Klęska na EURO nie jest przypadkiem. Rosyjski futbol przeżywa kryzys

Trzy lata temu reprezentacja Rosji zaskoczyła swoich kibiców dotarciem do ćwierćfinału mistrzostw świata. Teraz „Sborna” nie tylko nie dotarła do ćwierćfinału mistrzostw Europy, ale zajęła ostatnie miejsce w fazie grupowej. Wyniki kadry narodowej nie powinny jednak nikogo dziwić, bo są pełnym odzwierciedleniem problemów systemowych rosyjskiego futbolu.

Od poniedziałku rosyjscy dziennikarze nie przepuszczają żadnej okazji, aby tylko wbić szpilę w selekcjonera Stanisława Czerczesowa i jego podopiecznych. Media kpiły między innymi z powrotu piłkarzy z Kopenhagi do Moskwy, bo na lotnisku w rosyjskiej stolicy przywitali ich jedynie funkcjonariusze OMON-u i milicji. Najwyraźniej służby bały się gniewu kibiców, dlatego kordon mundurowych szczelnie oddzielał autokar reprezentacji od wszelkich postronnych osób.

Trudno się zresztą dziwić. Przegrana 1:4 w wyjazdowym meczu z Danią i zajęcie ostatniego miejsca w grupie na Euro jest kompromitacją. Tym większą, że po 38. minucie spotkania Rosjanie niemal nie istnieli na boisku, a nie zmienił tego nawet kontaktowy gol z karnego autorstwa Artioma Dziuby. Poniekąd „Sborna” przegrała na własne życzenie, bo w pierwszej połowie Aleksander Gołowin i Aleksiej Mirańczuk nie wykorzystali doskonałych okazji do strzelenia bramki. A mogło być jeszcze gorzej, jednak kilka razy świetnie spisał się rosyjski bramkarz Matwiej Safonow.

Archaiczny futbol

W 2018 roku Rosja przystępowała do organizowanych przez siebie Mistrzostw Świata bez większych oczekiwań. Konflikty między piłkarzami a selekcjonerem oraz kiepskie wyniki spotkań kontrolnych nie napawały optymizmem. Niespodziewanie „Sborna” doszła do ćwierćfinału Mundialu. W 1/8 finału wyeliminowała Hiszpanię po rzutach karnych, natomiast w kolejnej rundzie dopiero po serii jedenastek okazała się słabsza od Chorwatów, czyli zespołu późniejszych wicemistrzów świata. W Rosji zapanowała więc euforia, a Czerczesow wraz z Dziubą stali się nieomal bohaterami narodowymi.

Tamten turniej był jednak ostatnim akordem w reprezentacyjnej karierze kilku jej podstawowych wówczas zawodników. Po turnieju z zespołem pożegnali się bowiem bramkarz Igor Akinfiejew, obrońca Sergiej Ignaszewicz i pomocnik Aleksandr Samiedow. Na dodatek czasu nie da się oszukać, dlatego od ostatniego Mundialu część rosyjskich zawodników nie jest już w stanie grać na równie wysokim poziomie co trzy lata temu. Dość powiedzieć, że w pierwszym meczu Euro 2020 w podstawowym składzie Rosji pojawił się prawie 38-letni obrońca Jurij Żyrkow.

Zestarzała się zresztą nie tylko część zawodników, ale również taktyka „Sbornej”. Była ona może skuteczna trzy lata temu z mającą podobne problemy Hiszpanią, ale już nie w starciach z szybkimi Belgami i Duńczykami. Rosja mierząc się z równie mocnymi przeciwnikami nie może polegać jedynie na kontratakach i dośrodkowaniach na głowę często osamotnionego w polu karnym Dziuby. Tymczasem zespół pod wodzą Czerczesowa nie jest w stanie wyjść poza prymitywne schematy, które we współczesnym futbolu wydają się być wyjątkowo archaiczne.

Rosja już nie kocha Czerczesowa

Można już śmiało powiedzieć, że sam selekcjoner „Sbornej” cieszy się obecnie większą popularnością w Polsce niż w swoim własnym kraju. Czerczesow z czasów prowadzenia Legii Warszawa został zapamiętany przez polskich kibiców jako dowcipny, ale jednocześnie surowy szkoleniowiec. Dla Rosjan liczą się jednak wyniki, a te jak widać są obecnie katastrofalnie. Między innymi z tego powodu byłemu szkoleniowcowi Legii wypomina się wysoki kontrakt w postaci 2,5 miliona euro rocznie.

Oczywiście przed blamażem na Euro nikt nie zaglądał Czerczesowowi do kieszeni. Niewielu krytykowało zresztą samego selekcjonera, choć już jesienią zeszłego roku można było zauważyć pewne symptomy jego wypalenia. Po porażce z Danią rosyjscy dziennikarze nie mają już wątpliwości, że w trakcie ostatniego Mundialu miał miejsce szczyt trenerskiej kariery Czerczesowa. Nie jest już w stanie wymyślić przysłowiowego prochu.

Widać to zresztą po jego wypowiedziach. Co prawda szkoleniowiec stwierdził po meczu z Danią, że jego zespołu nic nie tłumaczy, ale już po chwili jednak zaczął szukać usprawiedliwień. Drużyna miała więc wykonywać jego polecenia i realizować założenia taktyczne, a także legitymować się niezłymi statystykami w zakresie posiadania piłki czy liczby strzałów. Dodatkową wymówką Czerczesowa jest rzekomy brak doświadczenia obecnego zespołu, dysponującego na Mundialu wyższą średnią wieku. Problem w tym, że wynosi ona obecnie 27,9 lat, a więc Rosjanie są piątą najstarszą drużyną biorącą udział w turnieju.

Najprawdopodobniej taka argumentacja nie przekona Rosyjskiego Związku Piłki Nożnej, który także znalazł się pod ostrzałem. Rosyjskie media twierdzą, że odejście Czerczesowa jest już negocjowane, jednak poda on się do dymisji tylko jeśli otrzyma satysfakcjonującą go kwotę odszkodowania od federacji. Doniesienia na ten temat są jednak sprzeczne, bo z drugiej strony były trener Legii już po powrocie z Kopenhagi miał spotkać się z kadrowiczami i pożegnać się z nimi do czasu wrześniowych spotkań w eliminacjach do mistrzostw świata zaplanowanych na 2022 rok.

Problemem jest system

Rosyjska federacja z pewnością stara się zachować twarz po porażce reprezentacji z Duńczykami, lecz będzie to niezwykle trudne. Według sondażu przeprowadzonego przez dziennik „Sowiecki Sport”, tylko 4 proc. kibiców wini za zły występ na EURO samych piłkarzy, 25 proc. obciąża nim Czerczesowa, z kolei 64 proc. uważa za wadliwy cały system tworzący rosyjski futbol. Porażka na Mistrzostwach Europy stała się zresztą sprawą wagi państwowej, bo problem dostrzegł nawet Kreml i Duma Państwowa.

Sygnały alarmowe pojawiały się już jednak dużo wcześniej. Widać było, że młodzieżowe reprezentacje Rosji radzą sobie coraz gorzej, a na niektóre pozycje próżno szukać świeżego dopływu krwi, mogącego zastąpić starych wyjadaczy. Ubiegły sezon był również beznadziejny w wykonaniu zespołów klubowych, które, za wyjątkiem FK Krasnodaru, zakończyły przygodę z Ligą Mistrzów i Ligą Europy już jesienią na etapie fazy grupowej. Tym samym na nic zdał się cały zaciąg świetnie opłacanych obcokrajowców, żyjących na dodatek najczęściej z pieniędzy spółek państwowych finansujących rosyjskie drużyny.

Kwestia poziomu rosyjskiej piłki ligowej jest niezwykle ważna, bo przekłada się bezpośrednio na jakość samej reprezentacji. W kadrze na EURO znalazło się miejsce tylko dla czterech piłkarzy grających w klubach zagranicznych, na dodatek nie należących do ścisłej europejskiej czołówki. Brak większej liczby Rosjan w zachodnich drużynach nie jest zresztą tylko winą ich słabego poziomu. Piłkarze w Rosji wydają się być po prostu przepłaceni, dlatego finansowo zwyczajnie nie opłaca im się wyjeżdżać.

Na dodatek wspomniane stawianie na obcokrajowców przez rodzime zespoły blokuje miejsce dla młodych talentów, stąd Rosja ma wspomniany już coraz większy problem z obsadzeniem kolejnych pozycji zawodnikami reprezentującymi międzynarodowy poziom. Pozyskanie młodych piłkarzy nie jest zresztą łatwym zadaniem. Co prawda Rosja z okazji Mundialu doczekała się kilkunastu nowych obiektów, tym niemniej wraz z nimi nie zbudowano praktycznie żadnych boisk dla młodych adeptów futbolu.

***

Nic więc dziwnego, że rosyjska federacja ma o czym myśleć, a na zmiany będą zapewne naciskać nie tylko kibice, lecz także państwowe władze. Poziom niezadowolenia z kierunku obranego przez tamtejszy futbol osiągnął swój szczyt, dlatego wieloletnich zaniedbań nie da się już zamiatać pod dywan. Od pewnego czasu zdają sobie z tego sprawę niektóre rosyjskie kluby, starające się rozbudowywać swoje akademie. Nie obędzie się jednak bez stworzenia kompleksowego planu szkolenia oraz edukacji trenerów.

Marcin Ursyński

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply