Dom Polski we Lwowie. Czy i kiedy?

19 marca Konsulat Generalny RP we Lwowie zorganizował bardzo ważne spotkanie przedstawicieli polskich organizacji i stowarzyszeń z posłem na Sejm RP Piotrem Tomańskim i zastępcą prezydenta miasta Przemyśla Wojciechem Błachowiczem.

Na sali przy ul. Rylejewa zebrało się ponad dwadzieścia osób, wśród nich: prezes Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie Emilia Chmielowa, redaktor Miesięcznika „Nasze Drogi” Teresa Dudkiewicz, członkowie Zarządu i prezes Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej (TKPZL) Emil Legowicz, Prezes Towarzystwa Opieki nad Grobami Wojskowymi Jan Franczuk, prezes Uniwersytetu Trzeciego Wieku Ewa Małanicz i inni.

Spotkanie rozpoczął Konsul RP we Lwowie Jacek Żur, przedstawił gości i podkreślił, że powodem wizyty Posła jest zaniepokojenie elit politycznych Polski sytuacją wokół powstania we Lwowie Domu Polskiego. Bezpośrednią inspiracją dyskusji na ten temat stało się przekazanie Związkowi Ukraińców w Polsce Domu Ukraińskiego w Przemyślu.

Jeszcze 11 marca br. Konsul Generalny RP we Lwowie Grzegorz Opaliński, podczas uroczystości otwarcia Domu Spotkań Europejskich we Lwowie wyraził nadzieję, że to wydarzenie okaże się katalizatorem do otwarcia we Lwowie Domu Polskiego.

W krótkim wystąpieniu poseł Tomański podkreślił wielkie zainteresowanie Sejmu RP problemami Polaków we Lwowie i na całej Ukrainie. Rząd RP zrobił już niemało gestów dobrej woli wobec mniejszości ukraińskiej, przestrzegając wszystkich jej praw jak obywateli Polski i traktując odpowiednio do europejskiej deklaracji ds. mniejszości narodowych. Zastępca prezydenta Przemyśla Wojciech Błachowicz wyraził przy tym nadzieję, że władze ukraińskie, w tym władze samorządowe we Lwowie potraktują jako gesty dobrej woli przekazanie ZUwP budynku Domu Ukraińskiego w samym centrum Przemyśla i wiele innych kroków na tej drodze podejmowanych w ciągu ostatnich dwudziestu lat (jak choćby przekazanie świątyń grekokatolickich, pałacu biskupiego, etc.). Tego samego oczekujemy od władz ukraińskich, które powinny zainteresować się problemami Polaków we Lwowie, rozwojem ich kultury i tradycji narodowych.

Trzeba powiedzieć otwarcie, że ogólny nastrój zebranych na sali nie był optymistyczny. Polacy we Lwowie już 20 lat czekają na „te gesty dobrej woli”. Towarzystwo Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej zmieniło w tym czasie już trzech prezesów. Odeszło całe pokolenie ludzi, którzy w dalekim 1989 roku kładli podwaliny Towarzystwa i marzyli o Domu Polskim we Lwowie – miejscu, gdzie mogłaby rozwijać się polska kultura. Domu Polskiego jednak jak nie było, tak nie ma. „Doczekamy się czasów, że Dom Polski będzie, tylko Polaków we Lwowie już nie będzie” – z goryczą powiedziała pani Małanicz. Z tych właśnie powodów w wystąpieniach zebranych brzmiał pesymizm zarówno wobec postawy lwowskich władz samorządowych, jak i władz polskich.

Ogólny nastrój zgromadzonych przekazał gościom prezes TKPZL Emil Legowicz: „Mamy we Lwowie ponad dziesięć polskich stowarzyszeń i organizacji, polską prasę, polskie radio, TKPZL zrzesza tysiące członków. Przy tym wszystkim, praktycznie nie mamy siedziby – miejsca, w którym moglibyśmy się czuć jak w domu. Przez swą kadencję napisałem ponad 200 listów oficjalnych w sprawie Domu Polskiego do Prezydentów RP i Ukrainy, do mera Lwowa, posłów i senatorów. Każdy obiecał… nic poza tym. Władze lwowskie ignorują nas, ponieważ Polska prowadzi politykę dla mnie niezrozumiałą. Trzeba twardo wymagać poszanowania praw Polaków we Lwowie według odpowiednich ukraińskich i europejskich przepisów prawnych. A tego właśnie brak. Polacy przez wieki historii miasta tak wiele zrobili dla jego rozwoju, kultury, architektury, sztuki. Obecnie nie ma we Lwowie miejsca na Dom Polski. Gdzie jest sumienie Państwa Ukraińskiego? Nie otrzymujemy żadnych dotacji od Rządu Ukrainy. Proponują nam nie siedzibę, a śmieszne działki pod zabudowę. Polacy chcą mieć Dom Polski w centrum miasta. Tyle razy można było w latach 90., faktyczne za bezcen kupić odpowiedni dom we Lwowie, np.: dawny hotel „Ukraina” kosztował jedynie 220 tys. dolarów; burmistrz Wasyl Kujbida gotowy był nam oddać za darmo ogromny budynek przy ul. Teatralnej, gdzie obecnie mieści się hotel „Leopolis”, ale Rząd Polski nie chciał przeznaczyć na to pieniędzy i nie mogliśmy skorzystać z żadnej z tych okazji. Obecnie ceny na takie pomieszczenia wzrosły do 7-8 mln dolarów. Nie traktują nas, jako godnych obywateli miasta. Chciałbym, by pan poseł nie tylko posłuchał, ale też pomógł. W ciągu tych 20 lat przyjeżdżało i rozmawiało z nami już niemało Posłów i Senatorów, a nawet przyjeżdżali Prezydenci. Każdy obiecał. Co mamy i jak, wie obecnie każdy na tej sali.

Proponują nam działkę pod budowę przy ul. Czornowoła. Przy naszej biurokracji potrzebujemy trzech lat, żeby uzyskać akt własności, a Dom Polski jest nam potrzebny już dziś. Polska nie powinna kupować gmachu na Dom Polski czy finansować budowy nowego, powinna natomiast wymagać od rządu ukraińskiego przekazania nam odpowiedniego gmachu w centrum miasta. Na kogo czeka działka na Placu Mickiewicza? Dlaczego nie możemy dostać dawnego domu „Sokoła” przy ul. Łyczakowskiej? Przecież jest zbudowany za polskie pieniądze i dla Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego! Na kogo czeka pałac na Placu Halickim, który każdego roku popada w ruinę. Przekazano go niby Uniwersytetowi Lwowskiemu, ale uczelnia niczego tam nie robi…”.

Pana Legowicza podtrzymała Prezes Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie Emilia Chmielowa: „Jeszcze trochę i nie będzie żadnego miejsca we Lwowie do kupienia na Dom Polski. Nie chcemy być zakładnikami w stosunkach między rządami Polski i Ukrainy. Chcemy jedynie sprawiedliwego i szybkiego załatwienia sprawy. Konsulat RP we Lwowie zebrał już górę papierów na ten temat. Góra rośnie, a Dom Polski – nie! Dlaczego Polacy powinni budować Dom Polski? Różne polskie organizacje i towarzystwa wybudowały w przedwojennym Lwowie dużo domów. Mamy prawo choć jeden z nich dostać w posiadanie. Żydzi lwowscy dostali gmach. Dlaczego my nie możemy? Władze ukraińskie powinny to zrozumieć”.

Bardzo ekspresyjnie wypowiedziała się na ten temat również prezes UTW Ewa Małanicz: „We Lwowie mieszka dużo Polaków, działa TKPZL. Od 20 lat obiecują nam Dom Polski, ale de facto nic się nie dzieje. Czujemy się oszukani. Nie mamy żadnych warunków dla rozwoju i pracy z młodzieżą. Uniwersytetowi Trzeciego Wieku też coś się należy. Jest nas ponad 200 osób. W Domu Polskim byłaby odpowiednia sala i byłoby nas dwa razy tyle. Obecnie organizujemy zebrania w sali gimnastycznej szkoły Nr 10. W zimie jest tam strasznie zimno i siedzimy w płaszczach. Dzieje się tak już od 17 lat. Nie mamy żadnych warunków do organizowania sekcji. Ważną jest też sprawa Stowarzyszenia Lekarzy Polskich. Chcemy pomóc przede wszystkim naszym starszym Rodakom. A jak mamy pomagać, jeśli nie mamy pomieszczenia? Gdzie powinniśmy przyjmować pacjentów? Przyjeżdżali już do nas prezydenci RP i różnych polskich miast. Nikt jednak nie pomógł”.

Głos zabrał też członek Zarządu Towarzystwa Janusz Tyson: „Reprezentuję również Polski Teatr Ludowy we Lwowie. Jeździmy na występy gościnne do różnych krajów. Na Litwie i na Białorusi sprawy Polaków traktuje się znacznie poważniej. Istnieją Domy Polskie. We Lwowie nie oddano rzymskim katolikom żadnego historycznego kościoła. Od lat walczymy o kościół Św. Marii Magdaleny i na razie bez skutku. Podobnie jest z kościołem Matki Boskiej Gromnicznej. Władze ukraińskie żądają dokumentów, które by potwierdzały, że parafia istnieje, że istniała przed wojną i w czasach powojennych. Są to sprawy na tyle oczywiste, że nie wymagają żadnych dalszych dowodów. Oburzyła nas również sprawa dyrektora Mariusza Olbromskiego z Przemyśla. Jest to osoba bardzo zasłużona dla Ziemi Przemyskiej, rozwoju współpracy z organizacjami polskimi na Ukrainie – we Lwowie i Krzemieńcu. Dyrektor naprawdę zrobił dla nas bardzo dużo. Mamy pytanie do zastępcy prezydenta Przemyśla: Dlaczego w taki sposób postąpiono z panem Olbromskim? To policzek dla Polaków ze Lwowa i Przemyśla!”.

Redaktor „Lwowskich Spotkań” Bożena Rafalska słusznie zauważyła, że nadal jesteśmy w trudnej sytuacji. Władze ukraińskie nie spełniają w praktyce wielu postulatów deklarowanych publicznie i zapisanych w ustawach o mniejszościach narodowych. Oczywiście, konkretne działania wymagają dobrej woli i środków finansowych. Polacy we Lwowie odczuwają brak i jednego i drugiego. Jeszcze bardzo daleko jest nam do tolerancji, do traktowania polskich organizacji na Ukrainie podobnie jak traktuje się ukraińskie towarzystwa w Polsce – zgodnie z europejskim ustawodawstwem w tej dziedzinie.

Po wysłuchaniu tych wszystkich wystąpień, Piotr Tomański stwierdził: „Władze ukraińskie powinny honorowo oddać Polakom dom w centrum miasta. Trzeba walczyć, żeby ten temat nie znikał z treści rozmów między nami i będziemy starali się osiągnąć sukces. Będziemy wywierać mocną presję na rząd, mamy ku temu odpowiednie argumenty. Obiecuję swe pełne zaangażowanie i determinację w tej sprawie. Bardzo ważnym jest dla mnie to, że rozmawiamy tak otwarcie. Po powrocie do Warszawy postaram się spotkać w tej sprawie z ministrem Sikorskimi i przekażę mu Państwa słowa”.

Ciekawe, że już 22 marca zjawił się komentarz Rady Miejskiej Lwowa w sprawie Domu Polskiego. Zastępca mera Lwowa – Wasyl Kosiw powiedział: „Współpracujemy z polskimi organizacjami we Lwowie i zaproponowaliśmy TKPZL kilka działek pod budowę Domu Polskiego na terenie miasta. Jedną z nich, przy ul. Czornowoła oglądałem razem z prezesem Emilem Legowiczem. Działka mu się podobała. Było to ponad rok temu, a odpowiedzi od TKPZL nie otrzymaliśmy do dziś… W centrum miasta nie ma niestety działki, gdzie można byłoby wznieść gmach mieszczący i salę konferencyjną, i mini-hotel, i biura. Na tym polega cały problem i z tego właśnie powodu szukamy odpowiedniej działki poza centrum miasta”. Na pytanie zaxid.net, kiedy i w jakich okolicznościach powstanie Dom Polski we Lwowie, Kosiw odpowiedział: „Powinniśmy przede wszystkim zrozumieć, którą z propozycji Rady Miejskiej zaakceptują Polacy”. Nie komentując wypowiedzi pana Kosiwa, zwróćmy jedynie uwagę na to, że w zamiarach władz miejskich Lwowa, ani przez chwilę nie chodzi o przekazanie czy sprzedaż starego gmachu w centralnej części miasta, tylko o budowę nowego, poza nim.

Tekst i zdjęcia: Jurij Smirnow

Źródło: Kurier Galicyjski nr 6 (130) z 1-14 kwietnia 2011 r.

Zobacz także: [link=http://kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz/ukraincom-z-przemysla-zwrocono-dom-ludowy]

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. simon
    simon :

    Należałoby chyba przestać już wykazywać się gestami dobrej woli wobec Ukraińców w Polsce i “zachęcić” władze Lwowa kanałami dyplomatycznymi do odwzajemnienia pomocy jakiej już udzielono Ukraińcom żyjącym u nas.