Rok 2013 jeszcze się nie zakończył, ale gdy tylko 31 grudnia zegar wybije północ, Władimir Putin będzie mógł świętować (oczywiście z zachowaniem sowieckiej surowości), liczne sukcesy, jakie Rosja odniosła na niestabilnej arenie polityki międzynarodowej. Syria, Iran, Armenia, G20, Snowden… lista rosyjskich sukcesów jest długa i wystarczająco bogata, aby przywódca Kremla mógł „ubiegać się” o pokojową nagrodę Nobla.

Jednak rok 2013 nie zaczął się dobrze dla Rosji. Niebo zwaliło się na głowę mieszkańców Czelabińska na Uralu zsyłając na nich imponujący deszcz meteorytów. Groźna w skutkach natura nie przestraszyła jednak rosyjskiego prezydenta, który był świadkiem wielu zaskakujących wydarzeń w trakcie swojej bogatej i czasami tajemniczej kariery.

Po srogiej rosyjskiej zimie, wiosna, a przede wszystkim lato, przyniosły same dobre wiadomości, które w przeciwieństwie do meteorytów, nie spadły z nieba, ale są owocem nieustannej pracy. Politycy i dyplomaci opracowują za kulisami plan odniesienia sukcesu, a dziennikarze są pośród nich najczęściej tylko po to, aby ujawnić przygotowywane od dawna zwycięstwa.

Rosja jest dzisiaj na szczycie dyplomatycznego świata. Jednak jeszcze kilka miesięcy temu sytuacja wyglądała inaczej. Rola protektora reżimu Bachara el-Assada nie jest łatwa, ale cele polityczne, strategiczne, wojskowe i ekonomiczne są ważniejsze ponad wszystko. Ta delikatna sytuacja zmieniła się nagle, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, po ataku chemicznym na przedmieściach Damaszku, zorganizowanym najprawdopodobniej przez wojska syryjskiego dyktatora.

Kiedy Stany Zjednoczone, Wielka Brytania oraz Francja były gotowe do interwencji zbrojnej, Putin wysadził ich z siodła proponując likwidację syryjskiego arsenału chemicznego. Wspierany przez rządy i narody państw, które nie chcą tracić pieniędzy na obce konflikty, Putin wyrobił sobie opinię gwaranta pokoju. Ta ryzykowna pokerowa zagrywka w mistrzowskim wykonaniu okazała się genialna, ponieważ zaskoczyła wszystkich, a Zachód zastanowi się teraz dwa razy zanim zaryzykuje swoje pieniądze, wbrew woli szefa Kremla.

Niepokojące amerykańsko-europejskie milczenie

W czasie szczytu G20, który odbył się we wrześniu w Saint Petersburgu, Putin rządził niczym monarcha. Zupełnie nie obawiał się napiętej atmosfery, w przeciwieństwie do europejskich i amerykańskich przywódców, którzy nie mieli odwagi skrytykować go nawet wtedy, gdy ten przekraczał granice poprawności politycznej. Protesty ludzi z całego świata przeciwko zakazowi „propagandy homoseksualnej” nie zrobiły żadnego wrażenia na Rosji, która lubi stanowić alternatywę dla anarchistycznego, zachodniego społeczeństwa.

Rosyjski prezydent z uśmiechem na twarzy przyjął Gerarda Depardieu jako nowego obywatela Rosji. Sprawa ta, budząca wiele emocji i wywołująca medialną burzę we Francji, rozbawiła tylko Putina, którego kalendarz zapełniony jest dużo ważniejszymi wydarzeniami. Jednak kiedy tylko politykę można połączyć z zabawą, wówczas Putin świętuje i upokarza Stany Zjednoczone zapewniając Edwardowi Snowdenowi schronienie w Rosji. Już po pierwszym rozdaniu (gdzie nie ma miejsca na szczęśliwy traf), Putin staje się piewcą antyamerykanizmu, pojęcia które nie wyszło z mody i którego zwolennicy są coraz liczniejsi.

Kpina ze Stanów Zjednoczonych nie wystarcza już Putinowi, który wkrótce będzie uważał, że wszystko mu wolno (o ile już teraz tak nie jest). Widząc pozytywne sygnały wysyłane przez Ukrainę w kierunku Unii europejskiej, niezadowolony rosyjski prezydent blokuje handel między tymi dwoma krajami i straszy Kijów secesją, jeśli ten w listopadzie podpisze umowę z Unią europejską. Apatyczni Europejczycy nie przejmują się jednak tymi groźbami, którymi zachwyca się wszechmocny w swoim mniemaniu Putin.

Siła budzi zaufanie, i kolejne rozdania są bardzo starannie przygotowane, co osłabia Stany Zjednoczone będące zarówno partnerem, jak i jednym z głównych rywali Rosji. Światowa rozgrywka dotycząca gazu i ropy jest dzisiaj zdominowana przez Moskwę, która potrafiła przeciwstawić się Waszyngtonowi i postawić go w trudnej sytuacji w kwestii Syrii, Iranu jak również tzw. rosyjskiej “bliskiej zagranicy”. Putin rządzi petrodolarami i nie ma czego zazdrościć monarchom z Zatoki perskiej. Energia stała się najważniejszą bronią, a Moskwa szczególnie zręcznie potrafi nią pogrywać.

Jeśli już teraz rok 2013 uważa się w Rosji za wyjątkowy, to najbliższa przyszłość tego kraju rysuje się równie pozytywnie. Stosunki międzynarodowe są czasami okrutne z partnerem, który chce dominować i wystarczy tylko obniżyć cenę baryłki ropy, aby Rosja wpadła w zakłopotanie zarówno wewnątrz, jak i poza swoimi granicami. Odczuwalne już spowolnienie rosyjskiej gospodarki jest przyczyną obaw rządzących, którzy od wielu miesięcy próbują wyeliminować elementy (przeciwnicy polityczni, organizacje pozarządowe, zwykli obywatele…), mogące przyczynić się do społecznego sprzeciwu, niebezpiecznego dla władzy.

Andreï Sorescu

„Le Huffington Post”

Tłumaczenie: Sławomir Przybylski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply