Iran idzie na Kaukaz

Wkrótce na europejskim rynku paliw pojawi się nowy gracz. Będzie nim Iran. Polska nie powinna tego przegapić.

Po zdjęciu sankcji Iran zaczął realizować nową politykę międzynarodową. Można ją nazwać polityką otwarcia i budowania nowych związków gospodarczych na bazie wspólnych interesów. Zainicjował ją Najwyższy Lider Islamskiej Rewolucji Ajatollah Ali Chamenei już w maju 2015 r. Dotychczas mówił on zazwyczaj o wrogiej amerykańskiej polityce, ale wówczas oświadczył, że: „państwa leżące wokół Zatoki Perskiej mają wiele wspólnych interesów. Zapewnienie bezpieczeństwa w tym regionie jest przede wszystkim naszym obowiązkiem. Jeżeli zaś Zatoka Perska będzie bezpieczna, to wszyscy na tym wygramy, a niebezpieczny region będzie bezpieczny dla wszystkich”. Stwierdzenie to w ustach polityka, który jeszcze do niedawna rzucał gromy na arabskich sojuszników USA w swoim sąsiedztwie, zapowiadało zasadniczą zmianę. I tak też się stało, Teheran zaczął szukać przyjaciół, a nie wrogów. Między nim a wielu stolicami, które dotychczas go bojkotowały, nastąpiły ożywione kontakty. Iran stał się dla wielu bardzo interesującym partnerem. Wszyscy chcieli się dowiedzieć, na co wyda on 150 mld USD, które miał dotychczas zamrożone na skutek sankcji na kontach w zachodnich bankach. Interesowało ich, czy przypadkiem nie zechciałby je u nich zainwestować. Wielu zachodnich polityków szukało też zleceń dla swoich kompanii. Zdawało sobie bowiem sprawę, że Teheran będzie realizował wielkie inwestycje i to nie tylko w sferze naftowej, ale w całej gospodarce. Kraj ten rozwinął swoje rolnictwo, zintensyfikował badania w dziedzinie wysokich technologii i stworzył niemal od podstaw przemysł samochodowy. Znaczący postęp uczyniła też irańska nauka.

Irański węzeł

Polska nie wykazała dotąd zainteresowania Iranem, a szkoda, bo kraj ten rozpoczyna ofensywę w kierunku Morza Czarnego i staje się ważnym węzłem na drodze nowego Jedwabnego Szlaku, biegnącego z Chin przez Kazachstan, Turkmenistan, Iran, Azerbejdżan i Gruzję do Turcji. Wprawdzie stosunki Iranu i Turcji nie są najlepsze, ale nie będzie miało to wielkiego znaczenia, bo szlak przynajmniej na razie nie będzie biegł przez ich bezpośrednie granice.

Jedwabny Szlak na terenie Iranu będzie miał jeszcze dwie odnogi. Jedną na południe w kierunku Zatoki Perskiej i dalej w stronę Oceanu Indyjskiego, a drugą na północ do Rosji.

Oprócz Jedwabnego Szlaku Iran zamierza realizować też inne projekty interesujące z polskiego punktu widzenia. Zaczyna on swoją ofensywę na Kaukazie. Teheran i Baku podniosły stosunki bilateralne do rangi strategicznych. Obie strony podpisały 11 porozumień w zakresie transportu, łączności, finansów, ochrony zdrowia i stawek celnych. Przewidują one m.in. połączenie sieci kolejowych Iranu i Azerbejdżanu, budowę mostu kolejowego nad rzeką Astana i na granicy między obydwoma państwami. Most ma być gotowy jeszcze w tym roku. Pociągi z Baku będą dojeżdżać do Teheranu i odwrotnie. Ze stolicy Azerbejdżanu irańskie i inne towary dotrą koleją do Moskwy, Sankt Petersburga, a także do krajów Zachodnich i Północnej Europy.

Iran i Azerbejdżan podpisały też porozumienie o wspólnym wykorzystywaniu bogactw naturalnych, zalegających w szelfie Morza Kaspijskiego, a także rozszerzania współpracy na inne kraje. Z polskiego punktu widzenia najbardziej interesująca wydaje się współpraca na linii Iran-Azerbejdżan-Gruzja i Iran-Azerbejdżan- Gruzja-Turcja. Iran i Azerbejdżan mogą być w tych projektach państwami węzłowymi.

Realne projekty

Dzięki nim realnym stanie się projekt powstania „Jedwabnego Szlaku” przynajmniej w wymiarze kolejowym, łączącym Europę z Chinami, a także Zatoką Perską.

Azerbejdżan, Gruzja i Turcja mogą się też stać państwami tranzytowymi dla irańskiego gazu, który chce go sprzedawać do Europy. Wszystkie te kraje są zainteresowane jego pompowaniem. Eksperci podpowiadają co prawda, że najprostszym rozwiązaniem dla tranzytu irańskiego gazu do Europy byłoby podłączenie nitki gazociągu biegnącej z Tebrizu do tureckiego Transanatolijskiego Gazociągu, który nastawiał się na tranzyt azerbejdżańskiego paliwa do Unii Europejskiej. To rozwiązanie jest jednak mało realne podobnie, jak budowa bezpośredniego połączenia kolejowego o odpowiedniej przepustowości między Turcją i Iranem. Oba kraje konkurują ze sobą w Syrii i ich stosunki nie są najlepsze, żeby nie powiedzieć wrogie. Dlatego potrzebny jest pośrednik. Azerbejdżan do takiej roli nadaje się znakomicie. Jego stosunki z Ankarą są bardzo dobre. Ta w wyniku konfliktu z Rosją szuka sojuszników wśród pokrewnych turskich narodów, m.in. w Turkmenistanie i Azerbejdżanie. Traktuje to jako element nacisku na Moskwę. Gruzja także jest zainteresowana dostawami gazu z Iranu. Obecnie 90 procent tego surowca kupuje w Azerbejdżanie, a 10 proc. w Rosji. Azerbejdżan, wykorzystując swoją monopolistyczną pozycję tak podniósł cenę błękitnego paliwa, że Tbilisi było zmuszone zwrócić się do „Gazpromu”, który zaproponował jej tańsze dostawy. Istnieje też inna możliwość eksportu tureckiego gazu do Europy. Wielu ekspertów sugeruje, że w którymś z portów gruzińskich można by zbudować terminal skraplający gaz, który następnie byłby przepompowywany na tankowce. Te zaś mogłyby kursować tylko po Morzu Czarnym do terminali w Bułgarii lub Rumunii. Polska też na takim rozwiązaniu może skorzystać. Możliwości jest wiele.

W każdym bądź razie jedno jest pewne. Na europejskim rynku paliw pojawi się niedługo nowy gracz.

Marek A. Koprowski

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply