“Pamięci o historii nie pogrzebią zakazy”

Fundacja Kultury Polskiej na Litwie im. Józefa Montwiłła już kilkanaście lat walczy z samorządem miasta Wilna i Departamentem Ochrony Dziedzictwa Kulturowego przy Ministerstwie Kultury Litwy o prawo do uwiecznienia polskiej historii w Wilnie. Są to pomniki, tablice memorialne, budynki. Najczęściej Fundacja spotyka się z odmową, a argumenty strony przeciwnej mają zabarwienie polityczne.

Najjaskrawszym tego przykładem jest przypadek odmowy odbudowy Pomnika Dyneburżan na Rossie oraz zawieszenie tablicy memorialnej, upamiętniającej powstańców 1863-1864 roku obok placu Łukiszek – mówi przewodniczący wspomnianej organizacji Henryk Sosnowski. Zwracał się on niejednokrotnie z prośbą odnowienia pomnika oraz tablicy do różnych instytucji. – Notabene wszystkie koszta fundacja zobowiązała się pokryć z własnej kieszeni – dodaje wzburzony mężczyzna.

Prośba dotycząca odbudowy pomnika była wysłana do ministra kultury, Departamentu Dziedzictwa Kulturowego przy Ministerstwie Kultury oraz samorządu miasta Wilna. Nie uwzględniając zgody na odbudowę pomnika komitetu przy samorządzie miasta Wilna, do tej pory nie udało się uzyskać na to pozwolenia instytucji państwowych. Sosnowski konstatuje “Kurierowi”, że fundacja otrzymała odpowiedź odmowną dyrektorki departamentu Diany Varnait?, która motywowała ją tym, że pomnik ten był zburzony w 1936 roku w czasie prac rekonstrukcyjnych memoriału Piłsudskiego oraz że postawiono go dla rozstrzelanych przez sowietów członków organizacji POW.

– Zareagowaliśmy natychmiastowo, wysyłając do departamentu pismo obalające oba niezgodne z prawdą argumenty Varnait? – twierdzi Henryk Sosnowski.

– Zarzut, że pomnik zburzono, restaurując memoriał Piłsudskiego, nie zgadza się z informacją, którą można sprawdzić w przewodnikach historycznych J. Kłosa, E. Małachowskiego czy M. Jackiewicza. Przewodniki wskazują, że pomnik ten przeniesiono w 1936 roku. Natomiast fakt, że pomnik ten postawiono dla członków organizacji POW również jest nieprawdziwy. Pomnik Dyneburżan uświęca pamięć członków “Samoobrony Wileńskiej”(Felicjana Dyszloneka, Izydora Galińskiego, Adama Kopernickiego, Wacława Pac-Pomarnackiego i Karoliny Mączyńskiej). Była to organizacja wileńskich Polaków obrony przeciwko sowietów – tłumaczy przewodniczący Fundacji, jednocześnie pokazując mi dokumenty wysłane do departamentu.

Po wysłaniu pisma o wyżej wspomnianej treści, Fundacja otrzymała odmowę tym razem od Instytutu Historii Litwy, popartą przez Departament Dziedzictwa Kulturowego przy Ministerstwie Kultury. “Kurier Wileński” w tej sprawie również kontaktował się z Dianą Varnait?. Nowe argumenty były w rzeczy samej nieprzewidywalne. Według Instytutu Historii Litwy i Diany Varnait? groby żołnierzy na Rossie to pomnik memorialny, a wprowadzenie nowych elementów jest nie do przyjęcia ze względu żądań ochrony dziedzictwa. Kolejny przytoczony argument brzmiał następująco: “Nowy pomnik będzie dysonował z historycznie międzywojennym okresem ukształtowania otoczenia, sformowanego dzięki uporządkowaniu memoriału J. Piłsudskiego”.

– Chodzi właśnie o to, że pomnik ten nie jest nowy i wcześniej nie “dysonował” z otoczeniem, a zaczął “dysonować” tylko po przyjściu Sowietów! – opowiada zgorszony H. Sosnowski. – Poza tym, dużo wcześniej niż w okresie międzywojennym, w historycznym otoczeniu tego cmentarza, na katakumbach wyrósł masywny pomnik “Ku pamięci zabitych przez okupantów sygnatariuszy aktu niepodległości 16 lutego 1918 roku”. Postawiony między innymi dla ludzi, którzy wcale nie są tu pochowani. Tego pomnika ze względu na jego masywność widocznie “nie zauważyli” ani Varnait?, ani Instytut Historii Litwy – ironizuje Henryk Sosnowski. – Widocznie na wszystko są podwójne standardy -dodaje ze smutkiem po chwili.

Poza tym zburzenie pomnika, o którym tu mowa, to wandalizm estetyczny, a nie polityczny, dlatego jego odbudowa nie może być motywowana “historyczną sprawiedliwością”. Oficjalne pismo podaje również, że oryginalna wysokość pomnika to 11 metrów, a nie 8 – tak jak się planuje.. Z tego właśnie powodu nie zostanie zachowana dokładna jego kopia, a przez to pomnik będzie udzielać błędnej informacji historycznej.

– Czytając te argumenty, mimowolnie czuję się uczestnikiem jakiegoś absurdu – mówi Sosnowski. – Czy oni rzeczywiście chcą odbudować pomnik o wysokości domu czteropiętrowego, wyższy niż najwyższy budynek cmentarza na Rossach – kaplica? Rodzi się więc pytanie – kto udziela tendencyjnie błędnej informacji historycznej, skierowanej na… zatarcie śladów polskich?

Na koniec pismo Instytutu Historii Litwy głosi, że odbudowa tego pomnika może przyczynić się do eskalacji niepożądanych krzywd historycznych obydwu narodów, bo cmentarz, na którym planuje się jego odbudowę, od dawna pozostaje miejscem politycznych napięć. Natomiast odbudowa spuścizny kulturowej ma jednoczyć, a nie dzieli ludzi….

– O ile mi wiadomo, w czasie każdej oficjalnej delegacji z Polski wysocy urzędnicy litewscy i polscy składają wianki przy pomniku J. Piłsudskiego i grobie J. Basanavičiusa i jakoś nie słyszałem o “politycznych napięciach” – oświadcza rozmówca.

Druga sprawa o podobnym zabarwieniu to kwestia umieszczenia tablicy upamiętniającej powstańców 1863-1864 roku. Na lewo od placu Łukiszek odbywały się egzekucje powstańców. 23 stycznia 1923 roku, upamiętniając, rocznicę powstawia, na budynku przy ul. Auk? była odsłonięta i poświęcona marmurowa tablica z polskim napisem “MIEJSCE STRACENIA BOHATERÓW 1863-1864”. Po 1950 roku tablica była oderwana od ściany i gdzieś zaginęła. – Fundacja dąży do odnowienia tablicy w języku polskim i litewskim zgodnie z Kartą Wenecką. Warto wspomnieć, że na tym budynku wygrawerowane są jedynie litewskie nazwiska ludzi, którzy byli tu więzieni i zginęli, ale nie ma natomiast żadnego polskiego – kontynuuje.

Po przeanalizowaniu prośby przez komisję ds. pomników i tablic memorialnych, Fundacja również na tę prośbę otrzymała odpowiedź odmowną.

W kwestii tej strona litewska wyraźnie nie wywiązuje się z zobowiązań, wynikających z układów międzynarodowych i statutów organizacji, do których należy. Zacznijmy chociażby od klauzuli pochodzącej z traktatu zawartego w 1994 r. między Rzeczpospolitą Polską a Republiką Litewską o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy. Czytamy tam, że obie strony otoczą szczególną opieką znajdujące się na ich terytoriach miejsca i dobra kultury świadczące o wydarzeniach historycznych oraz osiągnięciach i tradycjach kulturalnych i naukowych drugiej Strony, oraz będą działać na rzecz ich obiegu kulturalnego, oraz zapewnią należytą ochronę prawną, materialną i inną. Trochę dalej czytamy:

Każda z Układających się Stron zobowiązuje się do zachowania i objęcia ochroną prawną(…) wojskowych i cywilnych cmentarzy, grobów, miejsc pochówku, wraz z pomnikami oraz innych miejsc i obiektów pamięci znajdujących się… na jej terytorium, stanowiących przedmiot czci i pamięci obywateli drugiej Strony(…). Strony będą współdziałać w ustalaniu i rejestracji miejsc pochówku obywateli drugiej Strony na swoim terytorium.

Także Konstytucja Republiki Litewskiej, najważniejszy dokument państwowy głosi, że państwo ma dbać o pomniki historyczne i kulturowe.

Mało tego, Litwa w 1992 roku została członkiem UNESCO, a w 1994 roku członkiem ICCROM (Rzymskie Centrum do spraw Zachowania i Konserwacji Zabytków) oraz podpisała konwencję w sprawie ochrony dóbr kultury.

Pomijając umowy o randze światowej, zostaje jeszcze ludzka strona tej sprawy. Ważna nie z perspektywy międzynarodowej, ale dla nas, mieszkających tu Polaków, dla naszych dzieci. Człowiek od dawien dawna musiał czuć się częścią czegoś większego, mieć poczucie związku, ciągłości pokoleń, przynależności do rodziny, państwa, narodu, wiedzieć gdzie ma korzenie, skąd pochodzi, z czym się utożsamia. Wszystko to przemawia za obowiązkiem zachowania tych niezwykle cennych dla przyszłych pokoleń kulturowych pamiątek, szczególnie dla Polaków, którzy urodzą się już w niepodległej Litwie. Poza tym trzeba pamiętać, że spuścizna kulturowa to największy niematerialny skarb narodu, dlatego jego ochrona jest zawarta w konwencjach międzynarodowych.

– Chcemy również zaakcentować, że jeżeli dla urzędników wydaje się, że poprzez zakazy pochowają pamięć ludzką, to bardzo się mylą – mówi Sosnowski. Chociaż pomnika nie ma, to pamięć o nim wciąż żyje. Pamiętamy, dla kogo został zbudowany, kto go zburzył oraz kto teraz zakazuje jego odbudowy – dodaj Henryk Sosnowski.

Magdalena Narewska

Podczas oddawania tego artykułu do druku, zadzwonił do nas Henryk Sosnowski, który przekazał wiadomość, że sprawa jest wreszcie rozpatrywana przez urzędy państwowe.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply