Sytuacja na Ukrainie z dnia na dzień staje się coraz bardziej niebezpieczna i nieprzewidywalna. Nie tylko w sensie zamieszek z udziałem społeczeństwa, ale przede wszystkim pod kątem owoców politycznych, jakie owa ,,rewolucja” wyda. Jednak już dziś, ,,Euromajdan” dał nam odpowiedź na jedno pytanie: Czy Polska posiada spójną, dalekosiężną strategię polityki zagranicznej, która przynosi nam konkretne zyski?

Niestety, odpowiedź jest jasna i nader czytelna: RP nie posiada wypracowanej na podstawie interesów geopolitycznych strategii polityki zagranicznej, zaś wszelka aktywność na arenie międzynarodowej, przypomina działania organizacji charytatywnej.

Dojrzałe państwa realizujące długofalowe interesy w swoim otoczeniu geopolitycznym, posiadają skonkretyzowane cele, szumnie nazywane w polityce ,,żywotnymi interesami kraju”. Widać to na przykładzie chociażby Niemiec, które niezależnie od ugrupowań sprawujących władzę, konsekwentnie umacniają w świecie pozycję niemieckiego kapitału, wspierają własne koncerny medialne prowadzące ekspansję w Europie (większość polskich mediów komercyjnych jest w rękach kapitału niemieckiego) – czy starają się utrzymać bardzo dobre relacje z Rosją, realizując tak strategiczne inwestycje dwustronne jak chociażby Gazociąg Północny. Niemcy potrafią pozyskiwać z całego świata najzdolniejszą na różnych odcinkach młodzież, którą zapraszają do własnego kraju i otaczają opieką – następnie zaś pozyskana w ten sposób doborowa kadra pracuje na rzecz gospodarki naszego zachodniego sąsiada. Symbolem niemieckiej polityki soft power może być również Instytut Goethego – instytucja, która z ramienia Ministerstwa Spraw Zagranicznych popularyzuje język i kulturę niemiecką w niemal 100 krajach Świata.

Drobne wtrącenie które poczyniłem na wstępie tekstu miało za zadanie ukazać Czytelnikowi, jak powinna wyglądać stabilna i przemyślana polityka międzynarodowa, będąca w służbie kraju, który ją prowadzi.

W Polsce po 1989 roku, obserwowaliśmy spójność celów polityki zagranicznej jedynie w kontekście chęci jak najszybszej akcesji do struktur zachodnich, w zasadzie bez większych refleksji i wymagań ze strony Warszawy. Obecni politycy III RP – od Millera, przez Tuska do Kaczyńskiego, ,,parli na Zachód” niemal na ślepo i za wszelką cenę, czego efektem są dziś takie owoce, jak brak planów obronnych NATO wobec potencjalnego ataku na Polskę, czy ratyfikacja Traktatu Lizbońskiego, de facto odbierającego nam suwerenność (nie mylić z niepodległością).

O tym, że Ukraina stanowi twór bardzo niestabilny, zaś podział na nacjonalistyczny zachód i prorosyjski wschód jest niezwykle głęboki, wiadomo było już bardzo dawno. Nie trzeba być zatem ekspertem by stwierdzić, iż daje to bardzo wyraźne podłoże konfliktogenne i w przyszłości może doprowadzić do sytuacji takiej, jaką obserwujemy właśnie dzisiaj. Czy polska klasa polityczna przygotowała zatem przemyślaną strategię wobec Kijowa, dzięki której mogłaby uzyskać konkretne owoce dla Rzeczpospolitej? Otóż nie.

Konflikty na Ukrainie wyraźnie odsłaniają patologię działań ,,elit” III RP.Kiedy w czasie ,,pomarańczowej rewolucji” udzielaliśmy opozycji silnego wsparcia, jednocześnie mocno nadszarpując tym samym relacje z Rosją i ponosząc straty ekonomiczne, nie wymagaliśmy praktycznie nic w zamian. Obóz, który zwyciężył dzięki m.in. zaangażowaniu Polski, ani nie polepszył sytuacji naszych rodaków w tym kraju, ani też nie ułatwił drogi do inwestycji dla kapitału znad Wisły. Polacy zachowują się często w relacjach dwustronnych jak instytucja charytatywna – tymczasem żadne poważne państwo które angażuje się silnie na rzecz drugiego kraju, nie robi tego przecież za darmo. Polacy, za wsparcie USA w drodze do NATO płacili między innymi wysyłając wojska do Iraku, a także, jak się teraz okazuje – być może również użyczając swego terytorium pod tajne więzienia CIA. Podobnie rzecz miała się z poparciem naszych brukselskich aspiracji przez Berlin – duża część polskiego przemysłu czy mediów, jest obecnie właśnie w rękach niemieckich.

Dziś po raz kolejny, obserwujemy analogiczną sytuację. Prezes PiS Jarosław Kaczyński jeździ do Kijowa wspierać opozycję, zaś Ministerstwo Spraw Zagranicznych podaje, iż utrzymuje stały kontakt m.in. z Witalijem Kliczką. Co w zamian nasza klasa polityczna uzyska dla Polski? Zapewne nic. Wszak dla Republiki Okrągłego Stołu najważniejsze są ,,unijne ideały i bratnia pomoc, za wolność waszą i naszą”.

Nie chciałbym opowiadać się obecnie po żadnej ze stron konfliktu na Ukrainie.Pragnę jedynie zwrócić uwagę na fakt, iż czas najwyższy skończyć z charytatywną polityką zagraniczną i zacząć dyktować warunki. Jeżeli już angażujemy się w poparcie dla polityki innego państwa, bądź też wkraczamy na pole konfliktu wewnętrznego w państwie trzecim wspierając jedną ze stron rywalizacji – to mamy stawiać sprawę jasno: Udzielamy wam poparcia, ale w zamian chcemy byście nam ułatwili dostęp do waszego rynku zbytu, dopuścili nasz kapitał do procesów prywatyzacji, czy polepszyli warunki bytowania naszych rodaków na terenie waszego kraju. Polacy muszą nareszcie wprowadzić do gry nową, młodą klasę polityczną, która rozumie, iż polityka zagraniczna – to nie jest dzień dobroci dla innego państwa, tylko twarda gra interesów, w której za darmo się nic nie otrzymuje, zaś za własne wsparcie, oczekuje się wynagrodzenia.

Adam Andruszkiewicz

wPolityce.pl

[link=http://wpolityce.pl/artykuly/72789-polska-orkiestra-miedzynarodowej-pomocy-konflikty-na-ukrainie-wyraznie-odslaniaja-patologie-dzialan-elit-iii-rp]

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply