Wśród rosyjskiej opinii publicznej po tragedii w Smoleńsku dominują głosy współczucia dla Polski. Ten stan może się jednak okazać tymczasowy. Bo przecież wcześniejsze, niechętne Polsce nastroje tak po prostu nie znikną.
W czasach sowieckich Rosjanie generalnie mieli do Polski stosunek pozytywny. Tak było niezależnie od zbrodni popełnionych przez ZSRR, zwłaszcza w okresie stalinowskim. Szczególnie wśród elity intelektualnej czy kulturalnej występowało podświadome, trudne do wyrażenia, poczucie winy.
Ale po rozpadzie ZSRR dał o sobie znać plebejski resentyment, zarzucający Polsce zwrot ku Zachodowi. Znalazł on dla siebie ujście również w kręgach władzy. Wprawdzie nie można go porównywać do wrogości okazywanej krajom bałtyckim, tym niemniej resentyment ten był zauważalny. Wśród samego społeczeństwa znaczące natomiast pozostało pozytywne nastawienie z czasów sowieckich. Bo Polska była jednak wówczas ważnym dla Rosji krajem, Rosja wiele Polsce zawdzięczała jako swojemu oknu na świat.
W okresie prezydentury Putina kurs antypolski przybrał na sile, chociaż wśród społeczeństwa spotykało się to raczej z obojętnością. Sprawa Katynia wskazuje na niechęć elity politycznej do rozliczenia się z przeszłością i brania za nią odpowiedzialności moralnej. Stąd dwuznaczne komunikaty, jakie płynęły jeszcze do soboty z kręgów władzy.
Katastrofa w Smoleńsku zmusiła establishment polityczny do wykonania pewnych życzliwych Polsce gestów. Można uznać to za grę wizerunkową, za coś powierzchownego i nieistotnego, ale jednak dobrze, iż takie gesty w ogóle się pojawiły. Towarzyszyły im bowiem wystąpienia w mediach rozmaitych autorytetów rosyjskiego życia publicznego, szczerze sympatyzujących z Polską. Taka zmiana klimatu o niczym jeszcze nie przesądza, ale z pewnością stanowi krok do przodu.
Lew Gudkow– rosyjski socjolog, dyrektor Centrum Lewady, największego niezależnego ośrodka badań opinii społecznej w Rosji.
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!