Polscy dyplomaci odpowiedzieli na kłamstwa o Katyniu, jakie znalazły się na oficjalnej stronie weteranów specnazu Rosji.

Sprawę nagłośnił “Nasz Dziennik, informował o niej również portal KRESY.PL:

[link=http://kresy.pl/publicystyka,wydarzenia-tygodnia?zobacz/zbrodnia-specjalnego-znaczenia-]

Poniżej prezentujemy treść oświadczenia polskiej ambasady w Moskwie.

***

W związku z opublikowaniem w dniu 9 maja br. na stronie „Specnaz Rosji. Wydawnictwo społeczno – polityczne (gazeta Międzynarodowego Stowarzyszenia Weteranów Pododdziału Antyterrorystów „Alfa”)” artykułu W. Szweda „Kłamstwo i prawda o Katyniu”, trzeba stwierdzić, że jest to oparta na domniemaniach i nadinterpretacjach – przy eksponowaniu jednych, a przemilczaniu innych, niewygodnych dla Autora, faktów.

– Autor konsekwentnie tworzy wrażenie współpracy Polski z III Rzeszą jeszcze na długo przed wybuchem II wojny światowej – w którą np. ZSRR wkraczał jako sojusznik Hitlera – na mocy niemiecko – radzieckiego paktu o nieagresji, zwanego potocznie „paktem Ribbentrop – Mołotow” z 23 sierpnia 1939 r. W. Szwed łączy np. wątek Katyński z wydarzeniami lat 30. ubiegłego stulecia – chociażby poprzez umieszczenie w tekście fotografii związanych z zajęciem ziem czeskich (Zaolzia) w 1938 r. czy poprzez wzmiankę o podpisaniu przez Polskę z Niemcami w styczniu 1934 r. „układu o przyjaźni i nieagresji” . W rzeczywistości chodziło o deklarację o niestosowaniu przemocy, natomiast pakt o nieagresji Polska, owszem, zawarła – ale dwa lata wcześniej – i to ze Związkiem Radzieckim (25 lipca 1932 r. – o czym jednak Autor już milczy). Powołuje się natomiast na cytat z książki W. Studnickiego, polskiego germanofila (postać faktycznie bez znaczenia politycznego – awansowanego jednak przy tej okazji do miana „współpracownika J. Piłsudskiego”), by wykazać, jak bardzo Polska wiązała swe koncepcje polityczne z Niemcami.

– Autor pisze o „niemiecko – polskiej” wersji Katynia, utożsamiając ją faktycznie z „wersją Goebbelsa”. Otóż nie ma „niemiecko – polskiej” wersji tej tragedii – jest natomiast odtworzona na podstawie dostępnych dokumentów wiedza wskazująca na wymordowanie polskich oficerów przez NKWD w 1940 r. Ogromnym nadużyciem jest nazywanie działań ekshumacyjnych prowadzonych na okupowanych przez Niemców terytoriach Ziemi Smoleńskiej – „niemiecko – polską ekshumacją”. W działaniach ekshumacyjnych brała udział (w wymiarze technicznym) miejscowa ludność – o ile wiadomo Polaków tam nie było.

– Autor deprecjonuje działania Międzynarodowej Komisji (w przeciwieństwie do radzieckiej komisji, której materiałami próbowano posługiwać się w czasie procesu norymberskiego), która została powołana do zbadania ciał polskich oficerów znalezionych w lecie katyńskim. Wyrażane początkowo nawet po stronie polskiej wątpliwości, co do sprawców zbrodni na polskich oficerach świadczą raczej na korzyść Polski. W powodzi nazistowskich przestępstw to jedno wydawało się równie możliwe. Nikt nie chciał współpracy z Niemcami, ale nie można zignorować opinii międzynarodowych specjalistów,potwierdzonych (niestety) następnie innymi dowodami.

– Autor w wielu miejscach sugeruje, że los polskich jeńców dopełnił się jednak z wyroku Niemiec. Powołuje się np. na wypowiedź L. Berii nt. rzekomego „błędu” popełnionego ws. polskich oficerów – z sugestią „przekazania ich Niemcom”. Ale znana jest także wypowiedź samego J. Stalina (wyrażona w rozmowie na najwyższym szczeblu – 4 grudnia 1941 r. z gen. W. Sikorskim i gen. W. Andersem – o której Autor nie pisze), że oficerowie polscy „uciekli do Mandżurii”. Obie wypowiedzi w pełnej wersji są znane w Polsce. Pomińmy rozbieżność między obydwoma wypowiedziami. Jak jednak wytłumaczyć fakt, że rzekomo „przekazani Niemcom” polscy policjanci, funkcjonariusze Korpusu Ochrony Pogranicza i inni oficerowie zamordowani w Twerze (Kalinin), zostali pochowani w Miednoje – miejscowości, do której wojska niemieckie nigdy nie dotarły?

– Wątpliwości Autora dotyczące konkretnych liczb pomordowanych nie stanowią istotnego elementu obalającego, czy choćby osłabiającego obecny stan wiedzy. Niestety – cały czas szukamy (i znajdujemy – ostatnio w Bykowni pod Kijowem) prochów kolejnych ofiar NKWD. Brak spisów ofiar i nieprzekazanie całej dokumentacji śledztwa katyńskiego utrudnia skompletowanie danych wszystkich „zaginionych” w ZSRR, stąd tez mogą pojawiać się różnice w poszczególnych publikacjach i dokumentach.

– Bezzasadne jest sugerowanie, iż Trybunał w Norymberdze, nie wycofując z akt dokumentu „ZSRR 54” przedstawionego przez stronę radziecką, opowiedzieć się miał tym samym za hitlerowskim sprawstwem. Zamiast analizować techniczne okoliczności Norymbergi – należałoby przeczytać wyrok Trybunału, gdzie kwestia odpowiedzialności za Katyń została tam pominięta z braku dowodów – zbrodniarze niemieccy zostali skazani za faktycznie popełnione zbrodnie, wśród których nie znalazła się jednak (wg terminologii oskarżenia radzieckiego) – „zbrodnia ludobójstwa” z Katynia.

– Autor podważa wiarygodność dokumentów przekazanych stronie polskiej przez władze ZSRR i FR W sugestię, że przekazane przez stronę rosyjską w osobach jej najwyższych przedstawicieli najważniejsze dokumenty są falsyfikatami trudno raczej uwierzyć. Warto w tym miejscu przypomnieć, że nie wszystkie materiały dotyczące Katynia zostały Polsce przekazane.

– Sugerowanie, że sprawa Zbrodni Katyńskiej była – i jest obecnie – wykorzystywana do celów politycznych, mających szkodzić Rosji stanowi najbardziej absurdalne dopełnienie wywodów Autora. Paradoksalnie rozliczenie się z przeszłością i uznanie prawdy historycznej nie może osłabić autorytetu żadnego państwa, może natomiast przyczynić się do tego, że jego stosunki z sąsiadami przestaną być zakładnikiem tragedii sprzed lat i zyskają trwały fundament pozwalający myśleć o dobrych stosunkach dwustronnych dzisiaj i w przyszłości.

polskieradio.pl/KRESY.PL

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply