Krzyż jest zbroją, Polsko, twoją

Klasyka świętokrzyska

Jeden z tekstów najbardziej klasycznych z klasycznych. Tekst Kochowskiego. Nic na to nie poradzę, że ten poeta był sarmackim wieszczem klasycznym (choć jeszcze o tym w podręcznikach szkolnych nie piszą – ale ufam, że napiszą):

Krzyż jest zbroją, Polsko, twoją,

Krzyż obrona Akwilona,

Skąd wsze złe pochodzi.

Bywało, przytaczano ten wiersz z “Niepróżnującego próżnowania” jako przykład sarmackiego mesjanizmu. Jako przykład negatywny: dowód na polski, zabobonny szowinizm. Ale takie opinie mogą być tylko dowodem na brak umiejętności czytania tekstów. Owszem, Kochowski twierdzi tu – jak i gdzie indziej – że Polacy mają szczególną obronę w Panu, w Krzyżu Pańskim. Ale czy są z tego tytułu lepsi od innych? Przeciwnie. Właśnie są upośledzeni, a to dlatego, że mieszkają na Północy – o północy mówią wszak słowa o “Akwilonie”, północnym wietrze. Z Północy przecie wszelkie “zło pochodzi”. Tego Kochowski nie wymyślił – tradycyjnie, od wieków strona północna świata, z której dują zimne wiatry, która jest chłodniejsza i mroczniejsza, miała symbolicznie oznaczać to, co złe (uwaga: oznaczać, symbolizować, a nie: “być złą z natury”, w żadnym razie). Tak więc mamy tu raczej specyficzne pocieszanie Polaków, a nie wychwalanie. Pewno, że to pocieszanie idzie dalej i zawiera się w nim kolejny, ciekawy, piękny obraz:

Tak Kościół trzyma, że gdy Pan umierał,

Na Akwilon, głowę skłoniwszy, pozierał;

Na Oliwnej Górze dziwnej

Kończąc mękę Skłania rękę

Na północnych ludzi.

“Tak kościół trzyma” – czyli tak Kościół uważa. Od kiedy? Gdzie? Zanim odpowiemy sobie na to pytanie, posłuchajmy następnej strofy:

Matka znać dając, że jest nam w pomocy,

Pod krzyżem stoi ku nam na północy.

Krzyż zasłoni, Matka broni

I przed gniewem Z świętym drzewem

Litość w nim pobudzi.

Obsesja północy! Na jakiej podstawie? Sądzę, że na podstawie bardzo prostej: praktyki modlenia się w polskich kościołach. Aż do wieku XVI świątynie chrześcijańskie, także polskie, były z reguły orientowane, czyli zwracane prezbiterium ku wschodowi. A zatem w większości z nich figura Matki Boskiej, stojącej pod Ukrzyżowanym na belce tęczowej, konkretnie po prawicy Chrystusa, znajdowała się od strony północnej. Tak jak sama Prawica Pańska, wyciągnięta ku północy na krzyżu. Kochowski nie uczynił niczego innego, jak tylko użył swego modlitewnego zapatrzenia w postać Pana i Jego Matki, tak jak Ich oglądał w wiejskich i wszelkich innych świątyniach. To miłe i wzniosłe. Mamy więc teologiczny wiersz wrośnięty w polski pejzaż święty, w polską, “północną” krainę, którą Chrystus – umierając daleko na Południu – widział podczas swej śmierci i błogosławił, ku niemu wyciągając prawą, przebitą dłoń.

A teraz dwa słowa dodatkowego wyjaśnienia. Wiersz Kochowskiego nie jest wierszem abstrakcyjnym, opiewa bardzo konkretne sanktuarium. Dla wielu ze współczesnych Polaków przedmiot jego opiewania może być trochę zaskakujący. Często bowiem odruchowo przyjmujemy, że najważniejszym polskim sanktuarium jest i była od wieków Jasna Góra Częstochowska, a zaraz za nią – Ostra Brama. I że Matka Boska, mając dwa tak sławne sanktuaria, mogła od wieków zaszczycić Polskę i Litwę dwoma swymi tytułami: Królowej Polski i Wielkiej Księżnej Litewskiej. A nieprawda. Naprzód, że tytuł Wielkiej Księżnej Litewskiej przylgnął do Pani Ostrobramskiej dość późno, bo upowszechnił się – jak sam kult cudownego obrazu w Ostrej Bramie – raczej dopiero wraz ze sławą “Pana Tadeusza”, w którego inwokacji czytamy o “Pannie Świętej, co Jasnej broni Częstochowy i w Ostrej świeci Bramie”. Po wtóre, sanktuarium jasnogórskie, choć już za Jagiełły znane, aż do wieku XVII nie miało takiej wyłączności i nadrzędności w Polsce, jak później. Istniał wszak, na przykład, Poznań ze swoim sanktuarium Bożego Ciała, do którego przez dziesięciolecia ludzie ciągnęli chętniej niż do Częstochowy; a przede wszystkim – był Święty Krzyż. Od niego nazwę wzięły Góry Świętokrzyskie, a już za Jagiełły wydawało się wszystkim, że klasztor na Łysej Górze to najważniejsze “święte miejsce” Polaków, od niepamiętnych czasów dysponujące wielkimi, prawdziwymi relikwiami Krzyża Świętego, które miał tu pozostawić królewicz węgierski Emeryk. Udając się z pielgrzymką do grobu świętego Wojciecha zabłądził bowiem w tej okolicy podczas polowania, a skoro cudownym sposobem anioł pokazał mu drogę, postanowił trzymane przy sobie relikwie Krzyża Swiętego – pozostawić w darze klasztorowi benedyktynów na “Górze Łyssej”. Ona “Góra Łyssa” zaś, pierwotne centrum pogańskiego kultu, z czego zdawano sobie doskonale sprawę, doskonale też nadawała się na punkt, w którym można było czcić przemianę Polski pogańskiej – w chrześcijańską. Jak dawniej poganie modlili się tu do bożków, tak teraz Sarmaci oddawali na tej “Górze Łyssej” cześć Prawdziwej Wierze i Prawdziwemu Bogu w Krzyżu Świętym. I dlatego “Krzyż jest zbroją,Polsko, twoją”.

Tym samym przyjmijmy do wiadomości, że to właśnie Święty Krzyż na “Górze Łyssej” był do czasu najsławniejszym polskim sanktuarium – choć tak naprawdę dość późno pozyskał swoje cudowne relikwie, bo dopiero w późnym średniowieczu. Jednak wraz z nimi posiadł opinię nieomal miejsca odwiecznego. Zaś same Góry Świętokrzyskie Długosz nazwał naszymi Alpami – jakby Karpat i Tatr nie dostrzegał. Niewątpliwie po części z powodu sławy Krzyża Świętego.

To właśnie tu, w cieniu Gór Świętokrzyskich, mieszkał Wespazjan Kochowski, jeden z pierwszych zapalonych poetów-krajoznawców, ochoczo opiewających swoje okolice. Nie da się ukryć, że jego poezja jest pod wieloma względami “świętokrzyskocentryczna”, choć zasięg i znaczenie miała ogólnopolskie.

Jacek Kowalski

Wespazjan Kochowski

Góra Łyssa, depozytem drzewa Krzyża Ś. w sendomirskim kraju sławna. Do Ich MM. PP. Podgórzanow tamecznych (ze zbioru “Niepróżnujące próżnowanie”, Kraków 1674)

O, piękne miejsce i między inszemi

Sławniejsze, które widzim w polskiej ziemi!

Któreż mogą Górę drogą

Uczcić pienia, Gdzie zbawienia

Depozyt złożony?

Dziwna wyniosłość Sarmatów Karpatu:

Z wierzchołka – Olimp zalecony światu

I Synai, Gdzie się tai

Ogień we krzu, Na powietrzu

Wierzchem wystawiony.

Obozem niechaj z wojski swymi stanie

Pierwszy pułkownik nieba na Garganie,

Magladena Massyl wziena,

Rozalijej W Sycylijej

Dziwna skała grobem,

Lecz większa Polskę fortuna spotyka,

Gdy przez świętego ręce Emeryka

Dar ten liczy Królewiczy

Nad hijarby Droższe skarby

Nierównym sposobem.

Dar, znaczną cząstkę krzyża zbawiennego,

Na którym okup zbawienia mojego

Był rozbity W krwi sowitej

Pniak skropiony W polskie strony

Na tę górę godzi.

Nie bez tajemnic dobrodziejstwo za to,

Jakoś powinien dziękować, Sarmato!

Krzyż jest zbroją, Polsko, twoją,

Krzyż obrona Akwilona,

Skąd wsze złe pochodzi.

Tak Kościół trzyma, że gdy Pan umierał,

Na Akwilon, głowę skłoniwszy, pozierał;

Na Oliwnej Górze dziwnej

Kończąc mękę Skłania rękę

Na północnych ludzi.

Matka znać dając, że jest nam w pomocy,

Pod krzyżem stoi ku nam na północy.

Krzyż zasłoni, Matka broni

I przed gniewem Z świętym drzewem

Litość w nim pobudzi.

Hyperborejski kraju znamienity,

Jak się cieszyć masz temi depozyty?

Klejnot drogi W polskie progi

Jezus zsyła, Gdzie Mu miła

Na tej górze knieja.

Więc i ja, pod jej wychowany cieniem,

Lichym, leć z chuci wynoszę ją pieniem,

Podłej ceny Me Kameny

Przy tym Krzyżu Kładę z blizu,

Bo w nim ma nadzieja.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply