NATO chce wzmocnić swój potencjał w Morzu Czarnym. Ale Rosja ma szansę skutecznie przeciwstawić się tym planom.

NATO będzie wzmacniać swój potencjał w Morzu Czarnym, próbując poszerzyć swoje wpływy w tym regionie – donosi w swoim opracowaniu amerykańska agencja wywiadowczo-analityczna STRATFOR. Wykorzystane do tego zostaną siły Rumunii, Bułgarii i Turcji, które wchodzą w skład Sojuszu Północnoatlantyckiego i posiadają swoje floty na Morzu Czarnym. Zdaniem amerykańskich analityków, Rosja będzie przeciwstawiać się temu procesowi wykorzystując podziały, jakie istnieją wśród czarnomorskich członków Sojuszu.

ZOBACZ TAKŻE: Rosyjska armia nie taka silna

Układ sił morskich w basenie Morza Czarnego uległ zmianie w 2014 r., kiedy Rosja anektowała Krym i wyprowadziła z gry ukraińską marynarkę wojenną. Wykorzystując środki, które znajdowały sie na Krymie, Rosja wzmocniła swoją flotę, podwyższając jednak tym samym strategiczne znacznie regionu w ocenie Sojuszu Północnoatlantyckiego, który próbuje powstrzymać rosyjską agresję w Europie. Z tego powodu Rumunia i Turcja na szczycie NATO, który odbędzie się w Warszawie, wystąpią na rzecz wzmocnienia wspólnych sił morskich NATO w Morzu Czarnym. Projekt ten będzie omawiany równolegle z planami rozszerzenia obecności wojskowej Sojuszu w Polsce i krajach bałtyckich – zauważają analitycy STRATFOR.

ZOBACZ TAKŻE: Morzu Czarnym rozpoczęły się manewry Państw NATO i Ukrainy

Jeśli jednak Sojusz planuje wzmocnić się na Morzu Czarnym, to powinien mieć na uwadze ograniczenia Konwencji w Montreux z 1936 r. regulującej przepływy w cieśninach czarnomorskich. Konwencja ogranicza tonaż i okres przebywania na Morzu Czarnym okrętów krajów, które nie leżą w jego basenie. Sojusz może obejść te ograniczenia, jeśli wykorzysta siły Bułgarii, Rumunii i Turcji – państw członków NATO, które mogą bez przeszkód wzmacniać swoją flotę na Morzu Czarnym.

ZOBACZ TAKŻE: Rosjanie ćwiczyli desant na Morzu Czarnym

O ile jednak Rumunia jest głównym inicjatorem wzmocnienia morskiej obecności NATO w regionie, o tyle Turcja i Bułgaria mogą storpedować tę inicjatywę.

Bułgaria ma długą i skomplikowaną historię z Rosją, będąc czasem sojusznikiem, a czasem przeciwnikiem tego wschodniego mocarstwa. Aktualnie spory z Rosją są niepopularne wśród bułgarskich wyborców. Wobec zbliżających sie wyborów prezydenckich (odbędą się w październiku), bułgarski rząd stara się uciszyć “jastrzębi”. Jeszcze 16 czerwca premier Bojko Borysow potwierdził sprzeciw rządu wobec wzmocnienia sił morskich Sojuszu na Morzu Czarnym. Dodatkowo bułgarska partia socjalistyczna domaga się w parlamencie gwarancji, że kraj nie będzie brał udziału w tego rodzaju inicjatywach.

ZOBACZ TAKŻE: Okręty NATO na morzu czarnym

Turcja do niedawna była aktywnym zwolennikiem inicjatyw NATO w Morzu Czarnym. Ale w ostatnich tygodniach Ankara mocno zabiega o normalizację stosunków z Moskwą, które zostały zepsute w listopadzie, gdy tureckie myśliwce zestrzeliły rosyjski Su-24. Po rosyjskiej aneksji Krymu i tym bardziej listopadowym incydencie stało się jasne, że Turcja będzie domagać się większej obecności NATO tak wewnątrz, jak i w pobliżu jej granic, jako środka odstraszającego wobec Rosji. Jednak teraz, kiedy Turcja próbuje pogodzić się z Rosją, Ankara będzie ostrożna ze wzmacnianiem sił NATO w Morzu Czarnym.

Patrząc tylko na liczbę okrętów, Rosja nie ma przewagi na Morzu Czarnym. Na przykład floty Turcji, Rumunii i Bułgarii posiadają 23 fregaty przeciw 2 rosyjskim, 14 okrętów podwodnych przeciw 5 Floty Czarnomorskiej. Znaczną przewagę siły Sojuszu mają w kutrach rakietowych (27 przeciw 6) i amfibiach (30 przeciw 7). Pod względem liczby żołnierzy Sojusz ma nad Rosją ponad 5-krotną przewagę: 59,3 tys. marynarzy NATO przeciw 11 tys. marynarzy Rosji. Jednak siła nie leży tylko w liczbach. Posiadanie Krymu dało Rosji wiele innych korzyści, które pozwalają rekompensować mniejsze rozmiary floty. Ma ona na przykład znaczną przewagę w lotnictwie bojowym (78 samolotów przeciw 43), a także większe zdolności, jeśli chodzi o rakiety przeciwokrętowe, które mogą razić w obszarze niemal całego Morza Czarnego. Oprócz tego Moskwa może wykorzystać różnice zdań wśród czarnomorskich członków Sojuszu, aby poderwać plany NATO.

W każdym razie oznacza to, że sytuacja w Morzu Czarnym będzie się zaostrzać.

Źródło: “Apostrof”/apostrophe.com.ua/Ukraina

Tłumaczenie: Kinga Pienińska/KRESY.PL

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. kbog
    kbog :

    Trwa okrążanie Rosji. USA nie udało się założyć baz na Krymie. Uprzedził ich Putin. Teraz żandarm światowy wzmacnia swą obecność na Morzu Czarnym oraz w Polsce i Rumunii. Skutki mogą być fatalne, oczywiście dla Polski a nie USA. Nasi politykierzy oczywiście tego nie widzą zaślepieni rusofobią.