Rosjanie muszą rozliczyć się sami z sobą

Rozmowa z prof. dr hab. Krzysztofem Filipowem na temat agresji sowieckiej na Polskę17 IX 1939 r., sowieckiej okupacji oraz współczesnej rosyjskiej propagandy.

Kresy.pl: Podczas swojego wystąpienia mówił pan o 17 września 1939 roku. Jak społeczeństwo polskie przyjęło fakt agresji sowieckiej na Polskę?

K.F.:Reakcje były zróżnicowane w zależności od terytorium i oddalenia miejscowości od wschodniej granicy. Inaczej było na Kresach Południowo-Wschodnich, a inaczej na Kresach Północno-Wschodnich. Główne uderzenie szło, jak mówiłem, na kierunku północnym, choć było tam mniej redenty mniejszości narodowych. W historiografii białoruskiej, istnienie jednak takie określenie jak powstanie skidelskie, kiedy to komuniści podjęli walkę z oddziałami Wojska Polskiego. Jest to tylko epizod, a wojsko szybko się z nim uporało. Inaczej było na ziemiach południowo-wschodnich, obecnie ukraińskich, gdzie do oddziałów, które szły walczyć z agresorami po prostu strzelano. Należy zatem w różny sposób podchodzić do sytuacji w poszczególnych częściach wschodniej Polski.

Kresy.pl: Jak wtedy zareagowali polscy sojusznicy? Czy przeszli nad tym faktem obojętnie, czy oprotestowali postępowanie władz sowieckich?

K.F.:Odpowiedź nasuwa się sama, skoro wypowiedzieli wojnę Niemcom 3 września. Tym bardziej, iż znacznie wcześniej sprzymierzeńcy Polski postanowili, że nie zrobią absolutnie żadnego kroku w kierunku wschodnim. Dywizje francuskie okopane na linii Maginota, miały nie wkraczać na terytorium Niemiec, nie mówiąc już o atakowaniu. A weszliby jak w masło, ponieważ jednostki osłonowe stanowiły jedyne zabezpieczenie granic III Rzeszy – większość dywizji została przerzucona na kampanię polską.

Kresy.pl: Mówił pan profesor o niejednoznaczności rozkazów dowództwa polskiego i ich zmianie po 17 września. Dochodziło wówczas do obrony miast, np. Grodna, ale także poddawania innych bez walki. Czy wynikało to tylko ze źle funkcjonującego przepływu informacji, czy również z postawy mieszkańców?

K.F.:W planach Naczelnego Wodza nie zakładano obrony miast, ponieważ z wojskowego punktu widzenia jest to głupotą. Ad hoc podjęto decyzję o obronie Warszawy. Zapewne dlatego, że upadek stolicy wpływa na morale nie tylko żołnierzy, ale także społeczeństwa. Obrona Grodna była przygotowywana spontanicznie. Poza tym, że część oficerów była zdecydowana walczyć, wystąpiła wówczas konkretna wola społeczna. Nie przypadkowo walki w Grodnie trwały kilka dni. To co zrobiło Grodno, próbowano powtórzyć w Wilnie, jednak zupełnie bez powodzenia. – nie z powodu braku chęci mieszkańców, gdyż zgłaszano się również do oddziałów, ażeby bronić miasta. Wojsko znajdujące się w Wilnie było zbyt słabe, by walczyć, a poza tym, podjęto już decyzję o wycofaniu się na Litwę. Doprowadziło to do mordu sowieckiego na jednym z polskich generałów, który chciał przekroczyć granicę. Mówię o gen. Olszynie – Wilczyńskim.

Kresy.pl: Grodno, a także inne miasta broniące się przed atakiem Armii Czerwonej dotknęły bardzo silne represje. Czy można dokonywać jakichkolwiek ocen, odnośnie podjęcia decyzji o walce?

K.F.:Z punktu widzenia militarnego miasta nie należało bronić. Konsekwencje ponosi zawsze ludność cywilna. Jeśli oddziały wojskowe zostaną rozbite, oczywiście są zabici, ranni i wzięci do niewoli. Natomiast w momencie wrogiej okupacji co się dzieje? Służby specjalne aresztują tych, którzy brali udział w walkach i zaczynają wprowadzać terror, ażeby bunt się nie powtórzył. Akcja rodzi reakcję.

Kresy.pl: Wspomniał pan o mniejszościach narodowych, z które częściowo wystąpiły przeciwko państwu polskiemu. Czy po nastaniu okupacji sowieckiej Stalin starał się pozbyć swych niedawnych pomocników? Czy może dopuszczał ich do uczestnictwa w lokalnych władzach?

K.F.:Dopuszczano ich do władzy na szczeblu lokalnym, ale trzeba sobie też zdać sprawę, że większość urzędników tworzących nową rzeczywistość przyjechała na sowieckich czołgach. Mówiąc obrazowo, przywieziono ich w teczkach, gotowych do objęcia urzędów. Lokalnie tworzono z mniejszości milicję ludową, która szybko odczuła na własnej skórze „dobrodziejstwo” ustroju sowieckiego. Pomagający okupantom, też byli wywożeni na Syberię. Jeżeli któraś z mniejszości miała urzędników państwowych, swoją inteligencję – w tym momencie mówię o inteligencji żydowskiej, mającej prawników, lekarzy, sędziowie – w pierwszej kolejności zostali oni aresztowani i wywiezieni.

Ludzie tworzący mniejszości narodowe, a popierający nową, sowiecką, władzę, wywodzili się głównie z tzw. „lumpenproletariatu., ludzie, którzy nie mieli nic do stracenia, a przed wojną nie utożsamiali się z Polską.

Kresy.pl: Czy przed rozpoczęciem deportacji przeprowadzano szczegółową selekcję, czy starano się po prostu oczyścić zagrabione Polsce ziemie z, jak to mówiono, „elementu obcego”?

K.F.:Lutowa wywózka roku 1940 w pierwszej kolejności objęła inteligencję, rodziny policjantów, przedstawicieli administracji państwowej, sędziów, prawników, osadników wojskowych. Tych deportowano w pierwszej kolejności, by wyeliminować „obszarników”. Następne, późniejsze wywózki przeprowadzano także według pewnego klucza, lecz te zaczęły obejmować coraz większe grupy ludzi.

Kresy.pl: Jak pan ocenia znajomość faktów związanych z 17 września w społeczeństwie polskim Anno Domini 2009? Wiedza na temat pierwszego września została raczej szeroko rozpowszechniona, jak jest z wiedzą Polaków o agresji sowieckiej na Polskę?

K.F.:Myślę, że w tej chwili, po 20 latach suwerenności, moment 17 września tkwi w ludzkiej świadomości, nie tylko starszego pokolenia. Rodziny Sybiraków, którzy powrócili, rodziny katyńskie, rodziny żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie miały świadomość Katynia, wywózek. Owszem, przez długi czas nie można było propagować tej wiedzy, jednak świadomość historyczna w dzisiejszej Polsce nie jest słaba. Oczywiście należy o tym wszystkim przypominać. Gdyby zrobił pan sondę na ulicy, to na 10 osób 3 udzieliłyby szczegółowej odpowiedzi na pytanie o 17 września 1939 roku. Inni dopasowywaliby najprzeróżniejsze rzeczy. Aczkolwiek stan świadomości Polaków mogło poprawić nagłośnienie sprawy mające miejsce od połowy sierpnia tego roku. W tym wypadku nawet zła, obca polityka pomaga nam szybciej i lepiej zrozumieć tragiczną datę 17 września.

Kresy.pl: Czy mógłby pan skomentować to, co miało i ma nadal miejsce w Rosji? Mam na myśli zafałszowywanie faktów historycznych, oskarżanie Polski o różne zbrodnie…

K.F.:To jest nadal system stalinowski, który doprowadza do deprawacji społeczeństwa, choć nie można oczywiście powiedzieć tego o całym społeczeństwie rosyjskim. Inteligencja ma świadomość prawdy. Rosjanie muszą rozliczyć się sami z sobą, ze zbrodniami stalinowskimi we własnym kraju przed i po 1939 r. W momencie, gdy Niemcy stali na przedmieściach Moskwy, zaproponowano zwolnienie z więzień i obozów ludzi, którzy mieliby zostać wysłani na front. Stalin nie wyraził na to zgody. W świadomości Rosjan nadal częściowo tkwi stalinowska przeszłość.

Kresy.pl: Czy w takim razie fałszowanie historii można uznać za objaw kompleksów narodowych, czy podtrzymywanie mitu?

K.F.:Jedno i drugie.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał:Albert Kwiatkowski

Wywiad przeprowadzony po wykładzie pt. „Agresja Związku Radzieckiego na Polskę – 17.09.1939 r.”, wygłoszonego z okazji IX Międzynarodowego Marszu Żywej Pamięci Polskiego Sybiru.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply