Rosja oczami Zdziechowskiego

Jeśli chodzi o poznawanie Rosji w Polsce Marian Zdziechowski dokonał poniekąd rzeczy niezwykłej w swej „zwykłości”.

Jako pierwszy chyba wyzwolił się od tradycji odgadywania tajemnic rosyjskiego “Sfinksa” (W. Jabłonowski)[1]. Jałowego wpatrywania w tajemnicze głębie “rosyjskiej duszy”, roztrząsań na temat geopolitycznego usytuowania Polski jako “przedmurza” świat łacińskiego, misji Polski i dziejowego “fatum” Rosji. Nasz autor zabrał się, po prostu, za rzetelne, choć prowadzone w duchu metody swojej epoki (pozytywizm) badania komparatystyczne (Mesjaniści i słowianofile, U opoki mesjanizmu). Potrafił odciąć się od ideowego fatalizmu, który położył się tak długim cieniem na polskim pojmowaniu wschodniego sąsiada (czego przykładem jest książka J. Kucharzewskiego Od białego caratu do czerwonego). Odwiecznego agresora i zaborcy, sprytnie ukrywającego swe podstępne imperialne zamiary, wymachującego knutem i pałką. Można powiedzieć, iż Zdziechowskiemu w recepcji Rosji patronował nie tylko duch A. markiza de Custine, ale i A. Mickiewicza z wykładów na College de France[2]. Jednako choć to Zdziechowski pierwszy przestał straszyć rosyjskim “Sfinksem” i z czasem przyszedł mu w sukurs tak ideowy obcy, ale bliski wedle miary otwartości na Rosję S. Brzozowski[3], był on i pozostał do końca w swej postawie właściwie “samotny”[4], tym bardziej, że po odzyskaniu niepodległości w 1918 wcale nie przyszła pora na mickiewiczowskie sentymenty i bratanie się z “przyjaciółmi Moskalami”.

Zasługi Zdziechowskiego w leczeniu “polskiej duszy kulturalnej” (S. Brzozowski) z antyrosyjskich fobii, w dążeniu do przełamywania wzajemnych polsko-rosyjskich uprzedzeń i stereotypów[5]są niepodważalne i można się z niej wiele nauczyć również i dzisiaj, kiedy we wzajemnych w relacjach Polski i Rosji nadal – jak zauważa A. Walicki – dominuje nurt polskiego, jak i “rosyjskiego etnonacjonalizmu”[6]. W postawie wobec “zagadnienia rosyjskiego”, Zdziechowski, choć tak ideowo obcy autorowi Głosów wśród nocy był ponadto doskonale świadom aktualności prawdy, wygłoszonej niegdyś przez Brzozowskiego, iż dla wielu Polaków, wobec Rosji i wszystkiego, co rosyjskie, “polskość” wyraża się przede wszystkim w “pieczołowicie rozkrzewianym u nas obowiązku narodowej ignorancji”[7].

Zdziechowski poznawał Rosję całym sobą, tak poprzez filologiczne studia w Petersburgu (zamienione potem ze względów zdrowotnych na Dorpat, dzisiejsze Tartu); jak poprzez osobiste przyjaźnie. Spotkał się – co też obszernie opisał – z W. Sołowjowem[8]; przyjaźnił się braćmi S. i N. Trubieckimi, B. Cziczerinem, M. Bierdiajewem. On właściwie wprowadził w krwiobieg polskiej kultury umysłowej obraz Rosji bez “rusofobii po polsku”[9], bez obawy zarażenia się bakcylem rosyjskiego duchowego “syfilisu”; tonem “mongolskim”, “bizantyjskim”, “turańskim”[10]etc.

Wieloletnia praca Zdziechowskiego nad “zagadnieniem rosyjskim”[11]daje dowód na to, że typowe ideologemy i mitologemy myśli i kultury rosyjskiej, tak dziwnie brzmiące i mało zrozumiałe dla mieszkańców zachodniej Europy jak “kosmizm”, “soborowość”, “komunitaryzm”, “wspólnotowość”, “teandryzm”, “synergizm”, “bogoczłowieczeństwo”, “eschatologizm”, “apokaliptyka”, czyli, mówiąc językiem M. Bachtina; mono-logiczność kultury rosyjskiej łączy się ze w sposób zdumiewający z jej otwartością i dialogicznością. Zdolnością nie tylko do monofonii, ale i polifonii[12]. Fenomen Zdziechowski świadczy za tym, iż badania Rosji bez – jakby rzekł F. Nietzsche – miłości do “dalekiego” (ferne) bez zachwytu Innym, przeobrażają się w nudną repetycję naukowych stereotypów i banałów, powtarzanych jak buddyjska mantra przez dziesięciolecia, nawet jeśli wpierw były głoszone jako prawdy swego czasu (dzisiaj powtarzają je polscy rodzimi “znawcy Rosji” usiłujący albo przebić swoich amerykańskich kolegów w prognozowaniu ostatecznego upadku wschodniego mocarstwa, w niespełniających się przepowiedniach o końcu Rosji, albo grających larum z powodu powrotu politycznego hegemona na globalną polityczną szachownicę).

Zdziechowski, jak Sołowjow (“Miłuj inne narody jak własny”) wiedział, że odpowiedzią na przemoc jest lęk i agresja, a reakcją na nacjonalizm – polski czy rosyjski – jest nacjonalizm, tym bardziej agresywny i arogancki, im bardziej ciasny i ksenofobiczny[13]. Jego postawa wydaje się szczególnie godna także dzisiaj w dobie panującej globalnej retoryki zła, polegającej na wynajdywaniu wspólnego Wroga, w naszym wypadku, jak napisał – mając na myśli kraj Lechitów – A. de Lazari, “Polskiego Wroga Powszechnego”[14]. Tendencji, która, w istocie, wydaje się bardziej rodzajem umysłowej przemocy i gwałtu, niż dociekaniem prawdziwych źródeł zła. Nie tylko w relacjach Polski z Rosją, ale i innymi sąsiadami, Zdziechowski przeczuwał jakby zagrożenia jakie niesie dla współczesnego człowieka, idące wraz z podziałem świata na “złych” i “dobrych”, sprofanowanie ewangelicznej zasady: “Kto nie z nami, ten przeciwko nam”.

Zdziechowski, jak Sołowjow podkreślał, iż polityka nigdy nie zastąpi etyki. Człowieka moralnie odpowiedzialnego człowieka odpowiedzialnego, etycznego, zdolnego wybierać między dobrem a złem nigdy nie zastąpi człowiek polityczny. Takie jest przesłanie Sołowjowa w jego ideale “polityki chrześcijańskiej” (studium Moralność i polityka 1883, Uzasadnienie Dobra 1894)[15], stawiającego sobie za cel pojednanie rozdzielonych sfer etyki i polityki, takie jest przesłanie Zdziechowskiego. Jedynie stawiając Dobro nad polityką i wszelkim “narodowym egoizmem” (Sołowjow), buduje się “politykę chrześcijańską” (W. Sołowjow).

Zdziechowski budował swoje widzenie Rosji niejako wbrew i poza upowszechnioną antynomią konserwatyzmu i liberalizmu. Dla autora U opoki mesjanizmu istniała bowiem i Rosja jego “wiary” (i to niekoniecznie w Tiutczewowskim znaczeniu tego pojęcia). Nie tylko w konfrontacji z polskimi uprzedzeniami, ale i odniesieniu do postawy badaczy dążących do naukowego “obiektywizmu”, jego widzenie Rosji jest odmienne, jakby podwójne. Zdziechowski patrzy na Rosję niejako dwoma oczu: widzi obraz Rosji empiryczny oraz – nazwijmy go tak – ikoniczny a obrazy te nie wydają się nie wykluczać się, lecz dopełniać. Zdziechowskiego “ikona” Rosji, nie zastąpi wprawdzie empirii, ale dla wiary ikona zawsze jest potrzebna. Ikona to bowiem okno na Inne. Ikona nie zastępuje tamtego świata, nie imituje go. Nie stwarza iluzji Królestwa Bożego ziemi. Uczy jedynie, iż jest ono możliwe… I dopiero taka postawa – a Zdziechowski był jej koronnym świadkiem – zadaje kłam, fałszywej, naszym zdaniem, dychotomii “poznawać” Rosję, albo w nią “wierzyć” (F. Tiutczew)[16]. “Poznawać”, to, czego uczą dialogicy, to zawsze – wchodzić w relacje. “Poznawać” w głębokim znaczeniu tego słowa, to “zawierzyć” komuś. To, wyrzec się aspiracji na “wiedzo-władzę” w takim znaczeniu jak pisał M. Foucault, a zarazem pozbyć się iluzji wiedzy “obiektywnej”, wiedzy ostatecznej i definitywnie zakończonej.

W poznawaniu Rosji Zdziechowskiego zawsze cechowała, z jednej strony troska o rzeczowość, a z drugiej, potrzeba uszanowania tego, co ideowo inne, odmienne, a zatem, przy ideowej bezkompromisowości, badawczy autokrytycyzm, a nawet swoista skromność (co w narodzie Lechitów, wobec sąsiadów ze Wschodu nie jest zwyczajnością). Postawa taka ujawniała się u niego w gotowości wychodzenia naprzeciw racjom strony przeciwnej, do rozumienia i dialogu, a nawet współodczuwania, w braku mentorskiej retoryki, ideowego paternalizmu, skłonności do pouczania.

“Rosyjskie” było jego przeżywanie tego świata w perspektywie ostatecznej. W żadnej filozofii nie eschatologia nie jest sensem filozofii, a w myśli rosyjskiej owszem Zdziechowskiego wrażliwość na zło, nie była łacińska, była “rosyjska”, to znaczy kosmiczna, powszechna. Chociaż jego ideowa formacja wywodzi się ze świata łacińskiego, nurzanie się myśliciela w sprawach ostatecznych nie pochodziło ze świata “średniej miary” i “złotego środka”. Przemawia za tym nie tylko pesymizm jego opus magnum, ale i eschatologizm ostatnich szkiców i prac zebranych w tomach Widmo przyszłości oraz W obliczu końca. Można je poczytywać za duchowy, eschatologiczny testament myśliciela. Ile trzeba odczuć, przeżyć żeby napisać takie dzieła! Jakie ziarna wiedzy o tym świecie zgryźć, żeby mieć odwagę na taką intelektualną odwagę oraz duchową szczerość!

Filozofia rosyjska jest właściwie ciągłą eschatologią, jest ewangelicznym “sądem nad światem” i taki w swym rdzeniu posiada charakter myśl Zdziechowskiego. I w jednej i w drugiej ważny jest jedynie metafizyczny “koniec rzeczy”. Liczy się tylko “koniec (gr. eschaton – “koniec”, “kres”). Wszystko inne jest drugorzędne i z “końca” czerpie swoją logikę i sens. Poza “końcem”, nic nie ma sensu. On ustanawia sens i cel wszechrzeczy. I jest to koniec – jak pisał Bierdiajew i Zdziechowski – dokonujący się “teraz”, meta-fizyczny, stojący “we drzwiach” (por. Mt 24, 33)[17].

Zdaniem Zdziechowskiego i rosyjskich eschatologów, choć nie zdajemy sobie sprawy z tego faktu, żyjemy w rzeczywistości czasów apokaliptycznych, ostatecznych. Przyjście Chrystusa na Ziemię – jak pisał W. Rozanow – wcale nie osłodziło trosk tego świata, przeciwnie, po Chrystusie wszystkie owoce tego świata stały się jeszcze bardziej “gorzkie”[18]. Dlatego dla Zdziechowskiego największą zmorą byłby scenariusz świata, który wiecznie trwa w swoim samozadowoleniu, albo kręci w kosmicznym wiecznym “kołowrocie”. Taki świat, można by poczytywać albo za skumulowany absurd historii, albo okrutny żart kosmicznego demiurga.

W jednym ze szkiców z lat międzywojennych, zamieszczonych w zbiorze W obliczu końca (1938) pisał: “Katastrofa, którą przeżywamy, jest tak straszna, że z tekstami Pisma św. w ręku moglibyśmy ze wszystkimi prawdopodobieństwami przepowiadać zbliżający się krokiem szybkim dzień Sądu Ostatecznego. Przepowiadał to już Sołowjow; bądźmy jednak ostrożni w przepowiedniach podobnych: nie pierwsza to katastrofa w dziejach […]. Epoki katastrofalne wywoływały zawsze nastrój, w którym rodziły się przeczucia eschatologiczne. Przeczucia te nie sprawdziły się, jednak w każdym z nich tkwiła głęboka prawda, wszystkie one bowiem zwiastowały rzeczywiste zbliżenie się do końca. Błąd polegał na tym, że tę bliskość mierzono po ludzku dniami i latami, tymczasem należy ją rozumieć metafizycznie”[19].

W tym rozumieniu, “sąd nad historią”, jest dlań sądem nad całym porządkiem “tego świata”, upadłym w skończoność i czas. Oznacza zmianę samego modusu ludzkiej egzystencji, tj. “skok” z bytowania “ślepego” na wezwanie eschatologiczne w kierunku bytowania w perspektywie eschatologicznej. Oznacza “wyrwanie się” z bytowania niewolącego i zabijającego myśl o Nieskończoności (w znaczeniu Kierkegaardowskim) w kierunku egzystencji eschatologicznej, “paschalnej”, tranzytywnej (hebr. Pesach, łac. transitus, “przejście”), zorientowanej na rychły “koniec” rzeczy.

W rozumieniu naszego filozofa “sąd”, nie jest zatem jakimś osądem na “końcu” świata, ale jest osądem wewnątrz samego świata. Dlatego ów “sąd” nie powinien przerażać, ale budzić nadzieję. Dla świata ów “sąd” jest czymś zbawiennym. Jest on – by tak rzec- wyzwoleniem “świata” z jego “światowości”, ze zniewolenia czasu, z pogrążenia w temporalność, bądź w wieczną kosmiczną powtarzalność, bądź w repetycję historyczną. Jak powie Bierdiajew, historia bez Chrystusowego “sądu nad światem” zamieniłaby się w wieczne panowanie zasady “obiektywacji”[20], czyli w Piekło czasowości i Codzienności, w terror “złego czas” (die Böse Zeit)[21]. W “złą nieskończoność”, w wieczną repetycję – jakby powiedział E. Lévinas “Toż-Samego”[22]. Zmieniłaby się w “koszmar panowania czasu”[23].

Nie powinno dziwić, iż Zdziechowski choć pisał o “antynomiach duszy rosyjskiej”[24]– pisał o własnych. “Szukanie Miasta Bożego, tęskliwe wyczekiwanie zejścia Niebieskiego Jeruzalem na ziemię, żądza powszechnego zbawienia i powszechnej szczęśliwości”, były nie tylko rdzeniem poszukiwań i oczekiwań autora Samopoznania oraz “cechą charakterystyczną mistyki rosyjskiej i słowiańskiej”[25]. Były jego oczekiwaniem i pasją.

Jan Krasicki– profesor Uniwersytetu Wrocławskiego, pracuje w Zakładzie Antropologii Filozoficznej

Powyższy tekst jest zmodyfikowaną wersją referatu wygłoszonego na konferencji pt. ,,Marian Zdziechowski (1861-1938). W 70. rocznicę śmierci.”

Inne artykuły o Marianie Zdziechowskim:

http://kresy.pl/idee?zobacz/marian-zdziechowski—kim-byl-

http://kresy.pl/idee?zobacz/jest-potrzeba-autentycznego-myslenia



[1]Por. W. Jabłonowski, Dookoła Sfinksa, Warszawa 1910.

[2]J. Kurczak, Polish Studies In Russian Thought, “Studies in East European Thought” 2002, t. 54, nr 1-2, s. 1-2.

[3]Por. W. Rydzewski, Stanisława Brzozowskiego myślenie o Rosji, [w:] Zagadnienie rosyjskie. Myślenie o Rosji: oglądy i obrazy spraw rosyjskich, red. M. Bohun, J. Goćkowski, Kraków 2000;

[4]Por. W. Karpiński, Samotność Zdziechowskiego, [w:] idem, Cień Metternicha, Warszawa 1982.

[5]Por. A. Walicki, Rosja, katolicyzm i sprawa polska, Warszawa 2002; idem, Rosja, [w:] idem, Zniewolony umysł po latach, Warszawa 1993, s. 107-162.

[6]Por. A. Walicki, Rosja, katolicyzm i sprawa polska, op. cit. s. 110 i n.

[7]Por. S. Brzozowski, Eseje i studia o literaturze, Wrocław 1990, t. 2. s.107. Także: W. Rydzewski, Stanisława Brzozowskiego myślenie o Rosji, [w:] Zagadnienie rosyjskie, op. cit.

[8]Por. M. Zdziechowski, U opoki mesjanizmu, Lwów 1912, s. 59.

[9]W. Suleja, Rusofobia po polsku, [w:] Zagadnienie rosyjskie. Myślenie o Rosji: oglądy i obraz spraw rosyjskich, red. M. Bohun, J. Goćkowski, Kraków 2000.

[10]A. markiz de Custine, Listy z Rosji, przekł. M. Górecki, M. Leśniewska, Warszawa 1991.

H. Kamieński, Rosja i Europa, Polska. Wstęp do badan na Rosja i Moskalami, Warszawa 199: W. Karpiński, Polska a Rosja, Warszawa 1994; J. Kucharzewski, Od białego do czerwonego caratu, Gdańsk 1990.

[11]Por. Zagadnienie rosyjskie, op .cit.

[12]Por. np. K. Isupow, Drugi/Inny [w:] Idee w Rosji. Ideas in Russia. Leksykon rosyjsko-polsko- angielski, red. J. Kurczak, Łódź 2007, t.6. s.82-88 .

[13]J. Paradowski, Gumilow, Szafarewicz, Sołżenicyn. Trzy warianty ksenofobii, “Kultura i Społeczeństwo” 1995, nr 3.

[14]Por. A. de Lazari, Polski Wróg Powszechny, “Przegląd” z 5 czerwca 2005.

[15]Por. M. Zdziechowski, Walka Wł. Sołowiewa ze słowianofilstwem, [w:] idem, U opoki mesjanizmu, op. cit. 1912, s. 61 i n.

[16]Por. J. Dobieszewski, Rosyjskie syntezy rosyjskiej świadomości, “Archiwum Historii Filozofii i Myśli Społecznej” 1998, nr 43.

[17]M. Zdziechowski, W obliczu końca, op. cit. s. VII.

[18]W. Rozanow, O Najsłodszym Jezusie i gorzkich owocach świata, [w:] idem, Ciemne Oblicze. Metafizyka chrześcijaństwa, tłum. H. Paprocki, Warszawa 2006.

[19]Por. M. Zdziechowski, Testament księcia Eugeniusza Trubieckiego, [w:] idem, W obliczu końca, op. cit. s. 197-198.

[20]Por. N. Bierdiajew, Opyt eschatołogiczeskoj mietafizyki. Tworczestwo i obiektywacja, Pariż 1947 oraz wiele paralelnych miejsc w innych dziełach

[21]Por. A. Ignatow, Solowjow und Berdjajew als Geschichtsphilosophen: Ideen und aktueller Einfluß, Bericht des BIO ( Bundesinstitut für Ostwissenschaftliche und Internationale Studien), 1993, nr 3. Köln 1997.

[22]Por. E. Lévinas, Całość i nieskończoność, przeł. M. Kowalska, Warszawa 1998, passim.

[23]Por. W. Hryniewicz, Finał historii czy koszmar panowania czasu? [w:] idem, Chrześcijaństwo nadziei, Kraków 2002.

[24]M. Zdziechowski, Antynomie duszy rosyjskiej (Mikołaj Bierdiajew), [w:] idem, Wpływy rosyjskie na dusze polską, op. cit. Kraków 1920, s. 17.

[25]Por. ibidem.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply