Dwa protokoły

czyli rosyjskie fałszerstwo i polska przyjaźń

Wciąż nowe fakty

Zalewają nas nowe “smoleńskie” fakty, które dają do myślenia. Najpierw ta dziwna wiadomość o nieprzystawalności stenogramów i czarnych skrzynek – brakowało 15 sekund nagrania, które się jednak w końcu w Moskwie odnalazły. Znowuż kilka dni temu okazało się, że w materiałach śledczych przekazanych stronie polskiej zawarto dwa protokoły przesłuchania kontrolera “wieży” na smoleńskim lotnisku, oba datowane o dniu i godzinie takich samych, jednak sygnowane przez dwu różnych śledczych i zawierające różne treści. Treści, dodajmy, ważkie dla wyników śledztwa. A teraz dowiadujemy się, że pilot “Jaka” zeznał – oczywiście o ile ten “przeciek” do mediów jest prawdziwy – że słyszał przez radio, jak “wieża” kazała prezydenckiemu “Tupolewowi” zejść na pułap 50 metrów. Takiej sensacji nie zawierają materiały przekazane przez stronę rosyjską.

Komentarze nieistniejące

W zasadzie ani w “Rzepie” (która zamieściła obie pierwsze wieści jako pierwsza), ani w “Gazwyborze” (który je zapodał powołując się na “Rzepę”), nie pojawiły się szersze komentarze. Wiadomo zresztą, co może cisnąć się na usta po usłyszeniu takich niusów – tego jednak, co ciśnie się na usta, obie gazety nie zamieszczają. Padła tylko prosta, prawnicza informacja, że spisanie dwu odmiennych protokołów w tym samym czasie jest dziwne i że takiej sytuacji nie przewiduje polskie prawo, a poza tym, że jeśli przesłuchiwany zmienia zeznania (czego efektem byłoby pojawienie się dwu wersji odpowiedzi i dwu protokołów), to należy go obowiązkowo zapytać, dlaczego tak czyni – takiego zaś pytania w protokołach brak. Strona polska wystosowała zatem prośbę do strony rosyjskiej o wyjaśnienie tego faktu. Ale strona rosyjska jak dotąd milczy.

Wniosek krótki

Tym, co każdemu ciśnie się na usta i pod pióro czy na klawiaturę – jest popularne przekleństwo połączone ze stwierdzeniem, że oto mamy jedną poszlakę i w zasadzie dwa twarde dowody (jeśli rzecz zostanie potwierdzona oficjalnie) na preparowanie śledztwa. Zastanawia jednak fakt, że dowody są oczywiste w sposób aż tak niebywały. Jeśli śledztwo preparowano celowo, “na zlecenie”, to powinny się wziąć za to preparowanie służby – sławne rosyjskie służby, które robią takie rzeczy w rękawiczkach, niewidzialnie i skutecznie. Ale jeśli po spreparowaniu pozostają wyraźne ślady owego preparowania, i to już nie tyle w postaci szwu szytego grubymi nićmi, co po prostu “otwartej rany”, ziejącej i przerażającej – cóż to oznacza?

I po drugie – wszystkie te fakty z pewnością najpierw, zanim wypłynęły w prasie, musiały dotrzeć do polskich sfer rządowych. Te jednak zarówno przed, jak po ujawnieniu owych faktów – milczą. Dlaczego?

Mamy kilka możliwych odpowiedzi, które niekoniecznie się wykluczają. Oto one.

Odpowiedź pierwsza

Imperium rosyjskie upadło tak nisko, że nawet jego sławne służby specjalne w sprawach tak ważnych i pierwszoplanowych jak zatuszowanie okoliczności śmierci polskiej elity politycznej na terytorium Rosji – pracują niedbale i nieprecyzyjnie. Zapewne przy wódce.

Rząd polski publicznie nie zwraca na to uwagi, bo jest wyrozumiały i pełen litości dla upadającego imperium.

Odpowiedź druga

Rosyjskie służby celowo pozostawiły tak liczne ślady manipulacji śledztwem, a to po to, aby zasiać planowy ferment w stosunkach polsko-rosyjskich, a także aby namieszać w wewnętrznej sytuacji w Polsce.

Rząd polski publicznie nie zwraca na to uwagi, aby nie dać się sprowokować i nie doprowadzić do sukcesu rosyjskich służb.

Odpowiedź trzecia

Rosyjskie służby przeprowadziły fałszowanie śledztwa niedbale, na pół gwizdka, ponieważ strona rosyjska wie, że Polacy i tak nie zrobią im żadnej awantury. Czyli, krótko mówiąc, Rosja i jej służby mają nas w tak głębokim poważaniu, że nie zamierzają się przemęczać przy zacieraniu śladów swoich działań. My i tak nic nie możemy. Nie jesteśmy przeciwnikiem wartym większego wysiłku służb.

Rząd polski o tym wie i właśnie dlatego siedzi cicho.

Odpowiedź czwarta

Rosyjskie służby przeprowadziły fałszowanie śledztwa niedbale, ponieważ właśnie miały doprowadzić do sytuacji, w której zadanie zatuszowania sprawy spadnie na polski rząd. Bo to przecież polski rząd od początku tragedii smoleńskiej dokonywał niezłej ekwilibrystyki, aby zatrzeć postępowanie rosyjskich śledczych. Widząc to, Wielki Brat postanowił polskim braciom nie ułatwiać zadania. Chcą przyjaźni i pojednania? Niechaj wiedzą, że przyjaźń ma swoja cenę. Polski rząd, jeśli naprawdę chce prawdziwej przyjaźni z Rosją, powinien się więc czymś wykazać. Toteż dostarcza mu się kolejnych do tego okazji. W ten sposób rząd będzie brnął coraz dalej, a przyjaźń polsko-rosyjska będzie miała (na poziomie rządowym) coraz trwalsze podstawy… To jedna ze starych, sowieckich metod.

Rząd polski świadomie zgodził się na ten układ i sumiennie wypełnia swoje zobowiązania.

Odpowiedź właściwa

Wybór właściwej odpowiedzi spośród powyższych lub sformułowanie kolejnych pozostawiam Szanownym Czytelnikom.

Jacek Kowalski

PODOBA CI SIĘ TEN ARTYKUŁ?

DOŁĄCZ DO:POSPOLITEGO RUSZENIA KRESÓW

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply