrał trzy tysiące ludzi i zaczął uganiać się z Drewiczowymi Moskalami. Niespecjalnie mu się to udawało, wszak dowodzić specjalnie nie potrafił. Ponieważ jednak “nikogo do azardu życia nie przymuszał, bo sam pierwszy przed nieprzyjacielem uciekał, przeto miał miłość w wojsku”. Złośliwy Kitowicz nie jest do końca sprawiedliwy. Kto uciekał, też bywał zabity; musiał mieć przynajmniej jakąś śmiałość i przekonanie do tej kiepskiej wojaczki, i wytrwałość – tej Malczewskiemu nie brakło, choć to raczej Moskal Drewicz uganiał się za nim, niż on za Drewiczem.

[II. kościół pakoski]

Nadeszła Niedziela Kwietna (czyli palmowa) roku 1769. Wojsko konfederackie przeszło przez wezbraną wiosennymi wodami Noteć. Wkoło bagna, pomiędzy nimi – jedna z najsławniejszych ówczesnych polskich kalwarii, pod opieką ojców Reformatów. Most łatwy do obrony, zresztą nieprzyjaciel daleko – więc zdawało się, że są bezpieczni. W kościele klasztornym przechowywano rzadkie relikwie Krzyża Świętego (do dzisiaj się w nim znajdują). Jakże było z tego nie skorzystać, na dodatek w Kwietną Niedzielę? Zapisał kronikarz klasztoru –

Do miasta wojsko polskie przybyło o godzinie dziewiątej rano. Wystawili straże przy wyjściu i wejściu z miasta. Mostu jednak z dwóch stron nie obstawili. Na straży zostawili tylko jednego żołnierza, gdyż niczego się nie spodziewali i udali się na spoczynek. Część naszych jadła i spała, a jeszcze inni udali się na Gorzkie Żale, które odbywały się w naszym kościele o godzinie trzeciej.

Kościół pakoski w barokowej swojej formie wyglądał za konfederacji tak jak teraz, mniej więcej. Konfederaci, którzy tu przyszli w kwietną Niedzielę, śpiewali “Gorzkie żale” patrząc na ten sam Krucyfiks, słuchali kazania wygłaszanego z tej samej ambony. Modlili się – jak my dzisiaj – “Od nagłej a niespodziewanej śmierci…” – a ich śmierć miała być właśnie nagła i niespodziewana.

[III. Ambona pakoska]

Nagła i niespodziewana, choć większość powstańców i partyzantów, którzy polegli na tym świecie, los swój zawdzięczało takim właśnie niespodziewanym przypadkom, które u samego początku wojowania winni byli brać pod uwagę: winni byli przewidzieć własną nieostrożność lub nieroztropność dowództwa. I otóż, kontynuuje kronikarz o owych “Gorzkich żalach” w Niedzielę Kwietną 1769 roku –

Wtedy to wpadł do kościoła żołnierz wołając: “Uciekajcie! Kozacy! Nieprzyjaciel w mieście!” Wielki strach ogarnął wszystkich. Przerażony lud począł z kościoła uciekać. Kaznodzieja zbiegł z ambony, celebrans pośpieszył schować Najświętszy Sakrament. W mieście rozgorzała walka…

[IV. Chorągiew bagienna]

…Kozacy jednych zabijali, innych dzidą przebijając, wrzucali do wezbranej Noteci. Wszędzie leżały trupy i woda przybrała kolor różowy. Nastał dzień klęski i płaczu.Naszych poległo więcej jak 97…

[V. Kaplica Wniebowstąpienia w nadnoteckim pejzażu]

…Kurhany jednych i drugich zostały usłane od Pakości, Rycerzewa, Pławina, Wielowsi, Rybitw i Kościelca. Jak owa rola garncarza po odejściu Judasza na podobny cel przeznaczona była… tak w dwóch kurhanach przy kaplicy Wniebowstąpienia naszych i tamtych pochowano. Działo się to w niedzielę kwietną 19 marca A.D. 1769.

W Pakości stacjonowała co prawda tylko polska ariergarda. Drewicz, zgniótłszy ją, uderzył na główne siły konfederatów na przedpolach Inowrocławia. Tu już nie było tak łatwo. Podobno Malczewski zdołał odbić utracone pod Pakością chorągwie – a potem cofnął się, przegrał jeszcze dwa starcia, wreszcie rozpuścił oddziały – konfederacja przymarła, aby zmartwychwstać skutecznie dopiero grubo po Wielkiejnocy.

[VI. Kamień na kurhanie]

W Pakości, jak wszędzie w Polsce, pamięta się o konfederatach średnio. A jednak przy kaplicy Wniebowstąpienia jest kurhan, kamień i tablica. Tablica zniszczona za okupacji, została odtworzona. Ojcowie reformaci pamiętają o tym, że się tu chowało konfederatów – ponoć, kto tu zacznie grzebać w ziemi, zaraz trafia na kości.

Jacek Kowalski

– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –

W załączeniu : “97 konfederatów w Pakości. Pieśń dziadowska i bagieny taniec tychże”. Piosenka JK z programu i płyty “Konfederacja barska po Kowalsku”. Śpiewa JK, gra Monogramista JK, zaaranżował Wiesław Wolnik.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply