Manewry przeciw Polsce

Moskwa i Mińsk ćwiczą na Białorusi tłumienie dywersji wspieranej przez nasz kraj. Tak wynika z rosyjskiego scenariusza.

Ćwiczenia „Zapad 2013″ od czterech dni odbywają się na Białorusi przy polskiej granicy. Ministerstwo obrony Rosji podało pierwsze szczegóły dotyczące ich scenariusza. Zgodnie z komunikatem „pododdziały rosyjskich zmechanizowanych wojsk wyruszyły w rejon poligonu »Brzeski« w celu obrony państwowej granicy Białorusi, a również uniemożliwienia przekroczenia tej granicy przez zorganizowane grupy terrorystyczne”.

Manewry mają być odpowiedzią na lokalne konflikty z ostatnich dziesięciu lat. Scenariusz przewiduje, iż na terytorium Białorusi przybyły grupy dywersyjne i terrorystyczne, które mają destabilizować sytuację w kraju. Terroryści otrzymują broń i amunicję z zagranicy. By ustabilizować sytuację, na pomoc białoruskim kolegom wyrusza rosyjskie wojsko.

Nie wskazuje się wprost, o jakie grupy dywersyjne chodzi, jak również kto miałby im z zewnątrz pomagać. Ze względu na to, że mowa o białorusko-polskiej granicy, domniemaną pomoc owym dywersantom może jednak okazać jedynie Polska.

Przypomina to scenariusz z 2009 roku, kiedy białoruskie i rosyjskie wojska tłumiły bunt mniejszości polskiej, która siejąc dywersję, przecierała szlak dla ataku regularnych polskich oddziałów. Rosjanie i Białorusini desantowali też oddziały na plaży imitującej nasze wybrzeże i symulowali atak nuklearny przeciw Polsce.

– Nasze zaniepokojenie wzbudził rodzaj środków bojowych, których użycie testowano – mówi Michał Safianik, dyrektor biura rzecznika polskiego MSZ.

Gen. Stanisław Koziej, szef BBN: – Musimy wnikliwie monitorować te ćwiczenia

W tegorocznych ćwiczeniach bierze udział 13 tys. żołnierzy, w tym 2,5 tys. Rosjan, 70 czołgów, 50 jednostek rakietowych i artyleryjnych, ponad 60 samolotów i śmigłowców oraz białoruskie samoloty bezzałogowe. – Kuriozalnie wygląda antyterrorystyczna operacja, która wymaga czołgów i ciężkiej artylerii – stwierdził litewski minister obrony Juozas Olekas cytowany przez Baltic News Service.

Jego łotewski odpowiednik Artis Pabriks nazwał manewry demonstracją siły. – Mamy podstawy twierdzić, że ćwiczenia te są nie tylko obronne. Przy litewskiej granicy Rosja umieściła bazę myśliwców, a kilkadziesiąt kilometrów od łotewskiej granicy znajduje się baza helikopterów wojskowych – powiedział.

Zdaniem zaś ministra obrony Estonii Urmas Reinsalu manewry „nie są przejrzyste”. – Wszystko wskazuje na to, że są niczym innym, jak próbą rywalizacji z NATO – powiedział. – Stąd wynika prosty wniosek, że to manewry z antyzachodnim scenariuszem. To, że na ćwiczenia nie zostali zaproszeni obserwatorzy z krajów bałtyckich, negatywnie odbije się na bezpieczeństwie w regionie – dodał.

Polskie Ministerstwo Obrony na razie nie komentuje manewrów. Stanowisko w tej sprawie zajęło jednak prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. – Czasami ćwiczenia mogą być dobrym środkiem budowy zaufania, jeśli są maksymalnie przejrzyste, dostępne dla obserwatorów. Ćwiczenia „Zapad 2013″, niestety, nie należą do tej kategorii. Musimy je więc wnikliwie monitorować – mówi szef BBN gen. Stanisław Koziej.

W listopadzie nasz region będzie świadkiem kolejnych manewrów, tym razem przeprowadzonych przez NATO. Ćwiczenia „Steadfast Jazz” odbędą się na terenie Polski (poligon w Drawsku), Łotwy, Litwy i Estonii oraz na Bałtyku.

Rusłan Szoszyn/Rzeczpospolita

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply