Odsłonięcie pomnika w Hodowie

25 października 2014 roku, pomnik chwały 400 husarzy i pancernych, którzy w 1694 roku obronili się 40 000 Tatarów, został ponownie odsłonięty. Towarzyszyli temu między innymi liczni rekonstruktorzy husarii, Kozaków, oficjele z Polski i Ukrainy, ludzie zaangażowani w odrestaurowanie pomnika postawionego jeszcze na rozkaz Jana III Sobieskiego, miejscowa ludność. Był to najważniejszy punkt wyprawy na Ukrainę, którą wraz z grupą około 45 rekonstruktorów XVII wieku, miałem przyjemność odbyć w dniach 24 – 26 października.

Profesor Janusz Smaza (jego ekipa odrestaurowała pomnik), w towarzystwie przedstawicieli Fundacji „Mosty” (pilotowała całe przedsięwzięcie), pracowników polskich placówek dyplomatycznych na Ukrainie (bardzo mocno zaangażowanych w pomoc przy tym projekcie), Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (które pokryło większość kosztów prac renowacyjnych) i mojej skromnej osoby (tutaj w husarskim ekwipunku), na tle pomnika w Hodowie. Zdj. Krzysztof Jagusiak.

Zanim rozpoczęły się uroczystości wokół pomnika, wzięliśmy udział we Mszy Świętej w kościele w pobliskich Pomorzanach.

Msza Święta w kościele w Pomorzanach. Poczty sztandarowe rekonstruktorów husarii. Zdj. Krzysztof Jagusiak.

To z kilku powodów wyjątkowe miejsce. Między innymi dlatego, że miejscowa dzwonnica pyszni się dzwonem Jana III Sobieskiego, odlanym z tureckich dział zdobytych pod Chocimiem w 1673 roku. Po Mszy mieliśmy okazję posłuchać jego brzmienia. Był to bardzo miły gest proboszcza Józefa Kuca. Miły ale i ryzykowny, gdyż dzwonnica jest w opłakanym stanie i grozi jej zawalenie. Mam nadzieję, że Fundacja „Mosty”, która tak skutecznie zaangażowała się w odrestaurowanie pomnika w Hodowie, uratuje również i ten wyjątkowy obiekt.

Po Mszy Świętej przyjechaliśmy do Hodowa. Przywitał nas szpaler ukraińskich rekonstruktorów piechoty wybranieckiej i Kozaków, którzy w trakcie uroczystości oddali honorową salwę na cześć obrońców Hodowa.

Szpaler ukraińskich rekonstruktorów, czekający na gości z Polski. Zdj. Krzysztof Jagusiak.

W jej trakcie z ust gospodarzy padło wiele ciepłych słów, dobrze rokujących na przyszłość kolejnym inicjatywom mającym na celu renowację zabytków.

Bardzo wzruszające było wystąpienie prof. Janusza Smazy, który podziękował miejscowej ludności za to, że pomnik w Hodowie przetrwał do naszych czasów niezdewastowany.

Przemówienie prof. Janusza Smazy. Zdj. Krzysztof Jagusiak.

Po złożeniu wieńców i wiązanek, przemowach oficjeli, mieliśmy wolną chwilę na wykonanie pamiątkowych zdjęć. Nie trzeba dodawać, że skwapliwie skorzystali z niej wszyscy tam obecni.

Składanie wieńców. Zdj. Krzysztof Jagusiak.

Ireneusz Kobrzycki i Radosław Sikora pod pomnikiem bitwy hodowskiej.

W końcu udaliśmy się do Zbaraża. Husaria uroczyście wkroczyła do fortecy, po czym… opanowała miejscową restaurację.

Rekonstruktorzy husarii na dziedzińcu zbaraskiej twierdzy. Zdj. Krzysztof Jagusiak.

Oczywiście wszystko było zaplanowane. Fundacja „Mosty” zadbała o naszą aprowizację. A trzeba było nabrać sił, gdyż czekała nas jeszcze wielogodzinna konferencja i kilka ciekawych prezentacji.

Konferencja naukowa, w której uczestniczyli przedstawiciele strony polskiej i ukraińskiej, poświęcona była i samej bitwie pod Hodowem, i zagadnieniom pokrewnym.

Konferencja w Zbarażu, gdzie miałem zaszczyt przypomnieć okoliczności i przebieg bitwy pod Hodowem 1694 roku. Zdj. Krzysztof Jagusiak.

Śmiało można jednak powiedzieć, że to nie wystąpienia panelistów, ale prezentacja Ireny Pogorzelskiej i jej syna Stanisława, wzbudziły największy entuzjazm zgromadzonych. Opowiadali oni między innymi o rekonstrukcji ubiorów noszonych w siedemnastowiecznej Rzeczypospolitej.

Irena i Stanisław Pogorzelscy podczas swojej prezentacji. Zdj. Krzysztof Jagusiak.

Dzień zakończył się kolacją w zbaraskiej restauracji, gdzie wysłuchaliśmy pięknych pieśni łuckiego lirnika Andrija Liaszuka, a także koncertu zespołu „Lwiwski Minstreli”, mającego w swym repertuarze muzykę dawnej Rzeczypospolitej.

Andrij Liaszuk. Zdj. Krzysztof Jagusiak.

26 października był dniem powrotu do Polski. Po drodze odwiedziliśmy cmentarze w Zborowie i Pomorzanach. W tym drugim miejscu złożyliśmy kwiaty i zapaliliśmy znicze na nagrobku kilkudziesięciu Polaków z kolonii Śliwińskie i Zagóra, zamordowanych przez ukraińskich szowinistów w Palmową Niedzielę 2 kwietnia 1944 roku.

Cmentarz w Pomorzanach. Zdj. Radosław Sikora i Krzysztof Jagusiak.

Zwiedziliśmy kilka kościołów rzymskokatolickich, po czym sprawnie przekroczyliśmy granicę. Przy okazji mieliśmy okazję zobaczyć jak wyglądała kampania wyborcza na Ukrainie. 26 października był bowiem dniem wyborów parlamentarnych w tym kraju. Mnie osobiście zaskoczyła tak niewielka ilość plakatów i transparentów na ulicach mijanych miast i wsi. Wśród nich dominowały czerwono-czarne plakaty Prawego Sektora.

Fragment plakatu wyborczego Prawego Sektora.

Zaskoczyły mnie również, ale to już przy samym wjeździe na Ukrainę, i życzliwa postawa ukraińskiej straży granicznej, i nowy zwyczaj, czyli powszechne malowanie przydrożnych słupów, czy też poręczy mostków, w niebiesko-żółte i czerwono-czarne barwy. Gdy byłem tam poprzednio, a było to w połowie 2013 roku, wyglądało to zupełnie inaczej.

Wyjazd można uznać za bardzo udany. Z dochodzących do nas sygnałów wnioskujemy, że również i ukraińska strona jest zadowolona z naszej wizyty i przebiegu uroczystości. Liczymy więc na owocną współpracę w przyszłości.

dr Radosław Sikora

Zobacz także:

Galeria zdjęć pomnika w Hodowie przed jego renowacją

Tematy pokrewne:

Hodów 1694

Tatarzy z piekła rodem

Targi białych niewolników

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. emigrant
    emigrant :

    Panie dr Sikora – “w niebiesko-żółte i czerwono-czarne barwy” – czy wie pan co te czerwono czarne barwy oznaczaja… Pan sie chce godzic z banderowcami? To przykre dla ludzi kturzy maja tam swoje korzenie i panskie renowacje widza w zupelnie innych barwach. Prosze pana – wiekszosc tych biednych ludzi panu z reki beda jedli jak grosz pan podrzuci. Ale jest wielu kturzy leb by odrabalo…