Szkolny podręcznik, jak i masowa świadomość w całości, odtwarzają wizerunek Ukrainy jako kolektywnej ofiary – ofiary reżimów: komunistycznego i hitlerowskiego, a także szlacheckiej Polski i “turecko-tatarskiej” nawały. W tej sytuacji pytanie o odpowiedzialność za własną historię jest nie na miejscu – pisze ukraiński historyk Andrij Portnow.

W ukraińskim podręczniku historii dla klasy 11 o „antypolskiej akcji” UPA na Wołyniu, ofiarami której padło około 60 tys. Polaków, napisano: „Tragicznie ułożyły się stosunki UPA z polskimi oddziałami zbrojnymi o różnych odcieniach politycznych, działającymi na Zachodniej Ukrainie. UPA deklarowała likwidację drugoplanowych frontów, a pozostawienia tylko głównych – bolszewickiego i faszystowskiego. Niestety nie udało się osiągnąć porozumienia z polskim podziemiem. Ukraińcy oskarżali o to Polaków, którzy chcieli odrodzić Polskę w przedwojennych granicach. Polacy, za przyczynę konfliktu, uważali nieustępliwość Ukraińców. Główną ofiarą tych politycznych antagonizmów stała się ludność cywilna”.

Przytoczony cytat – to całkowity eufemizm, z którego zupełnie nie wynika, w jaki sposób i ilu ludzi „stało się ofiarami politycznych antagonizmów”. Nie podano ich narodowości, nie wymienia się nawet słowa „Wołyń”. Autorzy podręcznika postanowili nie próbować wytłumaczyć zachowanie stron konfliktu, opowiedzieć uczniom o argumentach stron, i wreszcie, chociażby wspomnieć o symbolice hasła „Wołyń 1943” w polskiej pamięci narodowej i ogólnie przyjętej wśród polskich historyków kwalifikacji tych wydarzeń jako ludobójstwa.

O tym, co właściwie wydarzyło się w lecie-jesieni 1943 roku na okupowanych przez Niemców terenach Wołynia dziś wiemy o wiele więcej, niż przed dziesięcioma laty. W lecie 1943 roku banderowski odłam Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) rozpoczęły akcję fizycznej eksterminacji polskiej ludności na Wołyniu, która liczyła około 15 % ludności regionu, wchodzącego przed wojną w skład Polski. Logiki kierownictwa ukraińskiego podziemia nacjonalistycznego, które podjęło decyzję „oczyszczenia” Wołynia z ludności polskiej, można doszukiwać się w analogii z końcem I wojny światowej, kiedy to przynależność terytorialną państw określano na konferencjach międzynarodowych, przede wszystkim, na podstawie narodowego składu ludności. Liderzy OUN zdawali sobie sprawę, że żaden z ówczesnych polskich ruchów politycznych nie chciał słyszeć o utracie Galicji Wschodniej i Wołynia. Dlatego, podobnie jak organizatorzy czystek etnicznych na okupowanych Bałkanach, uważali za konieczne przedstawić międzynarodowym arbitrom monoetniczność terenów, które chętnie by widzieli w składzie swoich narodowych państw.

Praktycznie rozwiązanie tego nieprostego zadania wyglądało (wg fundamentalnych w tej kwestii badań Grzegorza Motyki) następująco: partyzanci okrążali polskie wioski (jedna z największych operacji miała miejsce w Niedzielę Wielkanocną, co gwarantowało maksymalne skupienie ludności w kościołach) i mordowali wszystkich. Do udziału w „antypolskiej akcji” (terminologia z dokumentów OUN) starano się dołączyć mieszkańców okolicznych ukraińskich wiosek, co w sposób szczególnie bolesny odbiło się w pamięci ofiar. Później apologeci UPA starali się przedstawić wydarzenia wołyńskie jako „spontaniczny bunt ludowy” czy „chłopską zemstę za lata poniżeń” (słowa ostatniego dowódcy UPA Wasyla Kuka). Tymczasem nie budzi wątpliwości, że akcje te organizowała i mobilizowała OUN. Planowy charakter „antypolskiej akcji” wyraźnie przedstawia jednoczesny napad 11 lipca 1943 roku na 99 polskich wiosek wołyńskich. Wkrótce po tym polskie podziemie zaczęło organizować oddziały „samoobrony”, które nie tylko prowadziły ochronę polskiej ludności, ale i podejmowały akcje odwetowe przeciw ludności ukraińskiej. Jednak nieuprawnionym jest stawiać znak równości pomiędzy działaniami polskich i ukraińskich partyzantów. Ogółem w czasie „rzezi wołyńskiej” zamordowano około 60 tys. Polaków. Na skutek działań „samoobrony”, tych obronnych i powodowanych zemstą zginęło 2-3 tys. Ukraińców. Jeżeli w ukraińskiej pamięci o wydarzeniach wojennych Wołyń nie zajmuje szczególnego miejsca, to w polskiej – jest to jeden z głównych nurtów.

Przytoczony na początku cytat pojawił się w szkolnym podręczniku po wspólnym apelu parlamentów polskiego i ukraińskiego potępiającym zabójstwa ludności cywilnej. Parlament ukraiński – Rada Najwyższa przyjął ten apel w 2003 roku (w 60. rocznicę rzezi wołyńskiej) dopiero pod presją prezydenta Kuczmy i to z przewagą tylko jednego głosu. Ciekawe, że w 50. rocznicę tragedii, w 1993 roku polskie elity polityczne i intelektualne, nastawione zasadniczo na normalizację stosunków z Ukrainą, świadomie unikały akcentowania tych wydarzeń, wychodząc z założenia, że młode państwo ukraińskie powinno okrzepnąć i nabrać śmiałości, by odpowiedzialnie odnieść się do ciemnych kart swojej historii. Dlatego na początku lat 1990 polska opinia publiczna więcej uwagi poświęcała osądzeniu operacji „Wisła” – zarządzonej przez polskie władze komunistyczne planowej deportacji ukraińskiej ludności z terenów przygranicznych powojennej Polski w głąb kraju.

W 2003 roku, w 60. rocznicę wydarzeń, oficjalna Warszawa już takich ustępstw nie czyniła. Prezydent Kuczma, dla którego dobre stosunki z Polską były priorytetem, z jednej strony sprzyjał przyjęciu deklaracji przez parlament ukraiński, a z drugiej – nie zrobił nic, żeby nadać problemowi większego rozgłosu na Ukrainie.

Imitacja „opracowania przeszłości”, wzmocniona efektem sowieckiej polityki amnezji, w wyniku której nawet wielu zawodowych historyków nie miało pojęcia o wydarzeniach wołyńskich, przyniosły spodziewane rezultaty. Według socjologicznych badań w 2003 roku 48,9 % Ukraińców niczego nie wiedziało o „rzezi wołyńskiej 1943 roku”. Decyzja prezydenta Juszczenki o nadaniu tytułu „Bohatera Ukrainy” Stepanowi Banderze, została odebrana w Polsce przez pryzmat pamięci o Wołyniu, chociaż osobiście Bandera od 1941 roku był osadzony w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen (w specjalnym oddziale tzw. Zelenbau – dla ważnych więźniów). Na początku prezydencji Wiktora Janukowicza temat Wołynia po raz pierwszy świadomie został wykorzystany przez przeciwników rehabilitacji UPA.

Przypomnę, że stawiając w 2000 latach pomniki ofiarom UPA, Komunistyczna Partia Ukrainy miała wyłącznie na uwadze ofiary spośród obywateli radzieckich (pomniki w Symferopolu i Ługańsku). Ale już zorganizowana na wiosnę 2010 roku w imieniu „rosyjskojęzycznych Ukraińców” ekspozycja w Ukraińskim Domu (dawniej Muzeum Lenina) w Kijowie została poświecona „polskim i żydowskim ofiarom UPA”. Patronował tej wystawie, uważając, że może zabrać głos w imieniu „rosyjskojęzycznych Ukraińców”, deputowany z Partii Regionów Wadim Kolesniczenko. Niestety, akcja ta nie miała nic wspólnego z próbą refleksji na temat ciemnych kart historii Ukrainy. Celem wystawy było sprowokowanie konfrontacji wewnątrz społeczeństwa ukraińskiego. Próbowano przeciwstawić pamięć o „zawsze heroicznej” Armii Czerwonej jednoznacznemu osądzeniu „faszystowskich kolaborantów”. Pan Kolesniczenko&Co łatwo skrytykował tradycję, z którą sam nie miał nic wspólnego. Jednak ciekawsze jest co innego: w roli jego sojusznika wystąpili niektórzy przedstawiciele polskich organizacji „kresowych”, zajmujących się tematem „rzezi wołyńskiej” i innych przestępstw przeciwko Polakom (włączając w to zbrodnie stalinowskie). Niestety ludzie ci, przystępując do wspólnych działań, nawet nie zainteresowali się jakie są poglądy ich partnerów – „ukraińskich demaskatorów” UPA i ich stosunek np. do Stalina czy paktu Ribbentrop-Mołotow. W ten sposób, stali się sojusznikami ludzi, którzy często usprawiedliwiają zbrodnie stalinowskie (z mordem polskich oficerów w Katyniu włącznie).

Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że po raz kolejny polityczne manipulacje utrudniły możliwość poważnej refleksji o wydarzeniach na Wołyniu, których Ukraina unikała przez wszystkie lata swojej niepodległości.

Wyjątkowość tematu „rzezi wołyńskiej” w historiografii ukraińskiej polega na tym, że w tym wypadku Ukraińcy występują nie jak ofiary lub, jak co najmniej, nie tylko jako ofiary. W prezentowanym przez sowiecką propagandę obrazie „banderowców – faszystowskich kolaborantów”, o rzezi wołyńskiej nie wspominano. W opisie wojny prezentowanym przez nacjonalistów ukraińskich też unikano tego tematu, rozmiar tragedii minimalizowano, a rola ofiar przypadała wyłącznie Ukraińcom.

W postsowieckich interpretacjach wołyńskich wydarzeń jednym z kluczowych był argument: „kto pierwszy zaczął”. Akcje UPA na Wołyniu interpretowano jako odwet za politykę ograniczania praw Ukraińców w międzywojennej Polsce. Te ograniczenia miały miejsce, ale w żadnej mierze nie można ich porównywać do metod stosowanych w „antypolskiej akcji” UPA, ani z represjami w ZSRS. Ukraińscy historycy wspominali też o polskiej polityce niszczenia świątyń prawosławnych na Ziemi Chełmskiej w 1938 roku, gdy w ciągu 60 dni zniszczono 127 cerkwi. Chociaż powiązanie tych dwu wydarzeń jest bardziej niż problematyczne, w literaturze pojawiło się określenie „chełmsko-wołyńska tragedia”.

Główny sens tych zabiegów jest prosty: „nie my zaczęliśmy”, a więc główna odpowiedzialność nie na nas spoczywa. Takie samo zadanie wykonuje próba przerzucenia całej odpowiedzialności na Niemców dążących do „skonfrontowania Ukraińców i Polaków na Wołyniu”. Ostatnie stwierdzenie nie jest zupełnie niesłuszne, ale nie usprawiedliwia i nie wyczerpuje fenomenu planowych mordów ludności cywilnej. Z pewnością, rozumiejąc to wszystko, znany ukraiński historyk Wołodymyr Sergijczuk, uważał za konieczne zmniejszyć samą skalę mordów, a jednocześnie postawić z nóg na głowę tezę o „ludobójstwie” wygłaszając tezę: „Zbrojne akcje przeciw oddzielnym polskim wioskom na Wołyniu były spowodowane tym, że ich mieszkańcy zaczęli pomagać zarówno Niemcom, jak i sowieckim partyzantom w ludobójstwie Ukraińców”.

Na szczęście nie wszystkie ukraińskie publikacje są takie. Andrij Zajarniuk w swoim tekście zamieszczonym w jednym z lwowskim zbiorów artykułów, poświęconych wołyńskiej tragedii, wprost nazwał to wydarzenie „czystką etniczną” i wezwał kolegów-historyków do badań zachowań uczestników mordów, opierając się na istniejącej tradycji badań „zwykłych ludzi” – wykonawców masowych mordów w historiografii Holocaustu. Autor, chyba najbardziej dokładnej, ukraińskiej monografii o polsko-ukraińskim konflikcie w latach II wojny światowej Ihor Iljuszyn kwalifikował działania UPA jak jednoznacznie przestępcze.

Jednak nie te publikacje nadają ton na Ukrainie. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest kontekst rozwoju politycznego i kulturowego życia współczesnej Ukrainy, który odbierany jest przez wielu intelektualistów jako „niezakończona dekolonizacja”. Wychodząc właśnie z takiej logiki Mykoła Riabczuk pisał: „Ukraińska liberalna inteligencja nie może ustosunkować się do ukraińskiego nacjonalizmu tak, jak polska – do polskiego, a rosyjska – do rosyjskiego. Pozycja Ukraińców na współczesnej Ukrainie jest zupełnie inna, aniżeli Rosjan w Rosji, czy Polaków w Polsce”. Dlatego wielu jest przekonanych o tym, że mówić o ciemnych kartach historii ruchu nacjonalistycznego można i trzeba jedynie po oficjalnym uznaniu UPA. (Jak wiadomo, wszystkie próby przyjęcia odpowiednich decyzji w Radzie Najwyższej Ukrainy zakończyły się niepowodzeniem).

Jarosław Hrycak zaproponował „kompromisową” tezę mówiącą, że odkrycie ciemnych stron historii UPA ważne jest dla pełnego uznania jej antysowieckich i antyniemieckich operacji jako symbolu ukraińskiego patriotyzmu. Logika Hrycaka nie wiąże bezpośrednio przyznania faktu i potępienia antypolskich i antyżydowskich akcji UPA z jej oficjalnym uznaniem. Jednak dla absolutnej większości historyków i polityków jakiekolwiek „półtony” w historii są po prostu niezrozumiałe. Dodam, że „antypolską akcję” na Wołyniu Hrycak kwalifikuje jako zbrodnię wojenną, „bezsensowną z wojskowego i politycznego punktu widzenia”.

Szkolny podręcznik, jak i masowa świadomość w całości, odtwarzają wizerunek Ukrainy jako kolektywnej ofiary – ofiary reżimów: komunistycznego i hitlerowskiego, a także szlacheckiej Polski i „turecko-tatarskiej” nawały. W tej sytuacji pytanie o odpowiedzialność za własną historię jest nie na miejscu – tym bardziej, że, jak pisał jeden z wybitnych ukraińskich nacjonalistycznych historyków, – „metody walki narzuca naród-ciemiężca”.

Najważniejszą cechą ukraińskiej pamięci o II wojnie światowej jest brak społecznego uzgodnienia i wspólnego, dla absolutnej większości mieszkańców, wizerunku tej wojny. Nacjonaliści chętnie mówią o przestępstwach ZSRS, ale nie nacjonalistycznego podziemia; komuniści – o ofiarach UPA, ale nie o sowietyzacji Galicji Wschodniej, lub o zachowaniu Armii Czerwonej w Prusach Wschodnich. Tymczasem większość ludności Ukrainy jest raczej obojętna wobec prób wciągnięcia ich w kolejną wojnę pamięci.

Tak tworzy się pozycja narodu bez wspólnej historycznej pamięci, ale za to ze śnieżnobiałym sumieniem.

Dr Andrij Portnow– ukraiński historyk, autor 4 książek oraz licznych artykułów o problemach pamięci historycznej i historiografii, w tej chwili przygotowuje pracę habilitacyjną w Instytucie Ukrainoznawstwa im. Iwana Krypiakewycza. Mieszka w Kijowie.

Źródło: Kurier Galicyjski nr 12 (136) z 30 czerwca – 14 lipca 2011 r.

25 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. hetmanski
    hetmanski :

    Systematyczna praca wszystkich odłamów politycznych elit dążących do rozwodnienia i zatarcia odpowiedzialności za zbrodnię ludobójstwa na polakach.Stawianie karkołomnych tez pseudonaukowych tak jakby nie znali manifestu politycznego oun – upa.Czas podjąć zdecydowane działania ze strony oficjalnych czynników polskich jasno stawiających ten problem.

  2. krasny
    krasny :

    Wydarzenia na Ukrainie były wielkim złem, co należy z całą stanowczością podkreślić. Jednak nie możemy dopuścić do tego, by w naszych badaniach historycznych poddać się mentalności Kalego. Wymagamy od Urkaińców uznania win UPA, ale oburzamy się, jeśli ktoś wspomni o krzywdzie Niemców, której doznali na terytorium Śląska. Oburzamy się, jeśli ktoś nazywa “Powstania śląskie” wojną domową, albo wspomina o niemieckiej przeszłości Wrocławia. Jeśli Wrocław jest odwiecznie polski, to Lwów odwiecznie ukraiński. Jeśli we Lwowie widzimy ogromny wkład pracy Polaków, to musimy docenić również wkład pracy Niemców we Wrocławiu.

    • hetmanski
      hetmanski :

      Proszę zapoznaj się dokładnie z historią tych ziem ukraińcy na siłę dorabiają ideologię narodową do zbrodni popełnianych z niskich pobudek.Pojęcie narodu zostało na siłę dokooptowane dopiero w przełomie XIX i XX wieku.Od wieków te tereny należały do Korony Polskiej Porównanie Wrocławia i LWOWA jest nietrafnym argumentem ,bo jeśli w okresie panowania Piastów był on niewątpliwie polskim miastem to nie ma żadnych podstaw do twierdzenia że LWÓW był ukraiński bo w tych czasach nie było takiego tworu jak ukraińcy ,chyba że odniesiesz tą nazwę do mieszkańców tych ziem w takim kontekście jak do Mazurów ,Ślązaków ,itp, co nie znaczy że nadal byli przede wszystkim Polakami.Pierwotni mieszkańcy tych ziem RUSINI to nie to samo .Niemców nie mieszaj do tego sporu bo w II RP mieli takie prawa jak wszyscy natomiast w tworze zwanym PRL płacili za grzechy III Rzeszy i w dodatku nie naród Polski wystawił im ten rachunek Wszak kopalnie Syberii i Donbasu nigdy nie leżały w granicach RP.

  3. krasny
    krasny :

    Właśnie to jest postawa, o której wspomniałem. @Hetmański, dlaczego odwołujesz się do wrocławskich Piastów sprzed 1000 lat? Dlaczego rozdrapywania historii nie zacząć od początku naszej ery, albo od epoki kamienia łupanego? Dzisiaj po Piastach nie ma już śladu, ani po Rusinach. Dzisiaj widzimy Wrocław wybudowany rękami Niemców z dodatkami socjalistycznej Polski i Lwów wybudowany rękami Polaków, z dodatkami sowieckim. Piszesz, że Niemcy płacili za grzechy III Rzeszy, więc wyobraź sobie, że wg Ukraińców Polacy zapłacili za grzechy ucisku Polski szlacheckiej. Twoje myślenie jest w 100% komunistyczne, bo za sprawiedliwą uważasz odpowiedzialność zbiorową.

    • hieronim
      hieronim :

      Kolega mógłby korzystać z opcji “odpowiedz” 😉 Wtedy ta dyskusja byłaby czytelniejsza. Ale ad rem. sugerowanie, że Śląsk ostatni raz był polski 1000 lat temu zdradza albo ogromne luki w wiedzy na temat historii własnego kraju, albo chęć posługiwania się w dyskusji manipulacją. Podobnie jest z mówieniem, o tym, że Wrocław został wybudowany przez Niemców. W dużej mierze tak, podobnie jak Kraków, Gniezno, Poznań, Lwów itd… Po prostu tak się nasza historia ułożyła, że żywioł mieszczański był w dużej mierze żywiołem niemiecko-żydowskim. Nie przeczy to jednak faktowi, że połowa Wrocławia jeszcze w XIX wieku była nazywana “częścią polską” ponieważ jej mieszkańcy byli uważani za Polaków. Taka sama sytuacja miała miejsce na podwrocławskiej wsi. Taki np. Powiat Oławski dopiero w XIX wieku utracił swój polski charakter. Piastowie Śląscy również nie nazywali się “Piastami” tylko Polskim Rodem Panującym. Jeszcze w XVII wieku na dworze piastowskim w Brzegu kultywowano polską kulturę. Na temat polskości dolnego śląska można by mówić wiele. Ta ziemia była Polska a opatrzność wróciła nam ją w momencie, w którym nikt już o tym nie marzył i nauczmy się z tego cieszyć. To tyle na ten temat.

      Natomiast jeszcze inna kwestia. Bardzo często spotyka się postawę, którą kolega zaprezentował w swoim poście, mianowicie, że Polacy względem Ukraińców znajdują się w analogicznej pozycji jak Niemcy względem Polaków. Rozumiem, gdy coś takiego, mówi Niemiec lub Ukrainiec (choć przeczy to elementarnemu zmysłowi moralnemu i po prostu faktom), natomiast gdy czytam coś podobnego u Polaka, to nie mogę się nadziwić demoralizacji naszego społeczeństwa. Rozumiem, że Pan wypisując tu takie bzdury, jest przekonany o tym, że kieruje Panem dążenie do prawdy i obiektywizm. Mam nadzieję, że otrzeźwieje Pan jak najszybciej i zorientuje się, że kierują Panem przede wszystkim nasze narodowe kompleksy. Brakuje Panu nie tylko rudymentalnych oznak patriotyzmu, ale przede wszystkim brakuje Panu poczucia sprawiedliwości.

      • krasny
        krasny :

        Dzięki za podpowiedź z opcją “odpowiedz”.
        Opisujesz sytuację na Śląsku tak jak przedstawiają ją polskie podręczniki, co jest dość zrozumiałe. Znam te teksty doskonale. Moje pytanie (być może retoryczne) jest jednak inne: dlaczego zaczynamy mówić o historii tych ziem, od ok. roku 1000? Czy tylko dlatego że tak wygodnie? dlaczego nie od roku 500, albo 1700? Druga sprawa: ludność polska była obecna na tych terenach przez całe 1000 lat, jednak inteligencję stanowili Niemcy czy Czesi, przynajmniej przez ostatnie 700 lat i to właśnie po niech zostało to, co we Wrocławiu oglądamy dzisiaj. Chłop polski, był tak samo traktowany przez ówczesną władzę Czeską, Austriacką a na końcu Pruską, tak samo jak chłop ukraiński na Podolu czy Wołyniu przez Polaków. Stąd trudno powiedzieć o jakimkolwiek wkładzie chłopa polskiego w rozwój kulturalny czy naukowy Wrocławia, tak jak o nie było wkładu chłopa ukraińskiego w rozwój Lwowa. Wystarczy popatrzeć w jakim języku tworzyli ludzie nauki w tych miastach, bo właśnie o miastach rozmawiamy. Jeśli wziąć pod uwagę wieś, to sytuacja znów jest analogiczna. Na Śląsku była polskojęzyczna, na Ukrainie ukraińska.
        Co do drugiej części wypowiedzi Kolegi szybko uspokajam. Z patriotyzmem u mnie wszystko w jak najlepszym porządku, tyle tylko że nie jestem Polakiem.

        • hieronim
          hieronim :

          Chyba żyjemy w innym kraju. Polskie podręczniki przedstawiają obraz dokładnie w taki sposób, jak Ty go tutaj zreferowałeś. Tzn Dolny Śląsk to Niemcy (kiedyś to była Polska, ale nie bądźmy śmieszni, przecież to prehistoria), dostaliśmy je od wujka Stalina z wielką krzywdą dla Niemiec. W szkole dowiesz się, że wątpliwa polskość tych ziem skończyła się gdzieś w czasach Bolków Świdnickich. W końcu nie zauważyłem, żeby w Polsce zaczynało się mówić o historii Śląska od roku 1000. Zresztą wcześniej Śląsk był słowiański, więc nie wiem o co chodzi? Być może o to, że do ok V wieku tereny, te zamieszkiwały plemiona wschodnio-germańskie, które mają tyle wspólnego z Niemcami co przodkowie Szwedów. Po drugie mówienie, że inteligencję na Śląsku stanowili Niemcy, czy nawet Czesi (ale broń boże nie Polacy), to kompletne pomieszanie pojęć. Po pierwsze pojęcie inteligencja definiuje się różnie, ale żaden historyk nie odważy się mówić o inteligencji przed XIX w. Jeśli chodziło Ci o elity, to na jakiej podstawie twierdzisz, że były czeskie? W jakim sensie? Czy byli to zgermanizowani Czesi? Jeśli takie elity uważasz wciąż za czeskie, to czemu nie uważasz za polskie, zgermanizowaną polską arystokrację. A jeśli twierdzisz, że Byli to Czesi mówiący po Czesku, to muszę Cię zmartwić, była ich garstka i zazwyczaj zaliczali się do warstw niższych. I w końcu przechodzę do drugiej części, skoro z patriotyzmem u kolegi jest wszystko OK, bo nie jest kolega Polakiem, jak się sam uczciwie przyznał, to apeluję w dalszym ciągu do kolegi poczucia sprawiedliwości. Proszę nie porównywać sytuacji utraty Lwowa przez Polaków do utraty Wrocławia przez Niemcy. Niemcy dostali to na co zasłużyli, a my dostaliśmy nędzną “rekompensatę” za to co utraciliśmy. Tak, tak, wiem, że dostaliśmy ziemie stojące na wyższym stopniu rozwoju cywilizacyjnego. Nie zmienia to faktu, że utraciliśmy coś bezcennego a otrzymaliśmy, tereny które od polskości odpadły wówczas już niemal zupełnie. Poza tym nikt w Polsce nie odmawia Niemcom prawa do chlubienia się z cywilizacyjnych dokonań na Śląsku i mówienie, że Polacy stosują tu jakąś moralność Kalego, każe mi przypuszczać, że kolega po prostu ma do Polaków jakiś uraz, bo w sposób rażący mija się z prawdą. Postawa Polaków względem niemieckości Śląska jest zaprzeczeniem tego jak Polskość Podola, Wołynia i Rusi Czerwonej traktuje się na Ukrainie.

          • krasny
            krasny :

            No to chyba czytamy inne polskie podręczniki…
            Elity, jak to nazwałeś Czeskie zostawiły po sobie świadectwo w postaci języka czeskiego używanego w dokumentach, polskiego języka w tym czasie w piśmie nie używano.
            Nie mam urazy do Polaków, ale jak piszesz “utracili coś bezcennego” tak samo dla Niemców Śląsk był bezcenny. No i staram sie być i obiektywnym i sprawiedliwym pisząc o Śląsku i Ukrainie. Niestety, z tego co widzę niemieckość Śląska jest jednak ciągle zaprzeczana, kiedy powtarza się komunistyczne propagandowe hasła o “ziemiach piastowskich” albo “ziemiach odzyskanych”. Te nazwy miały właśnie zaprzeczać niemieckości Śląska.

          • hetmanski
            hetmanski :

            Widzę że nie chcesz albo udajesz że ,nie rozumiesz zasadniczej różnicy pomiędzy obecnością Niemców na Śląsku i obecnością Polski na naszych Kresach.Niemcy na te tereny wtargnęli z mieczem w ręku niosąc śmierć i zniewolenie.Natomiast nasza obecność na Kresach jest ze wszech miar prawnie umotywowana Ludność tam zamieszkała była ludnością napływową w wyniku przeróżnych czynników ,byli to chłopi zbiegli z szlacheckich majątków ,Tatarzy uciekinierzy z ordy Krymskiej.Chłopi rosyjscy uciekający z pod jarzma carskiego,Ormianie wędrujący z towarami i osiadający na stałe na tych terenach.Ale żadna z tych nacji nie negowała zwierzchnictwa Rzeczpospolitej nad tymi ziemiami.Samo określenie Ukraina powstało z e słowa u kraju -czyli na samym końcu ,,Rzeczpospolitej “.Nikt zdrowo myślący nie zaprzecza że Niemcy mają swój wkład w historię tego obszaru,ale twierdzenie że są to ziemie Niemieckie to tak jakby powiedzieć że Bawaria to rdzenne ziemie Tureckie ,ilu ich tam jest 40-50 % i nie zaprzeczaj byłem i dokładnie widziałem.Czystego ,,aryjczyka” tam nie widziałem w większej ilości są w pełnym odwrocie ,do tego dochodzi jeszcze kilka procent afrykanerów i mulatów.

          • krasny
            krasny :

            Niemcy wtargnęli z mieczem w ręku? No to sie uśmiałem do łez. Chciałem Ci zaproponować lekturę “Mikrokosmosu” Normana Daviesa, z której mógłbyś sie dowiedzieć w jaki sposób Niemcy znaleźli sie na tych ziemiach, ale widzę, że to i tak bedzie strata czasu dla Ciebie. Niestety takiego betonu nie skruszysz…

          • hetmanski
            hetmanski :

            Od 1000 r. na mocy dekretu papieża Sylwestra II Wrocław stał się stolicą nowo powołanej diecezji wrocławskiej (jednej z czterech w Polsce) ,, lekturę “Mikrokosmosu” Normana Daviesa, z której mógłbyś sie dowiedzieć w jaki sposób Niemcy znaleźli sie na tych ziemiach, ale widzę, że to i tak bedzie strata czasu dla Ciebie. Niestety takiego betonu nie skruszysz…”Takie lektury wsadż sobie w buty bedziesz wyższy,Jeśli nie masz swojego zdania to nie zabieraj głosu .i PRZEDE WSZYSTKIM NIE OBRAŻAJ INNYCH.Bo widzę że pojęcie o komuniżmie i tzw betonie to masz jak świnia o niebie.Ze swojej strony moge Ci zaproponować lektury wielu innych Poważnych historyków ale i tak nie zrozumiesz ich opracowań Tak na początek dowiedzsię cokolwiek o Marchiach wschodnich ,Rodowodzie Drezna ,Miśni itd a dopiero po tej lekturze przesuń swoje zainteresowania o kilka set kilometrów na wschód.Wrocław to mały wycinek historii tych terenów a cały dolny Śląsk to zajęliście idąc z lampką oliwną i gałązką pokoju ,,to skąd slogan”Drang nach osten”

          • krasny
            krasny :

            A, czyli to cię boli! Davies ci sie nie podoba, bo nie pisze o Polsce na kolanach, ale obiektywnie. W takim razie ta dyskusja nie ma najmniejszego sensu. Innych poważnych historyków też czytałem, zwłaszcza tych, którzy pisali na zamówienie komunistów, ale niestety dostałem niestrawności. Życzę dalszego tarzania się w polskim nacjonalistycznym gównie.

          • hetmanski
            hetmanski :

            Jak na chwilę obecną to bardziej ty śmierdzisz Niemieckim zbrodniczym , post hitlerowskim neonazizmem .Wygląda na to że sam siebie nienawidzisz ty wytworze sowieckiego gwałtu na niemieckiej fraulin.Oprócz nienawiści do sąsiadów i zbrodni nie wnieśliście nic do kultury światowej wszystko czym się chwalicie jest wytworem żydów zamieszkujących w Niemczech.My mamy chociaż swój własny nacjonalizm a w Niemczech nie ma na tyle rodowitych Niemców żeby mógł powstąć nacjonalizm .Chyba że masz na myśli nacjonalizm turecki w deutslandstanie ,pozdrowienia dla guru Alibeja i jego dzieciaków na socjalu.A książka na którą się powołujesz omawia dzieje jednego miasta średniej wielkości,i wiadomości w niej zaczerpnięte są w większości z Polskich żródeł historycznych.Nie ma znaczenia jak on pisze na stojąco ,leżąco czy klęcząc -Prawda jest taka Wrocław jest ,był i na zawsze będzie POLSKI. a ty niemiecka wszo zawsze będziesz tylko szczekac.

          • jumanyga
            jumanyga :

            Daviesa czytałem “Gods Playground” aż do Grunwaldu… on napisał o nim z 4 zdanie, nieciekawie i jakby bitwa kompletnie bez znaczenia… No po prostu się zawiodłem… I jeszcze jak Davies mówi że Kopernik nie był Polakiem, że wtedy nie było narodowości itp że był tak samo niemcem jak Polakiem… Bzdury, urodził się w Polsce, zmarł w Polsce, mieszkał i pracował w Polsce, był związany z Polskim królem, organizował obronę przed krzyżakami w 1415t bodajże, prosił króla polskiego o wsparcie z wojną z nimi… Jeśli to nie mówi nam jakiej narodowości był Kopernik to nie już nic nie mówię. W niemczech uczą że był niemcem, w Polsce że Polakiem… a Davies że był narodwym obojnakiem…
            A jak chcesz troche historii 2WŚ to obejrzyj “World War II: A Military and Social History” ( http://www.thegreatcourses.com/tgc/courses/course_detail.aspx?cid=810) 30x30min profesjonalnych wykładów Professora Thomas Childers, Ph.D., Harvard University, University of Pennsylvania. Powiem Ci tylko że Kampania Wrześniowa omówiona była w 12min., że walczyliśmy na koniach i okładaliśmy szabelkami czołgi bezskutecznie, potem dodał że 17go weszli Sowieci i koniec kampani. 2x dłużej omawiał wojnę sowietów z finlandczykami 😛 Ja p… Harwardzka szkoła 🙂

    • hetmanski
      hetmanski :

      Synku nie wiem skąd cie tu przywiało na to forum ale coś masz problemy z klasyfikacją pojęć Odpowiedzialność zbiorową to stosowali Niemcy nazistowskie zresztą ideologicznie bliscy komunizmowi w wydaniu sowieckim.Piszę że Niemcy zapłacili za zbrodnie III rzeszy i to jest prawda,a rachunek wystawili im stalin rozwelt i churchil ci zdrajcy z jałty .A tzw ukraiński chłop miał zerową świadomość narodową jeszcze w latach 1940 ub wieku.Zapewne był ucisk POLSKI Szlacheckiej ,w tamtych czasach i ustroju państwowym to normalne.Co nie zmienia faktu że te ziemie zawsze należały do Korony Polskiej.Bardziej niż Bawaria czy Saksonia do Niemiec młodego tworku państwowego z połowy XVII w ..Uzupełnij braki z wiedzy historycznej i wróć do dyskusji.

      • jumanyga
        jumanyga :

        I chyba po prostu taki był system, polski chłop miał tak samo jak ukraiński. A oni pieją jakby tylko ukraiński plebs był deptany 🙂 Mamy niemieckie ziemie jako kontrybucje wojenne… tylko za co my kontrybucje wojenne w postaci Kresów dali Sowietom, chyba oni powinni się też bardziej cofnąć na wschód… Ale to już silniejszy rozdaje karty. A w ogóle to Niemcy zadłużają się wyrównując wschodnie Niemcy do zachodnich, jakbyśmy dali im te “rozwinięte” ziemie z powrotem to po 20 latach byłaby u nich Grecja, a wysp za dużo do handlu oni nie mają 😉

  4. woiciuk
    woiciuk :

    Pisze po raz pierwszy i nie mam @Polskiej klawiatury@Jestem z Wilna,Polak…..Chociaz z wlasnego doswiadczenia wiem,ze wiekszosc polakow nas,z kresuw polakami nie liczy.Ale nie o to chodzi…mam jedyne pytanie……Dlaczego w Polsce tyle nienawisci do Rosji za mord w Katyniu ,a z Ukraina WASZ SKURWISYN KACZYNSKI calowal sie i nie razu nie powiedzial o tym jak mordowano POLAKOW

    • hieronim
      hieronim :

      Witaj woiciuk! Za nim ktoś tu zacznie z tobą dyskutować, pozwól, że poproszę cię o doprecyzowanie jednej kwestii. To jesteś Tym Polakiem czy nie? Bo jak jesteś taki Polak co do innych Polaków się zwraca per “wy”, to jesteś kawał zaprzańca i wyrodka i nikt tu nie będzie na Ciebie czasu marnował, sprzedawczyku.

  5. woiciuk
    woiciuk :

    Czesc Heronimie!Ja nie wiem skad jestes i dlaczego nazymasz mnie @wyrodkiem@i @sprzedawczykiem@?Czy to ja sprzedalem pamiec zamordowanych przezUPA?Ja o nich pamietam,tak jak i o tych kturych pomordowali litwini w Ponarach.Czy jestem POLAKIEM?Chyba tak….gdyz ja swoja POLSKOSC niose na kresach,i dyskusyjne kto z nas POLAK…..ten co urodzony w Polsce czy ten ktury musi walczyc o to by mu nie odebrano miano POLAKA.A swoje chamstwo zasun se do DUPY!!!!

    • hieronim
      hieronim :

      Cześć woiciuk, ja Ci polskości nie odbieram. Ale najpierw piszesz: “WASZ SKURWISYN KACZYNSKI”, a później się dziwisz że Cię tu nazywają wyrodkiem i sprzedawczykiem. Ale, skoro twierdzisz, że się Polskości nie zapierasz, to Ci zwracam honor. Tak trzymaj. My tu też widzisz, pamiętamy i o tych z Katynia i o tych z Wołynia i o tych z Ponar.

      • woiciuk
        woiciuk :

        Dzieki za @zwrocony honor@))))
        HIERONIMie…i pozostali uzytkownicy forum,ja naprawde chce zrozumiec,dlaczego sowietom ciagle jest wytyczana KATYNSKA zbrodnia a z Ukraina jest milosc?Ja za swe zycie zrozumialem,ze POLAK to po pierwsze HONOR.Nikt u NAS nie odbieze tej osobliwosci//////tak jak z Litwin nigdy nie wyrzeknie sie swojej narodowosci…..ale z przyjemnoscia zlitwini druga norodowosc/
        Dlaczego uzylem zwrotu@WASZ KACZYNSKI@?Jezdzilem oi Polsce w sprawach biznesu i nigdzie nie bylem SWOJ.Policjant nie zwazajac na moj calkiem znosny @polski@prubowal rozmiawiac ze mna na jakims rosyjskim dialekcie…farmer spod Wapszawy powiedzial ze ja nigdy nie naucze sie rozmawiac po polsku(ja skonczylem nauke 25 lal temu,i Polski jezyk mnie wykladano tylko do 3-iej klasy….otem byla szkola z rosyjskim jezykiem wykladania)My,POLACY z Kresow nigdzie nie jestesmi SWOJI/Na Litwie(w mojim przypadku)jestesmy gonieni za to,ze walczymy o swoje prawa i @swojimi@bedziemy dopiero wtedy gdy pszyjmiemy @litewska wersje historiji@Jedyna nasza nadzieja na nasza MACIERZ-POLSKE i na Was Rodacy!!!U nas na prawde sytuacja jest …ujowa,i bez Waszej(tych co zyja w POLSCE)omocy za 50 lat nie bedzie KRESOW

        • lipinski
          lipinski :

          To ja Ci coś powiem Woiciuk, jeśli można się wtrącić do tej dyskusji, oprócz Was, Polaków z Kresów, mieszkają tu w Polsce Wasi kuzyni, Polacy, którzy są dziećmi i wnukami tych Polaków, którzy opuścili Kresy po wojnie w czasach stalinowskich i oni Wam nigdy nie odmówią polskości. Nie tylko ci Polacy, ale także ci, którzy nie mają związków rodzinnych z kresami, a którzy są po prostu patriotami gryzą pięści z bezsilności, gdy czytają takie historie, jak ta o tym policjancie. To, co piszesz to niestety przykład tego, jak głupim społeczeństwem jesteśmy i że w temacie Kresów sami strzelamy sobie w stopę. Jedyne o co Cię mogę prosić, to, żebyś był cierpliwy. Wiem, że jak spotykasz takiego policjanata czy innego mądralę spod Warszawy, to Cię pewnie szlag trafia, ale póki co ruch kresowy w Polsce jest za słaby by się temu przeciwstawić. Potrzebujemy siły, a żeby ją zdobyć potrzebujemy czasu. Cierpliwości! Pamiętamy o Was, ale i Wy pamiętajcie o nas 😉

          • jumanyga
            jumanyga :

            Ja na przykład nie mam NIC kompletnie wspólnego z Kresami, a jednak interesuję się tematyką, historią, kulturą itp. Zacząłem kolekcjonować np. książki o Lwowie 🙂 Polacy na wschodzie zachowali więcej Polskości niż my tu, np w Wielkopolsce. Podobno mamy swój dialekt… nie wiem jaki bo wszyscy mówią jak w TVN 😛 W Warszawie byłem raz i też nie spotkałem ludzi mówiących inaczej. Europeizacja stanowi podobne zagrożenie jak bolszewizm moim zdaniem. Wszyscy mamy tak samo mówić, tak samo się ubierać, wyznawać taką samą ideologię, budować bungaloły a nie domy itp… Woiciuj trzymaj się i nie przejmuj, jeden z największych Polaków – Piłsudski – do końca życia zaciągał litewskim akcentem. Dobrze że znasz polski język, bo np. Ci co wyjechali za granicę i mają tam małe dzieci wątpię aby po polsku w przyszłości mogły powiedzieć chociaż “Polska”.

          • woiciuk
            woiciuk :

            Dziekuje za cieple slowa…..no i chyba@prawda Wasza@ze my na Kresach przylagamy wiecej sil by zostac Polakiem niz urodzone w Polsce.Polak urodzony w Polsce i tak jest Polakiem,a nas,z Kresow jak tylko nie nazywaja-i GUDY,i TUTEJSZE….i @spolaczone litwini@,co juz absurd,gdyz litwin zawsze zostanie litwinem-i w Syberii i w Australiji.Nikt przeciez w cywiliowanym swiecie nie odbiera prawa na noszenie nazwizka w naturalnym brzmieniu(Litwa do tych panstw nie nalezy)
            Mowicie o cierpliwosci….Mnie juz 47 i ja umre Polakiem,lecz kim beda moje prawnuki tego nie wiem.Mnie trudno rozmawiac ze swymi dziecmi ,gdyz oni juz sa zarazeni litewska ropaganda,chociaz i skonczyli szkole z polskim jezykiem wykladania,a co bedzie dalej trudno prognozowac.Teraz moja corka zyje z chlopakiem u kturego w rodoslownej nie ma litewskich korzeni(ormianie,zydzi,rosjanie,polacy),a mimo tego po ukonczeniu szkoly z litewskim jezykiem wykladania on stal sie litewskim nacjonalista.Oto przyklad litewskiej oswiaty.
            Prosicie o @czas@?Niestety jego nie ma…..jutro bedzie pozno

          • hetmanski
            hetmanski :

            Witaj woiciuk Nie miej kompleksów że nazywają Cie TUTEJSZY to piękne określenie i śwadczy że ci którzy tak mówią są przybłędami,Broniąc swojej tutejszości bronisz POLSKOŚCI.to szczytne zadanie.Sądzę żę , nam prawdziwym Polakom uda się opanować sytuację w Polsce i już niedługo będziemy naprawdę wolni w wolnym kraju i wtedy upomnimy się o naszych rodaków i nasze ziemie zagrabione przez obce siły. Na córkę zwróć większą uwagę to Polskość sama do niej przemówi .Nie wiem czy znasz taką nowelkę Sienkiewicza Latarnik tam masz drogowskaz swojego postępowania.Nie poddawaj się w swoim działaniu cel znajdziesz szybciej niż myślisz.Pozdrawiam