Gęsi dla Jana Basanowicza

Nauczyciele doświadczeni polską okupacją zebrali 1282 podpisów w sprawie obrony języka państwowego i jedności terytorialnej.

W Sejmie pojawiła się była szefowa działu edukacji miasta Dukszty (rej. Ignaliny) Birutė Žemaitienė-Raginytė. Wręczyła ona asystentce posła Algridasa Patackasa Nijoli Balčiūnienė oraz przewodniczącemu stowarzyszenia „Vlinija”, dr. hab. Kazimierasowi Garšvasowi 1282 podpisy zebrane przez litewskich mieszkańców, którzy zdecydowali się w ten sposób bronić języka państwowego Republiki Litewskiej oraz jedności terytorialnej kraju. Z panią Birutė Žemaitienė-Raginytė spotkał się również poseł i działacz TS-LKD, członek Sejmowej komisji Oświaty, Nauki i Kultury Vytautas Juozapatis.

Podpisy Birutė Žemaitienė-Raginytė zostały zebrane na Wydziale Chemii Uniwersytetu Wileńskiego, w Kolegium Designu, na Wydziale Ekonomii VGTU, na wydziałach historii i lituanistyki Uniwersytetu Pedagogicznego, na ulicach, przed sklepami i kościołami.

Mimo sędziwego wieku kobieta zachowuje światły umysł i ma dobrą pamięć. Urodziła się i mieszka w rej. Ignaliny, w powiecie Vidiškiai, we wsi Gerveliškė. Dobrze pamięta dekady polskiej okupacji i to, jak z życia publicznego, instytucji naukowych i rodzin był wypychany i niszczony język litewski oraz jak wynaradawiano litewskich mieszkańców.

„Kazano nam tak śpiewać w klasie: co ty jestesh polak mały, jaki znak orzhek bialej? Kto Ty jesteś – polak mały, jaki znak twój – orzeł biały? Ale kazano śpiewać nie całość, ale po słowie. Więc siedzieliśmy, kołysaliśmy się i śpiewaliśmy: co ty, co ty, co ty. Wtedy taki nauczyciel Alpatevskij z Polski, który słowa nie znał po litewsku, kazał śpiewać dalej: jestesh, jestesh, jestesh… i dalej się kołysaliśmy. Nigdy tego nie zapomnę. Między sobą nie można było rozmawiać po litewsku. Jeśli usłyszał to uderzał linijką po dłoniach. Płakaliśmy, niektórzy nawet moczyli się z bólu… Niegrzeczni klęczeli na ostrych kamieniach. I mnie to spotykało. Drogi bywały krwawe,” – wspomina Birutė Žemaitienė-Raginytė.

Zdaniem rozmówczyni, polski czas we Wschodniej Litwie był straszny. Z niektórych instytucji życia publicznego oraz oświaty przemocą i karami wypychano język litewski. Zaczęły tworzyć się litewskie zrzeszenia, gdzie można było komunikować się w języku ojczystym.

„Mój dziadek Nikodemas Luneckas hodował gęsi, które wypędzano na sprzedaż do Wilna, Sołok i okolicznych wsi. Usłyszał, że w Wilnie otwarto pierwszą litewską szkołę. Jej dyrektorem został Jan Basanowicz. (Pierwsza litewska szkoła we Wschodniej Litwie, założona 9 października 1915 roku i nazwana Wileńskim litewskim gimnazjum Jonasa Basanavičiusa, Mykolasa Biržiškę i Povilas Gaidelionisa. Dyrektorem został Mykolas Biržiška, nauczyciel języka litewskiego. 18 października 1915 roku w szkole zaczęły się zajęcia w języku litewskim w domu wileńskiego bogacza Pimenova, w tamtych czasach przy ulicy Didžiosios Pohuliankos 14/17(obecnie róg ulicy Mendoga i Basanowicza – przyp. aut.). Wtedy dziadek, przyjechawszy do Wilna, wziął kilka gęsi, siekierę i wybrał się poszukać litewskich szkół oraz ich „opiekuna” (J. Basanowicza – przyp. aut.). Gdy znalazł szkołę i Basanowicza, odrąbał gęsiom łby i wręczył je Basanowiczowi oraz jego „przyjaciołom” mówiąc: panie, to dla Was za litewskość, gdzie pańscy przyjaciele?, im też dam po gęsi. Wy tak mocujcie litewskość,” – opowiada Birutė Žemaitienė-Raginytė.

„To były ciężkie czasy dla Litwinów. Pamiętam, jak moi rodzice – Klemensas Raginis i mama Marijona Luneckaitė-Raginienė opowiadali, jakich cierpień doznali, zanim ochrzcili mnie litewskim imieniem Birutė. Zdecydowali się na chrzest w Daugėlìškiai. Ksiądz był Polakiem. Dopiero później przybył ksiądz Burba. Ten polski ksiądz pyta: jaka imia? (jakie imię?) Birutė, – odpowiedzieli moi rodzice. Tak czeba Tereska, albo Czeska, Krysia, – nie ustępował polski ksiądz. Wypędził nas. Jakiś czas później ulitował się, bo zrozumiał, że moi rodzice nie odpuszczą i ochrzczą mnie litewskim, a nie polskim imieniem. I znów pyta: jaka imia? Rodzice i rodzice chrzestni mówią: Birutė. Ksiądz znów się oburzył: jaka Birute, u menia pes Birute! (Jaka Birutė? Mój pies nazywa się Birutė!). I znów wyrzucił rodziców i chrzestnych oraz noworodka na rękach. Nie chrzci. Ale rodzice nie odpuścili i ksiądz, mimo tego, że bardzo się zdenerwował, ochrzcił mnie imieniem Birutė,” – wspomina niewolnictwo polskich czasów B. Žemaitienė-Raginytė.

Przypominamy, że podpisy w sprawie obrony języka państwowego Republiki Litewskiej i jedności terytorialnej wciąż są zbierane.

Źródło: voruta.lt

Tłum.: Mateusz Jakubiak

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply