Wybory regionalne w Andaluzji uznano za ważny probierz przed przyszłorocznymi ogólnokrajowymi wyborami parlamentarnymi w Hiszpanii. Ten ważny test wyszedł jednoznacznie negatywnie dla socjalistów, którzy pierwszy raz od czasu upadku rządów frankistowskich przegrali w swoim bastionie.

Na południu Hiszpanii największą popularnością cieszy się teraz centroprawicowa Partia Ludowa (PP), która zdobyła 58 mandatów w parlamencie liczącym 109 miejsc. Na drugim miejscu znalazła się Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE) z 30 parlamentarzystami, natomiast na trzecim nacjonalistyczny VOX z reprezentacją 14 posłów. Poza tym w parlamencie Andaluzji zasiądzie 5 działaczy skrajnej lewicy i 2 polityków regionalnego ruchu Naprzód Andaluzjo.

Upadek czerwonego bastionu

Spoglądając pobieżnie na wyniki wyborów w Andaluzji można odnieść wrażenie, że największymi przegranymi są centrowe Ciudadanos i wspomniane Naprzód Andaluzjo. Pierwsze z tych ugrupowań nie znalazło się w parlamencie, choć w poprzedniej kadencji miało 21 posłów; drugie w ciągu czterech lat straciło natomiast 10 mandatów. Tymczasem zdecydowanie największą klęskę poniosło PSOE.

Co prawda od trzech lat władzę w Andaluzji sprawuje centroprawica, ale musiała ona jak dotąd prowadzić żmudne negocjacje na temat utworzenia koalicji rządowej. Socjaliści, nie mogąc stworzyć własnego rządu, utrudniali funkcjonowanie swoim ideowym przeciwnikom, bo cieszyli się wciąż dużą popularnością. Teraz ludowcy zdobyli natomiast samodzielną większość parlamentarną i nie będą nawet musieli negocjować z nacjonalistami.

Tym samym PSOE dopiero po raz drugi od czasu upadku rządów frankistowskich przegrało wybory do parlamentu Andaluzji. Na dodatek dostało dużo mniej głosów niż podczas pierwszej porażki dokładnie dekadę temu. Wówczas wprowadziło do regionalnego parlamentu 47 posłów, a w obecnie tylko 30. Warto także podkreślić, że w ciągu dekady zmarginalizowani zostali skrajnie lewicowi sojusznicy socjalistów.

Andaluzyjczycy skręcili w prawo

Wyniki wyborów w Andaluzji wywołały lawinę komentarzy w Hiszpanii, którym towarzyszyły szczegółowe analizy. Przede wszystkim zwracano w nich uwagę na poważne zyski prawicy w najbiedniejszych częściach Andaluzji. Jak dotąd PP, VOX czy Ciudadanos cieszyły się największym poparciem wśród najbogatszych mieszkańców regionu. Teraz na placu boju pozostały pierwsze dwa z wymienionych ugrupowań, coraz popularniejszych na terenach stanowiących dotąd główne zaplecze lewicy.

Zobacz także: Hiszpania: władze usuwają pomnik Jana Pawła II, monument Che Guevary zostaje

Dodatkowo na korzyść ludowców i nacjonalistów działał wzrost frekwencji w miejscach, w których i tak cieszyli się oni wysokim poparciem. Jednocześnie maleje zainteresowanie wyborami w tradycyjnie lewicowych obszarach. W ciągu ostatnich siedmiu lat frekwencja spadła w nich z poziomu 62 do zaledwie 47 proc. Widać więc wyraźnie, że wyborcy lewicy są rozczarowani całą dotychczasową klasą polityczną.

Badania socjologiczne wskazują także na radykalną zmianę autoidentyfikacji ideowej Andaluzyjczyków. Mieszkańcy regionu są bardziej prawicowi niż kiedykolwiek wcześniej. Liczba osób utożsamiających się z prawicowymi poglądami rośnie praktycznie w każdej grupie wiekowej, a zwłaszcza wśród osób urodzonych przez 1990 rokiem. Skręt w prawo widać zwłaszcza wśród mężczyzn, choć jest on też coraz bardziej widoczny także wśród kobiet.

Lewica bagatelizuje

Triumfować może nie tylko prezydent Andaluzji Juan Manuel Moreno, ale także szef PP Alberto Núñez Feijóo. Centroprawica w ostatnich dwóch latach przeżywała ciężki okres, zwłaszcza w związku z rosnącą popularnością VOX-u, dlatego niedawno zmieniła swoje kierownictwo i jak widać ruch ten przyniósł zamierzony efekt. Wynik pochwalił nawet Manfred Weber, przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej (EPP), obawiającej się kolejnej konieczności porozumienia swojej partii członkowskiej z nacjonalistami.

Zdaniem Webera wybory regionalne były wyraźnym sygnałem, że Hiszpanie stracili zaufanie również do socjalistycznych rządów premiera Pedro Sáncheza na szczeblu centralnym. Nic zresztą dziwnego, skoro od dłuższego czasu gabinet PSOE i marksistowskiego Podemos zajmuje się głównie sprawami ideologicznymi, a nie problemami kraju.

Sama lewica wydaje się robić dobrą minę do złej gry. Liderzy PSOE w Andaluzji bagatelizowali najsłabszy wynik w swojej dotychczasowej historii. Twierdzili między innymi, że wygrana PP była możliwa dzięki schowaniu przez Moreno szyldu swojego ugrupowania. Trudno jednak brać na poważnie podobne stwierdzenia, gdy prezydent regionu rządzi od trzech lat i jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych polityków centroprawicy w całej Hiszpanii.

Przegrana jest blisko

O ile socjaliści nie spodziewali się sukcesu w niedawnych wyborach we wspólnocie Kastylii i Leon, o tyle przegrana w ich największym bastionie jest najpoważniejszym sygnałem alarmowym przez przyszłoroczną elekcją do Kortezów Generalnych. Bagatelizowanie kiepskiego wyniku w Andaluzji można więc uznać za zaklinanie rzeczywistości, bo zdaniem wielu hiszpańskich komentatorów właśnie to głosowanie zadecydowało już o przyszłorocznych wynikach.

Lewica uważa jednak, że w kampanii przed wyborami ogólnokrajowymi ich siłą będzie szef rządu. Pedro Sanchez jako lider socjalistów będzie rywalizował z nowym przewodniczącym centroprawicy, który nie jest uważany za osobę mogącą porwać tłumy. O czym sam zresztą mówił w niedawnym wystąpieniu przed wyborami w Andaluzji. PSOE chce więc w przyszłym roku pokonać PP przy pomocy haseł ekonomicznych.

Będzie to jednak problematyczne. W powszechnym przekonaniu rząd Sancheza nie poradził sobie ani z kryzysem gospodarczym będącym pochodną pandemii koronawirusa, ani też nie ma pomysłu na rozwiązanie problemu inflacji spowodowanej skutkami wojny na Ukrainie. Zamiast tego skupia się na kwestiach ideologicznych, co w kontekście skrętu w prawo nawet wyborców w jego własnym bastionie może zaważyć o przyszłorocznym zwycięstwie ludowców i nacjonalistów.

Marcin Ursyński

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply