Kaliningrad bliższy niż Lwów

Kaliningrad jest postrzegany albo jako źródło wojskowego zagrożenia, albo jako pomost łączący z Rosją. Takie przekonanie jest uzasadnione w sensie militarnym i przesadzone z punktu widzenia realiów politycznych. Te jednak mogą ulec zmianie.

W obwodzie kaliningradzkim (jak Sowieci nazwali Królewiec na cześć Michaiła Kalinina – jednego z sygnatariuszy rozkazu o rozstrzelaniu oficerów polskich w Katyniu) stacjonuje 15–25 tys. żołnierzy wyposażonych w liczny sprzęt bojowy. Rosyjska Flota Bałtycka, której obwód kaliningradzki jest główną bazą, ma zaś opinię najnowocześniejszej w całej marynarce wojennej Rosji. Zgrupowanie to pozostaje zatem liczącą się siłą w odniesieniu do niewielkiej armii litewskiej i mocno okrojonej polskiej.

Szantaż rakietami
W czerwcu br. parlamentarzyści z Litwy, Łotwy i Estonii podczas konsultacji w litewskiej Nidzie wydali wspólną deklarację. Dali w niej wyraz swojemu zaniepokojeniu zamiarem instalacji w obwodzie pocisków Iskander, zdolnych do przenoszenia ładunków jądrowych. Rosja wielokrotnie groziła Polsce rozmieszczeniem tej broni w nadbałtyckiej enklawie w odwecie za plan budowy w naszym kraju elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Projekt tarczy został pogrzebany przez rząd PO i administrację Baracka Obamy, a mimo to Kreml instaluje rakiety w Czkałowsku – 17 km na północny zachód od Królewca.

Broń jądrowa nie służy do prowadzenia wojen, lecz do psychologicznego oddziaływania na przeciwnika. Rosyjska demonstracja wojskowa jest adresowana do Polski, Litwy, Łotwy i Estonii, i ma wykazać rządom i opinii publicznej tych państw, że ich interesy nie liczą się w strategicznej grze prowadzonej przez wielkie mocarstwa. Ma to nas uczynić podatnymi na presję polityczną Kremla.

Zadaniem rządu RP i mediów polskich jest uodpornienie polskiej opinii publicznej na tego typu nacisk i przeciwdziałanie mu w ramach NATO i UE. Tym wyraźniejszym błędem jest więc nieobecność Polaków na wspomnianym spotkaniu w Nidzie. Nie są to jedyne ustępstwa i błędy polityki polskiego rządu, które wpisują się w dłuższy ciąg wydarzeń sukcesywnie podkopujących naszą pozycję wobec Rosji.

Umowa zamiast kanału w Skowronkach

Do 2009 r. tlił się polsko-rosyjski spór o dostępność dla żeglugi międzynarodowej szlaku wodnego przez Zalew Wiślany do Elbląga. Rosja zamykała go lub otwierała, czyniąc zeń instrument demonstrowania swojej woli ocieplenia lub ochłodzenia stosunków z Polską. Otworzyła go dla żeglugi na mocy nowej umowy z Polską z 1 września 2009 r. W odpowiedzi polskie Ministerstwo Infrastruktury odłożyło do 2017 r. planowany na 2009 r. początek prac nad budową w Skowronkach kanału przez Mierzeję Wiślaną. Jest to sukces Moskwy. Wstrzymano bowiem realizację polskiego rozwiązania infrastrukturalnego, a Polska, zamiast stworzyć materialne gwarancje niezależności żeglugi do swoich portów na Zalewie Wiślanym, zadowoliła się „słowem honoru czekisty”, czyli łatwo podważalnymi gwarancjami prawnymi.

Kto pierwszy nasyci rynek energii?

Od 2009 r. Rosja buduje pod Niemanem Bałtycką Elektrownię Atomową. Termin jej oddania wyznaczono na lata 2016–2018. Obwód kaliningradzki zaopatrywany jest jednak w energię z elektrowni gazowej i nie potrzebuje tej inwestycji. Nadwyżkę energii z Bałtyckiej Elektowni Atomowej można będzie więc eksportować na Litwę, Łotwę, do Estonii, Finlandii, Szwecji, Polski i Niemiec.

Inwestycja ma w rzeczywistości służyć podtrzymaniu rosyjskiej pozycji jako głównego dostarczyciela energii i surowców energetycznych w regionie. Jest projektem konkurencyjnym wobec planowanej polskiej elektrowni jądrowej i wobec budowanej (do 2010 r. z udziałem Polski) estońsko-łotewsko-litewskiej w Visaginie. Nasycenie rynku energią elektryczną z siłowni niemańskiej przekreślałoby sens tych zamiarów. Przeciwdziałałoby też włączeniu państw bałtyckich do unijnego systemu ENTSO-E (European Network of Transmission System Operators for Electricity), ułatwiając utrzymanie ich w kontrolowanym przez Moskwę tzw. pierścieniu energetycznym BRELL (Białoruś, Rosja, Estonia, Łotwa, Litwa), czyli w postsowieckiej przestrzeni energetycznej. Gra jest twarda. W 2011 r. dyrektor generalny litewskiej spółki Wisagińska Elektrownia Atomowa Szarunas Vasiliauskas w tajemniczych okolicznościach wypadł za burtę swojego jachtu i utonął w Zalewie Kurońskim w pobliżu Nidy.

Przede wszystkim Rosja

Ministrowie spraw zagranicznych – Polski Radosław Sikorski i Rosji Siergiej Ławrow – 14 grudnia 2011 r. podpisali porozumienie o ruchu bezwizowym pomiędzy obwodem kaliningradzkim a pogranicznymi powiatami i miastami polskimi. 27 lipca 2012 r. weszło ono w życie. Królewiec znalazł się dziś w strefie przygranicznego swobodnego podróżowania.

Warto pamiętać, że swego czasu nie zdołaliśmy osiągnąć tego samego w stosunku do Lwowa.

Krytycy otwarcia granic Polski z obwodem kaliningradzkim wskazują na łatwość fałszowania dokumentów rosyjskich, a zatem na groźbę otwarcia drzwi dla rosyjskiej mafii. Podkreślają, że po zamknięciu granic (w związku z wejściem Polski do Schengen) liczba przestępstw popełnianych w naszym kraju przez Rosjan spadła trzy-, czterokrotnie. Ponadto polsko-rosyjska umowa o małym ruchu granicznym ułatwia nacisk Kremla na Litwę i Łotwę (które do porozumienia nie przystąpiły) w kwestii zasad tranzytu przez ich terytoria między obwodem kaliningradzkim a Rosją właściwą, pogłębia rozejście się solidarnej do 2010 r. wobec Moskwy polityki zagranicznej Warszawy i Wilna (Litwini już skrytykowali porozumienie) i czyni z paszportu rosyjskiego atrakcyjniejszy dokument podróżowania po UE niż paszport ukraiński, białoruski, mołdawski i gruziński. Polska aktem tym odeszła od zasady, że warunki przekraczania granicy RP przez Rosjan nie mogą być lepsze niż te, które oferuje Ukraińcom i Białorusinom. Zlekceważyła destabilizującą rolę rosyjskiej akcji paszportyzacyjnej w Abchazji i Osetii Płd., gdzie masowe nadawanie obywatelstwa Federacji Rosyjskiej było przygotowaniem do agresji na Gruzję.

Mieszkańcom Lwowa, Grodna czy Brześcia trudniej będzie teraz przyjechać do Polski niż mieszkańcom Królewca. W ten sposób Polska oddaliła się od swoich naturalnych sojuszników, zbliżyła natomiast do Rosji.

Przemysław Żurawski vel Grajewski

“Gazeta Polska Codziennie”

[link=http://niezalezna.pl/31565-kaliningrad-blizszy-niz-lwow]

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

    • wachmistrz_soroka
      wachmistrz_soroka :

      Wiemy i bijemy się w piersi z powodu tego błędu. cChodziło o ogólne unaocznienie położenia Kresów, a ta ilustracja była pod ręką i mimo wszystko estetycznie prezentuje się nie najgorzej. Mamy nadzieję, że znawcy historii i geografii ziem wschodnich wybaczą nam tę popularyzatorską wpadkę.